tag:blogger.com,1999:blog-28542392348403803482024-03-13T15:31:54.267+01:00Czytam Więc JestemWitamy na blogu Gimnazjum nr 1 w Jeleniej Górze poświęconemu czytelnictwu. Będziemy w tym miejscu prezentować interesujące książki, znajdujące się w naszej szkolnej bibliotece, a także w Filiach Książnicy Karkonoskiej. Znajdziecie tu również relacje ze spotkań autorskich, konkursów i innych wydarzeń związanych z czytelnictwem, w których nasza szkoła uczestniczy.
Serdecznie zapraszamy i życzymy przyjemnej lektury !
Pani_Wuhttp://www.blogger.com/profile/06569932435518567141noreply@blogger.comBlogger90125tag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-90566044339831546742017-12-15T06:00:00.000+01:002017-12-15T06:00:22.013+01:00Nowości w szkolnej bibliotece #2<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-kJ6opizGis8/WisJxSZ4kVI/AAAAAAAAlZ4/EgWVIiv2ee0-6Ypn9Nktv32nlC1iiEyNQCLcBGAs/s1600/stos%2B2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-kJ6opizGis8/WisJxSZ4kVI/AAAAAAAAlZ4/EgWVIiv2ee0-6Ypn9Nktv32nlC1iiEyNQCLcBGAs/s400/stos%2B2.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Oto kolejne książki, które ostatnio trafiły do naszej, szkolnej biblioteki.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; font-size: 18px; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
Metro 2035 - Dmitry Glukhovsky</h3>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-3UALja09TPs/WisKVHjC9PI/AAAAAAAAlZ8/JAxH_DjSIEg989ZHY7KmhCc1WHoZEBlqgCLcBGAs/s1600/429492-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-3UALja09TPs/WisKVHjC9PI/AAAAAAAAlZ8/JAxH_DjSIEg989ZHY7KmhCc1WHoZEBlqgCLcBGAs/s200/429492-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Trzecia wojna światowa starła ludzkość z powierzchni Ziemi. Planeta opustoszała. Całe miasta obróciły się w proch i pył. Przestał istnieć transport, zamarła komunikacja. Radio milczy na wszystkich częstotliwościach. W Moskwie przeżyli tylko ci, którzy przy wtórze syren alarmowych zdążyli dobiec do bram metra. Tam, na głębokości dziesiątek metrów, na stacjach i w tunelach, ludzie próbują przeczekać koniec cywilizacji. W miejsce utraconego ogromnego świata stworzyli swój własny ułomny światek. Czepiają się życia i ani myślą się poddać. Pewnie marzą o powrocie na powierzchnię – kiedyś, kiedy obniży się poziom radiacji. I nie tracą nadziei na odnalezienie innych ocalałych…</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><div style="text-align: justify;">
Metro 2035 kontynuuje historię Artema z pierwszego tomu kultowej serii. Na tę książkę miliony czekały przez całe dziesięć lat, a prawa do tłumaczenia wydawnictwa wykupiły na długo przed jej ukończeniem. Metro 2035 jest przy tym książką niezależną i również od niej można zacząć przygodę z cyklem Glukhovsky’ego, który podbił serca czytelników w Rosji i na całym świecie.</div>
</span><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><div style="text-align: justify;">
"Zwyczajny i znajomy świat Metra postawiłem na głowie, tak więc tych, którzy czytali Metro 2033 czeka mnóstwo odkryć i niespodzianek. A tym, którzy swój kontakt z Metrem zaczynają od tej właśnie książki, oddaję sensacyjną, emocjonalną, mocną powieść – myślę, że nie pozwoli im się nudzić." - Dmitry Glukhovsky</div>
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div>
<h1 itemprop="name" style="background-color: white; font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px;">
<span style="font-size: small;">Co, jeśli... - Rebecca Donovan</span></h1>
</div>
<div>
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Ala--PIhPR8/WisKuQUcyEI/AAAAAAAAlaA/Po4vSEgO0DoT_yRpwbFIEjzGum0Ye2HAACLcBGAs/s1600/391623-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-Ala--PIhPR8/WisKuQUcyEI/AAAAAAAAlaA/Po4vSEgO0DoT_yRpwbFIEjzGum0Ye2HAACLcBGAs/s200/391623-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Co, jeśli dostałbyś drugą szansę na to, by kogoś poznać po raz pierwszy?</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Cal Logan doznaje szoku, gdy widzi Nicole Bentley siedzącą naprzeciwko niego w kawiarni tysiące mil od ich rodzinnego miasta. Przecież od ponad roku – gdy oboje skończyli szkołę – nikt jej nie widział ani o niej nie słyszał.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Tylko że to nie jest Nicole.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Wygląda dokładnie jak miłość Cala z dzieciństwa, ale nazywa się Nyelle Preston. Jest przeciwieństwem Nicole: impulsywna i odważna, zaraża wszystkich wokół pasją życia. Cal jest nią totalnie zafascynowany. Ale Nyelle kryje też wiele tajemnic, a im bardziej Cal zbliża się do rozwiązania jej zagadek, tym mniej chciałby wiedzieć.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Gdy tajemnice z przeszłości i teraźniejszości zderzają się, jedno staje się jasne: nic nie jest takie, jakim się wydawało…</span><div style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; padding: 0px;">
<br /></div>
<h1 itemprop="name" style="background-color: white; font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px;">
<span style="font-size: small;">Biorąc oddech - Rebecca Donovan</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-eSbpBP-1Mvo/WisLIjz_iRI/AAAAAAAAlaE/sfKWGMOkPD84_v_BI_X1cd_Um0uUcJubACLcBGAs/s1600/374664-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-eSbpBP-1Mvo/WisLIjz_iRI/AAAAAAAAlaE/sfKWGMOkPD84_v_BI_X1cd_Um0uUcJubACLcBGAs/s200/374664-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie z uzależnioną od alkoholu matką, Emma zupełnie odcięła się od tego, co było. Ale tylko pozornie. Ma nowe życie i nowych znajomych w Kalifornii, a mimo to każdego dnia ścigają ją te same wspomnienia. Broni się przed natrętnymi głosami z przeszłości, również za pomocą tego, czego tak się brzydzi – alkoholu. Tak rozpaczliwie próbuje zapomnieć i ochronić bliskich przed sobą samą…</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><div style="text-align: justify;">
Co jeszcze ją czeka? Czy nauczy się kochać siebie? Czy wybierze miłość i nadzieję zamiast rozpaczy i mroku? Czy Evanowi uda się ją ocalić? A może zrobi to ktoś inny?</div>
</span><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<span style="background-color: white;"><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
Oto trzeci tom serii Oddechy – ostatnie spotkanie z Emmą i Evanem, ostatnia szansa na to, by wsiąść do kolejki górskiej i wstrzymać oddech aż do ostatniej strony…</div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Życie przed sobą - Émile Ajar</span></h1>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_6oHS4UDMZA/WisLm9AnfuI/AAAAAAAAlaI/rZwjN_bHrekZPTb7D9EUf5Kl4x9POCjDACLcBGAs/s1600/497506-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-_6oHS4UDMZA/WisLm9AnfuI/AAAAAAAAlaI/rZwjN_bHrekZPTb7D9EUf5Kl4x9POCjDACLcBGAs/s200/497506-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">Na Belleville'u, w szemranej ,,kolorowej" dzielnicy Paryża, gdzie trudno spotkać autochtonicznych Francuzów, na szóstym piętrze bez windy mieszka Momo, dziecko ulicy. Wychowuje go pani Roza, stara Żydówka cudem uratowana z Auschwitz. Jest brzydka, łysa i schorowana, dawniej radziła sobie jako uliczna prostytutka, obecnie prowadzi nielegalną ochronkę dla dzieci. Na pocieszenie trzyma pod łóżkiem portret pana Hitlera.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Pewnego dnia Momo zamierza pojechać do cudnej Nicei, którą zna tylko z opowieści, i napisać „Nędzników" jak pan Wiktor Hugo, wszak po to właśnie ma całe życie przed sobą. Tymczasem jednak musi zająć się schorowaną panią Rozą, a z nią jest coraz gorzej...</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Powieść Romain'a Gary'ego, opublikowana pierwotnie pod pseudonimem Émile Ajar, to hymn na cześć miłości i człowieczeństwa. Od samego początku okrzyknięto ją arcydziełem, a autorowi przyznano prestiżową nagrodę Goncourtów. Została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków i sprzedana w wielu milionach egzemplarzy. Oddajemy ją do rąk polskich Czytelników w nowym, znakomitym przekładzie Krystyny i Krzysztofa Pruskich.</span></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<span style="font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ynnhvSjP_X8/WisMC1uOTAI/AAAAAAAAlaM/km35sVGcZVoVVohHQcZr1Uzvf98VEH59wCLcBGAs/s1600/390698-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://2.bp.blogspot.com/-ynnhvSjP_X8/WisMC1uOTAI/AAAAAAAAlaM/km35sVGcZVoVVohHQcZr1Uzvf98VEH59wCLcBGAs/s200/390698-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">Afganistan, lata 70. Dwunastoletni Amir, syn zamożnego Pasztuna z Kabulu, wychowuje sie w domu bez kobiet. By zyskać uznanie w oczach ojca, wygrywa zawody latawcowe. Pomaga mu w tym starszy o rok Hasan, służący i towarzysz zabaw. Amir jest świadkiem, kiedy na Hasana napada banda miejscowych chłopaków pod wodzą psychopatycznego Asefa, który gwałci chłopca. Z tchórzostwa i wyrachowania nie staje w jego obronie, a nawet doprowadza do sytuacji , w której Hasan musi opuścić ich dom.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Ćwierć wieku później dorosły Amir mieszka w USA, gdzie po wkroczeniu wojsk radzieckich do Afganistanu wyemigrował wraz z ojcem. Nie odstępuje go poczucie winy, świadomość własnej zdrady. Los daje mu szansę, by dokonać zadośćuczynienia. Musi zdobyć się na odwagę i powrócić do rządzonego przez talibów Kabulu, aby ocalić nie tylko siebie...</span></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Koniec świata nr 1- Katarzyna Ryrych</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-0XQKPpexiso/WisMb1SqezI/AAAAAAAAlaQ/xLHMK4iE4wUBO_0kQ-AcoF4tL0HO3KwlwCLcBGAs/s1600/540430-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-0XQKPpexiso/WisMb1SqezI/AAAAAAAAlaQ/xLHMK4iE4wUBO_0kQ-AcoF4tL0HO3KwlwCLcBGAs/s200/540430-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><div>
Dwunastoletnia Sabina żałuje, że nie mieszka w bloku jak wszyscy, a jej tata nie jest elektrykiem. Jednak kamienica na Końcu świata numer 13 to jej dom. Jak się okazuje – absolutnie wyjątkowy! To pachnąca sztuką i cyganerią przyjazna przystań dla znajomych artystów, to dźwięki tanga, to kolorowe ptaki cudaki.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sabina powoli zaczyna dostrzegać, że artystyczna rodzina to najpiękniejsze, co mogło się jej przytrafić w życiu. Podobnie jak pierwsza wakacyjna praca i nowy przyjaciel na dobre i na złe. Dziewczyna czuje w kościach, że idzie nowe. Niektórzy nazywają to „dorastaniem”.</div>
<div>
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Klaśnięcie jednej dłoni - Richard Flanagan</span></h1>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-dhVlnZ_XH5g/WisM1DfGNxI/AAAAAAAAlaU/BVhvCr_Oy0kJIRHF7gNEPbVfbxrLJeqgwCLcBGAs/s1600/447589-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-dhVlnZ_XH5g/WisM1DfGNxI/AAAAAAAAlaU/BVhvCr_Oy0kJIRHF7gNEPbVfbxrLJeqgwCLcBGAs/s200/447589-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">Tasmania – rozległa, tajemnicza kraina. Pewnej nocy 1954 roku osadę Butlers Gorge omiatała śnieżyca, a czarne chmury przesłoniły gwiazdy. Maria Buloh bez słowa opuściła męża i trzyletnią córkę, by nigdy do nich nie wrócić. Rozpłynęła się bez śladu. Dlaczego i dokąd odeszła? Szukając zapomnienia w alkoholu, Bojan, słoweński imigrant, odnajdzie w nim jedynie demony przeszłości – tragiczne wspomnienia z czasu wojny, a rozpacz po odejściu żony przekuje w codzienne domowe piekło dla małej Sonji. W 1989 roku, po latach spędzonych w Sydney, dorosła już Sonja odwiedza ojca. To szansa na przebaczenie, ale też i czas na podjęcie najważniejszej decyzji w życiu młodej kobiety, która będąc w ciąży, zastanawia się nad jej przerwaniem.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Richard Flanagan jest jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy australijskich. W 2014 roku otrzymał prestiżową Nagrodę Bookera za Ścieżki Północy. Klaśnięcie jednej dłoni to kolejna głośna powieść Flanagana, którą Wydawnictwo Literackie prezentuje polskim czytelnikom.</span></div>
</div>
</span></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif;">
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Dziewczyny z Syberii - Anna Herbich</span></h1>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-1tSyynIaPYg/WisNQvbiFLI/AAAAAAAAlaY/t0VlNXBZqSEEb3JDkZw9717gFdKd6reMACLcBGAs/s1600/377175-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-1tSyynIaPYg/WisNQvbiFLI/AAAAAAAAlaY/t0VlNXBZqSEEb3JDkZw9717gFdKd6reMACLcBGAs/s200/377175-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">„Polka? Od razu widać, po charakterze!” Przeszły przez piekło. Nie poddały się.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Stefanię kryminaliści z łagru przegrali w karty dwa razy – przeżyła dzięki przyjaciółce.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Natalia stanęła w obronie bitej kobiety – za karę miała umrzeć w lodowatym karcerze.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Alinę deportowano jako jedyną z całej rodziny – trafiła do łagru dla dzieci, miała dziesięć lat. </span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Wszystkie pamiętają to samo: walenie kolbami w drzwi, kilka chwil na spakowanie rzeczy, płacz, wagony bydlęce i trzask ryglowanych drzwi. Kilka tysięcy kilometrów podróży w nieznane. Czekały je niewolnicza praca w sowieckich łagrach, walka o życie swoje i bliskich, głód, choroby i straszliwe syberyjskie mrozy. Doświadczyły niewyobrażalnego cierpienia, jednak nic nie było w stanie ich pokonać. </span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Amnestia była wybawieniem. Część wyruszyła w wędrówkę z armią Andersa. Wiele zaczęło nowe życie w różnych zakątkach świata. Inne zdecydowały się na powrót do ojczyzny. </span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Niektóre bohaterki tej książki nigdy nie opowiedziały bliskim o tym, co przeżyły na Syberii. </span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Anna Herbich w przejmujący sposób pokazuje, jak naprawdę wyglądała walka o przetrwanie na nieludzkiej ziemi. Pozwala nam zobaczyć dramat sowieckiego zesłania oczami kobiet cudem ocalałych z syberyjskiej katorgi.</span><div style="font-size: 13px; padding: 0px; text-align: start;">
<br /></div>
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Moja siostra wojowniczka - Marine Carteron</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-zQm9Osw-RAY/WisN0FulbiI/AAAAAAAAlac/KxDHnoV9YSUoPCmIUeEjUXzta8xsbfFLgCLcBGAs/s1600/447906-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-zQm9Osw-RAY/WisN0FulbiI/AAAAAAAAlac/KxDHnoV9YSUoPCmIUeEjUXzta8xsbfFLgCLcBGAs/s200/447906-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">Drugi tom trylogii “Kodu Leonarda da Vinci dla nastolatków”. Kontynuacja przygód Augusta Marsa i jego siostry Cezaryny. Czytelnicy pierwszego tomu nie będą zawiedzeni. Akcja toczy się wartko, a bohaterowie, choć postawieni w trudnej sytuacji, nie zamierzają się poddać i nie opuszcza ich poczucie humoru. August z przyjaciółmi wpada na trop tajnej broni Podpalaczy. Bractwo opracowuje plan ucieczki rodziny Marsów z Komandorii. Kluczową rolę odegra Cezaryna, której genialny umysł i natura wojowniczki pomogą Bractwu wyjść z kłopotów i przejść do ofensywy.</span></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">A gdybym zniknęła? - Meg Rosoff</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ZZLUnin719Q/WisOPnv8PEI/AAAAAAAAlag/F7Gy7TI7t-om1oZkZr3oLcGik2bPqEZvQCLcBGAs/s1600/443544-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-ZZLUnin719Q/WisOPnv8PEI/AAAAAAAAlag/F7Gy7TI7t-om1oZkZr3oLcGik2bPqEZvQCLcBGAs/s200/443544-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">Świat dorosłych jest splątany i pełen sekretów…</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Dwunastoletnia Mila mieszka w Londynie z dobiegającymi sześćdziesiątki rodzicami: tłumaczem i skrzypaczką. Kanwą fabuły jest podróż, którą odbywa z ojcem do Nowego Jorku w poszukiwaniu jego przyjaciela z młodości. Matthew pewnego dnia wychodzi z domu i nie wraca, zostawiając dziwnie obojętną wobec tego zniknięcia żonę, 14-miesięcznego synka i ukochanego psa. Gil i Mila, obdarzona niezwykłym zmysłem obserwacji połączonym z talentem dostrzegania ludzkich emocji, wyruszają w stronę kanadyjskiej granicy, do leśnego domku rodziny, w którym być może Matthew ukrywa się przed światem. W trakcie wyprawy Mila pieczołowicie rekonstruuje z okruchów informacji obraz życia rodziny przyjaciela ojca i odkrywa, że najbliższe osoby nie zawsze potrafią być dla siebie wsparciem w trudnych momentach.</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Syn - Jo Nesbø</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ZodR0nIw5g0/WisOoGPx3RI/AAAAAAAAlak/G25Z-aaRl3M4hbJ9gpxiL8uk0oNcw89HgCLcBGAs/s1600/283497-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-ZodR0nIw5g0/WisOoGPx3RI/AAAAAAAAlak/G25Z-aaRl3M4hbJ9gpxiL8uk0oNcw89HgCLcBGAs/s200/283497-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">„Syn”, książka Jo Nesbø - norweskiego specjalisty od mocnych wrażeń, trafiła już na szczyty list bestsellerów w Norwegii, Danii, Wielkiej Brytanii i USA. Zbiera entuzjastyczne opinie czytelników i krytyków, także w polskich mediach - na łamach „Newsweeka” została opisana jako „genialnie skonstruowany kryminał i zarazem przewrotny moralitet”. Powieść opowiada o Sonnym Lofthusie, który odsiaduje wyrok w najlepiej strzeżonym więzieniu Oslo. Pewnego dnia jeden z więźniów opowiada mu historię, która całkowicie odmieni jego życie…</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Sonny odsiaduje wyrok w więzieniu w Oslo. Jest znany z cierpliwego wysłuchiwania zwierzeń współwięźniów. Chodzą pogłoski, że na ich podstawie przyznaje się do zbrodni popełnionych przez innych. Jest zdruzgotany, gdy jego ojciec, zasłużony policjant, zostaje oskarżony o korupcję i popełnia samobójstwo. Ale czy na pewno mężczyzna zginął z własnej ręki? Sonny będzie dążył do ujawnienia prawdy za wszelką cenę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Zanim umrę - Jenny Downham</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-kQGrDLVVm4k/WisPBjIYEvI/AAAAAAAAlao/HnCw81jShLkT_AXQiWjjFEm8rGuYKykIQCLcBGAs/s1600/484496-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-kQGrDLVVm4k/WisPBjIYEvI/AAAAAAAAlao/HnCw81jShLkT_AXQiWjjFEm8rGuYKykIQCLcBGAs/s200/484496-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">Każdy musi umrzeć.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Szesnastoletniej Tessie zostało zaledwie</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">kilka miesięcy życia, więc rozumie to lepiej niż inni.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Przygotowała jednak listę dziesięciu rzeczy,</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">które chce zrobić przed śmiercią.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Na pierwszym miejscu umieściła seks. Termin – tego wieczoru.</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Oddział otwarty - Barbara Rosiek</span></h1>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-rUBcIhNLfKQ/WisPjFjZ4RI/AAAAAAAAlas/cPJSTr2RlvYsTXUuy6Oy-DN4o0ujOOP1QCLcBGAs/s1600/352x500%2B%25285%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="427" data-original-width="300" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-rUBcIhNLfKQ/WisPjFjZ4RI/AAAAAAAAlas/cPJSTr2RlvYsTXUuy6Oy-DN4o0ujOOP1QCLcBGAs/s200/352x500%2B%25285%2529.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 13px; text-align: start;">"Oddział otwarty" kolejna powieść Barbary Rosiek o życiu, chorobie, przemijaniu, próbie odnalezienia własnego miejsca w rzeczywistości... jakby równoległej.</span></div>
<span style="font-size: 13px; text-align: start;"><div style="text-align: justify;">
Jestem "wyklęta” bo mówię, że schizo to własny wybór na życie, bycie w lęku, by szantażować otoczenie. Więc piszę tę książkę, gdzie nikt mnie nie zbanuje.</div>
</span><span style="text-align: start;"><div style="font-size: 13px; text-align: justify;">
Chyba, że czytelnicy, po ukazaniu się książki.</div>
<div style="font-size: 13px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-size: 13px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<h1 itemprop="name" style="font-family: SourceSansProLight, Verdana, Arial, Tahoma, sans-serif; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px; text-align: start;">
<span style="font-size: small;">Obsesja Baśki eR. - Barbara Rosiek</span></h1>
<div>
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-EcdnbnF38mw/WisQQpfdTZI/AAAAAAAAlaw/2ok7wEvkkQ8osU-zONBamkX6gLqG1I5TACLcBGAs/s1600/obsesja-baski-er-b-iext46810177.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="500" height="200" src="https://2.bp.blogspot.com/-EcdnbnF38mw/WisQQpfdTZI/AAAAAAAAlaw/2ok7wEvkkQ8osU-zONBamkX6gLqG1I5TACLcBGAs/s200/obsesja-baski-er-b-iext46810177.jpg" width="138" /></a><span style="font-size: 13px; text-align: start;">`Obsesja Baśki eR.` – najnowsza powieść Barbary Rosiek, w której autorka odkrywa przed czytelnikiem obszerne fragmenty dzienników, po wielu latach powraca do wydarzeń sprzed lat i rozprawia się z traumą z przeszłości.</span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Pisanie tego tekstu może nadal mnie emocjonalnie rozwalić. Ale czuję, że znowu to odkładając, pogarszam sprawę swej egzystencji tutaj. To proste, papier to przyjmie, a ja może odetchnę w końcu „oddając traumę”, która nadal mnie zżera. </span><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="font-size: 13px; text-align: start;">Obudzić ponownie potworną miłość i namiętność. Czy dam radę? Czy nie skończy się to ponownie szpitalem? Jak zawsze, gdy próbuję wymieniać swoje imię zbyt gwałtownie, nadal porażona przeszłością, jakby wszystko trwało nadal.</span></div>
<div>
<br /></div>
</div>
</span></div>
</div>
</div>
</span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Zapraszamy do biblioteki!</span></b></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-57648706489771726652017-12-08T22:45:00.003+01:002017-12-08T22:45:59.072+01:00Nowości w szkolnej bibliotece #1<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-O8V3jt-ixkg/WisCOwGZkzI/AAAAAAAAlZE/bPGWkGI3D9YS551D2WSCjieYzBAmjZZpgCLcBGAs/s1600/stos%2B1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-O8V3jt-ixkg/WisCOwGZkzI/AAAAAAAAlZE/bPGWkGI3D9YS551D2WSCjieYzBAmjZZpgCLcBGAs/s400/stos%2B1.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Prezentujemy nowe nabytki w naszej szkolnej bibliotece.</span></b></div>
<br />
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-wRPIL7QGkKE/WisC59KVsYI/AAAAAAAAlZI/9JdM4TfEoHUknpq0bOUEf4ae3GJC7nsWACLcBGAs/s1600/475926-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-wRPIL7QGkKE/WisC59KVsYI/AAAAAAAAlZI/9JdM4TfEoHUknpq0bOUEf4ae3GJC7nsWACLcBGAs/s200/475926-352x500.jpg" width="140" /></a><b>"Antydepresanty" - Marta Kosakowska </b><br />
<br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Jak żyć pełnią życia? Skąd brać radość? Jak wyjść ze skorupy samotności? Jak porozumieć się ze sobą i z innymi ludźmi? Wreszcie jak uporać się z faktem, że ci ostatni wciąż nie spełniają naszych oczekiwań? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań szuka autorka „Siły ognia”i „Mojego serca”, snując opowieść o tym, jak powstają piosenki i jak niechcący robi się karierę w muzyce i mediach.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Czytelnik dostaje do ręki rozbrajająco szczery list, którego nadawczyni bywa przewodnikiem po świecie kobiety, ale również z dużą dozą poczucia humoru portretuje czasy zmian ustrojowych lat dziewięćdziesiątych i dorastanie w tych realiach. Ponadto w książce znajdują się słowa prawie trzydziestu piosenek ubranych w kontekst, który dotąd pozostawał tajemnicą.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Marika Marta Kosakowska urodziła się w 1980 roku w Białymstoku. Autorka tekstów, wokalistka i kompozytorka. Karierę zaczynała w 2002 roku. Na koncie ma cztery płyty studyjne, jedną koncertową i liczne gościnne udziały. Kilka lat pracowała w radiu i telewizji (m.in. prowadziła The Voice of Poland). Nominowana do Fryderyków i Superjedynek. Występowała na największych krajowych festiwalach i wielokrotnie reprezentowała Polskę za granicą: w licznych krajach europejskich, USA, Indiach i Chinach.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span>
<b>"Szata" - Lloyd C. Douglas <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ME_r77Pd8mk/WisDX_VhZ8I/AAAAAAAAlZM/9N1JoXvVRssFKKdmY8w-3nnlZA5aEwKMQCLcBGAs/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="228" data-original-width="140" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-ME_r77Pd8mk/WisDX_VhZ8I/AAAAAAAAlZM/9N1JoXvVRssFKKdmY8w-3nnlZA5aEwKMQCLcBGAs/s200/352x500.jpg" width="122" /></a></div>
</b><br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Tłem powieści zbliżonej do Sienkiewiczowskiego "Quo vadis" jest Rzym i Jerozolima w czasach Chrystusa i sprawy ludzi, przed którymi nagle staje Chrystus - tak jak przed Marcellusem Gallio, posiadaczem wygranej szaty Ukrzyżowanego, która odmienia życie trybuna rzymskiego.</span><br />
<br />
<br />
<br />
<h1 itemprop="name" style="background-color: white; margin: 0px; padding: 0px 0px 8px;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-hz0yN4BSP-8/WisD24AJvfI/AAAAAAAAlZQ/NBzrHZIp-RYc4rVHBT3ArD1FeBm-DWg2QCLcBGAs/s1600/340379-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-hz0yN4BSP-8/WisD24AJvfI/AAAAAAAAlZQ/NBzrHZIp-RYc4rVHBT3ArD1FeBm-DWg2QCLcBGAs/s200/340379-352x500.jpg" width="140" /></a><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">"Wielki Rybak" - Lloyd C. Douglas</span></h1>
<br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Wielki Rybak to ciesząca się niesłabnącym powodzeniem wielka opowieść o św. Piotrze, którego losy stały się źródłem inspiracji dla wszystkich następnych pokoleń chrześcijan. Książka ta jest jakby dalszym ciągiem Szaty Lloyda C. Douglasa i ukazuje w sposób przekonujący dla dzisiejszych ludzi moralny dylemat człowieka, który zaparłszy się Chrystusa, potrafił jednak znaleźć w sobie siły, aby pozostać mu wiernym aż po męczeński kres.</span><br />
<br />
<br />
<br />
<h1 style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border: 0px; font-stretch: normal; line-height: 30px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 10px 0px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">"Bez aureoli IV Postacie niezwykłe, godne podziwu i naśladowania" - Zygmunt Podlejski</span></h1>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-4go0tLxqRpE/WisEkUWV2uI/AAAAAAAAlZU/h19u3DSm4Ls2jLUaZliiNlTtWDb9j-fRQCLcBGAs/s1600/T240334.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="450" data-original-width="281" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-4go0tLxqRpE/WisEkUWV2uI/AAAAAAAAlZU/h19u3DSm4Ls2jLUaZliiNlTtWDb9j-fRQCLcBGAs/s200/T240334.jpg" width="124" /></a></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: museo, Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px;">Książka jest kontynuacją tomu trzeciego Bez aureoli. Autor zamieszcza w niej 30 życiorysów osób niezwykłych, godnych podziwu i naśladowania. Opisuje historię życia m.in.: Romualda Traugutta, Mikołaja Kopernika, Johannesa Keplera, Anny Walentynowicz. Warto sięgnąć po tę książkę, aby pogłębić swoją wiedzę na temat ludzi, którzy odegrali szczególną rolę na polu nauki, kultury czy polityki.</span></div>
<div>
<span style="font-family: museo, Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: museo, Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></div>
<div>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">Dziecko Noego - Éric-Emmanuel Schmitt </span></h3>
</div>
<div>
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-LX_g-G7wVNo/WisE90CcLbI/AAAAAAAAlZY/hVPpbtb8ZbQax3l_8pnMT-DtvjAmGiGAwCLcBGAs/s1600/352x500%2B%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="300" data-original-width="186" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-LX_g-G7wVNo/WisE90CcLbI/AAAAAAAAlZY/hVPpbtb8ZbQax3l_8pnMT-DtvjAmGiGAwCLcBGAs/s200/352x500%2B%25281%2529.jpg" width="124" /></a><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">Kolejna książka autora Oskara i pani Róży! W okupowanej Belgii katolicki ksiądz ukrywa żydowskiego chłopca Josepha. Chłopcu udaje się przeżyć, odnajduje rodziców i po latach opowiada swoją historię.</span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white;"><b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Biedaczyna z Asyżu - Nikos Kazantzakis</span></b></span></div>
<div>
<span style="background-color: white;"><b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></b></span></div>
<div>
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-KbdPHOjLatU/WisFbPJpVbI/AAAAAAAAlZc/Inys3ivW3YI5xrE7opB4IzkQgJkaVLEuQCLcBGAs/s1600/352x500%2B%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="213" data-original-width="150" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-KbdPHOjLatU/WisFbPJpVbI/AAAAAAAAlZc/Inys3ivW3YI5xrE7opB4IzkQgJkaVLEuQCLcBGAs/s200/352x500%2B%25282%2529.jpg" width="140" /></a><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><div style="text-align: justify;">
"Biedaczyna z Asyżu" to zbeletryzowana biografia św. Franciszka, której narratorem jest brat Leon, towarzysz drogi życia tego niewątpliwie najpopularniejszego świętego. Historia ta pierwotnie spisana była na skórach zwierząt, strzępkach papieru i kawałkach kory. Codziennie przy świetle lampy brat Leon w wielkim trudzie i z obawą notował wszystkie słowa i czyny Franciszka. Wierzył, że nawet jedno słowo Biedaczyny z Asyżu może zbawić czyjąś duszę i jeśli nie zostanie wiernie zapisane i przekazane, ktoś może z jego winy zostać potępiony.</div>
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;"><br /></span></h3>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;"><br /></span></h3>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">Bóg i nauka. Moje dwie drogi do jednego celu - Michał Heller</span></h3>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-GAGL8SxbnYo/WisF3Q7fwsI/AAAAAAAAlZg/zGYNtra-P9Q1wAHSvw8IMotnv3Sa1zYwgCLcBGAs/s1600/142652-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="499" data-original-width="352" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-GAGL8SxbnYo/WisF3Q7fwsI/AAAAAAAAlZg/zGYNtra-P9Q1wAHSvw8IMotnv3Sa1zYwgCLcBGAs/s200/142652-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;">W jakiego Boga wierzą naukowcy? Co wspólnego z modlitwą ma rozwiązywanie równań? Dlaczego nie należy zapychać Bogiem dziur w nauce? Co nauka może dać teologii? Czemu teoria ewolucji jest aż teorią, a koncepcja Inteligentnego Projektu zahacza o herezję?</span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><div style="text-align: justify;">
Michał Heller w pasjonującej rozmowie z włoskim dziennikarzem Giulio Brottim opowiada o dwóch na pozór wykluczających się wartościach, które ukształtowały jego życie: religii i nauce. Wybitny uczony wspomina również wydarzenia ze swojego życia: trudy dzieciństwa na Syberii, studia, pracę duszpasterską i naukową w czasach komunizmu, a także dzieli się refleksją nad kondycją współczesnego chrześcijaństwa i powszechnej znajomości nauki.</div>
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-align: left; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">Bez granic! 50 inspirujących rozważań Nicka Vujcica - Nick Vujicic</span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-SX8ZkcUki6c/WisGeBKCnHI/AAAAAAAAlZk/89uDEsNnJcUWLSjsiJDqGmtI_m9ng_gSwCLcBGAs/s1600/389059-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-SX8ZkcUki6c/WisGeBKCnHI/AAAAAAAAlZk/89uDEsNnJcUWLSjsiJDqGmtI_m9ng_gSwCLcBGAs/s200/389059-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Nick Vujicic urodził się bez rąk i nóg, ale pokonał ograniczenia wynikające z niepełnosprawności i jest dziś szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Swoją siłę czerpie z wiary w bezgraniczne pokłady miłości i mocy, jakie Bóg oferuje każdemu z nas.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Książka Bez granic! to zbiór pięćdziesięciu rozważań, w których Nick Vujicic dzieli się swoimi najcenniejszymi odkryciami. Podpowiada, jak z odwagą i determinacją pokonywać życiowe przeszkody. Niezależnie od tego, czy zmagasz się z trudnościami w sferze wiary, relacji międzyludzkich lub pracy, czy może nie radzisz sobie z gniewem, masz problemy ze zdrowiem, doskwiera ci niskie poczucie własnej wartości lub brakuje ci odwagi, by realizować marzenia, przedstawione w tej książce rady oparte na zasadach biblijnych w połączeniu z pozytywną postawą Nicka pomogą ci zmienić swoje życie i przezwyciężyć ograniczenia – ponieważ Bóg kocha cię bez granic!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-align: left; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">Taka jest moja wiara. Rozważania - Jan Twardowski </span></h3>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Me7bvUAZf30/WisG2KtqQxI/AAAAAAAAlZo/IFcoi_epXOkJzgsK7TQzev63RVdNtBl9ACLcBGAs/s1600/352x500%2B%25283%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="325" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-Me7bvUAZf30/WisG2KtqQxI/AAAAAAAAlZo/IFcoi_epXOkJzgsK7TQzev63RVdNtBl9ACLcBGAs/s200/352x500%2B%25283%2529.jpg" width="130" /></a></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Jan Twardowski (1915-2006), ksiądz, poeta i kaznodzieja, człowiek wiary – niezachwianej i ufnej. O wierze mówił wierszami, w udzielanych wywiadach, na spotkaniach autorskich, z ambony. Wypowiadane przez kilkadziesiąt lat słowa układają się w dekalog, u którego podstaw leżą: I. Dziecięctwo; II. Zdziwienie; III. Prostota; IV. Świadomość obecności Boga; V. Ufność i spokój; VI. Tajemnica i zachwyt; VII. Paradoksy; VIII. Doświadczenie; IX. Radość i uśmiech; X. Nadzieja. </span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Rozważania Taka jest moja wiara miejscami mają osobisty charakter. Są wyznaniem poety i kaznodziei, dla którego wiara w Boga i Bogu była istotą życia. Są także przekazem żywej wiary w świetle rozważanych fragmentów Ewangelii. Przynoszą refleksje skupione wokół dwóch kluczowych pytań: Czym jest wiara? Kim Jezus jest dla mnie? </span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-align: left; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">Komputerowy ćpun - Krzysztof Piersa</span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-QBMBVTVudgQ/WisHMUX7dxI/AAAAAAAAlZs/p9YHfa_02VQcGgjtpMcC7hrpdT4x5E1OQCLcBGAs/s1600/435969-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-QBMBVTVudgQ/WisHMUX7dxI/AAAAAAAAlZs/p9YHfa_02VQcGgjtpMcC7hrpdT4x5E1OQCLcBGAs/s200/435969-352x500.jpg" width="140" /></a></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">„OCD-10” – to nie jest nazwa kolejnej gry komputerowej, ale numer klasyfikacyjny na międzynarodowej liście chorób, za jaką uznano uzależnienie od grania. Może ono wywołać poważne zaburzenia psychiczne, takie jak agresja, wyobcowanie ze środowiska, depresja, a także doprowadzić do licznych dolegliwości fizycznych.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Ta książka nie jest jednak typowym poradnikiem. Jest jednocześnie historią życia nałogowego gracza, który skończył studia, został dziennikarzem, pozostaje w szczęśliwym związku. Mimo wyobcowania i nałogu wrócił do społeczeństwa, a to niesie pociechę i nadzieję.</span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<h3 class="r" style="background-color: white; color: #222222; margin: 0px; overflow: hidden; padding: 0px; text-align: left; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">Bracia z Bronksu - Adrian Luc</span></h3>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-96EHTKOSYcc/WisHjDBG_6I/AAAAAAAAlZw/YnbKM406kDQ88fWro7NX7Yb_gMcuvPZiACLcBGAs/s1600/352x500%2B%25284%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="278" data-original-width="181" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-96EHTKOSYcc/WisHjDBG_6I/AAAAAAAAlZw/YnbKM406kDQ88fWro7NX7Yb_gMcuvPZiACLcBGAs/s200/352x500%2B%25284%2529.jpg" width="130" /></a></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">"Wieczorem w Wigilię Bożego Narodzenia brat Bernard wsiada do metra, spiesząc się do braci na pasterkę. Nagle wyrasta przed nim jakiś typ, patrzy na jego stopy i głośno obwieszcza na cały wagon:</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">-Biedny wariat, on nie ma skarpetek!</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Bernard patrzy na niego z uśmiechem. Facet ciągnie dalej:</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">-Zauważyłeś, biedny wariacie, że nie masz skarpetek? Że wyszedłeś boso w sandałach, a na dworze jest minus dziesięć?</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">Oczywiście wszyscy pasażerowie wbijają wzrok w stopy Bernarda.</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">-Skąd się wziąłeś, błaźnie?</span><br style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;">-Z Południowego Bronksu. I tam wracam - odpowiada pokojowo usposobiony Bernard."</span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; font-size: 13px; text-align: start;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, "Times New Roman", Times, serif; text-align: start;"><b><span style="font-size: large;">Zapraszamy!</span></b></span></div>
<div>
<br /></div>
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-16016110665320326382017-11-25T17:11:00.000+01:002017-11-25T17:50:35.343+01:00Żółwie aż do końca - John Green<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Bz1pFMh8NYI/WhmRrUEmCdI/AAAAAAAAk0k/BdrQvAulV94RKFtMdvysNgpxGdyNgugdACLcBGAs/s1600/Zolwie%2Baz%2Bdo%2Bkonca-okl.%2Boryg.%2Bwst-CMYK.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1052" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-Bz1pFMh8NYI/WhmRrUEmCdI/AAAAAAAAk0k/BdrQvAulV94RKFtMdvysNgpxGdyNgugdACLcBGAs/s400/Zolwie%2Baz%2Bdo%2Bkonca-okl.%2Boryg.%2Bwst-CMYK.jpg" width="262" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #d9d2e9;">Bohaterowie książki „Żółwie aż do końca”
to nastolatki, które mieszkają w Indianapolis, w USA. Łączy ich fakt, że chodzą
do jednej szkoły czy jeżdżą razem na letnie obozy. Różni – status społeczny i
ekonomiczny oraz…wewnętrzny świat, w którym żyją. Aza Holmes, która opowiada
nam tę historię cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (OCD), zwane
bardziej przystępnie nerwicą natręctw. To z tego powodu powieść uznano za
najbardziej osobistą w dorobku pisarza. Tak, John Green, także cierpiał na to
schorzenie. Aza, skupiona na swojej fobii, z trudem zauważa innych wokół
siebie. W jej głowie stale panoszą się różne myśli i nie dają spokoju, dopóki
nie wypełni ich nakazów: </span></div>
<span style="background-color: #d9d2e9;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , "times" , serif; font-size: 13px;"></span><br />
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-LdOBuWxF8_4/WhmSXZPVfOI/AAAAAAAAk0w/HB1L_hJODcEvvUs1lM8LWeNXz1sVWarcgCLcBGAs/s1600/zolwie-az-do-konca-b-iext51450210.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="background-color: #d9d2e9;"><br /></span></a><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><b style="background-color: #d9d2e9;">„Od dzieciństwa mam zwyczaj wbijania paznokcia
prawego kciuka w opuszek środkowego palca, co zaowocowało osobliwym
zgrubieniem. Po wielu latach takich praktyk skóra w tym miejscu łatwo pęka,
więc przyklejam plaster, żeby zapobiec infekcjom. Czasem jednak dopada mnie
lęk, że infekcja już się rozwija, więc muszę ją usunąć – a jedyny sposób to
otwarcie rany i przyciskanie jej, by upuścić trochę krwi. Kiedy już zaczynam
myśleć o upuszczeniu krwi, po prostu nie mogę tego nie zrobić.” [1]</b></span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Daisy Ramirez jest przyjaciółką Azy od
dzieciństwa, chodzą do jednej szkoły. Zna Azę doskonale i, jako jedna z
niewielu osób, rozumie jej problemy, akceptuje ją pomimo nich: <b>„– Jak bardzo
powinnam się martwić tym, że nie wypowiedziałaś przez cały dzień więcej niż
dwóch słów z rzędu? – zapytał głos za mną.</b></span><b><br />
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">– Spirala myślowa – wymamrotałam w odpowiedzi.
Daisy znała mnie od szóstego roku życia. Nie musiałam jej nic tłumaczyć.</span><br />
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">– Tak myślałam. Kurczę. Spotkajmy się po
lekcjach.”[2]</span></b></span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">Daisy jest bardzo ambitna, ma cel w życiu i
dlatego po szkole dużo pracuje, żeby odłożyć pieniądze na studia. Ma także
motto życiowe: <b>„Łam serca, nie obietnice”[3]</b> </span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">Czy Aza wie o Daisy tyle, ile Daisy o niej?
Czy w ich przyjaźni istnieje symetria?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-LdOBuWxF8_4/WhmSXZPVfOI/AAAAAAAAk0w/HB1L_hJODcEvvUs1lM8LWeNXz1sVWarcgCLcBGAs/s1600/zolwie-az-do-konca-b-iext51450210.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="background-color: #d9d2e9;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="714" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-LdOBuWxF8_4/WhmSXZPVfOI/AAAAAAAAk0w/HB1L_hJODcEvvUs1lM8LWeNXz1sVWarcgCLcBGAs/s400/zolwie-az-do-konca-b-iext51450210.jpg" width="263" /></span></a>
<span style="background-color: #d9d2e9;">Trzecim, ważnym bohaterem powieści jest Davis
Pickett, jeden z synów miliardera. Aza jest znajomą Davisa. Jak to możliwe?
Otóż łączy ich pewna, wspólna tragedia, i to z jej powodu znaleźli się kiedyś
razem na letnim obozie. A teraz ojciec Davisa znikł w niewyjaśnionych
okolicznościach. Chłopak został wraz z małym bratem sam, w ogromnej rezydencji.
Dopóki miliarder się nie odnajdzie, będzie uważany za żywego przez siedem lat,
prawnicy nie rozpoczną wykonywania testamentu, a najbliżsi będą żyć w
zawieszeniu pomiędzy żałobą, a nadzieją. A może nie ma po kim odczuwać żałoby,
za to korzystać z istniejącej sytuacji materialnej?</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">Każda tych młodych osób ma własne problemy,
plany i oczekiwania. Daisy namawia Azę, żeby poszukać informacji o miejscu
przebywania zaginionego, ponieważ za nią można otrzymać nagrodę. Czy Davis
domyśli się powodu, dla którego Aza odnowiła znajomość z nim? A jeśli tak, to
co z tym zrobi? </span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">Tymczasem Aza zastanawia się nad własnym
wpływem na swoje życie: <b>„Zaczynam jednak rozumieć, że życie to nie tyle twoja
opowieść, co opowieść o tobie. Oczywiście łudzisz się, że jesteś jej
autorem.”[4]</b> Czy Daisy i Davis sami decydują o swoim losie i o tym, jak wygląda
ich życie? A może to szkoła, przepisy, prawnicy i wiele innych okoliczności
decyduje nawet o tym, o której godzinie zjedzą lunch, a wolna wola jest fikcją?</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br />
W książce jest miejsce na miłość, na mądre
rozmowy, ale i na kłótnie, które są pieprzem naszego życia. Bohaterzy
telefonują do siebie, piszą esemesy, surfują po internecie, tworzą blogi oraz
fanfiki. Wszyscy troje, na swój własny sposób, stają przed wyborem – przyjaźń,
czy pieniądze.</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">Aza powiedziała: <b>„Tak naprawdę nikt nikogo nie
rozumie. Wszyscy jesteśmy uwięzieni wewnątrz siebie. (…) Nie ma żadnej mnie,
której mogłabym nienawidzić. Po prostu, kiedy zaglądam w głąb, nie widzę
konkretnej osoby, tylko kłębowisko myśli, zachowań, okoliczności. I wielu z
nich wcale nie odczuwam jako swoich. To nie jest coś, czego zawsze ja pragnę,
co ja myślę czy robię. A kiedy szukam Prawdziwej Mnie, nigdy jej nie
odnajduję.”[5]</b> I wtedy Daisy przytoczyła historię z żółwiami, która nadała
tytuł książce. Historię, która pokazuje, że każdy człowiek to odrębny
kosmos. </span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br />
John Green napisał piękną książkę dla
młodzieży, o poszukiwaniu siebie oraz człowieczeństwa w sobie. Warto
przeczytać!</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br />
[1] Green John, „Żółwie aż do końca”, przeł.
Iwona Michałowska-Gabrych, wyd. Bukowy Las, 2017, s. 13</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">[2] tamże, s. 15</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">[3] tamże, s. 14</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">[4] tamże, s. 9</span><br />
<span style="background-color: #d9d2e9;">[5] tamże, s. 255</span></div>
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br />
</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-eV9the3j34Q/WhmTBziOnAI/AAAAAAAAk08/F9KgN6irIgIX_iTawAJOYwNeZIIuszSLwCLcBGAs/s1600/Green-info%2Bw%2Bliczbach.jpg" imageanchor="1" style="background-color: #d9d2e9; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1132" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-eV9the3j34Q/WhmTBziOnAI/AAAAAAAAk08/F9KgN6irIgIX_iTawAJOYwNeZIIuszSLwCLcBGAs/s640/Green-info%2Bw%2Bliczbach.jpg" width="452" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #d9d2e9;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-58454334441666255922017-10-25T00:50:00.000+02:002017-10-25T00:50:40.950+02:00O laborantach u Ducha Gór<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://adrem.jgora.pl/ksiegarnia-karkonoska/ksiazki/dokument-historia/laboranci-u-ducha-gor/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="800" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-vgudiwlFnV4/We-0CR-kACI/AAAAAAAAkT0/AZvi6J_DC4cPfqj6URk6uji_IfO60aT3ACLcBGAs/s400/laboranci-800x1080.jpg" width="296" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Zioła towarzyszyły człowiekowi od zarania dziejów. Nie ma narodu, który nie miałby własnych tradycji zielarskich, własnej, ludowej medycyny. A jednak, w Karkonoszach doby renesansu zielarstwo stało się intratnym zawodem i wspięło na wyżyny ówczesnej nauki.</div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #274e13;">"Chociaż zielarska profesja znana była od dawna, określenie „laborant” zostało </span></b><b><span style="color: #274e13;">użyte po raz pierwszy na inskrypcjach barokowych nagrobków znajdujących </span></b><b><span style="color: #274e13;">się na północno-zachodniej ścianie kościoła parafialnego pod wezwaniem św. </span></b><b><span style="color: #274e13;">Jadwigi w Miłkowie, a pochodzących z samego końca XVII w." [1]</span></b></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Przemysław Wiater od lat podąża tropem laborantów, wyszukując w starych księgach wzmianek o ludziach zajmujących się zielarstwem, dawnych receptur, notatek w pamiętnikach podróżników odwiedzających Dolny Śląsk (między innymi Izabeli Czartoryskiej), tłumaczy znalezione teksty z języka niemieckiego i popularyzuje w lokalnych wydawnictwach. Karkonoscy laboranci znani byli w całych Prusach, a ich leki docierały na dwory Europy oraz Rosji. Na kartkach książki zobaczymy sprzęt jakim się posługiwali laboranci, stare dokumenty oraz istniejące do dzisiaj domy dawnych laborantów. Dzięki dr Wiaterowi możemy poznać fenomen dolnośląskiego zielarstwa, a wszystko ukazane jest na tle historii zielarstwa w ogóle, związków laborantów z tajemniczym Duchem Gór zamieszkującym Karkonosze, legend i malarstwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-YWwrF4E_i5A/We-9YkLsRUI/AAAAAAAAkUE/HMEcgK1w2o838HLoumsp5Qp7spMsW7iegCLcBGAs/s1600/AAAAAAAAAAAA.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="249" data-original-width="241" src="https://2.bp.blogspot.com/-YWwrF4E_i5A/We-9YkLsRUI/AAAAAAAAkUE/HMEcgK1w2o838HLoumsp5Qp7spMsW7iegCLcBGAs/s1600/AAAAAAAAAAAA.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Duch Gór, rzeźba nad wejściem do Urzędu Pocztowego <br />
w Jeleniej Górze (ul. Pocztowa), ok. 1930</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pięknie wydaną książkę zdobią ilustracje oraz pobudzające wyobraźnię, związane z zielarską profesją, karkonoskie legendy. Znajdziemy tam historię rozkwitu oraz upadku cechu laborantów, stare przepisy na ziołowe leki, tajemnicze teorie i .... opisy szarlatanerii, jaką była na przykład maść na latanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Duch Gór, przedstawiany jako laborant, z długą, siwą brodą i kosturem, przemierzający groźne i niedostępne góry może i dzisiaj rozpalić wyobraźnię turystów, a także mieszkańców. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gorąco zachęcam do lektury książki "Laboranci u Ducha Gór" Przemysława Wiatera, do odkrywania tajemnic krainy Ducha Gór oraz poznawania dziedzictwa Dolnego Śląska, jakim jest dawne ziołolecznictwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
[1] "Laboranci u Ducha Gór", Wiater Przemysław, Ad Rem 2017r., s. 10Pani_Wuhttp://www.blogger.com/profile/06569932435518567141noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-6255749799395771322017-09-19T20:21:00.001+02:002017-09-19T20:21:39.615+02:0033 proste strategie, dzięki którym "Fińskie dzieci uczą się najlepiej" - Timothy D. Walker<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Mdq5mb5SUdA/WZW4KMmGE0I/AAAAAAAAjVg/gBoi5VFKrI4nac3UeeswwqsOldEeZ0xzACLcBGAs/s1600/Walker%2B_%2BFinskie%2Bdzieci%2B_%2Bm.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="994" data-original-width="709" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-Mdq5mb5SUdA/WZW4KMmGE0I/AAAAAAAAjVg/gBoi5VFKrI4nac3UeeswwqsOldEeZ0xzACLcBGAs/s400/Walker%2B_%2BFinskie%2Bdzieci%2B_%2Bm.jpg" width="285" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Uczyć jak w Finlandii</span></b><br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Fenomen fińskiego szkolnictwa
objawił się dopiero w 2001 roku, kiedy OECD ogłosiła wyniki pierwszego,
międzynarodowego rankingu umiejętności piętnastolatków, znanego jako PISA. W
wielu krajach Europy, w tym w Polsce, albo właśnie dokonano, albo zaczęto wprowadzać
reformy edukacji (to wtedy w Polsce powstały gimnazja). Wszystkie, podlegające
reformom systemy szkolnictwa, miały pracować w szybszym tempie i osiągać wyższe
wyniki nauczania, liczyła się efektywność i wskaźniki ukończenia przez uczniów
szkoły, monitorowanie, informowanie, zarządzanie, ewaluacja i programy
naprawcze. </div>
<div class="MsoBodyText">
Wynik tego pierwszego rankingu okazał się ogromnym
zaskoczeniem dla wszystkich, z Finlandią włącznie. Właśnie zaczęto dyskusje nad
ewentualnymi reformami w fińskiej oświacie, krytykowano aktualny poziom
nauczania i oglądano się na świat, gdy wynik rankingu PISA uciszył wszelką
krytykę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
No bo jak to tak? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
System edukacji nie zmieniany od
lat siedemdziesiątych XX wieku, brak szkół prywatnych i brak super nowoczesnego
sprzętu w salach lekcyjnych oraz brak nacisku na szybsze tempo i wyższe wyniki,
a wynik PISA przechodzi najśmielsze oczekiwania?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Co zatem jeszcze charakteryzuje fińską edukację? Uczniowie uczą
się w bardzo zróżnicowanych, pod względem materialnym i społecznym, grupach. Nakłady
finansowe skierowane są przede wszystkim na wykształcenie i uposażenie
nauczycieli, co przełożyło się na wzrost zaufania wobec nich rodziców i uczniów
oraz na specjalistyczne wsparcie uczniów, aby wyrównać szanse edukacyjne (w tym
szeroka oferta zajęć pozalekcyjnych rozwijających wszechstronnie
zainteresowania) oraz zdrowotne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tim Walker, amerykański
nauczyciel, który podjął pracę w swoim zawodzie w Helsinkach, opowiada nam o swoim zetknięciu się z
odmiennym dla niego systemem edukacji, o swoich zaskoczeniach i zdziwieniach.
Równie dużo mówi nam o fińskim systemie edukacji, jak i o amerykańskim. Odkrywa
dla siebie i dla czytelnika cudowne, proste prawdy, które składają się na
fiński sukces, na fiński fenomen edukacyjny i dzieli się nimi, na kolejnych
stronach książki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
W Finlandii, najważniejsze jest
poczucie bezpieczeństwa dziecka, jego dobre samopoczucie i szczęście. Ważny
jest czas wolny, bo tam nie żyje się aby pracować, ale pracuje, aby żyć. Nie ma
potrzeby co chwilę się wykazywać, migotać, błyszczeć, popisywać. Ważniejsza
jest współpraca i samodzielność. Często mniej, znaczy więcej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Prawdy, do których Amerykanie
dochodzą drogą żmudnych i kosztownych badań, Finowie uzyskują poprzez zdrowy
rozsądek i obserwowanie podopiecznych. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na początku pobytu w Finlandii,
Tim nie mógł przestawić się ze swego rodzaju neurotycznego pracoholizmu na
zdrowe podejście do pracy. Wakacje to dla niego było po prostu mniej pracy, bo
nie było lekcji, ale codziennie przygotowywał się do zajęć, które miały
rozpocząć się za miesiąc. Praca
nauczyciela w USA wiązała się z dużo większym zmęczeniem i stresem, niż w
Finlandii. W pierwszym roku pracy w USA, Tim przeszedł wypalenie zawodowe.
Opisywał, że w USA nauczyciel jest poddawany dużo większej kontroli niż w
Finlandii, z czym wiąże się konieczność wypełnienia i przygotowania wielu
dokumentów. Tymczasem Fińscy współpracownicy często przypominali mu, żeby po
prostu odpoczął, bo praca, żeby była efektywna, nie musi oznacz harówki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przez całą książkę Tim wielokrotnie podkreślał jak ważna
jest współpraca nauczycieli i uczniów. Dla przyzwyczajonego do rywalizacji
Amerykanina, był to powód do wielu refleksji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przez dwa lata, które minęły od chwili, gdy autor podjął
pracę w fińskiej szkole, do wydania książki „<b><span style="background: #FEFDFA; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">Fińskie
dzieci uczą się najlepiej”</span></b>, najwięcej nauczył się … on sam. Codziennie zderzał się z
innymi priorytetami niż te, które panowały w Stanach, innym, niż znany mu,
systemem wartości i bardziej samodzielnymi dziećmi, nad którymi rodzice nie
krążą jak nadopiekuńcze helikoptery. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Książka „<b><span style="background: #FEFDFA; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">Fińskie dzieci uczą się
najlepiej<span style="color: #444444;">” </span></span></b><span style="background: #FEFDFA; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">to<span style="color: #444444;">
</span>lektura godna polecenia wszystkim nauczycielom.</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Najcenniejsze w niej jest to, że Tim Walker pokazał nam,
czytelnikom, wiele rozwiązań, które bardzo łatwo amerykański oraz polski
nauczyciel może przenieść na własny grunt i włączyć do metod pracy, które
stosuje. Nie wymagają one stosów papieru, wykresów, tabelek i analiz. Nie
wymagają czasochłonnego przygotowania. Niewielkim wysiłkiem polski nauczyciel
może zastosować kilka rozwiązań, a wtedy może powiemy, że <u>nie tylko</u> „<b><span style="background: #FEFDFA; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">Fińskie dzieci uczą się najlepiej”. </span></b><o:p></o:p><br />
<b><span style="background: #FEFDFA; mso-bidi-font-size: 10.0pt;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b>Polecam książkę kolegi
po fachu przede wszystkim nauczycielom! Egzemplarz książki znajduje się w bibliotece naszej szkoły w budynku nr 1.<o:p></o:p></b><br />
<b><br /></b>
<b>O tym, co wyczytałam na blogu Tima Walkera na temat edukacji oraz w napisanych przez niego artykułach przeczytacie <a href="http://zapiskinaserwetkach.blogspot.com/2017/08/fenomen-finskiej-edukacji-na-poczatku.html">TUTAJ</a>.</b></div>
<br />
<br />
<b>Fińskie dzieci uczą się najlepiej</b><br />
<a href="http://lubimyczytac.pl/autor/148885/timothy-d-walker">Timothy D. Walker</a><br />
Tłumaczenie: <a href="http://lubimyczytac.pl/tlumacz/11127/marta-kisiel-malecka">Marta Kisiel-Małecka</a><br />
<div>
Wydawnictwo: <a href="http://lubimyczytac.pl/wydawnictwo/10230/wydawnictwo-literackie/ksiazki">Wydawnictwo Literackie</a><br />
tytuł oryginału: Teach Like Finland: 33 Simple Strategies for Joyful Classrooms<br />
data wydania 31 sierpnia 2017<br />
ISBN 9788308063880<br />
liczba stron 210<br />
<br /></div>
Pani_Wuhttp://www.blogger.com/profile/06569932435518567141noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-10233450617530268222017-06-22T06:00:00.000+02:002017-06-22T06:00:00.169+02:00Pierwsze koty - Ewa Nowak<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-B7GgxIAdz_0/WOewyAhXDgI/AAAAAAAAAFI/VJU8cMpb88IwCOwZa5q6BvGuRtlxNKVkACLcB/s1600/pierwsze_koty-egmont-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-B7GgxIAdz_0/WOewyAhXDgI/AAAAAAAAAFI/VJU8cMpb88IwCOwZa5q6BvGuRtlxNKVkACLcB/s400/pierwsze_koty-egmont-ebook-cov.jpg" width="257" /></a><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<h1>
<span style="font-size: 12.0pt; font-weight: normal; mso-bidi-font-size: 24.0pt;"><i>Wielkie
przekleństwo dorosłości<br />
określa marny los zwierzątek:<br />
Królik Puchatka nie ugości, <br />
a Kłapouchy straci wątek – <br />
gdy Krzyś okaże się Krzysztofem. <br />
<br />
</i><br />
Jacek Kaczmarski <br />
<br />
<i>Ostatnia Mruczanka, <br />
albo Spleen Kubusia Puchatka </i></span></h1>
<span style="font-size: large;"><b>Prolog</b></span><br />
<br />
<h1 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; font-weight: normal; mso-bidi-font-size: 24.0pt;">Gdyby było trochę wcześniej, mogliby zrobić jeszcze
jedną rundkę wokół osiedla, jednak oboje wiedzieli, że tych rundek i tak
zrobili o wiele za dużo. Ada już dawno powinna być w domu, grzecznie leżeć pod
kołderką i się uczyć. Tylko że w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia.
Ona i Konrad byli razem. Cóż więcej liczyło się na tym świecie?<br />
Ada zdała sobie sprawę, jaka jest nieskończenie szczęśliwa. Koniecznie chciała
coś powiedzieć. Głowę wypełniało jej tak gęste kłębowisko myśli, że żadna nie
dawała się oddzielić od reszty, a każdy temat wydawał się głupi i nie na miejscu.<br />
W brzuchu coś ją ścisnęło, a lewe udo zaczęło dziwnie drżeć – jak po długim,
męczącym biegu. Na przedramionach dostała gęsiej skórki.<br />
„Czy on czuje to samo? Czy myśli teraz o mnie?”.<br />
Konrad stał lekko zgarbiony, trzymał się lewą ręką za prawy łokieć i miał
spuszczoną głowę.<br />
Spojrzał na Adę.<br />
Poczuła się przyłapana, jakby patrzenie na niego było przestępstwem. Szybko
odwróciła wzrok, ale tylko na chwilę. Jej oczy znów same go poszukały. Nic na
to nie mogła poradzić.<br />
Konrad miał takie ładne, błyszczące oczy. Już wcześniej to zauważyła. Orzechowe
albo raczej piwne. Stawały się jeszcze bardziej wyraziste, kiedy wkładał coś
pomarańczowego.<br />
Nigdy dotąd nie czuła potrzeby dotknięcia drugiego człowieka tak mocno jak w
tej chwili. Życie oddałaby za to, żeby go przytulić, objąć, a choćby tylko
dotknąć. Zrobiłaby wszystko, żeby teraz nie odchodził. Kilka razy w życiu
bardzo chciało jej się pić czy jeść lub miała na coś wielką ochotę, ale to
pragnienie było nieporównywalne z niczym innym. Jej ciało rozpaczliwie wyło, a
Konrad nawet nie drgnął. Niby starszy od niej i zawsze taki pewny siebie, a
stał jak posąg.<br />
– To będziesz jut…<br />
Usłyszała, że Konrad coś mówi.<br />
– Tak, tak! – powiedziała, nie czekając, aż dokończy zdanie.<br />
„Co on sobie o mnie pomyśli?”.<br />
Poczuła, że jeśli zaraz się do niego nie przytuli, to stanie się coś złego, bo
w takim napięciu żyć dłużej się nie da. Nie chciała jutro czy pojutrze znów się
z nim spotykać i znów gadać o koszykówce. Chciała, żeby tu i teraz wszystko
między nimi wyjaśniło się raz na zawsze. Są razem czy nie?!<br />
„Dotknę go i się pożegnamy. Tylko tyle” – pomyślała.<br />
– To cześć! – Wyciągnęła do niego rękę.<br />
Konrad wyciągnął swoją. Mocno ją ścisnęła. Ich ręce były gorące i mokre od
potu. Pasowały do siebie idealnie.<br />
„Teraz albo nigdy!”. Nachyliła się w jego stronę i pocałowała go w usta.<br />
„Co on sobie o mnie pomyśli?” – znów usłyszała głos w swojej głowie, jednak nie
zważała już na to. Teraz rządziło ciało.<br />
Cofnęła się, ale Konrad przytrzymał ją za rękaw kurtki. Widziała maleńkie
brązowe cętki na jego tęczówkach. Nie była w stanie się powstrzymać. Pocałowała
go jeszcze raz. Poczuła, że Konrad też ją całuje. Wtulili się w siebie.<br />
Istnienie reszty kuli ziemskiej przestało się liczyć. Jedyne miejsce warte
uwagi znajdowało się w Warszawie przy Pajdaka 7. Nigdzie nie działo się nic
ważniejszego. Ada i Konrad. Konrad i Ada. Ona i On. Oni.<br />
Obejmowali się i całowali. Najpierw lekko, nieporadnie, ale już po chwili jak
dzikusy, bez opamiętania. Ada czuła się tak, jakby nieoczekiwanie, w cudowny
sposób, odnalazła kogoś, kto dawno temu zaginął i kogo bardzo długo szukała.<br />
– Ada…<br />
Usłyszała koło swojego ucha pełen napięcia, ale też pełen szczęścia szept.<br />
– Konrad…<br />
Pragnęła, żeby wiedział, że ona czuje i myśli tak samo i że chce tego samego.
Żeby już wszystko zostało raz na zawsze ustalone i przypieczętowane.<br />
Ada miała za sobą miłe chwile w życiu, na przykład kiedy mama zabrała ją z
kolonii w Juracie, kiedy napisała test najlepiej z całej podstawówki albo kiedy
z Blanką pojechały do Grzybowa i paliły na łące ogniska. Oczywiście, że bywała
szczęśliwa, ale jakby na pół gwizdka. Dopiero teraz zrozumiała, co to znaczy
być prawdziwie szczęśliwą, tak do końca.</span></h1>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-x9nEFmSz03s/WOexhSok6_I/AAAAAAAAAFQ/p19JC7m8E8IMJpOUzeKC0rk7QAXRhEAzgCLcB/s1600/img4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="117" src="https://2.bp.blogspot.com/-x9nEFmSz03s/WOexhSok6_I/AAAAAAAAAFQ/p19JC7m8E8IMJpOUzeKC0rk7QAXRhEAzgCLcB/s320/img4.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="tytul" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Znowu koszula?</span></b></div>
<div class="tytul" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Trafiła bez problemów. Nie mogła od razu wejść,
bo jak zwykle przyszła za wcześnie. Trudno. Trochę wiało, ale na szczęście nie
padał deszcz.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Pospaceruj. Popatrz dokoła, jak jesień się
skrada” – pomyślała. Nawet spodobał jej się ten zwrot.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Doskonały moment, żeby się zastanowić, co
Konradowi kupić na urodziny. W zeszłym roku dała mu lnianą koszulę
w kolorze grynszpanu, ale to było zaledwie tydzień po tym, jak zaczęli ze
sobą chodzić, i jeszcze nie wiedziała, czym zajmuje się jego mama. Przez następny
miesiąc Konrad miał na sobie tę koszulę niemal codziennie. Niestety, takie cudo
trafia się raz na sto lat. Mama Ady dostała ją od Irenki, szefowej
i koleżanki z pracy, bo „od kilku lat leży w szafie i mąż
w ogóle jej nie nosi”. Tym razem nie zdobędzie niczego tak pięknego,
i to jeszcze za darmo, zresztą byłoby to powielanie tego samego pomysłu.
A może nie? Może właśnie będą mieli taki zwyczaj, że co roku na urodziny
Konrad dostanie od niej koszulę? To byłoby romantyczne. Siwy jak gołąbek,
chudziutki i zgarbiony Konrad dostaje od niej pięćdziesiątą koszulę,
otwiera szafę i mówi wnukom albo nawet prawnukom: „Te wszystkie koszule są
od babci, kobiety mojego życia”. Ada przymknęła powieki i wyraźnie
zobaczyła tę szafę. Trzydrzwiowa, dębowa, bogato rzeźbiona, a w niej
koszule we wszystkich możliwych kolorach, jak na obrazach Rubensa.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Trzeba to kiedyś narysować, tylko skąd wziąć
taką szafę na wzór? Poza tym Konrad ma tyle koszul, że mógłby do końca życia
już żadnej nie kupować.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Zerknęła na komórkę. Dopiero za dziesięć.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Bez sensu z tymi urodzinami. Chciałaby dać
mu coś absolutnie wyjątkowego, co będzie pamiętał do końca życia. Ona
potrzebuje zawsze miliarda różnych rzeczy, ale z facetami jest inaczej. Im
niczego sensownego nie da się kupić. Powinna mu coś narysować. Tak! Narysować
i oprawić w ramkę albo zrobić miniaturę i zalaminować, żeby
nosił cały czas w portfelu.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Narysuje ich miejsce – schody przy wejściu na
jej klatkę. Nikt nie zrozumie, o co chodzi, ale i ona, i Konrad
będą doskonale wiedzieć, że to najważniejsze dla nich miejsce na świecie.
Przecież to tu zaczęła się ich historia. Może Blanka ma resztkę ceramicznego
papieru? Nadałby się najlepiej.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Millerowie</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">W zasięgu wzroku była budka ochrony,
dzieci z deskorolką, pies i dwie mamy, od niechcenia kolebiące
niemowlęcymi wózkami.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Adzie przeszedł dreszcz po plecach.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„A może to jest zboczeniec i trzeba
stąd zwiewać? Bzdura! Jeśli dam się namówić na obejrzenie jeszcze kilku
horrorów, w ogóle przestanę wychodzić z domu. Cioteczny brat pani
Janasowej na pewno jest zboczeńcem, a może i pedofilem”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Przekonały ją jednak nie racjonalne argumenty,
ale to, że Blanka umarłaby ze śmiechu na wieść, że Ada znów w jakiejś
sprawie stchórzyła. Jej duma za bardzo by ucierpiała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Osiedle miało dość ciasną zabudowę, jak to
typowe polskie osiedle domków szeregowych. Numer 15 znajdował się w głębi.
Od furtki do domu było około dwustu metrów. Ada szła wolno, rozglądając się.
Fajnie mieszkać na takim osiedlu. Nie tak strasznie jak w domu wolno
stojącym, a jest garaż, ogródek i strych. Myśl o posiadaniu
strychu podobała się Adzie najbardziej. Mama mieszkałaby na dole, a one
miałyby strych dla siebie. Mogłyby nawet nadal dzielić ze sobą pokój, ale to
przecież byłby nie pokój, tylko cały strych. Życie byłoby piękne, gdyby tak żyły
sobie we trzy…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nie zdążyła jeszcze podejść do drzwi, kiedy
usłyszała wrzaski dziecka.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie! Nie!</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Ale o co ci chodzi…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie chcę tej czarownicy! Nie pokazuj mi
jej!</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada zrobiła kilka kroków w miejscu
i przygładziła włosy. Poczuła atak paniki, jak przed konkursem
recytatorskim. Niby zna tekst na pamięć, jest przygotowana, a jednak
panika ją dopada. Może dlatego woli rysować? Przynajmniej nie trzeba publicznie
okazywać swoich emocji. Ludzie oceniają twoje prace, a nie twoje wystąpienia.
To sto razy łatwiejsze.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie będę! – usłyszała znów zza drzwi,
a zaraz potem rozległ się płacz niemowlaka.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Skąd tu niemowlak?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Janasowa mówiła, że chodzi o opiekę nad
słodką dziewczynką, która umie mówić. Kupki, pieluchy, ulewanie, płacze
niemowlaka – to było nie dla Ady. Grzeczna, spokojna sześciolatka to już prawie
człowiek, a z maleńkimi dziećmi Ada nie wiedziałaby nawet, co robić,
bała się ich. I podobno jak się źle weźmie na ręce takie niemowlę, to
głowa może mu odpaść, w każdym razie tak słyszała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nabrała głęboko powietrza, ze świstem je
wypuściła i zadzwoniła do drzwi.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Pozwolisz mi otworzyć? – dobiegł ją
męski głos.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie chcę jej!</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Ale chcemy ją sobie przynajmniej
obejrzeć, prawda?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Na progu stanął mężczyzna. Ada obrzuciła go
szybkim spojrzeniem. Był nieogolony i na bosaka. Jego różowe, owłosione
jak u hobbita stopy błyszczały na tle ciemnej, tabaczkowej podłogi. Miał
na sobie spodnie koloru indygo i mlecznozielony T-shirt w serek.
Konrad nigdy by takiego nie włożył. Uważał, że to gejowski fason. Nadruk na
koszulce głosił: „Z twarzy podobny zupełnie do nikogo”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Gość musi mieć do siebie spory dystans. Blance
by się spodobało” – pomyślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Na brodzie mężczyzna miał małą, ale wyraźną
bliznę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Dzień dobry. Jestem Adrianna…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Bardzo mi miło. Michał Miller. –
Mężczyzna wyciągnął rękę. – Zapraszamy. Heluniu, pani przyszła.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">W tym momencie z głębi mieszkania
przyleciał różowy dziewczęcy pantofelek, a zaraz potem ryknęła muzyka.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Tylko pamiętaj, nie bierz za godzinę mniej niż
piętnaście złotych” – przypomniała sobie Ada słowa mamy. „Nie wiem, czy chcę tu
być za sto” – pomyślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Bosy mężczyzna uśmiechnął się.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Bardzo przepraszam, chwilowy kryzys. –
Wskazał w głąb mieszkania. – Helcia to urocza i mądra dziewczynka –
oświadczył, po czym ściszył głos. – Zosia nie dała nam pospać w nocy,
Marysia ledwo żyje, więc Helcia jest dziś nieco wytrącona z równowagi.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Jestem bardzo zła! – wrzasnęła Helcia
z drugiego pokoju.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Gdzieś w środku nieustannie krzyczał
niemowlak.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Cóż, zapraszam dalej. Proszę nie
zdejmować butów.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada krzywo się uśmiechnęła. Dwa dni wcześniej,
kiedy podjęła decyzję, że chce opiekować się sześciolatką, wyobraziła sobie ten
moment. Lekko się pochyla, podaje dziecku rękę i idą grzecznie się bawić
w różowym od lalek pokoju. Bosy, nieogolony gość, wrzeszczący dzieciak
i drący się na całe gardło niemowlak w tej wizualizacji nie
wystąpili.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada zrobiła kilka kroków i stanęła
oniemiała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Jeśli za kilka lat będę miała własny dom, to
dokładnie taki, identyczny!”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Cała ściana w regałach z książkami,
jasne meble, piękny tkany obrus w holenderskie tulipany, na kanapie
ręcznie szyte patchworkowe poduszki, obrazy, kwiaty i niezbyt duże, ale za
to cudownie oprawione lustro. Wszystko było dobrane idealnie, ale nie
sztucznie, bez snobizmu. Ci ludzie po prostu mieli gust. Blanka zemdlałaby
z zachwytu, a ojciec na pewno by powiedział, że w tyłkach im się
poprzewracało i do tego właśnie potrzebne są wojny, żeby ludziom
przypomnieć, co się w życiu liczy.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Marysia zaraz przyjdzie, tylko nakarmi
Zosię. Grażyna mówiła, że jesteś poważna i odpowiedzialna.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada poczuła, że się czerwieni. Dopiero po
sekundzie dotarło do niej, że jej wychowawczyni ma na imię Grażyna i że to
przecież ona załatwiła Adzie tę pracę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Janasowa opowiada o mnie takie rzeczy?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Sytuacja nas trochę przerosła… Helenka
wymaga bardzo dużo uwagi i… Babcia nam pomaga, ale raczej w opiece nad
Zosią, a Hela… – Ojciec Helenki obejrzał się na drzwi. – To oczywiście
normalne, że dziecko w tym wieku źle znosi narodziny rodzeństwa. Niby
o tym wiedzieliśmy, ale i tak nie jest to łatwe – dodał szeptem. –
Chodzi o to, żeby Helenka przebywała z kimś młodym, wesołym,
pomysłowym, żeby opiekował się nią ktoś, z kim będzie mogła się bawić. Ty
podobno pięknie rysujesz. Helenka też lubi rysować, więc na pewno skorzysta na
takim kontakcie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada niemal wpadła w panikę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Ale ja nie umiem nikogo uczyć… Ja się
sama uczę i…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nam chodzi tylko o to, żeby Hela
spędzała czas z kimś… pozytywnym. Ilu uczniów jest w twojej szkole?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada nerwowo zamrugała oczami.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Chyba ponad czterystu…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Widzisz! A Grażyna poleciła nam
ciebie. Helenka chodzi do szkoły. Źle się czuje w świetlicy i wraca
bardzo zmęczona. Potrzebujemy kogoś, kto trzy razy w tygodniu ją odbierze
i potem z nią poczyta, pójdzie w jakieś ciekawe miejsce, coś jej
pokaże, porysuje, ugotuje. Normalnie, jak w domu. A pani… to znaczy,
Ado… mogę się tak zwracać?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Jestem w trzeciej klasie gimnazjum
– powiedziała Ada.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Pierwszy raz w życiu ktoś ją zapytał, czy
może się do niej zwracać po imieniu. „To miłe, że ktoś wreszcie potraktował
mnie jak dorosłą osobę. Chociaż, czy to oznacza, że zaczynam wyglądać staro?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Aha, czyli mogę?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Tak, może pan.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Proszę mi też mówić po imieniu. Mam na
imię Michał.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada nerwowo przełknęła ślinę. Ma mówić mu po
imieniu? Przecież on jest ojcem i będzie jej płacić! Poczuła się
niezręcznie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Sytuacja wygląda tak, że Marysia, moja
żona, nie może właściwie odstąpić Zosi na krok, a Hela…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Marysia, Hela, Zosia” – powtórzyła Ada
w myślach.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Z Zosią trzeba jeździć codziennie
na masaże, a Hela jest przyzwyczajona do tego, że poświęca się jej czas
i uwagę… Przepraszam, napije się pani czegoś? Napijesz się?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada kiwnęła głową. Ojciec Helenki pognał do
kuchni. Było to nie oddzielne pomieszczenie, tylko odgrodzona filarem część
pokoju. Jedynie kafelki na podłodze wskazywały, gdzie kończy się kuchnia,
a zaczyna salon. Dobrze to wyglądało, jak wszystko tutaj.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada wzięła podaną jej szklankę – bardzo wysoką
i wąską. Chciała upić łyczek, ale okazało się to trudne. Potrzebna była
rurka, a tej nie dostała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Grażyna mi mówiła, że wybierasz się do
liceum plastycznego.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Skąd Janasowa może to wiedzieć? Po pierwsze,
Ada chce chodzić do liceum tam gdzie Konrad, a więc zostaje przy van
Gogha. Po drugie, to Janasowa wmawia jej liceum plastyczne, a ponieważ nie
ma pojęcia o istnieniu Konrada, to nic nie rozumie. Po trzecie, ojciec
gadałby z tydzień, gdyby mu wspomniała, że chce wybrać tak niepraktyczną
szkołę. Co by zresztą robiła po liceum plastycznym? Mama skończyła liceum
plastyczne i teraz nosi skrzynki z kwiatami, pieli, sadzi
i flancuje. O tym wszystkim Ada nie miała jednak zamiaru mówić.
Powiedziała tylko, że raczej nie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ojciec Heli wstał i poszedł po córkę, ale
po chwili wrócił sam. Oznajmił, że Helcia nie dotrzyma im towarzystwa,
i jak gdyby nigdy nic zaczął wyjaśniać Adzie jej obowiązki. Najważniejsze
jest bezpieczeństwo. Czy Ada już kiedyś robiła coś takiego? Ma jakieś
doświadczenie? Nie ma? Nie szkodzi. Jak w każdym domu, trzeba nauczyć się
poruszać, więc musi wiedzieć kilka rzeczy.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Okazało się, że tych „kilka rzeczy” to cała
masa szczegółów do zapamiętania. Alarm uruchamia się tak, kod jest taki, okna
zabezpiecza się tak, pralka stoi tu, a najważniejsza jest kuchenka
mikrofalowa, bo jej Ada będzie używać najczęściej. Jeść można wszystko, co
znajduje się w lodówce. Płatki, makarony, kasze i przyprawy są
w szafce narożnej, garnki na dole. Ada może swobodnie brać to, na co ma
ochotę, a jeśli czegoś będzie potrzebowała, niech kupi. W tym
wiklinowym koszyku zawsze są jakieś drobne.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada zerknęła do koszyka. Leżało tam dwieście
złotych.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Aha, czyli to są drobne. Niektórym nieźle się
powodzi!”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nagle do salonu weszła kobieta
z niemowlęciem. Dzieciak był w śpiochach w żółte żyrafy, miał
zaciśnięte piąstki i zupełnie bezwładny spał na ramieniu matki.
Z jego ust wydobywała się mała bańka śliny.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Misiu, to jest właśnie ta Adusia od
Grażynki – powiedział szeptem ojciec Heli.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Miło mi. – Mama Heli uśmiechnęła się do
niej przyjaźnie i wyciągnęła dłoń. – Maria Miller. I jak Hela?
Poznałyście się?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ojciec Heli wyjaśnił, że nie wyszła do nich
i oboje z żoną wymienili znaczące spojrzenia.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– To normalne. Każde dziecko tak reaguje –
powiedziała Maria. – Omówiliście wszystko? Tak na wszelki wypadek, bo wiadomo,
że różne rzeczy mogą się wydarzyć, zapisz sobie, proszę, numer do mojej matki.
Numer pogotowia też musisz mieć wbity na stałe w komórce. Aha,
i jeszcze numer Marty, naszej sąsiadki. Wie, że będziesz przychodzić do
Helci, mieszka w tamtym domu. Obiecała, że w razie czego pomoże. Jest
chirurgiem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada poczuła, że strużka zimnego potu zaczyna
jej płynąć po plecach, ale grzecznie wpisała do bazy numerów podane przez panią
Marię kontakty.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Na schodach</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Swoim zwyczajem siedziały na parapecie okiennym
między czwartym a piątym piętrem. Podobnie jak siostra, Blanka początkowo
nie potrafiła zapamiętać, że żona Michała Millera to Maria, starsza córka Hela,
a młodsza Zosia.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Mówisz, że do was w ogóle nie
wyszła? Ma osobowość! – powiedziała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Zawsze imponowali jej twardzi ludzie,
a i sama jest twarda jak stal”. Tak przynajmniej Ada o siostrze
myślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Blanka była starsza o pięć lat. Chciała
iść na ASP, ale nie udało się tego pomysłu przeforsować u ojca, więc
studiowała żywienie człowieka, choć szczerze nienawidziła tych studiów. Mimo
sporej różnicy wieku siostry rozumiały się doskonale. Ada czuła, jakby Blanka
była starsza o rok, najwyżej dwa. Mądrzyła się czasami, owszem, ale nigdy
nie traktowała Ady protekcjonalnie. Zawsze się bardzo lubiły i uwielbiały
siedzieć na półpiętrze, bo tu ojciec na pewno by ich nie nakrył,
i rozmawiać o wszystkim, o czym tylko się dało. Ada nie miała
pojęcia, ile inne siostry spędzają ze sobą czasu. One w każdym razie nigdy
nie mogły się nagadać.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Trochę się martwię, jak to będzie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Pierwsze koty za płoty. A ile
dostaniesz?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Sto pięćdziesiąt złotych za tydzień –
powiedziała Ada.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Co?! – Blanka aż otworzyła
z wrażenia usta. – Niektórzy ludzie nie wiedzą, co robić
z pieniędzmi. Sześćset miesięcznie! Jesteś w raju! – Nagle zmieniła
ton. – Co powiesz ojcu?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Mama wymyśliła, że powiemy, że chodzę na
dodatkowe bezpłatne zajęcia z rysunku. Rysunki zawsze jakieś mogę mu
pokazać, to nie problem. Bezpłatne i w szkole, rozumiesz? Nie
powinien się zorientować.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Blanka swoim zwyczajem zamachała rękami.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Superchata, superludzie, dzieciak,
siedzisz sobie, komputer, PlayStation, do dyspozycji lodówka pełna wiktuałów
i jeszcze tyle kasy! Słuchaj, a on nie szuka czasem żony?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada popukała się w czoło.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Może i szuka, ale ty nie szukasz
męża, o ile mi wiadomo. A w ogóle to ma żonę i mówi do niej
„Misiu”. Przypominam ci też, że ma dwoje dzieci, w tym jedno świeżo
urodzone, a drugie bardzo mało fajne, humorzaste i niemożliwie
rozpaskudzone.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Odezwała się jej komórka. Ada rzuciła okiem na
ekran. Konrad.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Kurde, może się do mnie odezwiesz?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Gdyby ich dom był normalny, za dwie minuty
siedziałaby na Skypie, ale ponieważ nie był normalny, usiądzie może za pół
godziny, bo najpierw trzeba przejść przez powitanie z ojcem. Zerwała się
z miejsca, żeby nie stracić ani sekundy, i obie zeszły do mieszkania.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ja nie biorę pieniędzy
z drzewa</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Dlaczego otwarte są dwa mydła?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Żadna się nie odezwała. Takie były zasady.
Jeśli chcesz, żeby gadka jak najszybciej się skończyła, to stój i milcz.
Jeśli chcesz mieć zmarnowane najbliższe trzy godziny – odezwij się. Wybór
należy do ciebie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Może mi ktoś wytłumaczyć? Czy złe było
tamto? To kosztuje, a ja nie biorę pieniędzy z drzewa. I co,
teraz będzie leżeć i rozmiękać? Tak trudno to zapamiętać? – Ojciec zmienił
ton na poligonowy i krzyczał, jakby byli pod ostrzałem artyleryjskim. –
Bierzemy następne, gdy jedno się skończy! Nie otwierać mi nowego, jasne?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">To Ada rano wyjęła nowe mydło. Na starym był
długi kręcony włos i strasznie ją to zbrzydziło. Nie chciała się myć tym
używanym przez wszystkich. Błąd! Nowe mydło powinna była schować gdzieś
w pokoju.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– I gasić światło. – Ojciec zgasił
światło w przedpokoju, więc teraz stali w mroku. – Co to w ogóle
jest, ja się pytam? To kosztuje, jakby ktoś nie wiedział.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Z dużego pokoju dobiegła <i>La Cumparsita</i>
– sygnał komórki ojca.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Blanka i Ada miały dziś szczęście. Ojciec,
cokolwiek robi i cokolwiek mówi, przerwie natychmiast i rzuci
wszystko, by odebrać. Według niego oddzwanianie było bowiem szczytem nawet nie
rozrzutności, ale skrajnej głupoty.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Po chwili w przedpokoju zjawiła się mama.
Nosiła długie rozpuszczone włosy, ale w domu ściągała je w koński
ogon. Zdecydowanie nie było jej dobrze w takiej fryzurze, ale teraz
w żadnej nie wyglądałaby dobrze. Miała na sobie cynobrową bluzkę, która
uwydatniała plamki na jej twarzy.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada, w bucie na jednej, a kapciu na
drugiej nodze, poszła z mamą do sypialni. Na łóżku leżała płyta DVD. Ada
rzuciła okiem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<i><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Cztery słońca</span></i><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Mama od lat rozwiązywała zadania
z matematyki, tak jak inni ludzie krzyżówki. W domu wszędzie
natrafiało się na zbiory zadań. To było o tyle fajne, że mama zawsze
umiała im pomóc w lekcjach. Uwielbiała też oglądać filmy, choć miała
dziwny gust. Te, które pożyczała od cioci Irenki, były smutne, a często
wręcz wstrząsające. <i>Cztery słońca</i> widziała już ze cztery razy
i najwyraźniej nie zamierzała na tym poprzestać. Ostatnio sięgała
wyłącznie po filmy czeskie, ale wcześniej Ada próbowała nawet z mamą coś
oglądać. <i>Dolores Claiborne</i>, <i>Papusza</i> czy <i>Sypiając
z wrogiem</i> były dla Ady zdecydowanie za ciężkie, natomiast mama miała
zupełnie inne potrzeby kulturalne i inną wytrzymałość psychiczną. Ada
najchętniej podsunęłaby jej <i>Scoop – gorący temat</i>, ale mama
ortodoksyjnie unikała komedii.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Irenka zrobiła porządki i mam dla
ciebie cudną torebkę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada miała torebkę, ale starą i kompletnie
już podartą w środku. Oczywiście ojciec uważał, że jest w bardzo
dobrym stanie i jeszcze wiele lat posłuży.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Z dużego pokoju docierały strzępki rozmowy
ojca, więc była chwila spokoju, żeby obejrzeć torebkę i szeptem przegadać,
jak każdej minął dzień.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Głodne jesteście?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada była głodna, ale w całym domu brzydko
pachniało grochówką. Ojciec lubił gotować grochówkę. Gotował w największym
garze, jaki był w domu, żeby starczyło na kilka dni. Uważał, że to
najbardziej pożywna zupa na świecie i że wszyscy rozsądni ludzie jedzą ją
codziennie, tak jak on sam ze swoimi żołnierzami na poligonie
w Rembertowie. Ada jej nie cierpiała. Grochowa, zwłaszcza ta w wersji
ojca, przechodziła jej przez usta wyłącznie w chwilach dramatycznego głodu
albo gdy ojciec też siedział przy stole. Wtedy nie było wyjścia – trzeba było
zjeść wszystko do końca, chyba że miało się ochotę wysłuchać pogadanki na temat
marnowania jedzenia.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ponieważ ojciec rozmawiał przez telefon, była
szansa chwycić coś z lodówki i zniknąć w pokoju.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Odmierzyła dwa kubki i wstawiła wodę. Na
blacie stał charakterystyczny plastikowy pojemnik z uchwytami, co
oznaczało, że ojciec był z wizytą u babci Doroty. Ada zajrzała do
środka. Szarlotka. Babcia nie była mistrzynią wypieków, ale każde słodycze były
w tym domu na wagę złota. Bo po co komu słodycze? Miód jest, jak komuś
potrzeba cukru. Rozsądny człowiek nie wydaje na bzdety, a ojciec lubił
o sobie myśleć, że jest bardzo rozsądny. W każdym razie Ada nie
pamięta, żeby kiedykolwiek zgodził się kupić im czekoladę, batonik albo
ciastka. Słodycze pojawiały się w domu tylko wtedy, gdy ktoś im je dał.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada zalała wrzątkiem herbatę i poszła
zadzwonić do Konrada. Odkąd ojciec dowiedział się, że Skype jest za darmo, był
jego wielkim orędownikiem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Jak nie chcesz, to
nie</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Blanka była kochana. Nigdy się nie umawiały,
ale za każdym razem, gdy Ada siedziała na Skypie z Konradem, wychodziła do
łazienki. Teraz też znikła, gdy tylko Ada włączyła komputer.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Cześć! – powiedziała rozmarzonym głosem
i posłała Konradowi całuska.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Był w zielonej bluzie od dresu, która
gryzła się z jego karnacją i Ada jej nie znosiła. Tysiąc razy mówiła
mu, żeby się jej pozbył, ale on wiedział swoje.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Miała mu tyle do powiedzenia. Wizyta
u Millerów, pieniądze, które będzie dostawać, i co o niej
naopowiadała Janasowa. Poza tym Konrad pisał tego dnia kartkówkę
z historii, więc była ciekawa, jak mu poszło.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Przepraszam, że się spóźniłam. Zagadałam
się z Blanką. A potem ojciec, wiesz…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Kiedy zaczęli ze sobą chodzić, rozmawiali
o swoich rodzicach. Konrad mówił, jak mama pakuje mu walizkę na obóz,
jakby był jakimś gówniarzem, jak czasem trzeba jej pięćdziesiąt razy powtarzać
to samo, bo nie umie zapamiętać, że Kora i Dominka Pyzdra to ta sama
osoba. Ada z grubsza opowiedziała Konradowi o swojej rodzinie – że
mama jest kochana, że Blanka zawsze ją wspiera, no i oczywiście
o ojcu. Konrad stwierdził, że to obsesja i że powinny coś z tym
zrobić. On nigdy by się na coś takiego nie zgodził. Nie mógłby odmierzać wody
do gotowania na herbatę, siedzieć po ciemku i nie odkręcać kaloryferów.
Konrad zawsze miał przy sobie jakieś kieszonkowe i nie wyobrażał sobie, że
można żyć inaczej. Adzie było bardzo miło, że on tak przejmuje się jej
sprawami. Ostatnio jednak już takich długich rozmów nie prowadzili i Adzie
trochę tego brakowało.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Byłem u Śledzia, dopiero wróciłem –
powiedział Konrad, wpychając sobie do ust kawałek parówki ochlapanej keczupem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nie lubiła, kiedy Konrad jadł przed laptopem.
Mówiła mu o tym kilka razy, ale dziś nie chciała wszczynać kłótni. Powie
następnym razem. Dziś chciała z nim pogadać długo i szczerze, jak za
dawnych czasów.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Gluciu… – W tle rozległ się głos
mamy Konrada.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Odsunęła się poza zasięg kamery, żeby jego mama
nie zorientowała się, że ona wszystko słyszy. Co prawda słyszała tylko głos
Konrada.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– I co z tego? Nie wiem… nie,
nie możesz… zapomniałem…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Adzie zrobiło się trochę przykro, bo przepadała
za mamą Konrada. Miała cztery sklepy z używaną odzieżą i Ada
dostawała od niej wory ubrań nie tylko dla siebie, ale też dla mamy
i Blanki. I to nie żadne tanie, przechodzone szmaty, ale często
zupełnie nowe, markowe rzeczy. Poza tym mama Konrada witała ją jak córkę
i zawsze interesowała się, co u niej słychać. Konrad nie popierał
entuzjazmu Ady, bo od niego mama wiecznie czegoś chciała. „Zjadłeś leczo? Co
w szkole? Kiedy zebranie? Dlaczego nie wyjąłeś prania? Zalewaj patelnię,
bo potem nie można jej domyć. Gdzie byłeś tak długo? Dlaczego odkurzacz nie
schowany?” – i tak przez cały czas. Trudno było się Konradowi dziwić, że
go czasem ponosiło.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Słyszała, jak Konrad powtarza te same
odpowiedzi.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Możesz już wyjść? – warknął
w końcu.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Po chwili pojawił się na monitorze. Był zły.
Wystarczyło, że zerknęła na niego, a od razu wiedziała, że będzie jej
odburkiwał półsłówkami. Zawsze długo trwało, zanim się uspokoił po utarczce
z matką. Jeśli Ada chciała uratować ten wieczór, jedynym wyjściem był
spacer. Trochę późno i wieje, ale innej rady nie ma.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Pooddychamy tym samym powietrzem? –
Uśmiechnęła się.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Konrad lekko się skrzywił.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Ale ja się już wykąpałem…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Wykąpał się? A mówił, że dopiero wrócił
od Śledzia”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Jest ciepło. Włóż bluzę z kapturem,
tę koniakową… czerwoną – natychmiast się poprawiła.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Teraz? – Konrad podrapał się po czole.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Przecież my się ostatnio wcale nie
widujemy…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Widzieliśmy się dzisiaj przez cały
dzień.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Konrad oczywiście miał rację. Widywali się
każdego dnia w szkole na wszystkich przerwach i wracali razem do
domu. Nie były to jednak takie spotkania jak dawniej.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Dlaczego teraz już mu się nie chce?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada szybko odgoniła tę myśl, ale po chwili
pojawiła się następna.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Dlaczego to zawsze ja muszę go namawiać na
spotkanie?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Jak nie chcesz, to nie. Idziemy spać? –
rzuciła pozornie obojętnym tonem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nauczyła się tej zagrywki od niego. Kiedy Ada
na coś się nie zgadzała, Konrad raptownie się wycofywał i potem to ona
musiała go namawiać, żeby się nadal całowali albo zostali jeszcze razem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Konrad nie rozpoznał swojego własnego manewru
i zareagował dokładnie tak, jak Ada chciała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– No dobra, mogę wyjść.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Może wyjść, łaskawca – przemknęło Adzie przez
głowę, ale zaraz odpędziła tę myśl. – Oboje jesteśmy bardzo zmęczeni. Jesień
wszystkich wykańcza” – pocieszyła się.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– To co, za pięć minut?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Woda oligoceńska</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nie musieli wybierać miejsca na spotkanie, bo
od dawna mieli je ustalone. Tylko co powie ojcu? Przecież nie wiedział, że ona
ma chłopaka.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Pozostawała jak zwykle woda oligoceńska. To był
ich najlepszy numer. Woda oligoceńska była za darmo i ciągle jej
brakowało. Po wodę każda z nich mogła wyjść, nie wzbudzając podejrzeń
ojca, że idzie wydać pieniądze na jakąś bzdurę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Kiedy ojciec wymyślił, że sedes będą spłukiwać
wodą oligoceńską, były przerażone. W łazience stanęło wiadro z wodą,
jak w dziewiętnastym wieku. Z czasem jednak zrobiły z tego dobry
pretekst, żeby na chwilę wyjść z domu. Od cioci Irenki mama dostała wózek
na zakupy, w którym cztery baniaki mieściły się idealnie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada poszła do łazienki. Stały tam jeszcze dwa
pełne baniaki.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Była mistrzynią w bezszelestnym wylewaniu
wody do ubikacji.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Wzięła cztery puste baniaki, zapakowała do
wózka i zajrzała do dużego pokoju.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ojciec siedział przed telewizorem
i wyjadał szarlotkę prosto z pojemnika. Kończył ostatni kawałek.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„No to sobie pojadłyśmy” – pomyślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Idę po wodę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Matka niedawno przyniosła.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Ale Blanka całą zużyła.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Jak to zużyła?! – Ojciec zerwał się
i pobiegł do łazienki. – Co wy z tą wodą robicie? Gdyby to było na
liczniki, z torbami byśmy poszli. Papieru tak samo nie oszczędzacie. Na co
wam tyle wody, ja się pytam.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– To może jutro po szkole przyniosę,
a dziś w nocy normalnie będziemy spuszczać? – powiedziała Ada
obojętnym tonem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Oczywiście! Każda w nocy pięćset
razy poleci do łazienki. Jak będziesz sama zarabiać, to sobie spuszczaj. Tylko
nalej do pełna. Do pełna, pamiętaj.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Załóż czapkę – szepnęła mama, otwierając
jej drzwi, ale Ada nie miała zamiaru brać czapki.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Była zimnolubna, a poza tym nie podobała
się sobie w czapce.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Dwadzieścia dziewięć
minut</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Wiało bardziej, niż się spodziewała. Za moment
schowają się za murkiem, więc nic jej się nie stanie, jak chwilę postoi na
wietrze.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Wyciągnęła komórkę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Dwanaście minut temu się rozłączyli, Konrad już
dawno powinien być. Zdążyła napełnić baniaki i podejść pod pizzerię przy
Strumykowej.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Przed oknami pizzerii stał rząd sporych betonowych
klombów. Wszystkie były już zabezpieczone na zimę. Jodłowe gałązki ułożono
równo, z sercem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Adzie przypomniało się, jak w lipcu były
z Blanką u babci Joli. Gdy już wychodziły, babcia wcisnęła każdej
z nich sto złotych i Ada poczuła się bogata jak Rockefeller.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Wróciły późno, więc z Konradem Ada miała
się spotkać dopiero następnego dnia, ale on zaczął naciskać. „Nie wytrzymam do
jutra. Chociaż na pięć minut. Chcę cię tylko dotknąć, chcę wreszcie spać
spokojnie” – takie były jego wiadomości.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Numer z wodą oligoceńską jak zwykle
zadziałał, więc bez problemów wyszła wtedy z domu. Już przy rondzie
zobaczyła Konrada. Na jej widok zaczął biec. W biegu chwycił gałązkę
z różą. Zachwiał się, bo nie tak łatwo zerwać różę, gdy się nie ma
sekatora. Kolec skaleczył mu rękę, a w dłoni został sam kwiat.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Chwycił ją w ramiona i zakręcił jak
lalką.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Wariacji dostawałem – powiedział
i podał jej zmiażdżony pączek. – Jaka ty jesteś śliczna. Cudowna…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Wystarczyło, że Ada zamknęła oczy, a od
razu widziała tamten wieczór. Pamiętała opalonego, prawie nieprzytomnego
z miłości do niej Konrada. Był w krótkich spodenkach, do tego
seledynowe adidasy i białe skarpetki. Niby nigdzie nie wyjeżdżał,
a nogi miał pięknie opalone. Niektórzy ludzie mają po prostu ładną karnację
i Konrad do nich należał. Chciała mu powiedzieć, że ten wyjazd był
zupełnie bez sensu, bo bez przerwy myślała tylko o nim.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Nie mogli się tak tulić przy wejściu do studni
z wodą oligoceńską. Poszli na tyły nowego bloku przy Strumykowej. Znaleźli
wolną ławkę. Ada usiadła na jego kolanach. Całowali się już wcześniej wiele
razy, ale dopiero wtedy całowali się tak naprawdę. Czuła, co się działo
z Konradem. Z nią działo się to samo.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Kto wie, co by się dalej stało, gdyby nie
zadzwonił ojciec. W każdym razie Konrad wtedy czekał, a na jej widok
zaczął biec.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada spojrzała na komórkę. Dwadzieścia dziewięć
minut i nadal go nie było. Kiedy podniosła wzrok, zobaczyła go.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Szedł wolno i rozmawiał przez telefon.
Nasunęła kaptur na głowę i zmrużyła powieki, żeby lepiej widzieć.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Pomachała mu.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Uniósł rękę, dając jej znak, że też ją widzi,
ale nie przyśpieszył kroku.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<b><span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Łachy jakieś</span></b></div>
<div class="st1" style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Konrad chodził jak na sprężynach. Sposób
poruszania się był jego wielkim atutem. Nie tylko, gdy tańczył, chociaż wtedy
oczywiście najbardziej, zwłaszcza na tle innych chłopców, ale nawet gdy szedł,
widać było jego znakomitą koordynację ruchów.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada patrzyła na niego z czułością. Szedł
wyprostowany, z zadartą brodą, a jednocześnie na luzie, jakby
o czymś marzył i niczym się nie przejmował.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Jak ja go kocham” – pomyślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Oczy jej się zaszkliły. Dzieliło ich jeszcze
kilkanaście sekund, strasznie długo. Chciałaby już wreszcie przytulić się do
niego, objąć go, znaleźć się w jego ramionach, całować się z nim
i oddychać tym samym powietrzem.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Matka ci przesyła. Kurde, co ona tu napakowała…
– Konrad wskazał wypchaną po brzegi reklamówkę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada nawet nie spojrzała. Na razie nie była tym
zainteresowana.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Tęskniłeś? – Objęła go w pasie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Jasne. Ale duje, nie? Może wejdziemy? –
Wskazał brodą pizzerię.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie mam kasy.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie zapłacili ci?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie. To była tylko taka wizyta
zapoznawcza. Zobacz, to chyba…</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">W pierwszej chwili Ada pomyślała, że to
duży pies, ale jakoś dziwnie wyglądał. Kiedy przyjrzeli się lepiej, zobaczyli,
że to nie pies, tylko locha z warchlakami. Ryła w trawniku,
a młode babrały się w tym, co matka rozgrzebała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada uśmiechnęła się.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Ale nam się cudownie trafiło – szepnęła
i wolno wyjęła smartfon.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Locha podniosła łeb, wydała ostrzegawczy kwik
i podeszła na skraj chodnika, a wszystkie warchlaki za nią. Rozejrzała
się i nieśpiesznie ruszyła na drugą stronę ulicy. Racice stukały
o asfalt, a Ada cykała zdjęcie za zdjęciem. Od wielu ludzi słyszała,
że niemal weszli na dziki, że dziki ich mijały, że dziki przechodziły przez
pasy. Wiedziała, że na Białołęce żyje kilka stad, ale po raz pierwszy na własne
oczy je zobaczyła. Matka i pięcioro małych – cudownych, słodkich
pasiastych prosiaczków.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Wszystko trwało bardzo krótko. Locha
przeprowadziła swoje dzieci przez ulicę i znikła w zaroślach.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Latarnia rzucała tylko słabe, rozproszone
światło, ale Ada wiedziała, że co najmniej kilka zdjęć wyszło dobrze.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Możesz to ode mnie wreszcie wziąć? –
Konrad podał jej torbę. – W rękę mi się wrzyna.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada sięgnęła po torbę. Rzeczywiście była
ciężka. Postawiła ją na wózku z wodą.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Co tam jest? To te rzeczy z Anglii?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Nie mam pojęcia, łachy jakieś. – Konrad
wzruszył ramionami.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Pierwszego dnia ferii zimowych Ada też dostała
torbę z ciuchami od jego mamy. Wtedy Konrad, leżąc na łóżku, nie mógł się
nadziwić, że ona umie odróżnić kolor porcelanowy, kość słoniową, mleczny
perłowy i alabastrowy. Dla niego to wszystko było po prostu białe. Bawili
się wtedy cudownie. Konrad wskazywał wzór na ubraniu, a Ada od razu
mówiła, jaki to kolor. Zestawiała różne rzeczy i tłumaczyła Konradowi,
dlaczego coś do siebie pasuje, a coś innego nie.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Wtedy to było dla niego interesujące” –
pomyślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Mimowolnie odsunęła się od Konrada.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Znów cię coś ugryzło? Co tym razem? –
burknął.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada zacisnęła usta. Torba była wypchana
i nie chciała stać na wózku, poza tym wiało coraz mocniej, a ją
nachodziły czarne myśli.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Przepraszam – powiedziała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Postawiła torbę obok wózka i objęła
Konrada w pasie. Wystawiła twarz i zamknęła oczy, ale Konrad
przetrzymał ją chwilę i dopiero po kilku sekundach cmoknął
w policzek.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada otworzyła oczy. Objęła Konrada za szyję.
Znała go dobrze i wiedziała, że na całowanie zawsze się skusi.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Kochasz mnie jeszcze? – zapytała, żeby
niedobre napięcie między nimi zniknęło.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Usta miała spierzchnięte i wolałaby,
zamiast się całować, opowiedzieć mu o Millerach, o zaślinionym
niemowlaku i o tym, że wreszcie zarobi własne pieniądze.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Całowali się aż do chwili, gdy Blanka przysłała
wiadomość.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Kobieto, jeszcze Wam mało?”.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Pokazała wiadomość Konradowi, ale on wzruszył
tylko ramionami.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada czuła, że ma zupełnie skostniałe stopy.
Było jej zimno, a poza tym jeśli Blanka pisze, to znaczy, że albo mama już
się martwi, albo ojciec chce skorzystać z łazienki i czeka na wodę.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Muszę iść.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">– Już?</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Konrad wyjął komórkę i zaczął coś
sprawdzać. Minę miał lekko obrażoną.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Ada westchnęła.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">„Dwie minuty mnie nie zbawią” – pomyślała.</span></div>
<div style="mso-outline-level: 2; text-align: justify;">
<span style="mso-bidi-font-size: 24.0pt; mso-font-kerning: 18.0pt;">Usiadła na ławce i pozwoliła się Konradowi
całować. Czuła, jak jego ręce łapczywie jej szukają, ale myślała tylko
o tym, że będzie musiała natychmiast wziąć gorącą kąpiel, bo inaczej
dostanie zapalenia płuc.[<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Pierwsze_koty__Seria_Mietowa-ebook/p94905i149203">źródło</a>]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-75551048774815010482017-06-20T06:00:00.000+02:002017-06-20T06:00:20.749+02:00Telefony do przyjaciela - Anna Łacina<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-V8o0E4LMeEQ/WNGzTBdRVII/AAAAAAAAhew/fNFvF961fuQN-c-2hmUwV0M9xRbhvfQbwCLcB/s1600/oimg.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-V8o0E4LMeEQ/WNGzTBdRVII/AAAAAAAAhew/fNFvF961fuQN-c-2hmUwV0M9xRbhvfQbwCLcB/s400/oimg.jpg" width="287" /></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<h1>
Rozdział I </h1>
<div class="space-beforespace-afternoindent">
<i>Wtorek, 13 lipca 2010</i> </div>
<div title="1.">
<h1>
1.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Wyjrzał przez okno, bo coś
przesłoniło mu światło: na drutach, jak ptaki, siedziały piękne kobiety. Ubrane
w niebieskie fartuchy, czyściły szyby i fasadę budynku. Machały gąbkami
tuż przed jego twarzą, w ogóle go nie widząc. Nie zdążył się zdziwić,
jakim cudem utrzymują się na cienkich przewodach, bo jego uwagę przyciągnął
ruch na powierzchni morza. Spojrzał w tamtą stronę: „Znowu przypłynęły!
Jedna, dwie... pięć!”. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie namyślając się wiele, skoczył do wody wprost
z balkonu i zanurkował, usiłując dogonić tę jasnowłosą. Tym razem się
uda. Musi się udać!</div>
<div style="text-align: justify;">
Uciekały coraz dalej w głąb, aż w końcu
stracił je z oczu. Zawrócił ku powierzchni i poczuł, że coś go
trzyma. Zimne i twarde, jak ciężki łańcuch pętało mu nogi, ściągając coraz
niżej. Zaczęło brakować mu tchu, szybko tracił siły. Jeszcze walczył, ale coraz
słabiej, w końcu dał za wygraną. I wtedy znowu ją zobaczył. Długie
jasne włosy rozpływały się i falowały wokół jej twarzy jak wodorosty.
Obraz bladł, stawał się coraz bielszy...</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Biel... Tak, to jest biel...
Krzysiek wpatruje się w nią, aż oczy zaczynają mu łzawić. Widzi coś
jeszcze... albo kogoś? Słyszy... słowa? Dźwięki? Brakuje mu nazw. Czuje... ból.
Co trzeba zrobić, gdy czuje się ból?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamyka oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sen jest dobry. Tu wszystko ma nazwy i swoje
miejsce. Już wie. One nazywają się...</div>
</div>
<br />
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Telefony_do_przyjaciela-ebookRO/p37433i94285" target="_blank" title="Telefony do przyjaciela [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE"> <img alt="Telefony do przyjaciela [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRD.png" style="-webkit-border-radius: 0; -webkit-box-shadow: none; background: none transparent; border-radius: 0; border: none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<h1 style="text-align: justify;">
2.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
– Nie-ko-cha! Nie-ko-cha! –
stukały koła pociągu. A potem szybciej, bardziej szyderczo,
z akcentem na ostatnią sylabę: – Niekocha-cię! Niekocha-cię! Niekocha-cię!</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania odłożyła książkę i odwróciła się twarzą
do szyby. Może nikt nie zauważył, że ma mokre oczy? Sięgnęła po chusteczkę
i wydmuchała nos.</div>
<div style="text-align: justify;">
Współpasażerowie wydawali się zajęci swoimi
sprawami. Tylko ten dziadek po przekątnej akurat musiał skończyć czytanie
gazety. Widział?</div>
<div style="text-align: justify;">
„I co z tego? – strofowała samą siebie.
– Czym się przejmujesz, idiotko? – Z powrotem sięgnęła po książkę. –
Najwyżej uzna, że wzruszyłam się lekturą. – Ledwo to pomyślała, o mało nie
parsknęła głośnym śmiechem. – No, rzeczywiście! <i>Teoria i praktyka
końcówek szachowych</i>”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zacisnęła zęby i spróbowała skupić się na
tekście.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Niekocha-cię! Niekocha-cię! Niekocha-cię! –
zaśmiały się koła. – Nie-ko-cha! Nie-ko-cha! – powtórzyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pociąg zwalniał. Zbliżali się do Inowrocławia.
Jeszcze dwie godziny jazdy. Zmęczy ten rozdział o gońcach, choćby miała
pęknąć!</div>
<h1 style="text-align: justify;">
3.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Miała szerokie, dość masywne
jak na kobietę ramiona i ciało pokryte błyszczącą łuską. Płynęła ku niemu,
była coraz bliżej, wyciągnęła dłoń i...</div>
<div class="star" style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
Ta kobieta w seledynowym fartuchu. Coś mówi.
Krzyczy? Jej głos jest piskliwy, ostry, nieprzyjemny. Krzysiek zamyka oczy,
gdyby mógł, zatkałby sobie uszy, ale nie ma siły unieść rąk.</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Jak dobrze... Znowu otula go
cisza i zielonkawa ciemność. Fale łagodnie przetaczają się nad jego głową.
Powoli opada w głębinę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jest! Jego syrenka. Jaka śliczna! Łapie go za
koszulkę, pociąga ku sobie...</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Światło. Czemu tyle światła?
Krzysiek zaciska powieki. Ktoś coś mówi, ale jest za jasno, by go zrozumieć.
Promień światła rozcina mu głowę i wdziera się do mózgu. To boli.</div>
<h1 style="text-align: justify;">
4.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Ania złapała się na tym, że
już od godziny czyta w kółko ten sam akapit, nie rozumiejąc ani słowa. Nic
z tego nie będzie. Nie da się zapomnieć ostatniej niedzieli. Nie da się
zagłuszyć teoretyzowaniem, jak wykorzystać gońca przeciwko skoczkowi. Zresztą
nawet gdyby jakimś cudem zdołała pognębić Łukasza, i tak nie wzbudziłaby w nim
uczuć, o jakie jej chodzi. Co najwyżej uścisnąłby jej dłoń koleżeńskim
gestem, mówiąc jak zwykle w takich chwilach:</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, brawo, mała. Przyłożyłaś się. Tak trzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zupełnie jakby to on był jej trenerem, a ona
właśnie wykonała coś, czego uczył jej cierpliwie przez ostatnie miesiące. „Będą
z ciebie ludzie” – tak by powiedział. Jak do ostatniego tłuka, nad którym
wprawdzie musiał się napracować, ale proszę: osiągnął sukces. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bo to Łukasz jest tu mistrzem i gwiazdą.
A ona? Cóż. Ledwie wyrobnikiem. Kujonką niewartą nawet spojrzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zresztą nad czym tu się zastanawiać! Szewski mat?
Jemu? Taki numer to może zrobić Marzence. Łukasz nie dałby się podejść,
geniusz, psiakrew!</div>
<h1 style="text-align: justify;">
5.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Biel. Z bieli stopniowo
zaczynają wyłaniać się znajome kształty. Znajome, ale nie może przypomnieć
sobie ich nazw. Figury geometryczne rysowane na kartce gładkiego papieru.
W szkole... Nie. To coś przed nim nie jest zeszytem. Biały prostokąt na
białej kartce... A wewnątrz mniejszy prostokąt, też biały...</div>
<div style="text-align: justify;">
Krzysiek zamyka oczy. Na granicy jawy i snu
powraca właściwe słowo. Drzwi. Dokąd prowadzą?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstaje, otwiera je i zanurza się
w zielonkawy mrok. Nie musi długo czekać. Chciałby dotknąć jej falujących
długich włosów. Syrenka wyciąga rękę i chwyta go za koszulkę. Płyną razem
ku światłu.</div>
<h1 style="text-align: justify;">
6.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Ania stanęła przed budynkiem
dworca w Iławie. Pewnie nikt po nią nie wyszedł. Bo i po co? Jest
dorosła. A że ma ciężki plecak? Kogo to obchodzi? Zresztą dziadek nie
będzie przecież targał jej bagaży. Poza tym sama powiedziała, żeby po nią nie
wychodzić. Zna drogę. A jednak miała nadzieję... </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęła schodzić ze schodów i dopiero wtedy
dostrzegła samochód Marzeny. Starsza siostra wychylała się przez otwarte drzwi,
machając do niej gwałtownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No! – krzyknęła. – Gratuluję spostrzegawczości!
Mało sobie ręki nie urwałam, a ty nic. Już miałam trąbić. Wsiadaj!</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania podeszła bliżej, czując radość, ale
z ukłuciem zazdrości. Marzena w swoim czerwonym aucie wyglądała
olśniewająco. Nie było faceta, który by się za nią nie obejrzał. Jak ona to
robi?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rzuć plecak do tyłu – mówiła tymczasem siostra.
– Tylko uważaj na Błyskawicę. Aha, i wszystkiego najlepszego z okazji
urodzin. Prezent dostaniesz w domu. No! Opowiadaj! Jak było?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania opuściła głowę, bardzo starając się nie
rozpłakać. A już myślała, że uporała się z tym podczas podróży
i teraz zdoła zachować kamienną twarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wsiadaj – powiedziała ciepło Marzena. Na pewno
zauważyła jej minę, ale taktownie nie drążyła tematu. Ania była jej wdzięczna.
Porozmawiają. Tylko trochę później. Gdy już nie będzie tak bolało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ulokowała plecak na tylnym siedzeniu
i zajęła miejsce obok siostry. Marzena uruchomiła silnik.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Może pojadę koło szpitala? – zaproponowała
nieoczekiwanie. – Chcesz się przywitać z ciocią Krysią?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania spojrzała ze zdziwieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pewnie jest zajęta – odparła nieśmiało. Lubiła
ciocię Krysię, ale nie aż tak, by wpadać do niej do pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marzena jakby lekko się zmieszała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra! – Skręciła w prawo. – W takim
razie jedziemy na przystań. Dziadek zupełnie oszalał na punkcie Syrenki.
Przesiaduje z nią całymi dniami. Najchętniej by tam sypiał! – Nachyliła
się ku Ani, mając jednak wzrok utkwiony w drodze przed sobą, i dodała
scenicznym szeptem: – Jestem pewna, że zanim odejdzie, całuje ją w kadłub
i gładzi po żaglach. Ale nie mów babci.</div>
<div style="text-align: justify;">
Roześmiały się obie. Ania poczuła, jak powoli
opada z niej napięcie ostatnich dni. Powinna była od razu tu przyjechać.
Niepotrzebnie straciła taki kawał wakacji. I dla kogo?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dziadek się odgraża, że będzie ją czarterował
turystom! – mówiła dalej Marzena. – Zarobi w ten sposób mnóstwo pieniędzy,
tak że zwrócą mu się koszty remontu, a nawet będzie mógł kupić babci
piękną sukienkę. Takie wizje snuje, a babcia pęka ze śmiechu. Przecież
gdyby miał ją spuścić z oka choćby na moment, to chybaby się rozchorował.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Babcię?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Syrenkę! – zaśmiała się siostra. – Ale twardo
się szykuje do tego czarteru. Ostatnio wpadł na pomysł, że zamówi foldery
reklamowe. Wyobrażasz to sobie? Od paru dni pływamy po Jezioraku, a babcia
biega za nami z aparatem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chyba nie po wodzie? – Ania też się uśmiechnęła.
Trochę blado, lecz dobry humor pomału zaczynał się jej udzielać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, taka święta to ona jeszcze nie jest. Ale
już wiem, czemu dziadek dał jej na imieniny aparat cyfrowy. Trzeba jednak
przyznać, że łódeczka – ucałowała końce palców – cacuszko! Na razie jeszcze bez
kabiny, ale pływać już można. Szybka, zwrotna... Aha! I liczy na ciebie!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kto? Łódeczka czy babcia?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dziadek. – Marzena zwolniła nieco
i skręciła ku brzegowi jeziora. – Chce, żebyś mu zrobiła stronę
w necie. Zdjęcia już mamy. Tekst napiszę. Do ciebie należy reszta.</div>
<h1 style="text-align: justify;">
7.</h1>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Ania z ulgą wyciągnęła
się na łóżku. Jak zwykle u babci, wykrochmalona pościel szeleściła przy
każdym ruchu i pachniała tak, jak potrafi tylko suszone na słońcu płótno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten zapach, znajomy od dzieciństwa, kojarzący się
z wakacjami, przywrócił jej zachwiane poczucie bezpieczeństwa. W domu
mama też starała się latem suszyć pranie na balkonie, ale to nie było to samo.
Może babcia używała innego proszku? Albo miała jakieś swoje sposoby?</div>
<div style="text-align: justify;">
„Trzeba ją zapytać” – pomyślała leniwie, coraz
bardziej osuwając się w sen. Co za głupi pomysł, żeby cały tydzień
przesiedzieć w domu, a potem tłuc się brudnym pociągiem, zamiast
przyjechać tu razem z Marzeną. Wynudziła się tylko, z nerwów prawie
nie mogła jeść ani spać, a to, co tak misternie planowała... Nie. Nie chce
do tego wracać. Najlepiej jak najszybciej zapomnieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przywołała obraz niewielkiej żaglówki
z błękitnym napisem „Sirene” na burtach. Dziadek jest z niej taki
dumny... Czemu wszyscy uparli się nazywać ją tak... zwyczajnie: Syrenka? Jakby
wyśmiewali się z dziadka i tego, że najwyraźniej kocha tę łódź. Jakby
nie traktowali go poważnie. „Mężczyźni rozwijają się do dziesiątego roku życia.
Potem już tylko rosną” – powiedziała pobłażliwie babcia przy kolacji.
I potargała dziadka za brodę. A potem dodała coś o nowej
zabawce. Dziadek się śmiał. A jeśli tylko udawał?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania przypomniała sobie podobnie pobłażliwe
spojrzenie, jakie Łukasz rzucił jej, gdy odbierała świadectwo z czerwonym
paskiem. Nie dała nic poznać po sobie, ale nagroda od razu przestała ją
cieszyć. Może dziadek też nadrabia miną, a naprawdę jest mu przykro?</div>
<div style="text-align: justify;">
Łukasz... Wtedy miała jeszcze nadzieję, że
w tak dziwny sposób okazuje zainteresowanie. Teraz nie zostało jej już
nic.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Dlaczego? – pomyślała. – Za co?”.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>Jeśli mu się nie podobała, to czemu zapraszał ją
do kina czy pubu, czemu całował w ciemnych zaułkach? Ale w szkole
zachowywał się, jakby jej nie znał. Jakby nic się między nimi nie zdarzyło.
A kiedy dochodziła do wniosku, że coś sobie uroiła, znowu zaczynał swoje
osobliwe zaloty, jakby nie było między nimi tych raniących tygodni milczenia.
Powoli, bardzo powoli, lecz konsekwentnie, zdobywał jej zaufanie,
a potem... potem znowu się wycofywał (choć nigdy do końca) na całe
tygodnie i miesiące. W co on grał?</div>
<div style="text-align: justify;">
Już nie ma co się łudzić. Powinna o nim jak
najszybciej zapomnieć. Czy musiała uczepić się akurat Łukasza? Przecież to gbur
i cham. </div>
<div style="text-align: justify;">
Westchnęła. Czy ona już naprawdę nie potrafi
myśleć o niczym innym?! Zaczęła od dziadka, a skończyła oczywiście na
Łukaszu! Bez sensu!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyciągnęła rękę i wymacała nowiutkiego
iPoda. Prezent od rodziców na osiemnaste urodziny. Posłucha sobie czegoś, może
szybciej zaśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
A Marzena w zeszłym roku dostała auto...
Skąd te robaczywe myśli? No i co z tego, że na Marzenę idzie więcej
pieniędzy? Nie da się inaczej. Czy naprawdę chciałaby być na jej miejscu? Przez
dwa lata zbierać fundusze, żebrać po różnych instytucjach i na osiemnastkę
nawet nie mieć niespodzianki? Co ją ugryzło? Kiedy w kwietniu, trzy lata
temu, Marzena dostała na urodziny Błyskawicę, a ona w lipcu, na
swoje, tylko książkę, nie czuła zazdrości. Dopiero teraz jej odbiło. To pewnie
przez te problemy sercowe. Dotąd było między nimi dobrze. Nawet tę nazwę
wymyśliły wspólnie. Na cześć miotły Harry’ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siostra zaszeleściła kołdrą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Śpisz? – szepnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania nie odpowiedziała, tylko nadal powolutku –
miała nadzieję, że niedostrzegalnie – rozplątywała słuchawki. Marzena na pewno
chce ją wypytać, jak udała się impreza. Przecież razem snuły plany. Opowie jej.
Ale nie dziś. I nie o wszystkim.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby tak można było cofnąć czas, a pewne
wspomnienia wymazać na zawsze...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie udawaj... – Marzena zaśmiała się
i umilkła, bo zza okna dobiegło najpierw radosne poszczekiwanie biegającej
po ogródku Azy, a potem warkot parkującego samochodu. Usiadła na łóżku
i przylepiła twarz do szyby. – Ciocia Krysia późno dziś wraca –
stwierdziła. – Chcesz się przywitać czy mam powiedzieć, że już śpisz? Ja
i tak muszę jeszcze do łazienki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ania nie miała ochoty witać się
z kimkolwiek, ale coś ją zastanowiło w głosie siostry. Ciocia Krysia
pracowała jako pielęgniarka. Może Marzena ma jakiś wstydliwy problem
i chce się spotkać bez świadków?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sama nie wiem – powiedziała z wahaniem. –
Idź, jak chcesz, ja zaraz się zwlokę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marzena już siedziała na Błyskawicy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Powiem, że padłaś i przywitasz się jutro –
oznajmiła z naciskiem. I wyjechała z pokoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
[Darmowy fragment pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Telefony_do_przyjaciela-ebook/p37433i94285">STĄD</a>]<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w naszej szkolnej bibliotece!</b></span></div>
<br />
<br />Pani_Wuhttp://www.blogger.com/profile/06569932435518567141noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-82379051554689348382017-06-15T06:00:00.000+02:002017-06-15T06:00:43.501+02:00Kradzione róże - Anna Łacina<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_B2u9G-62M0/WNGxR0nhA2I/AAAAAAAAheo/UwulpfzfiKQ18UhNRgaO7ZTlNf_25-YJgCLcB/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-_B2u9G-62M0/WNGxR0nhA2I/AAAAAAAAheo/UwulpfzfiKQ18UhNRgaO7ZTlNf_25-YJgCLcB/s400/352x500.jpg" width="263" /></a></div>
<div class="space-before" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
PROLOG</div>
<div class="noindent" style="text-align: justify;">
<i>Piątek, 29 września 2006</i></div>
<div class="cyfryy" style="text-align: justify;">
1.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszy raz zobaczyła go w pociągu. Wysoki,
ciemnowłosy, o oczach tak intensywnie niebieskich, że aż się zdziwiła.
Przy takim kolorze bujnej czupryny spodziewałaby się raczej brązowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zajrzał do jej przedziału i zapytał, czy nie
mógłby tu wstawić plecaka, bo zawadza przechodzącym. Wrzucił go na półkę bez
wysiłku, jakby to było kartonowe pudełko, wyjął z bocznej kieszeni książkę
i znowu wyszedł na korytarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oparł się barkiem o okno i zatopił
w lekturze. Ze swego miejsca nie mogła dostrzec, co czyta, ale chyba coś
zabawnego, bo chwilami lekko się uśmiechał. Wtedy na jego policzku pojawiało się
takie intrygujące wgłębienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sądząc po wyładowanym plecaku, też student.
Ciekawe, na jakim jest kierunku.</div>
<br />
<br />
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Kradzione_roze-ebookRO/p90314i126032" target="_blank" title="Kradzione róże [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE"> <img alt="Kradzione róże [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRD.png" style="-webkit-border-radius: 0; -webkit-box-shadow: none; background: none transparent; border-radius: 0; border: none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="cyfry" style="text-align: justify;">
2.</div>
<div style="text-align: justify;">
Romek zauważył ją wcześniej, bo jeszcze na
peronie. Od razu wpadła mu w oko. Niezbyt wysoka, w eleganckich
okularach, wyglądała na osobę, która dobrze wie, czego chce, poukładaną
i zasadniczą, a przy tym nie brakowało jej ekstrawagancji. Krótko
ostrzyżona, ale jak! Z prawej strony fryzura odsłaniała zgrabne uszko
i podkreślała linię szyi, a potem tak jakoś to było przycięte, że
włosy stawały się coraz dłuższe, by z lewej strony niemal sięgać ramienia.
A jednak nieznajoma nie wyglądała ani dziwnie, ani niestosownie... No, co
tu dużo mówić, spodobała mu się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wydawała się tak różna od dziewczyn, które znał.
Jakby przyszła z innej bajki. Ale nie jako zagubiona w obcym świecie
sierotka Marysia, o nie! Ten świat był jej obcy, lecz z pewnością się
go nie bała. Miał wrażenie, że gdyby teraz na peronie pojawił się smok,
popatrzyłaby mu w oczy bez lęku, a potwór zacząłby łasić się do niej
jak pies. Ech, taką dziewczynę zdobyć, to dopiero coś! Bo że kazałaby się
zdobywać, to pewne. Ale nagroda zapowiadała się słodka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie była sama. Towarzyszyła jej elegancka kobieta
o władczej postawie, mężczyzna w przedpotopowym tureckim sweterku
i jeszcze cztery dziewczyny. Siostry? Kuzynki? Raczej nie koleżanki, bo
dawało się dostrzec podobieństwo między nimi. Wszystkie miały włosy
w identycznym kolorze miodowego blondu, różniące się tylko nasyceniem
barwy: jaśniejszej u młodszych, a ciemniejszej u dwóch
najstarszych. Miały też coś podobnego w wykroju ust, kształcie nosa... Nie
ulegało wątpliwości – rodzina. I wszyscy jakby trochę nie pasowali do tego
świata. Na czym ta inność polegała? Nie umiał powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Romek lubił bawić się w detektywa, zgadywać,
kim są obserwowani przez niego ludzie. Zwykle trafiał. Jednak ta grupa... Czy
to możliwe, by mieć aż pięć córek?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna przytrzymywał wyładowany plecak na
stelażu, obok stała pękata reklamówka. A więc wyjeżdża tylko jedna osoba,
reszta to odprowadzający. Kobieta przechadzała się w tę
i z powrotem, jak po klasie podczas sprawdzianu. Wyprostowana,
spokojna, nieustannie uważająca na każdy ruch powierzonej jej gromadki. Pewnie
nauczycielka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I pamiętaj, zadzwoń, jak tylko się
zakwaterujesz – rzuciła. Głośno i wyraźnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Bingo! – ucieszył się Romek. – Nauczycielka.
Odprowadza córkę studentkę na pociąg”. Ale którą z nich? Tę, która wpadła
mu w oko, czy raczej tę w postrzępionych dżinsach, najwyższą
z całej piątki? „Spodobałaby się Bartkowi – pomyślał o koledze,
z którym dzielił etnograficzne pasje. Miał dojechać następnego dnia.
Ubrana w luźny workowaty sweter, nieco przygarbiona, z burzą loków
zasłaniających twarz. Zupełne przeciwieństwo tamtej. – A może jadą obie?
Z jednym plecakiem? Niemożliwe”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzecia z dziewcząt, delikatna blondynka
o porcelanowej urodzie, z pewnością nie wybierała się na studia. Nie
mogła być starsza od Patrycji, jego młodszej siostry. Ani dwie najmłodsze, na
oko siedmio- czy ośmioletnie, skaczące po peronie jak wróbelki i jak one
rozćwierkane.</div>
<div style="text-align: justify;">
Megafon brzęknął, przerywając detektywistyczne
dywagacje, i zapowiedział pociąg do Warszawy. Tłumek na peronie zafalował,
starając się zająć strategiczne pozycje. Romek ustawił się niedaleko osobliwej
rodziny, tak by dostać się do tego samego wagonu. Był strasznie ciekawy, czy
jego hipotezy są słuszne.</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Nadjechał pociąg. Romek
przepychał się w masie łokci, kolan, plecaków i toreb. Pierwszy
przedział – szczelnie wypełniony. Drugi to samo. Trzeci też, ale właśnie
w trzecim wśród kłębiących się osób wypatrzył tę, która tak go
zaintrygowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Facet w tureckim sweterku pomógł jej uporać
się z tobołami, potem ona objęła go, cmoknęła w policzek
i mężczyzna opuścił przedział. Dziewczyna wyszła za nim na korytarz
i przepchnęła się do okna, by pożegnać stojącą na peronie rodzinę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo ciepło ze sobą rozmawiali. Romek wyczuwał
silną więź między nimi. Nawet trochę im pozazdrościł. Wprawdzie sam zrobił
wszystko, żeby go nie odprowadzono, ale teraz poczuł żal.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pociąg ruszył. Nieznajoma jeszcze długo machała,
wychylając się przez otwarte okno. Potem wróciła do przedziału. Minę miała
niepewną. Romek założyłby się, że zadaje sobie teraz pytanie o sens
studiów poza domem. I że właśnie zaczęła tęsknić za tym, od czego jeszcze
niedawno chciała się uwolnić. Jak on.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzył drzwi do jej przedziału. Złowił
spojrzenia pasażerów, mówiące: „Nie widzisz, że zajęte?”.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przepraszam – powiedział. – Czy mógłbym
włożyć tam swój plecak? – Wskazał ostatni kawałek wolnej przestrzeni na półce
po lewej. – Na korytarzu za bardzo przeszkadza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiedziały mu aprobujące lub obojętne pomruki.
Nie okazał się intruzem czyhającym na cudze miejsce, można więc było dać mu to,
czego potrzebował. Dziewczyna zerknęła na niego z zaciekawieniem. Podniósł
plecak z wytrenowaną swobodą, nie dając poznać po sobie, że jeszcze
chwila, a trzaśnie mu coś w łokciu, włożył na półkę i wciąż
zachowując kamienny wyraz twarzy, powstrzymał westchnienie ulgi. Chyba mu się
udało, bo w spojrzeniu nieznajomej zobaczył to, co tak często widywał
w oczach Patrycji. Tylko Patrycja podziwiała go otwarcie. Ale tak to jest
z młodszymi siostrami, że patrzą na brata jak w obraz. Dziewczyna
szybko odwróciła wzrok i zrobiła obojętną minę, ale była zainteresowana.
Czuł to.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszedł na korytarz i udał, że pochłania go
lektura <i>Antropologii strukturalnej</i>. Niech jej ciekawość wzrasta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="cyfry" style="text-align: justify;">
3.</div>
<div style="text-align: justify;">
W Kutnie zwolniło się miejsce obok niej. Usiadł,
nie czekając na zaproszenie. Przedział przyjął go i wchłonął jak swego;
przecież już sobie zaklepał tę możliwość, zostawiając plecak.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Lepiej źle siedzieć, niż dobrze stać –
westchnął z ulgą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiedziała uśmiechem, ale nie podjęła rozmowy.
Nieśmiała, czy udaje nieprzystępną? Dał jej minutę, a potem zapytał:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co studiujesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Niesamowite! Dokładnie w tym samym momencie
zapytała o to samo! Jakby się zmówili. Miał ochotę dotknąć jej kolana
i zawołać „Raz, dwa, trzy! Moje szczęście!”, ale zmroził go surowy błysk
w jej oczach. Onieśmieliła go! Ostatni raz zdarzyło mu się to chyba
w szóstej klasie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pierwszy rok? – zaczął znowu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To aż tak widać? – Roześmiała się. Podobał
mu się jej śmiech. – A ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Owszem. Nie powiedziałaś, co będziesz
studiować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="cyfry" style="text-align: justify;">
4.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie powiedziałaś, co będziesz studiować –
przypomniał chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Co on ją tak wypytuje? Sam też nie powiedział.
I nawet nie raczył się przedstawić. Uświadomiła sobie nagle, że uwaga
całego przedziału skupiła się na nich. Współpasażerowie zachłannie łowili każde
słowo. Poczuła się jak bohaterka reality show. Usiadła prosto, wbijając plecy
w oparcie. Dystans, jaki natychmiast powstał między nimi, dał jej odrobinę
poczucia bezpieczeństwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Medycynę – rzuciła niedbale, żeby sobie
nie pomyślał, że ją speszył, i przeniosła wzrok na krajobraz za oknem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– My studiujemy na SGH – odezwały się
dziewczyny z przeciwka. – A ty? – Popatrzyły na chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na UW. Etnologię.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O! Co to takiego? Fajnie brzmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A tak w ogóle to jestem Romek –
przedstawił się wreszcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Karolina. Basia – odpowiedziały
natychmiast.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Jakie on ma długie rzęsy – pomyślała. –
I ciemne. Aż szkoda takich dla chłopaka”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zawsze zazdrościła innym długich rzęs. Ona miała
krótkie, proste, i do tego szarobrązowe, jak to u blondynek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiała się, czy ma wyciągnąć z rękawa
swój atut, czy dać sobie spokój. Chłopak przecież rozmawiał teraz
z tamtymi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ty? Jak masz na imię? – pomógł jej
przezwyciężyć rozterki.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jaśmina. – Tak jak się spodziewała,
spojrzał z niedowierzaniem, ale miała nadzieję, że zaskoczyła go
pozytywnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jaśmina... – powtórzył. – Ładnie.
I pasuje do ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Współpasażerki popatrzyły z zazdrością.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O! – powiedziała siedząca pod oknem
szatynka. Aż do tej chwili wydawała się całkowicie pochłonięta książką. – To ja
cię chyba znam. Jaśmina Celer?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak – odparła ze zdziwieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Joanna Widelec. Chodziłyśmy razem do
przedszkola. I do pierwszej klasy. Tylko ja się potem wyprowadziłam do
Bydgoszczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Aśka! Aśka Widelec! – ucieszyła się
Jaśmina. – Kopę lat! – Teraz już ją rozpoznawała. Joanna wciąż miała ten sam
uśmiech i to samo spojrzenie szarozielonych oczu. A przede wszystkim
nazwisko. Tak charakterystyczne, że od razu wywołało lawinę wspomnień. – Co się
z tobą działo? Co studiujesz? – zasypała ją pytaniami.</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Z pociągu wysiedli już
w piątkę, w najlepszej komitywie. Ale ich drogi szybko się rozeszły.
Jaśmina jechała do akademika na Karolkową, Aśka na Żwirki, dziewczyny
z SGH miały stancję na Bemowie, a Romek gdzieś w okolicach ronda
Babka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obiecali sobie, że jeszcze się spotkają. Ale
Jaśmina czuła, że to tylko takie gadanie. Zresztą ponoć na medycynie nie ma
czasu na nic poza studiami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="chapter" style="text-align: justify;" title="ROZDZIAŁ II">
<div>
<div>
<div class="title">
ROZDZIAŁ II</div>
</div>
</div>
<div class="noindent">
<span class="emphasis"><i>Środa, 13 sierpnia </i></span></div>
<div class="noindent">
<br /></div>
<div class="cyfryy">
1.</div>
Mężczyzna o białych włosach popijał małymi łykami
herbatę, wsłuchując się w coraz bliższe śpiewy. Kolejna grupa. Może
to ta? Poczuł pokusę, by wyjść już teraz, sprawdzić. Ale wiedział,
że musi jeszcze poczekać. Zjawi się. Na pewno się zjawi. Nie powinien
odbierać jej radości dotarcia do końca, pożegnania z koleżankami...
Jeszcze tylko msza i niedługo potem będą wracać.<br />
Trzeba jej dać trochę wolności. Niezależnie od tego,
co on czuje i czego pragnie.<br />
<br />
<div class="cyfry">
2.</div>
Różę przepełniała radość. Znowu się
udało! Zrobiła to! W ciągu dziesięciu dni pokonała ponad trzysta
kilometrów! Nie czuła zmęczenia. Przeciwnie, miała wrażenie, jakby
wyrosły jej skrzydła. Tego dnia przeszli zaledwie osiem kilometrów
i czuła, że dopiero się rozkręca. Z chęcią powędrowałaby
jeszcze gdzieś dalej. Jeden z pielgrzymkowych braci mówił coś
o pieszej pielgrzymce z Częstochowy do Łagiewnik. A gdyby się do nich
przyłączyć? Rodzice pewnie nie mieliby nic przeciwko temu. Pracę
zaczyna dopiero we wrześniu. Z drugiej strony... Byłoby miło przespać
się wreszcie we własnym łóżku, wymoczyć w swojej wannie...<br />
„Pomyślę o tym później” – zdecydowała,
podskakując w rytm wyklaskiwanej melodii. Już nie zazdrościła
Jaśminie Grecji. Może i siostra kąpała się w ciepłym morzu, gdy
Róża szła w deszczu i porywistym wietrze, albo leżała na ciepłym
piasku, gdy jej chlupotało w butach. Ale może obie tak samo spływały
potem: jedna na zmywaku, a druga w palącym słońcu? Albo jedna
w dusznej kuchni, a druga pokonując kilometr za kilometrem w któryś
z tych koszmarnie gorących i wilgotnych dni? Może obie w tym samym
czasie oklejały plastrami – Róża stopy, a Jaśmina dłonie? Któż
to wie?<br />
„Jaśmina przez cały rok ciężko pracowała, nawet
w lipcu miała te praktyki, niech sobie odpocznie. Niech zobaczy ten
wymarzony Akropol czy co tam chciała zwiedzić – pomyślała Róża,
czując się bardzo wielkodusznie. – W jakimś sensie wszystkie go
zobaczą, bo przecież przywiezie zdjęcia, opowieści... Żeby tylko
zamiast tego nie przywiozła złamanego serca...”.<br />
<br />
<div class="cyfry">
3.</div>
Był już synem znanego aktora, księdzem,
zapoznanym geniuszem, wynalazcą, poetą, malarzem na miarę Leonarda
(w kryzysie twórczym), nawróconym narkomanem, mistrzem sztuk
walki, nawet demonem. Czuł, że potrzebuje oczyszczenia. Czegoś
ożywczego, świeżego. Potrzebuje stać się aniołem. A może nawet
archaniołem.<br />
Musiał tylko znaleźć swoje lustro.<br />
I właśnie dlatego przyjechał do Częstochowy.<br />
Spokojnie, bez pośpiechu, posilał się w barze. Grupy
pielgrzymkowe szły jedna za drugą. Słyszał ich śpiewy, piski
megafonów, okrzyki. Wiedział, że najpierw idą pod obraz, tam za
duży ścisk. Msza na wałach dopiero o 12:30. Czekał.<br />
<br />
<div class="cyfry">
4.</div>
– Idźcie w pokoju Chrystusa! – zaśpiewał
diakon. Jeszcze pieśń na zakończenie i ludzie powoli, niechętnie,
zaczęli się zbierać.<br />
Uwagę Róży zwrócił długowłosy chłopak klęczący
na wilgotnej trawie. Zapatrzony w Jasną Górę cały zatopił się
w modlitwie.<br />
„Jakby nic innego nie istniało – pomyślała. –
Tylko on i Bóg. Może powierza jakąś trudną sprawę?”.<br />
Szybko dołączyła swoją modlitwę do jego intencji,
jakakolwiek by była. Skoro tak żarliwie o coś prosi...<br />
Fala pielgrzymów niosła ją coraz bliżej
niego. Dzieliło ich może kilkanaście metrów, gdy chłopak wstał
z klęczek, ciągle jeszcze wpatrzony w Jasną Górę. Dostrzegła
mokre ślady na jego kolanach. Szybko przeniosła spojrzenie na
koleżanki.<br />
– Co zrobicie po przyjeździe do domu? –
zapytała. Nie będzie się gapić. Gdyby przypadkiem zauważył,
umarłaby ze wstydu.<br />
<a href="https://www.blogger.com/null" id="idp6988368">Zaczęły coś ze swadą opowiadać, jedna przez drugą,
a ona nie mogła się powstrzymać, by raz jeszcze nie zerknąć.
I wtedy... ich spojrzenia się spotkały, a on nieśmiało się do niej
uśmiechnął.</a><br />
Zawstydziła się. W pierwszej chwili opuściła wzrok,
a potem odpowiedziała pytającym, trochę ukradkowym, spojrzeniem.<br />
– To niesamowite – szepnął, gdy podeszła na
tyle blisko, by usłyszeć. – Przecież ja ciebie znam!<br />
Zatrzymała się.<br />
– Pewnie mi nie uwierzysz – wybąkał – ale
śniłaś mi się, i to kilka razy.<br />
Uniosła brwi.<br />
– Przepraszam – rzekł ze skruchą. – Ale
musiałem... Kiedy cię zobaczyłem... Pewnie mi nie wierzysz... Trudno
się dziwić, to strasznie głupio brzmi. Pewnie...<br />
– Różne rzeczy się ludziom śnią. – Wzruszyła
ramionami. – Dlaczego miałbyś kłamać?<br />
Poczuła lekkie rozczarowanie. Chyba się
pomyliła. Zdaje się, że to miejscowy podrywacz. Nie chciała jednak
spławiać go tak obcesowo, jak to potrafiła Jaśmina. Przecież
sprawiłaby mu przykrość.<br />
– Ojej! – zakłopotał się. – Nawet się nie
przedstawiłem. Jestem Ariel.<br />
– Ariel? – powtórzyła, jakby była mało
rozgarnięta. Ale zaskoczył ją i zaintrygował niezwykłym
imieniem. Natychmiast poczuła z nim coś w rodzaju wspólnoty
duchowej. Imiona w jej rodzinie też nie należały do pospolitych.<br />
– Mój ojciec był profesorem literatury angielskiej
– wyjaśnił. – Uwielbiał Szekspira.<br />
Poczuła się nieco bezpieczniej. Naukowcy to często
zwariowani ludzie. Lubiła takich. Coś z tego zwariowania udziela się
zwykle dzieciom. Zapragnęła dowiedzieć się czegoś więcej o ojcu
Ariela.<br />
– Był? – zapytała.<br />
Przez jego twarz przemknął cień.<br />
– Niestety. – Westchnął. – Miałem osiem lat,
kiedy zmarł. Skutki internowania.<br />
Zapadło ciężkie milczenie, które przerwał
Ariel.<br />
– A ty? – zapytał. – Jak masz na imię?<br />
– Róża.<br />
– To naprawdę niezwykłe. Róża... Pasuje do ciebie
idealnie! Ty naprawdę jesteś jak kwiat. O proszę! Jeszcze przed chwilą
wyglądałaś jak róża herbaciana, masz taki niesamowity kolor włosów,
a teraz bardziej przypominasz pąsową różę. <span class="emphasis"><i>Godzina pąsowej
róży</i></span>. Czytałaś?<br />
– Nie. – Zawstydziła się jeszcze bardziej. –
Przepraszam, muszę już iść.<br />
Przybrał minę zbitego psa.<br />
– Czy mogę cię odprowadzić? Dokąd idziesz?<br />
Sama nie wiedziała, czy chce, by jej
towarzyszył.<br />
– Ojej! – Nerwowo zerknęła na komórkę. –
Muszę zaraz odebrać bagaż. Miło było cię poznać! Cześć!<br />
<br />
<div class="cyfry">
5.</div>
„Przecież takie rzeczy się nie zdarzają” –
myślała Róża, idąc z Arielem w kierunku dworca. Czy to możliwe,
by mu się przyśniła? I czemu właśnie ona? A jeśli to naprawdę
znak? Jeśli Ariel jest odpowiedzią na jej modlitwę? Dlaczego zatem
czuje taki zamęt w duszy?<br />
Nie wydaje się niebezpieczny. Ile może mieć lat? Chyba
nie więcej niż dwadzieścia parę. Typ włóczykija. Połatane
spodnie, długie włosy związane w luźny kucyk, miła, szczera twarz,
ładny, trochę nieśmiały uśmiech. Wydaje się sympatyczny. I taki...
przyjacielski. Miała wrażenie, jakby znali się od dawna albo chociaż
jakby razem przeszli tych trzysta kilometrów.<br />
Szybko zerknęła, czy chłopak nie ma na rękach
śladów po ukłuciach, ale raczej nie. Zresztą, mimo noszenia się
w trochę hippisowskim stylu nie wyglądał na narkomana.<br />
Miał w sobie coś... braterskiego. Budził w niej
poczucie bezpieczeństwa i uczucia bardziej siostrzane niż... niż
jakieś inne. Zawsze chciała mieć starszego brata, a nie plejadę
nieznośnych sióstr.<br />
Gdy pożegnała się z nim na błoniach, nie narzucał
się. Odszedł w stronę Jasnej Góry i tyle go widziała. Nawet zrobiło
się jej trochę żal. Bo jeśli naprawdę mu się śniła? Może tuż
obok przeszła wielka miłość, a ona od niej uciekła? Kiedy wreszcie
nauczy się odważnie stawiać czoła temu, co niesie życie?<br />
A potem spotkała go znowu. Przypadek? Przecież
nie mógł wiedzieć, że po drodze na dworzec Róża nagle postanowi
iść na lody. Ona sama tego nie wiedziała. To był impuls. Zobaczyła
drogowskaz i poczuła, że koniecznie musi kupić sobie chociaż jedną
gałkę. Zastopowało ją na widok długiej kolejki. I wtedy zauważyła,
że ktoś do niej macha. Ariel.<br />
– Zająłem ci miejsce – rzekł.<br />
– Skąd wiedziałeś, że przyjdę?<br />
– Przeznaczenie? – Uśmiechnął się tajemniczo.
A potem zaproponował, że zaniesie jej plecak na dworzec. Nie mogła się
nie zgodzić. Potwornie ciążył.<br />
Przechodzili koło jakiegoś baru, gdy Róża poczuła,
że ktoś jej się przygląda. Ponury mężczyzna o zupełnie białych
włosach mierzył wzrokiem to Ariela, to ją. Miał w spojrzeniu...
coś, co ją przeraziło. Zrobił taki ruch, jakby chciał podejść
w jej kierunku, ale wtedy Ariel zaproponował, by przeszli na słoneczną
stronę ulicy.<br />
– Widziałeś tego człowieka? – zapytała.<br />
– Kogo?<br />
– Tam przy barze, pod drzewem.<br />
Odwrócił się i rozejrzał.<br />
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a>– Nikogo nie widzę.<br />
Odwróciła się i ona. Mężczyzna zniknął.<br />
Minęli zaparkowany przy krawężniku radiowóz
i skręcili w ulicę prowadzącą w kierunku stacji. Tłum
gęstniał. Znajdowali się już przy samym dworcu, gdy Róża dostrzegła
koleżanki, z którymi miała wracać do Torunia. One jeszcze jej nie
zauważyły. Stały zagadane, jedząc frytki. Zatrzymała się. Jakoś
nie miała ochoty pokazywać chłopaka znajomym.<br />
– Róża... – zaczął cicho i zamilkł,
przygryzając wargi. – Czy... – zawahał się. – Czy musisz już
jechać do domu?<br />
– Następny pociąg mam za kilka godzin,
ale wolałabym nie wracać tak późno. Poza tym w grupie zawsze
raźniej.<br />
Ruszyli dalej, pozwalając nieść się fali
pielgrzymów. Dochodzili już na peron, gdy Ariel znowu się
odezwał:<br />
– Spotkamy się jeszcze?<br />
– Nie wiem. Zadzwoń, gdybyś kiedyś przypadkiem
wybierał się w okolice Torunia.<br />
– A gdybym tak wpadł na twoją osiemnastkę, to
co? Wyrzuciłabyś mnie czy zaprosiła?<br />
Wybuchnęła śmiechem.<br />
– Może bym i zaprosiła – odpowiedziała. –
Ale niestety osiemnastkę wyprawiałam w zeszłym roku.<br />
– Poważnie?! – wykrzyknął.<br />
Róży nagle przemknęło przez głowę, że może
Ariel jest od niej młodszy. Nie wyglądał, ale pozory mylą. Lepiej
przekonać się od razu, niż robić sobie niepotrzebne nadzieje.<br />
– Naprawdę! Już nawet dziewiętnastkę
wyprawiałam. W marcu. A ty?<br />
– No, ja też. – Popatrzył na tablicę
odjazdów. – Nie pojechałabyś ze mną do Łagiewnik? – zapytał
nieoczekiwanie.<br />
Tego się nie spodziewała. Zawsze chciała odwiedzić
to miejsce. Była tam raz, ale lata temu i niewiele pamiętała. Tylko
jak potem wróci do domu?<br />
– Mogłabyś przenocować u sióstr – powiedział,
jakby czytał w jej myślach. – Załatwię ci nocleg. A jutro rano
odprowadzę cię na pociąg do Torunia. Obiecuję. – Widząc, że
wciąż się waha, dodał: – Może zapytaj rodziców?<br />
– Jestem pełnoletnia – burknęła, ale już
sięgała po komórkę. – Uprzedzę ich tylko, żeby tata nie czekał
niepotrzebnie na dworcu.<br />
Zaczęła wybierać numer, ale zrezygnowała.<br />
– Nie, Ariel. Miło było cię poznać, tylko...
chyba muszę już wracać. Gdybyś przejeżdżał kiedyś przez Toruń,
to mnie odwiedź. Mogę prosić o plecak?<br />
Stał ze spuszczoną głową i wyglądał tak
żałośnie, że jej serce natychmiast stopniało.<br />
– Może innym razem? – dodała szybko. –
Mógłbyś wpaść do mnie, choćby nawet w przyszłym tygodniu,
i wtedy byśmy pojechali? Zabierzemy moje siostry, może jeszcze jakichś
znajomych... Daleko mieszkasz?<br />
Pokręcił głową.<br />
– Ariel, zrozum... Prawie dwa tygodnie nie byłam
w domu. Muszę się umyć, oprać... No, sorry, ale naprawdę muszę
wracać.<br />
– Wcale nie musisz. Boisz się mnie? Pewnie sobie
teraz myślisz: przyczepił się do mnie jakiś wariat, który wierzy
w sny...<br />
Żachnęła się.<br />
– Nie zaprzeczaj – ciągnął smutnym głosem. –
Wiem, że jesteś dobra i każdemu chciałabyś nieba przychylić,
nawet komuś takiemu jak ja, ale nie okłamuj mnie. Chociaż
nie... – Podszedł bliżej i zajrzał jej w oczy. – Ty nie
potrafiłabyś skłamać. Z pewnością w domu czekają na ciebie ważne
obowiązki...<br />
– Nie – odrzekła odruchowo. – Mam jeszcze
wakacje.<br />
– A więc mogłabyś mi pomóc! – ucieszył
się.<br />
– Pomóc?<br />
– Nie chciałem ci tego mówić... – Opuścił
głowę, westchnął. – Chodź, usiądziemy gdzieś z boku, dobrze? Tu
jest za duży tłok. Albo może... – Zerknął na tablicę. – Chodź,
kupimy bilet do Łagiewnik, a ja ci wyjaśnię wszystko w pociągu,
dobrze?<br />
<br />
<div class="cyfry">
6.</div>
Koła stukały monotonnie, usypiająco, ale Róża nie
spała. Spod przymkniętych powiek obserwowała Ariela. Biedny chłopak...
I jaki dzielny! Inny już dawno by się załamał albo złorzeczył Bogu,
a on nie. A przecież jest taki młody. Za młody, by umierać.<br />
Wymacała w kieszeni różaniec i zaczęła dyskretnie
przesuwać paciorki.<br />
„<span class="emphasis"><i>Ojcze nasz, któryś jest
w niebie...</i></span> Przecież jeśli chcesz, możesz go uzdrowić! On
tak mocno wierzy, że zdarzy się cud... <span class="emphasis"><i>i odpuść nam nasze
winy...</i></span>”. Jak mogła być tak egoistyczna i przedkładać
chwilowy komfort, perspektywę spania we własnym łóżku, nad pomoc
bliźniemu? Wyraźnie dawał do zrozumienia, że jest mu potrzebna.
A ona była jak ślepa i głucha.<br />
„<span class="emphasis"><i>Zdrowaś Mario, łaskiś
pełna...”.</i></span> Powinna mu to jakoś wynagrodzić. Ale
jak? On tak niewiele potrzebuje. Chciał tylko, aby go odprowadziła
do Łagiewnik. Jak on mocno wierzy, że tam właśnie uprosi dla siebie
cud. Biedak, bał się jechać sam, bo gdyby nagle stracił przytomność,
kto się nim zajmie? Czy wszystko z nim w porządku? Patrzy przez okno,
ale pewnie też się modli... Skąd te myśli, że może Ariel coś
knuje? Na pewno nie ma złych zamiarów, skoro tyle razy jej przypominał,
by uprzedziła rodziców.<br />
„Jedziemy jeszcze do Łagiewnik, nocujemy
u sióstr, a jutro rano mam z Krakowa pociąg. Będę pod wieczór” –
powiedziała. Poczuła się nieswojo na wspomnienie owego „jedziemy”,
chociaż mówiła prawdę. No fakt, rodzice są przekonani, że jest
w większej grupie, ale przecież nie skłamała? Zresztą Jaśmina też
zataiła, że jedzie do Grecji z chłopakiem.<br />
<br />
<div class="cyfry">
7.</div>
W Łagiewnikach Ariel zaczepił młodą siostrę, jeszcze
w białym welonie, i poprosił o wskazanie darmowego noclegu.<br />
– Jedziemy z Częstochowy – wyjaśnił. –
Z pieszej pielgrzymki, ale było nam mało i chcieliśmy jeszcze
odwiedzić świętą Faustynę. Tak bardzo nam na tym zależy. Tylko
wie siostra, jak to jest... <span class="emphasis"><i>Choć w kieszeni pusto, lecz
dusza bogata</i></span>. – Podniósł na nią szczere spojrzenie,
uśmiechając się nieśmiało, acz z ufnością.<br />
– Tak, oczywiście, dla ciebie – zakonnica
uśmiechnęła się do Róży – na pewno coś się znajdzie, ale... –
zawahała się, rzucając Arielowi zakłopotane spojrzenie. Nie czekał,
aż dokończy myśl.<br />
– Mną proszę się nie martwić – uspokoił
ją czym prędzej. – Chciałem tylko, by Róża czuła się
bezpiecznie. Pociąg ma dopiero jutro, a w nocy w Krakowie... Nie wiadomo
na kogo można się natknąć.<br />
– Oczywiście, oczywiście – przytaknęła
siostra. – Ale gdzie ty będziesz spał? – zafrasowała się.<br />
– A kaplica wiecznej adoracji jest otwarta? Mam
bardzo poważną intencję do wymodlenia.<br />
Spojrzała z podziwem.<br />
– Ale chyba nie przez całą noc?<br />
– To naprawdę ważna intencja.<br />
– No cóż... Ale gdybyś...<br />
– Dla mnie to nie pierwszyzna. – Uśmiechnął
się. – Pielgrzymki hartują.<br />
Siostra patrzyła z wyraźnym ukontentowaniem. Ariel
tymczasem zwrócił się w stronę Róży, nalegając, by koniecznie
zawiadomiła rodziców, że dotarła szczęśliwie.<br />
<div class="separator" style="clear: both;">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
Kiedy rozmawiała, namówił siostrę, by oprowadziła
ich po sanktuarium, co ta bardzo chętnie uczyniła. Nie tylko pokazała
wszystkie zakamarki, ale zakończyła wycieczkę w refektarzu
i poczęstowała oboje kolacją.<br />
– Jejku – powiedziała Róża, smarując sobie
czwartą kromkę. – Nie wiedziałam, że jestem taka głodna. W ogóle
zapomniałam o jedzeniu!<br />
– Jedzcie, jedzcie – zapraszała siostra. –
Wiem, jak to bywa na pielgrzymkach, sama chodziłam. Czasem człowiek
nie może patrzeć na jedzenie, ale zdarza się, że cały dzień idzie
o suchym py... na głodnego. Proszę, częstujcie się. Jak zabraknie,
to dołożę.<br />
– <span class="emphasis"><i>Głodnych nakarmić, spragnionych
napoić</i></span> – zacytował Ariel z uśmiechem. On sam jadł
niewiele, jakby z przymusem, choć nie wybrzydzał.<br />
– <span class="emphasis"><i>Podróżnych w dom przyjąć</i></span>
– zakończyła zakonnica. – Już się najadłaś? – zwróciła
się do Róży, która odstawiła pustą szklankę i odsunęła
talerz. – No to chodź, pokażę ci, gdzie będziesz spać. A ty,
Ariel, spokojnie sobie jedz. Jak wrócę, zaprowadzę cię do kaplicy
krótszą drogą.<br />
<div class="space-before">
Róża była zaskoczona, gdy okazało się, że
dostanie pokój gościnny. I to z łazienką. Nie spodziewała się
takiego luksusu.</div>
– Przecież mam karimatę i śpiwór – powiedziała
z zakłopotaniem. – Wystarczyłby kawałek podłogi.<br />
– Gdyby to było jutro, musiałby wystarczyć –
odparła rzeczowo siostra. – Ale akurat pokój się zwolnił. Jest
tylko problem z pościelą...<br />
– Mam śpiwór. Nie potrzebuję nic więcej.<br />
– No to świetnie. O której cię jutro
obudzić?<br />
– Przed szóstą? Tak, żebym zdążyła na
mszę.<br />
<div class="space-before">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>Pierwsze, co zrobiła, gdy została sama, to weszła
pod prysznic. Nie na każdym postoju miała tę możliwość. Jak dobrze
zmyć z siebie brud i kurz tylu kilometrów! Przeprała najwygodniejszy
podkoszulek, bluzę, skarpetki i bieliznę. Właściwie nie musiała tego
robić, jutro przecież i tak wrzuci wszystko do pralki, ale o wiele
przyjemniej przejechać te ostatnie pięćset kilometrów w czystym
ubraniu niż w klejących się, przepoconych ciuchach.</div>
Rozłożyła śpiwór i już miała wsunąć się do
środka, gdy przypomniała sobie o Arielu. Ona będzie sobie tu wygodnie
spać, a on całą noc na kolanach? Zawstydziła się. Wciągnęła
spodnie na piżamę i postanowiła dołączyć do niego chociaż
na godzinę. Dłużej pewnie nie da rady, już teraz usypiała na
stojąco.<br />
W kaplicy zastała dwie siostry w białych welonach,
jedną w czarnym, trzy dziewczyny mniej więcej w jej wieku i brodacza
w ciemnym polarze. Ariela nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Darmowy fragment pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Kradzione_roze-ebook/p90314i126032">STĄD</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-21431080680745754772017-06-06T06:00:00.000+02:002017-06-06T06:00:12.535+02:00Niebieskie migdały - Ewa Nowak<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-osp7rnG9Nws/WOevcJeu-DI/AAAAAAAAAE8/nwghmPFO-vouo8bUhOClLTdbHkHiXLphACLcB/s1600/niebieskie_migdaly-egmont-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-osp7rnG9Nws/WOevcJeu-DI/AAAAAAAAAE8/nwghmPFO-vouo8bUhOClLTdbHkHiXLphACLcB/s400/niebieskie_migdaly-egmont-ebook-cov.jpg" width="257" /></a><i>Niebieskie migdały</i> to wznowienie pięciu nowelek z tzw. serii
„13” pod jednym wspólnym tytułem. Intryga każdej nowelki jest
niezależna od pozostałych, jednakże zaczynając od części pierwszej (<i>Chłopak Beaty</i>)
można odnaleźć powiązania między głównymi bohaterkami. Osią łączącą
wszystkie nowelki jest wspólny pobyt dziewcząt na wakacyjnym obozie
językowym. Bohaterki pierwszych trzech nowelek nie znają się, ale
zapisują się na ten sam obóz. Akcja ostatnich dwóch nowelek toczy się po
obozie, kiedy bohaterki już się znają. Sam pobyt na obozie nie jest
treścią żadnej części.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>1. Chłopak Beaty</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Eliza — nieśmiała, wycofująca się osobowość. Mieszka w Nakle nad
Notecią, ma młodszą siostrę o zacięciu medycznym. Rodzina pełna, ojciec
bezrobotny, mama prowadzi salon sukien ślubnych i komunijnych.<br />
Eliza ma dwie bliskie przyjaciółki. Jedna przez cały czas akcji jest
chora. Dwa główne wątki to miłość Elizy do Leszka (kuzyna Beaty) i
problem z tytułowym chłopakiem Beaty. Bohaterka kolekcjonuje komiksy.
Dzięki sponosoratowi dziadków jedzie na wakacyjny obóz językowy. Czas
akcji zamyka się w styczniu. Główny problem poruszony w powieści:
nieśmiałość.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><i>2. Cztery łzy</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Zuzia, siostra dwóch starszych braci, bliźniaków i łobuziaków.
Mieszka we Władysławowie. Rodzina rozbita — dzieci mieszkają tylko z
mamą, nauczycielką języka angielskiego. Ojciec zabiera je na co drugi
weekend do Gdańska, gdzie obecnie mieszka. Bohaterka bardzo nerwowa,
płaczliwa (stąd tytuł), ucieka w świat marzeń i fantazji, pragnie zostać
piosenkarką. Cierpi na obsesyjne dbanie o swój wygląd, nie wyjdzie z
domu bez dobrania ubrań kolorem, co komplikuje jej życie. Zakochuje się w
koledze braci, którzy utrudniają jej kontaktowanie się z nim. Nie ma
stałej koleżanki, ciągle zmienia swoje sympatie w tym względzie. Jej
mama organizuje obóz językowy, a Zuzia ma jej pomagać. Akcja rozgrywa
się w ciągu dwóch miesięcy: marca i kwietnia. Główny problem poruszony w
powieści: kompleksy, poczucie niższości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>3. Lina Karo</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Karolina mieszka w Zielonce pod Warszawą, jest jedynaczką, nigdy nie
miała serdecznej koleżanki. Przyjaźni się z synem przyjaciółki swojej
mamy. Kocha się w chłopcu (a raczej za wszelką cenę chce się w nim
zakochać), który już ma dziewczynę. Ojciec jest osobą publiczną. Rodzina
przeżywa kryzys. Karolina to typ prymuski; zawsze wzorowo przygotowana,
zdolności przywódcze. Zbiera muszle i kolekcjonuje filmy przyrodnicze,
stąd jej obsesja na punkcie ekologii. Jej problemem jest fantazjowanie
graniczące z mitomanią. Nieskutecznie walczy z obgryzaniem paznokci.
Wybrała obóz językowy w nadziei, że nie spotka tam nikogo znajomego.
Akcja rozgrywa się w okolicach późnej wiosny, czyli maj i początek
czerwca. Główny problem poruszony w powieści: kłamstwo.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><i>4. Furteczki</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja rozgrywa się w Choszcznie. Bohaterki — Hania i Laura Furta — są
siostrami. Ich rodzice nie żyją. Dziewczynki mieszkają w bloku,
wychowuje je babcia Magda — nadopiekuńcza, przewrażliwiona, bojąca się
współczesnego świata, która prawie na nic im nie pozwala. Siostry muszą
chodzić w opaskach, żeby włosy nie spadały im na oczy; muszą też szyć,
gotować, prasować, sprzątać i haftować, bo babcia tak była wychowywana.
Jedynym autorytetem dla babci jest miejscowy pediatra, który na
szczęście rozumie swoją rolę i „zaleca” dziewczynkom dużo przebywania na
świeżym powietrzu oraz chodzenie na basen. W wychowaniu pomaga
prababcia Maniusia (matka babci), która jest niezwykle optymistyczna,
ciekawa współczesnego świata i systematycznie wypieka różne domowe
specjały, których potem nie ma kto zjadać. Akcja powieści rozgrywa się
we wrześniu, już po obozie językowym, na którym siostry były. Do ich
miasta na miesiąc przyjeżdża małżeństwo native speakerów i ich syn —
Martin Cole. Tak jak i reszta szkoły, siostry zakochują się w tym
egzotycznym chłopaku. Chcą też wymóc na babci Magdzie, żeby pozwoliła im
odwiedzić poznaną na obozie Elizę Dukacką z Nakła nad Notecią. Muszą
podstępem wymyślać powody, by móc wyjść na pocztę, bo korespondują z
kilkoma dziewczynami poznanymi na tym obozie. W końcu Martin pomaga im
namówić babcię, by zaprosiła wszystkie dziewczyn na spotkanie poobozowe
właśnie do Choszczna. Główny problem poruszony w powieści: silna wola i
praca nad nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>5. Piątka</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Olga Wrona to bohaterka mieszkająca na wsi — w Stoczku koło Węgrowa.
Jest bardzo wysportowana i dzięki temu często wyjeżdża na różne zawody.
Ma dorosłą siostrę, która założyła już własną rodzinę. Rodzice zajęci są
trójką dzieci siostry. Olga reaguje na ogłoszenie w gazecie i w ten
sposób poznaje Dominika. Zaczynają korespondować. Olga zakochuje się w
nim. Wszystko układa się dobrze do czasu, gdy Olga przypadkiem dostaje
list nie skierowany do siebie. Bohaterka utrzymuje kontakt z Karoliną
Skrzypczyńską z Zielonki, którą poznała na obozie, a gdy jedzie do niej w
odwiedziny, poznaje też Olka, przyjaciela Karoliny. Oboje pomagają jej
otrząsnąć się po przykrości, która wytrąciła ją z równowagi. Gdy okazuje
się, że jedno z dzieci siostry jest poważnie chore, Olga, szukając po
omacku pomocy, zaczyna interesować się wróżbiarstwem. W końcu uczy się
chiromancji i stopniowo zauważa, że ma ogromne uzdolnienia w tym
kierunku. Namawia panią Szato, by w przyszłym roku znów zorganizowała
obóz, a sama, mimo że nie może liczyć na dotychczasowego sponsora,
wyczytuje z dłoni, że na ten obóz pojedzie. Główny problem poruszony w
powieści: odnalezienie radości w pomaganiu innym.[<a href="http://www.ewanowak.com/ksiazki/niebieskie-migdaly">źródło</a>]<br />
<b> </b><br />
<div style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-63113589160784485912017-05-30T06:00:00.000+02:002017-05-30T06:00:11.429+02:00Czynnik miłości - Anna Łacina <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-PTDoJazROEE/WNGzxXots2I/AAAAAAAAhe0/IjHmPXZXMnkagcSJk9JMAQFJ1y-44UzyQCLcB/s1600/oimg22.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-PTDoJazROEE/WNGzxXots2I/AAAAAAAAhe0/IjHmPXZXMnkagcSJk9JMAQFJ1y-44UzyQCLcB/s320/oimg22.jpg" width="230" /></a></div>
<h1 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">ROZDZIAŁ I</span></span></h1>
<h1 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">
<i>
</i></span></span><div title="Wtorek, 23 września 2008">
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><i>Wtorek, 23 września 2008</i></span></span> </div>
</h1>
<div title="1.">
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">
1.</span></h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
– Szybciej! Szybciej! –
poganiała samą siebie Patrycja, wyciągając długie nogi. – Żeby tym razem
autobus się spóźnił, żeby stanął w korku!</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wybiegła zza rogu ulicy, jej oczom ukazał się
tył odjeżdżającej jedenastki. Zaklęła szpetnie i już powoli doczłapała do
przystanku. Następny dopiero za trzynaście minut. Spóźni się jak nic
i Celerowa znowu będzie się czepiać: „Jak można nie zdążyć na dziewiątą
pięćdziesiąt?”. A co, jak się zaczyna później niż o ósmej, to już zaspać
nie można? Ech! Co za idiota wymyślił szkołę!</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby chociaż Patrycja miała inne nazwisko! Ci na
„zet” nieraz wbiegali do klasy parę minut po niej bez żadnych przykrych
konsekwencji, podczas gdy nieszczęśnicy znajdujący się na początku listy
obecności dostawali „eskę”, zjawiwszy się choćby chwilę po dzwonku.
A ojciec nie tolerował niepunktualności…</div>
<div style="text-align: justify;">
Autobus przyjechał po siedemnastu minutach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak nie trzeba, to są na czas, a jak się
człowiekowi śpieszy, wloką się jak stonogi w gipsie! „Szybciej, szybciej!”
– poganiała w myślach kierowcę. Co za dzień! Nie dość, że nie mogła
znaleźć drugiej tenisówki i wiozła w plecaczku stare korkery brata (w
czymś przecież musi ćwiczyć na wuefie, może Neuman nie zauważy, że
nieprzepisowe i trochę za duże), to jeszcze pierwsza lekcja z tą
głupią Celerową. Na domiar złego Rejewski zapowiedział kartkówkę z matmy.
Oj, żeby tak zachorował albo coś… Dlaczego matematyka musi być obowiązkowa we
wszystkich profilach? Niech entery sobie liczą do woli! Ona jest ogólna z angielskim!!!
Dodawać i odejmować umie. Wystarczy! Co za idiota wymyślił szkołę?!</div>
</div>
<br />
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Czynnik_milosci-ebookRO/p37418i94270" target="_blank" title="Czynnik miłości [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE"> <img alt="Czynnik miłości [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRD.png" style="-webkit-border-radius: 0; -webkit-box-shadow: none; background: none transparent; border-radius: 0; border: none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<br />
<h2 style="text-align: justify;">
<div title="2.">
2.</div>
</h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
W tym samym czasie Grażyna
Adler, mama Patrycji, skończyła właśnie sprzątanie kuchni i zabrała się do
składania uprasowanych rano mężowskich koszul. Co chwila zerkała na świeże
oparzenie na przedramieniu. Miało kształt czubka żelazka. Skóra na środku była
biała, z bąblem, na brzegach ciemnoróżowa. Jeszcze piekło. Mniej jednak
niż wspomnienie porannej kłótni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciągle na nowo wracała do niej myślami. Nie mogła
się powstrzymać. Tak się starała! Ale cokolwiek zrobi, nigdy nie będzie dość
dobra. </div>
<div style="text-align: justify;">
To była szósta czy siódma rano. Specjalnie wstała
wcześniej, by uprasować rzeczy wyprane poprzedniego dnia. Już prawie kończyła,
gdy wszedł Waldek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Był w samych slipkach, z mokrym
ręcznikiem przewieszonym przez ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Daj niebieską – powiedział. – Śpieszę się.
O ósmej mam posiedzenie rady.</div>
<div style="text-align: justify;">
W popłochu zerknęła na drążek, gdzie wisiały
świeżo uprasowane koszule: kilka białych, kremowa, dwie szare. Niebieskiej nie
było.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chwileczkę. – Uśmiechnęła się. – Zaraz
wyprasuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak on na nią spojrzał!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy ja kiedyś dostanę coś na czas? – wycedził.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zerwał z wieszaka jedną z szarych
koszul. Tak gwałtownie, że pozostałe pospadały na podłogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cisnął w jej stronę ręcznik z krótkim:
„Powieś!” i wyszedł, trzaskając drzwiami.</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Grażyna drgnęła, odganiając
wspomnienia, bo z głębi domu dobiegł dzwonek telefonu. Rzuciła koszule
i pognała do aparatu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Halo?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co tak długo?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Byłam w garderobie, składałam pranie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Od rana?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, ja tylko…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Słuchaj teraz uważnie, bo nie mam czasu –
w głosie Waldka usłyszała zniecierpliwienie. – Jedzie do ciebie Kowalczyk
z zakupami. Jakby czegoś brakowało, to mu od razu powiedz, bo dwa razy
jeździć nie będzie. Zrób porządny diner. Z przystawkami. O osiemnastej
wszystko ma być gotowe na tip-top. Zrozumiałaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Usłyszała trzask odkładanej słuchawki.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Och! – przypomniała sobie. – Patrycja zostawiła
porozrzucane buty. Jak Kowalczyk zobaczy, zaraz doniesie Waldkowi”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pobiegła do przedpokoju i zaczęła sprzątać,
modląc się, by ochroniarz męża nie nadjechał za szybko.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<div title="3.">
3.</div>
</h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Magda Dzik, zwana Magdzikiem,
najlepsza przyjaciółka Patrycji, uczennica klasy drugiej D, zajęła już swoje
miejsce w czwartej ławce pod ścianą. Skupiła uwagę tylko na tyle, by
odezwać się w czasie sprawdzania obecności, po czym błyskawicznie
powróciła do ulubionego zajęcia, które praktykowała mniej więcej od tygodnia.
Ktoś obserwujący ją z boku mógłby pomyśleć, że wsłuchuje się w słowa
nauczycielki, pani Celer, jakby pragnęła odgadnąć różnicę między wyczytanym
przed chwilą nazwiskiem „Jęczmyk” a następującym po nim „Kiełpińska”.
Gdyby jednak uważniej się przyjrzał, dostrzegłby na twarzy Magdzika cień,
a w oczach rozpacz. Pomyślałby może, że to z powodu żałoby,
ponieważ dziewczyna ubrana była na czarno. Ale choć nikt bliski ani nawet
daleki Magdzikowi nie umarł, to przecież cierpiała. I to jak! Takiego
cierpienia mógłby pozazdrościć sam Werter.</div>
<div style="text-align: justify;">
Magda miała bowiem w duszy głęboką ranę.
Głęboką jak Morze Czarne. Napisała o tym wiersz, którego nie pokazała
nawet Patrycji, wkleiła natomiast na jednym ze swoich blogów. Blog nazywał się <i>Spis
nikomu niepotrzebnych myśli moich</i>, a wiersz brzmiał tak: </div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Zraniłeś moje serce czarnym
atramentem</div>
<div style="text-align: justify;">
Choć nie</div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałeś </div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
I w pustkę rzucona</div>
<div style="text-align: justify;">
W czarną</div>
<div style="text-align: justify;">
Czarną dziurę</div>
<div style="text-align: justify;">
Bezkresu kosmosu</div>
<div style="text-align: justify;">
Kosmosnego bezkresu</div>
<div style="text-align: justify;">
Za czarnym morzem łez</div>
<div style="text-align: justify;">
Cierpię</div>
<div style="text-align: justify;">
Trwam</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Otrzymała aż dwadzieścia
komentarzy, ale to nie ukoiło jej bólu. Magdzik bowiem cierpiała
z miłości. Jedynej, beznadziejnej i niemożliwej. Zakochała się
w Poecie. Do tego Poeta był od niej starszy o całe osiem lat.
A przecież nie potrafiła się go wyrzec. Chociaż on… On kochał nie ją. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rozdarte siedemnastoletnie serce zatrzepotało
gwałtownie i Magda poczuła nieprzepartą chęć, by opowiedzieć Patrycji
o wczorajszym wieczorze spędzonym z ukochanym. Jak najszybciej!
Zaraz! Natychmiast! W przeciwnym razie ta rozkoszna udręka, która stała
się jej udziałem, zabije ją na miejscu, ku uciesze całej klasy
i dezaprobacie Celerowej. Ale krzesło przyjaciółki było puste.
Zdesperowana otworzyła piórnik i wyjęła pogniecioną kartkę
z wierszem, który On napisał wczoraj specjalnie dla niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatkiem sił powstrzymała się od westchnienia.
Komu ma się zwierzyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
Drzwi otworzyły się z trzaskiem
i wpadła Patrycja. Magdzik była ocalona. No, prawie.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<div title="4.">
4.</div>
</h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
– O! Panna Adler, witamy, witamy!
– mruknęła Celerowa. – Jeśli myślisz, że w ten sposób unikniesz
odpowiedzi, to się mylisz. Odłóż torbę i przyjdź tu z zeszytem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wcale tak nie myślałam, po prostu autobus mi
uciekł – broniła się Patrycja, ale nauczycielka nie słuchała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A więc powiadasz, że elementem budowy
nefronu jest kłębuszek ner-wo-wy? – zwróciła się ponownie do Kuby, który ze
zbolałą miną wił się przy tablicy, strzelając oczami na boki w oczekiwaniu
odsieczy. – I zadania domowego też nie zrobiłeś… Nieładnie – westchnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wpisała coś do dziennika i odesłała chłopaka
na miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co dostałeś? Co dostałeś? – dopytywał się
szeptem Marek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kuba wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Buta! Widziałem – doleciał z przodu szept
Bartka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oj, przecież wiem – odburknął.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to chodź, Patrycja – biologica rzuciła
polecenie, nie podnosząc wzroku znad dziennika. – Zadanie domowe masz? </div>
<div style="text-align: justify;">
Zadanie domowe na szczęście miała i chyba
tylko to ją uratowało. A przecież mogła się spodziewać, że będzie pytana.
Na poprzedniej lekcji zagadała się z Magdą i Celerowa to zauważyła.
Magdę spytała od razu i odesłała na miejsce z jedynką za aktywność.
Patrycję ocalił dzwonek. Od tamtej biologii minęło wprawdzie sześć dni, ale ta
kobieta nigdy niczego nie zapomina. W przeciwieństwie do Patrycji, której
wpadka wyleciała z głowy. W domu ledwo zajrzała do zeszytu,
podręcznik w ogóle ignorując. Sama nie wiedziała, na kogo bardziej się
złościć: na nauczycielkę czy na siebie. Jak mogła być tak bezmyślna?! Nie
lubiła biologii, ale wiedziała, że jeśli nie poprawi dopa do wywiadówki, to
ojciec jej żyć nie da, a poprawić nie było łatwo. Celerowa niechętnie
pytała poza kolejnością.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dlaczego ten babsztyl nie zostawi nas
w spokoju? – burzyła się głośno na przerwie. – Niech dusi tych
z biol-chemu! Wybrali, to mają! Ja się o biologię nie prosiłam! </div>
<div style="text-align: justify;">
Magda przykucnęła w kącie
z pogniecionym wierszem w dłoni. Podczas lekcji zdołała go Patrycji
pokazać, ale nie udało się im spokojnie porozmawiać. Rozmowa na przerwie też
nie wchodziła w grę, bo zaraz mieli matematykę, więc wszyscy zabrali się
do powtarzania przed kartkówką.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Albo Rejewski! – Magdzik zawtórowała Patrycji.
– To już trzecia kartkówa z matmy od początku roku! Co on, Einsteinów chce
z nas zrobić?</div>
<div style="text-align: justify;">
– A może go nie ma? – spytała
z nadzieją Ola. – Widział go ktoś? Może chory? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Taa, jasne – rzucił ponuro Kuba. – Luki
z Bartkiem spotkali go w ksero. Dobrze, że wbił, jak już se
zmniejszyli ściągi, boby musieli ściemniać. Na sprawdzian Reju nawet
w trumnie by przylazł.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dlatego ja bym na ich miejscu za bardzo na tę
ściągę nie liczyła – parsknęła Patrycja, kontemplując obraz Rejewskiego
wychylającego się z trumny, by dyktować zadania matematyczne. – Nie
pamiętasz, co zrobił Adrianowi?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wstawił mu lacza z wykrzyknikiem –
mruknęła Magdzik. – Ma chłopak przechlapane.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy wiedzieli, że u Rejewskiego jedynka
z wykrzyknikiem jest nie do poprawienia, a że pod koniec semestru
wyliczał średnią ważoną, więc sytuacja Adriana nie zapowiadała się najlepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to teraz chyba będzie musiał się przyłożyć?
– wtrąciła nieśmiało Zosia. Jako jedna z niewielu nie bała się kartkówki,
z matematyki była dobra. – Czy nie trzeba mu pomóc?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic mu to nie da – rzucił Kuba złowieszczo. –
„Raz zawiedzione zaufanie trudno przywrócić” – przedrzeźniał nauczyciela. –
Reju jest teraz na niego cięty, jak nie wiem co. Już mu nie odpuści.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Szkoda gościa – podsumował Przemek. – Ale może
jeszcze znajdzie jakiś sposób?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sposoby – prychnęła Patrycja – są tylko
w książkach. I to starych. Taki <i>Sposób na Alcybiadesa</i>. Kto
to dzisiaj czyta?! Zresztą, nie wiem, może dawno temu były inne szkoły?
A teraz co? Nauczyciele nawet porządnych przezwisk nie mają! Tylko Fizia,
ale to się nie liczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A zauważyliście, że Celerowa w tym
roku jakoś mizernie wygląda? – wtrąciła się znowu Zosia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O! Może chora? – wykrzyknęła z nadzieją
Patrycja.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jakby była chora, toby poszła na zwolnienie
albo na urlop zdrowotny – sprowadziła ją na ziemię Magdzik, kartkując zeszyt do
matematyki. – Z czego to będzie? Daj mi podręk, bo chyba nie mam tych
zadań. Życie jest niesprawiedliwe! Dzisiaj matka zabiera mnie z dwóch
ostatnich lekcji. No i, oczywiście, co mi przepada? Wuefy. A gdyby
zapisała mnie do ortodonty na rano, jak chciałam, to przyszłabym do budy po
bioli i majmie. Wyobraźcie sobie, matka cieszyła się jak nie wiem co, bo
się jej udało mnie wcisnąć na drugą, to był ostatni numerek. Wszyscy się
uwzięli!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja tam bym wolała, żeby mi przepadły wuefy. –
Zosia westchnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale gdybyś ty się wybierała do ortodonty, to
matka zapisałaby cię na rano i straciłabyś biolę z twoją ukochaną
Celerową.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ona wcale nie jest moja ukochana! – oburzyła
się Zosia. – A biologia jest fajna. Będę ją zdawać na maturze. Dlatego
wolałabym, żeby mi nie przepadała. No i gdyby zmienili nam nauczyciela,
też bym się nie ucieszyła…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mnie tam wszystko jedno – mruknęła Magdzik. –
Chociaż Woźniak chyba nie jest taki ostry. Druga F ma bio z Woźniakiem
i podobno wystarczy dwa razy zgłosić się do odpowiedzi i oddać jeden
referat w semestrze i spokój. Gośka Kosek mówiła. Znacie ją?
Z drugiej Fuj. Ale Celerowa nie pójdzie na zwolnienie, choćby po to, żeby
nam zrobić na złość. Życie jest niesprawiedliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ma coś z oczami. – Kuba podniósł plecak
z podłogi, bo dzwonek oznajmił koniec przerwy. – Widziałaś, Pat? Czerwone.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie zwróciłam uwagi – odparła Patrycja
z żalem. – Myślisz, że to coś poważnego? Od dawna to ma? Zocha,
przyglądałaś się? Będzie z tego zwolnienie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">–
<i>She sees red!</i><sup>[</sup></span><a href="http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/37418/94270/ff/101/OEBPS/ch02.html#ftn.idp52120" id="idp52120">1</a>] – zaśmiała się Magda, ale nikt jej nie zawtórował.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja myślę – powiedziała powoli Zosia – że ona
ostatnio dużo płacze. Że to nie choroba, tylko jakieś nieszczęście.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I dobrze jej tak! – podsumowała mściwie
Magdzik, wchodząc do klasy. – Widać ona też ma kogoś, kto ją gnębi! Jest jakaś
sprawiedliwość na tym świecie! Jeszcze na Reja by się coś przydało.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<div title="5.">
5.</div>
</h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Kiedy Patrycja wróciła do
domu, przywitały ją smakowite zapachy napływające z kuchni. Mama miotała
się między stołem a kuchenką z obłędem w oczach, zarumieniona,
z włosami w nieładzie. Chyba znowu nie uważała, podnosząc pokrywki,
bo na jej przedramieniu Patrycja dostrzegła świeże oparzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Kolejna impreza? – Nachmurzyła się. – Głodna
jestem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jest jeszcze trochę zupy z wczoraj,
odgrzej sobie, a potem pokroisz mi jarzyny do sałatki, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zupa? – skrzywiła się Patrycja. – Mogę trochę
tego? – wskazała różnokolorowe tartinki ułożone w zgrabną piramidkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ani mi się waż! Zostaw! – Matka trzepnęła ją po
ręce. – Jak sobie pójdą, to zjesz – dodała łagodniej. – Przecież wszystkiego
nie pożrą, a to musi jakoś wyglądać… Ojej! Moje zraziki! Nie rozpraszaj
mnie! – Rzuciła się w stronę bulgocących garnków.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie znajdzie się jakiś nadprogramowy? – spytała
Patrycja, wciągając łakomie powietrze. – Aż mnie skręca.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oj, córuniu… – Mama westchnęła. – Nawet nie
wiem, ilu ich dzisiaj ojciec przyprowadzi. A jak zabraknie? Potem sobie
zjemy. Weź teraz coś szybciutko, mówiłam, skończ wczorajszą pomidorówkę albo
zrób sobie „gorący kubek”. I przebierz się. Jesteś mi potrzebna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mam dużo lekcji – odburknęła, myszkując
w lodówce. Znalazła resztki sałatki sprzed trzech dni i galaretkę
z kurczaka. A tak by sobie zjadła zrazika! Mama na pewno zrobiła
z pieczarkami, pycha! I znowu wszystko zeżrą te grube typy. Dobrze
jeśli tylko zeżrą. W zeszłym tygodniu… Poczuła, jak żołądek podchodzi jej
do gardła, i czym prędzej nakazała sobie myślenie o czymś innym. –
Żeby ojciec nie zobaczył, że masz w kuchni rozpuszczone włosy – rzuciła
szorstko i wyszła, zamykając drzwi nieco głośniej, niż chciała.</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Siadła do komputera,
pochłaniając łapczywie namiastkę obiadu. Na naszej-klasie nie było nic
ciekawego, wirtualne smoki potrzebowały do wyklucia się jeszcze kilku dni,
nawet na ulubionych forach nie pojawiły się żadne nowe posty. Tylko
piorun_kaczora jak zwykle trollował po wątkach, mimo że od dawna nikt ze
stałych bywalców nie zwracał na niego uwagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgnęła po ulubioną powieść, ale i ona nie
wciągnęła jej tak jak zwykle. Zamiast subtelnych rysów Edwarda Cullena wciąż
miała przed oczami spoconą twarz matki, jej pochylone ramiona, oparzenie na
ręce…</div>
<div style="text-align: justify;">
Z trzaskiem zamknęła książkę i ruszyła do
kuchni. Pachniało w niej tak, że znowu poczuła skurcz żołądka, chociaż
przed chwilą jadła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Gdzie te jarzyny? – burknęła. – Pokroję, bo
przecież nie zdążysz…</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<div title="6.">
6.</div>
</h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Ojciec zjawił się po
siedemnastej w towarzystwie dwóch obcych dziewczyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Cześć, kochanie! – zawołał z szerokim
uśmiechem, całując żonę w policzek. – Wszystko gotowe?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mama nie odpowiedziała, wpatrując się
w przybyłe niechętnym wzrokiem. Roześmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To jest Wiola. – Objął w talii biuściastą
tlenioną blondynę. – A to – klepnął po tyłku drugą z dziewczyn –
Pamela.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Paula – poprawiła kobieta schrypniętym głosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nieważne! – Zachichotał, przyciągając ją do
siebie. – Będą podawać do stołu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrycja zastanawiała się, czy mówiąc ostatnie
słowa, mrugnął, czy tylko tak jej się zdawało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Puścił dziewczyny i podszedł do mamy. Ujął
w obie dłonie jej rękę i ostrożnie podmuchał na oparzelinę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ech, ty niezdaro kochana, zginiesz beze mnie –
mruknął. – Patrycja, podaj z apteczki to cudo do psikania i plaster
z opatrunkiem. Trzeba się zająć ranną na placu boju. – Kiedy córka wyszła
po medykamenty, dodał półgłosem z ustami przy uchu żony: – No, czego się
boczysz? Oni lubią takie… – Zerknął w kierunku dziewczyn. – Przecież moja
kochana niezdara nie będzie kelnerką w moim domu. Jeszcze by wylała komuś
gorącą zupę na… – Wybuchnął rubasznym śmiechem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Puścił żonę i podszedł do największego
garnka. Ostrożnie podniósł pokrywkę, zamieszał i spróbował.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie jest to wprawdzie Sheraton… – ocenił,
mlaskając. Nabrał jeszcze jedną łyżkę potrawy, powąchał. – Ale Pulardzie
i tak wszystko jedno, byle dużo. Taak, całkiem niezłe. Jak na ciebie, to
nawet bardzo dobre. Ale pewne rzeczy… – wziął tartinkę i pożarł
w dwóch kęsach – …pewne rzeczy – wymamrotał – lepiej zostawić profesjonalistkom.
No co tak patrzysz? O podawaniu do stołu mówię! O! Jesteś, Patrycja! Po
śmierć ciebie posyłać! Chodź tu, matka, opatrzymy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwycił żonę i przyciągnął do siebie, ale
wyrwała się z jego objęć.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie trzeba, już nie boli – powiedziała drżącym
głosem. – Pójdę zobaczyć, czy niczego nie brakuje na stole, czy dobrze nakryte.
Dziękuję, Patuniu. – Wzięła z rąk córki opatrunki i wyszła
z kuchni.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<div title="7.">
7.</div>
</h2>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Po osiemnastej zaczęli złazić
się goście. Ojciec kazał Patrycji nie wychodzić z pokoju, ale przez okno
widziała podjeżdżające samochody. Pierwszy przyjechał dyrektor Pularda. Kiedyś
nazwała go „durektorem”, co ojca ogromnie rozbawiło. „Świetne! – wołał, klepiąc
się z uciechy po udach. – Rzeczywiście durektor z niego, bo durny
jest jak but z lewej nogi! Bystra dziewczynka!”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Durektor Pularda bywał na wszystkich przyjęciach
w ich domu. „Pewnie dlatego taki gruby” – pomyślała mściwie Patrycja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaraz za nim przyjechał poseł Wyrodek
i jeszcze kilku najwyraźniej bardzo z nim zaprzyjaźnionych mężczyzn,
których nie znała. Na jej pięterko docierało głośne: „panie marszałku”, „panie
prezesie”, „panie pośle”, „panie senatorze”. Do ojca też nie mówili inaczej jak
„panie przewodniczący”, choć przecież nie im przewodniczył. Ostatni zjawił się
pan Witaszek. Ojciec od pewnego czasu nadskakiwał mu nawet bardziej niż
durektorowi Pulardzie. Ciekawe, co tym razem chce sobie załatwić. Nowy
kontrakt? A może już myśli o wyborach?</div>
<div style="text-align: justify;">
Skrzypnęły drzwi i do pokoju wsunęła się
mama. Zapachniało bazylią, oregano i rozmarynem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przyniosłam to, co się nie zmieściło na
półmiskach. Spróbuj.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Łał! Co to takiego?</div>
<div style="text-align: justify;">
– <i>Filetto di manzo</i>, czyli po naszemu
polędwica. A to coś w rodzaju <i>focacci</i>, tylko pokroiłam na
małe kawałeczki, żeby wydawało się, że jest tego więcej. Na przystawkę. Poza
tym dzięki temu okrawki są dla nas. <span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">A to <i>chicken & mushroom puff pie</i>. </span>Te trzy mi
trochę nie wyszły. Jedz, póki ciepłe.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pycha! A zraziki?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zraziki podałam na tamtym dużym półmisku
z zielonym wzorkiem, więc nie dało się nic uszczknąć. Ale na pewno
wszystkiego nie zjedzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Niebo w gębie! Ale byłam głodna! –
wymamrotała Patrycja z pełnymi ustami.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Strasznie cię przepraszam, córeńko, że dopiero
o tej porze jesz obiad. Może jednak powinniśmy ci wykupić abonament
w stołówce? Zjadłabyś po drodze do domu, a u nas najwyżej drugi?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Eee, nie. Wolę, jak ty ugotujesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale w takie dni jak dzisiaj… Sama
widziałaś, nie miałam nawet czasu odgrzać ci zupy. A tak w ogóle to
nie zdążyłam podziękować. Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez twojej pomocy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Poradziłabyś, nie gadaj!</div>
<div style="text-align: justify;">
– No! – Mama zerknęła na zegar. – Robi się późno.
Na którą masz jutro do szkoły?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na ósmą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Spakowana jesteś? Lekcje odrobione? Nie siedź
dzisiaj za długo, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja też pójdę wcześniej spać. Przygotuję się
tylko trochę do zajęć, bo już niewiele czasu mi zostało, a w ciągu roku…
Sama wiesz, jak bywa. Zmywanie chyba odłożę do jutra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mama wyszła, jak zwykle bezszelestnie. Patrycja
odrobiła najpilniejsze lekcje, resztę wieczoru zamierzając spędzić
z ulubioną książką. Czytała ją już drugi raz, zatrzymując się przy opisach
Edwarda. Jakże zazdrościła Belli! Gdyby rodzina Cullenów chodziła do liceum
Patrycji, wszystko wyglądałoby inaczej. I lekcje, i przerwy. Ale
takie rzeczy dzieją się tylko w książkach. Poza nimi czeka codzienność.
Nudny dom, przewidywalna szkoła. A już chłopcy zwyczajni aż do bólu.
I do tego mają pryszcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gwar rozmów dobiegający z dołu początkowo
jej nie przeszkadzał. Jednak z każdą godziną hałas stawał się coraz
głośniejszy. Okrzyki, sprośne przyśpiewki, piski kobiet nie pozwalały się skupić.
Gdy po raz kolejny zgubiła wątek, wściekła odłożyła powieść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Miała ochotę wrzeszczeć, rzucić na podłogę
klawiaturę i skakać po niej, zrywać plakaty, walnąć komórką o ścianę,
tak żeby się rozleciała na maleńkie kawałeczki, jak w jednym teledysku,
albo pozrzucać wszystko z półek, połamać płyty, porozrywać książki, byle
tylko tamci się zamknęli. Znowu będzie musiała spać ze słuchawkami
w uszach. A bo to pierwszy raz? Czy kogoś obchodzi, że jutro wstaje
do szkoły na ósmą? </div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
Nie wiedziała, co ją obudziło.
Może ból ucha? Jedna słuchawka wypadła podczas snu, ale druga tkwiła na swoim
miejscu, boleśnie twarda i pulsująca jednostajnym rytmem muzyki. Wyjęła ją
czym prędzej. Jaka ulga!</div>
<div style="text-align: justify;">
Przyjęcie musiało się już skończyć, bo
w domu panowała cisza. Ledwo to sobie uświadomiła, za oknem rozległ się
ryk durektora:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Prześliczna Wio…Wiolo…! Chodź tu zaraz, la, la,
laaa!</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a>Wyjrzała. Inne samochody już znikły
z podjazdu, tylko bmw Pulardy stało jeszcze z otwartymi drzwiami.
Ojciec i biuściasta blondyna, którą przyprowadził wieczorem, usiłowali
umieścić durektora na tylnym siedzeniu. W końcu im się udało. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ojciec wręczył blondynie kluczyki i coś
powiedział. Ta roześmiała się, wsiadła do samochodu i odjechała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrycja zerknęła na zegar. Druga trzydzieści. Ci
to mają zdrowie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Z powrotem zakopała się w pościeli. Słyszała
ciężkie kroki ojca wchodzącego po schodach. Skrzypnęły drzwi do pokoju rodziców
i zaraz dobiegł stamtąd głos mamy. Wcale nie rozespany. Patrycja nie mogła
rozróżnić słów, ale piskliwe, łamiące się tony sugerowały, że mama mówi przez
łzy. Ojciec odpowiedział spokojnie, kojąco. I ponownie głos mamy. Krótkie,
rwane zdania na wysokich tonach. I jego głos. Niski, wibrujący, stopniowo
przechodzący w szept. I cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrycja zasnęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<hr align="center" size="2" width="100%" />
</div>
<div class="noindent" style="text-align: justify;">
<sup>[</sup><a href="http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/37418/94270/ff/101/OEBPS/ch02.html#idp52120" id="ftn.idp52120">1</a>] To see red (ang.) – wpaść we wściekłość.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
Darmowy fragment, na zachętę, pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Czynnik_milosci-ebook/p37418i94270">STĄD</a>.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Książka czeka już na Was w szkolnej bibliotece!</b></span></div>
<br />Pani_Wuhttp://www.blogger.com/profile/06569932435518567141noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-36416820092097265822017-05-26T06:00:00.000+02:002017-05-26T06:00:06.441+02:00Kawa z kardamonem - Joanna Jagiełło <a href="https://1.bp.blogspot.com/-9uT4XjrUDYs/WNGaiIpc8gI/AAAAAAAAhdc/tspjOtXPpaQxSjU9mbHJkaj-M1IWTVW8gCLcB/s1600/162659.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-9uT4XjrUDYs/WNGaiIpc8gI/AAAAAAAAhdc/tspjOtXPpaQxSjU9mbHJkaj-M1IWTVW8gCLcB/s400/162659.jpg" width="285" /></a><br />
PROLOG<br />
<br />
<i>Była ładna pogoda, w sam raz na zdjęcia.
Popołudniowe słońce oświetlało miękkim światłem trawę, krzak kwitnącej
forsycji, ławkę obok i twarz siedzącej na niej kobiety. Nie mogła mieć
więcej niż dwadzieścia parę lat. Duże, szaroniebieskie oczy, zmrużone
teraz od słońca, mały nosek usiany piegami, ładne usta. Uśmiechała się
do mężczyzny, trzymającego w rękach aparat fotograficzny, nawet bardziej
niż do siedzącego na jej kolanach niemowlęcia. Dziecko ubrane w białą
sukieneczkę z cieniutkiego batystu, uszytą na pewno przez jakąś ciocię
lub babcię, bo kupienie czegokolwiek graniczyło wtedy z cudem, nie
płakało. Wpatrywało się w obiektyw, podnosząc do góry ładnie zarysowane
brwi. Spod białego czepka wystawały złociste kędziorki. Nie były to
jeszcze czasy aparatów cyfrowych, więc ustawienie modela wymagało
zapewne trochę czasu i cierpliwości. Film w aparacie się kończył, być
może było to już ostatnie zdjęcie. W tle widać było staw, a na nim,
jeśli się dobrze przyjrzeć, jedną, samotną kaczkę, też pewnie
wygrzewającą w słońcu swoje piórka, a jednocześnie chłodzącą krótkimi
poruszeniami skrzydeł pobłyskujący od spodu brzuszek. Z drugiej strony,
na górce, lśnił w słońcu biały, okrągły pałacyk, miejsce spotkań
zakochanych par. Tuż przed zrobieniem zdjęcia kobieta wygładziła na
kolanach swoją sukienkę w duże kwiaty. Prawą ręką objęła niemowlę, lewą
zaś położyła na brzuchu, gładząc wypukłość przez cienki materiał.
Mężczyzna z aparatem pewnie powiedział, żeby przez chwilę się nie
ruszała, i ta chwila trwała stanowczo zbyt długo. Było jej niewygodnie,
ale posłusznie trwała w bezruchu. Jeśli rzeczywiście było to ostatnie
zdjęcie, to mężczyzna schował aparat do torby i wziął dziecko. Kobieta
może napiła się wody, musiało być gorąco, a potem wstała i poszli wolno w
stronę stawu. Nie wiedziała jeszcze, że los szykuje dla niej
niespodziankę, na którą nie jest gotowa.</i><br />
<br />
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Kawa_z_kardamonem-ebookRO/p0201840i020" target="_blank" title="Kawa z kardamonem [Joanna Jagiełło] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE"> <img alt="Kawa z kardamonem [Joanna Jagiełło] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRD.png" style="-webkit-border-radius: 0; -webkit-box-shadow: none; background: none transparent; border-radius: 0; border: none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<br />
<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-8ULA-MxUE6U/WNGpN51sLmI/AAAAAAAAheI/uV2KjuU6RcAtpStd_zrQcvZLAz2PkMXSwCLcB/s1600/tytul.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-8ULA-MxUE6U/WNGpN51sLmI/AAAAAAAAheI/uV2KjuU6RcAtpStd_zrQcvZLAz2PkMXSwCLcB/s320/tytul.jpg" width="310" /></a></div>
<br />
<b>Książka nominowana do nagrody Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2011,
nagrody Donga i wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. </b><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece</b></span></span>, </div>
<div style="text-align: center;">
a także dostępna jest w serwisie <span style="color: #274e13;"><span style="font-size: large;"><b> </b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #274e13;"><span style="font-size: large;"><b>Legimi</b></span></span> </div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.legimi.pl/ebook-kawa-z-kardamonem-joanna-jagiello,b132774.html?abpid=11&abpcid=9">TUTAJ</a></div>
<br />Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-15647867165335432382017-05-23T18:45:00.000+02:002017-05-23T18:45:12.449+02:00Dzika jabłoń - Anna Łacina<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-wV9Auwcqfoo/WNGuzJDI13I/AAAAAAAAhec/u3-esb-AsjA9Q0_dzU0RRLHDDZtyJSubACLcB/s1600/dzika-jablon-front__1425561214.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-wV9Auwcqfoo/WNGuzJDI13I/AAAAAAAAhec/u3-esb-AsjA9Q0_dzU0RRLHDDZtyJSubACLcB/s400/dzika-jablon-front__1425561214.jpg" width="263" /></a></div>
<div class="noindent" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
ROZDZIAŁ
I</div>
<div class="noindent" style="text-align: justify;">
<i>Wtorek, 31 grudnia 2013</i></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
1.</div>
<div style="text-align: justify;">
Drzwi autobusu otwarły się z sykiem.
Wiktoria naciągnęła kaptur i kuląc się w zacinającym deszczu, ruszyła
przez osiedle domków jednorodzinnych. Szczękała zębami trochę z zimna, ale
bardziej z emocji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zerknęła, po raz chyba tysięczny, na wyświetlacz
komórki. Żadnych nowych wiadomości, zero nieodebranych połączeń. Wybrała numer
swojego chłopaka, ale tak jak w poprzednich dniach system poinformował ją,
że abonent jest niedostępny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do wczoraj nie budziło to jej niepokoju. Kiedy
Kacper grał, wyłączał komórkę, a niedawno kupił sobie czasowe dopalacze do
LoL-a za prawdziwe pieniądze, nawet pożyczyła mu parę złotych.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale przecież dziś przypadała ich rocznica!
Poznali się właśnie w sylwestra na domówce u Zuzki. Na facebookowym
profilu Wiktorii od prawie trzech lat pyszniło się: </div>
<div class="font-reg" style="text-align: justify;">
<span class="large">♥</span>
W związku z użytkownikiem: Kacper Błachowiak</div>
<div style="text-align: justify;">
Tego poranka Wiktoria zauważyła, że napis się
zmienił:</div>
<div class="font-reg" style="text-align: justify;">
<span class="large">♥</span>
W związku</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy próbowała wejść na profil Kacpra, otrzymała
informację:</div>
<div class="font-reg" style="text-align: justify;">
Przepraszamy, ta strona jest
niedostępna.</div>
<div class="font-reg" style="text-align: justify;">
Kliknięty link mógł być uszkodzony
lub strona mogła zostać usunięta.</div>
<div style="text-align: justify;">
I rysunek lajka z obandażowanym kciukiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie znalazła Kacpra także w znajomych Zuzki
ani Rafała, choć przecież się przyjaźnili, ani nawet w grupie,
w której dotąd często się udzielał. Zajrzała do wydarzenia „Sylwek
2013/2014”, gdzie omawiali przygotowania do składkowej imprezy w wynajętej
sali. Jeszcze nie tak dawno toczyła się tam dyskusja, czy lepiej kupić więcej
napojów, czy jedzenia. Dyskusja trwała nadal, ale wpisy Kacpra zniknęły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Właśnie dlatego stała teraz przed jego domem
i nerwowo wciskała guzik dzwonka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem zapukała. Bez efektu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdzie się wszyscy podziali?</div>
<div style="text-align: justify;">
Obeszła budynek dookoła, zaglądając do okien.
Firanki zasunięte, plisy do połowy podniesione, wszędzie panowała cisza. Co się
mogło stać?</div>
<div style="text-align: justify;">
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek telefonu. Mama!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Gdzie ty jesteś, Wikuniu?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chciałam się trochę przespacerować przed
imprezą. – Stanęła przy szerokim tarasowym oknie, usiłując zajrzeć do środka.
Nic nie widać przez te firanki. – Wpadnę jeszcze do Zuzki, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba naprawdę nikogo nie ma. Wiktoria wyszła
z ogródka, starannie zamknęła furtkę i powlokła się w stronę
przystanku.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie zapomnij, że o trzynastej jesteś
umówiona z panią Justyną!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z panią Justyną... – Prawda! Fryzjerka. –
Mogłabyś ją odwołać? – Gdzie ten Kacper się podział?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak to: „odwołać”?! Mowy nie ma! – oburzyła się
mama. – Z trudem cię wcisnęła, po znajomości, tak jęczałaś, że to sprawa
życia i śmierci, a teraz „odwołać”? Nie ma mowy!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria rzuciła parę zdawkowych frazesów, żeby
jak najszybciej skończyć rozmowę, i przyśpieszyła kroku. Jeszcze tego
brakowało, by uciekła jej jedenastka. Autobus, który łączył trzy najważniejsze
dla niej miejsca: dom Kacpra, jej mieszkanie i dom najlepszej przyjaciółki
w Pyszczynie. Komórka znów zawibrowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiki, mam prośbę – zaczęła bez wstępów Zuzka. –
Jakby przypadkiem moja matka cię pytała, to jestem u ciebie, OK?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Właśnie miałam jechać do Pyszczyna! Gdzie cię
poniosło?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tajemnica! – zaśmiała się przyjaciółka. – Ale
tobie powiem. – Zniżyła głos do szeptu. – Poznałam superchłopaka! I... jestem
u niego od wczoraj. Nie wydaj mnie!</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ja nie mogę skontaktować się
z Kacpim. Nie wiesz, co się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Może skroili mu telefon?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria poczuła zimny dreszcz. Oczami wyobraźni
zobaczyła Kacpra w szpitalu, całego w bandażach...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na Fejsie też go nie ma. Jakby usunął konto. –
Uczepiła się tej myśli. Śmiertelnie pobity człowiek nie usuwa konta.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pytałaś Rafała?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jeszcze nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Słuchaj, nic nie rób. Podzwonię po znajomych
i wybadam sytuację. A ty szybko wracaj do domu, bo jakby matka
chciała mnie sprawdzić...</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktorii zrobiło się ciepło na sercu. Zuzka,
świeżo zakochana, a rzuca wszystko, żeby jej pomóc. I jak zwykle od
razu przejęła dowodzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A właściwie dlaczego jeszcze nie dzwonili?
– udała zainteresowanie. – Zawsze pytają, czy możesz u nas spać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Matka na nocce, jak wróci, pomyśli, że dopiero
co wyszłam, zostawiłam nawet rozgrzebane łóżko i nieschowany ser na stole,
żeby miała o co się złościć. A ojciec pewnie jeszcze śpi, bo pracował
do późna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Dzika_jablon-ebookRO/p91333i140105" target="_blank" title="Dzika jabłoń [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE"> <img alt="Dzika jabłoń [Anna Łacina] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRD.png" style="background: transparent none repeat scroll 0% 0%; border-radius: 0px; border: medium none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
2.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Wiktoria umierała z niepokoju
o Kacpra, jej starsza o dziewięć lat siostra, Marta, wyobrażała sobie
różne rodzaje tortur, którym powinno się poddać jej chłopaka, Marcina. „Nie
mogę uwierzyć, że znowu mi to zrobił! – myślała, miotając się między półkami
osiedlowego marketu. – Tak się cieszyłam na tę imprezę!”.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sama jesteś sobie winna – mruknęła. – Trzeba
było dopilnować rezerwacji, a nie polegać na Marcinie. Cholerny sknerus!</div>
<div style="text-align: justify;">
Mieszkali razem od czterech lat, a jeszcze
się nie przyzwyczaiła do jego dziwactw. No bo kto to widział, żeby sylwestra
spędzać w domu? W jej rodzinie byłoby to nie do pomyślenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Już kilka razy planowała rozstanie, ale gdy
w myślach dochodziła do momentu, w którym trzeba będzie poszukać
osobnych mieszkań, podzielić posiadane przedmioty, czuła strach. Nigdy nie
mieszkała sama.</div>
<div style="text-align: justify;">
Więc dobrze: filet z kurczaka, mrożone
frytki, gotowa surówka... Tu się zawahała, surówka nie wyglądała zachęcająco,
pewnie sprzed paru dni, wzięła więc ogórki konserwowe. Szampan? Proszę, jest:
sowietskoje igristoje. Marcin ucieszy się, że oszczędnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Co prawda liczył na polędwicę wołową
(przyrządziła taką na sylwestra rok wcześniej, ale wtedy sądziła, że zostają w domu,
bo Marcin wreszcie chce jej się oświadczyć), jednak teraz nie da się wrobić
w kucharzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Mogłam przyjąć propozycję Norberta – przemknęło
jej przez głowę. – Na złość Marcinowi!”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Norbert był prokurentem w firmie
pośrednictwa finansowego, w której pracowała. Prawą ręką szefowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Właściwie Marta niespecjalnie go lubiła, uważała
za zarozumiałego bufona, ale... co by się stało, gdyby przyjęła jego
zaproszenie? Wczoraj, w czasie przerwy na lunch, gdy myła kubek po kawie,
podszedł znienacka i szepnął, że szuka ładnej towarzyszki na sylwestra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Powinna chociaż z nim poflirtować, tymczasem
ją zatkało. Zanim zdołała wymyślić jakąś błyskotliwą odpowiedź, Norbert sobie
poszedł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Była beznadziejna. I właśnie dlatego skazana
na beznadziejne sylwestry.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stojąc w ogonku do kasy, przyglądała się
rozstawionym w chłodziarce ciastom.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Marcin najbardziej lubi kostkę węgierską –
przemknęło jej przez głowę. – Pasowałaby do kawy”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ekspedientka szybko skasowała wyłożony na ladę
towar.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy coś jeszcze?</div>
<div style="text-align: justify;">
Marta spojrzała w kierunku ciast.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dwa ptysie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
3.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Podobno ma szlaban na wszystko – zrelacjonowała
Zuza wyniki swoich poszukiwań. – Nie wiem, co narozrabiał. Ponoć starzy zabrali
mu komórę, odcięli dostęp do kompa, wykasowali wszystkie gry
i zlikwidowali konto na Fejsie. Sylwka też odwołał. Będziesz musiała pójść
sama.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to ja też nie idę. – Spojrzała z żalem
na szafirową sukienkę. Jacyś porąbani ci jego rodzice. Przecież sylwester jest
tylko raz w roku! – Nie wiesz, czy gdzieś wyjechali? Bo rano dom był
pusty.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A, tak. – Zuza się zawahała. – Do dziadków czy
coś. Ale ty idź! Kacpi na pewno nie będzie miał pretensji. Przecież to on
nawalił, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiki miała jeszcze mnóstwo pytań, ale
przyjaciółka szybko zakończyła rozmowę. Trzeba będzie ją przycisnąć na
imprezie. Ciekawe, czy przyprowadzi nowego chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria najchętniej zostałaby w domu, ale
mama nie chciała nawet o tym słyszeć: „Jaki sylwester, taki cały rok.
Trzeba się dobrze bawić, a nie siedzieć z nosem zwieszonym na kwintę,
bo inaczej rok będzie smutny!”.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak mogę się dobrze bawić bez Kacpra? –
zaprotestowała. – Sylwester i tak będzie smutny!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kochanie... – Mama objęła ją i przytuliła.
– Żaden mężczyzna na tym świecie, choćby był księciem, nie zapewni ci szczęścia
ani dobrej zabawy. Jedno i drugie musisz znaleźć w sobie. –
Delikatnie poprawiła ułożone przez panią Justynę włosy. – Jesteś śliczna –
szepnęła Wiktorii do ucha. – Szkoda, żeby to się zmarnowało, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiki dla świętego spokoju skinęła głową. Co matka
może wiedzieć o tym dziwnym przeczuciu, że stanie się (a może już się
stało?) coś strasznego? Jak można się dobrze bawić, nie wiedząc, co naprawdę
dzieje się z Kacprem? Szlaban? Nie potrafiła w to uwierzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Poza tym nie po to kupiłyśmy ci nową sukienkę
i buty, by kurzyły się w szafie – mama wyciągnęła koronny argument. –
W przyszłym roku mogą już nie pasować. Ubieraj się, zaraz piąta. Poczekamy
kwadrans akademicki. Jeśli twój amant się nie zjawi, odwiezie cię tata.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Amant”! Wiktoria prychnęła ze złością.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chciała coś jeszcze powiedzieć, gdy rozległ się
dzwonek do drzwi. Serce podeszło jej do gardła, a nagła nadzieja niemal
podcięła nogi. Kacpi?</div>
<div style="text-align: justify;">
Tata otworzył, bo nie była w stanie się
ruszyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dzień dobry, czy tu mieszka Wiktoria Sadowska?
– zabrzmiał zupełnie obcy głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
4.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tata wprowadził go do pokoju, w uniformie
kwiaciarni Anemon, ukrytego za ogromnym bukietem czerwonych róż, Wiktoria była
pewna, że to Kacper w tak niezwykły sposób świętuje ich trzecią rocznicę.
Kwiaciarnia należała do jego rodziców, bez problemu mógł zdobyć uniform. Wiedziała,
że róż będzie trzydzieści sześć, po jednej za każdy miesiąc. W zeszłym
roku dostała dwadzieścia cztery. Zasuszone stały w wazonie razem
z dwunastoma z ich pierwszej rocznicy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ona też przygotowała prezent: pracowicie
ozdobiony i skomponowany w antyramie zbiór zdjęć ich obojga.
Wszystkie najpiękniejsze chwile. Trzy lata zamknięte w czterdziestu
dziewięciu fotografiach ułożonych w misterną mozaikę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się, wyciągnęła ręce, by rzucić się
Kacpiemu na szyję, ale w jej ramionach nagle znalazł się bukiet, a przed
nią stał całkiem obcy chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otaksował ją wzrokiem i stwierdził
z zadowoleniem:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kacper mówił, że jesteś ładna. Nie ściemniał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczuła wściekłość. Jakim prawem ocenia ją jakiś
wypłosz, z którym wstydziłaby się pokazać nawet na ulicy?</div>
<div style="text-align: justify;">
– A Kacper gdzie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja tu tylko sprzątam. Kwiaty, znaczy, roznoszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozgarnęła bukiet, szukając ukrytego bileciku.
Był, jak zawsze, ze standardowym napisem: „Dla mojej Wiktorii. Kocham, kocham,
kocham”. W zeszłym roku „kocham” powtarzało się dwa razy. „Co roku będę ci
przypominał, że kocham cię już bardzo długo” – obiecał przed poprzednim
sylwestrem. Ale wtedy przyniósł kwiaty osobiście.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak podsunął jej jakiś papier
z rubrykami.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Podpisz, bo muszę lecieć dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Machinalnie zrobiła parafkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kacper to dzisiaj zamówił?</div>
<div style="text-align: justify;">
Parsknął śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Taką ilość to się zamawia z wyprzedzeniem.
Już w listopadzie były wpisane w zapotrzebowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
„A kiedy ci powiedział, że jestem ładna?” –
miała ochotę zapytać, ale zanim zdobyła się na śmiałość, za posłańcem już
zamknęły się drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstąpiła w nią nowa nadzieja. Może Kacper
szykuje niespodziankę, a kwiaty stanowią preludium?</div>
<div style="text-align: justify;">
Prezent, który tak pieczołowicie przygotowywała,
wydał się jej nagle niewiele warty. Trochę papieru, tektury i szkła.
Postanowiła, że zostawi go w domu i tylko szepnie Kacpiemu
o północy, że też ma coś dla niego, coś, co czeka w jej pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
5.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktorię mdliło od mieszających się ze sobą woni.
Właśnie podano pizzę, chyba już nigdy nie tknie pizzy. Rozgrzany ser,
przypieczona starawa wędlina, dziwny aromat sosu, zmieszane z zapachem
ciast, kawy, kremów, majonezu, perfum, przemyconego piwa i spoconych ciał.
Muzyka łomotała coraz głośniej, serce Wiktorii też, bo Kacper nie zjawiał się
i nie zjawiał. Nawet Zuzki nie było, a telefony obojga milczały.
Dobrze, że chociaż Rafał przyszedł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria wypytywała go o Kacprowy szlaban,
ale Rafał zrobił wielkie oczy. Widzieli się parę dni temu na czacie, nawet
grali razem online. Kacpi nic nie mówił, że ma kłopoty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziwne. Skoro Rafał, przecież kolega
z ławki, o niczym nie wie, to skąd dowiedziała się Zuzka?</div>
<div style="text-align: justify;">
Czas dłużył się niemiłosiernie, nadzieja na
niespodziankę słabła z każdą godziną. Wiktoria marzyła, żeby wrócić już do
domu i zakopać się pod kołdrą; tata zostawił jej pieniądze na taksówkę.
Powstrzymywała ją tylko nadzieja, że Kacper jednak przyjdzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po jedenastej poczuła, że dłużej tego nie
wytrzyma. Cokolwiek Kacper szykował (o ile w ogóle), nie powinien jej tak
długo przetrzymywać. Nie robi się takich rzeczy swojej dziewczynie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Choćby teraz wjechał srebrnym rolls-royce’em
i wręczył jej bilety na wspólną podróż dookoła świata, Wiktoria najpierw
się na niego obrazi. Tak postanowiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
6.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zbliżała się północ. Marcin oderwał się od
monitora.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Fajny wieczór, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Marta przetarła oczy. Trochę przysnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ech, ty mój śpioszku. – Usiadł obok. Przytulił.
– Wiesz... chyba cię kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamarła, nie wiedząc, czy powinna się zirytować
za „chyba”, czy ucieszyć z „kocham”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kanonada za oknami się wzmogła, niebo pojaśniało,
jak w dzień.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mamy nowy rok – mruknął Marcin. – Co byś
powiedziała na to, żeby okazał się dla nas szczególny? – Wziął ją za rękę
i podprowadził do okna. Kolorowe pióropusze, kwiaty i smugi wykwitały
na niebie, anonsowane ogłuszającym hukiem. – Widzisz? Wcale nie trzeba kupować
fajerwerków. Inni frajerzy zrobili to za nas.</div>
<div style="text-align: justify;">
Milczała. Marcin sięgnął do wewnętrznej kieszeni
bluzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No więc... – nagabywał, nie wyjmując ręki zza
pazuchy. – Chciałabyś, żeby ten rok był inny niż dotychczasowe?</div>
<div style="text-align: justify;">
Marta poczuła, że serce wali jej jak oszalałe.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak sobie myślałem ostatnio... – szepnął. –
Wpadamy w rutynę. Praca, dom, kolacja, komputer i do łóżka, praca,
dom, kolacja, komputer i do łóżka... Czas nam przecieka przez palce, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Skinęła głową. Wyjął rękę z kieszeni. Objął
twarz Marty obiema dłońmi, przesunął na jej włosy, szyję, zatrzymał się na
ramionach. Spojrzeli sobie w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pamiętasz, jak się poznaliśmy?</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się. Jak mogłaby zapomnieć?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wracała z zajęć przez park Sołacki,
rozmyślając o właśnie napisanym teście. Wszystko pachniało i kwitło,
szalał maj, a ona miała w głowie tylko to nieszczęsne kolokwium.
Zatrzymała się, by zajrzeć do skryptu, i wtedy niebo zwaliło się na nią.
Niemal zaryła nosem w kępę tulipanów.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic ci się nie stało? – Chłopak
w niebieskim dresie przytrzymał ją, zanim na dobre upadła na rabatkę. –
Nie zdążyłem wyhamować. Tak to jest, tej, jak się biega ze słuchawkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie... – wybąkała, trochę oszołomiona. – To
znaczy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Pomógł jej wstać, otrzepać spodnie z ziemi.
Przyglądała mu się ukradkiem. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn. Nie za gruby,
nie za chudy... W sam raz. Przystojny. Bardzo przystojny. To ją peszyło.
Chłopak pozbierał połamane tulipany i wręczył jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Są lekko ranne – powiedział z uśmiechem. –
Kiedy je wstawisz do wody, powinny dojść do siebie. Trochę to nieprzyzwoite,
kraść kwiaty z klombu, ale lepsze, niż gdybyśmy je zostawili, żeby
zwiędły, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
„Taki ładny chłopak na pewno ma dziewczynę” –
pomyślała z żalem. Usiłowała powiedzieć coś błyskotliwego, ale
w głowie miała kompletną pustkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jestem Marcin. Chodźmy, zanim ktoś nas oskarży
o wandalizm. No, nie bądź zła – mylnie zinterpretował jej milczenie –
przeprosiłem przecież.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przeprosiny przyjęte – wydukała, choć nie mogła
przypomnieć sobie momentu, w którym ją przepraszał, i to skonfundowało
ją jeszcze bardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mieszkasz tu niedaleko? – dopytywał się. – Może
cię odprowadzę, na wszelki wypadek? Wiesz, z powodu wypadku i upadku,
tej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pozwoliła się odprowadzić, nawet zaprosiła go na
kawę. Potem na kolejną i własnoręcznie upieczone ciasto.</div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz stali naprzeciwko siebie, mając za sobą
sześć lat wspólnego życia. Marcin znów sięgnął w zanadrze. Co wyciągnie?
Marta nieoczekiwanie poczuła strach. Czy chce spędzić resztę życia z takim
centusiem? Czy chce, by kolejne sylwestry wyglądały jak dwa ostatnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ma dwadzieścia sześć lat. Prawie dwadzieścia
siedem. Czy znajdzie kogoś lepszego, jeśli teraz powie: „nie”?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ziewnęła ze zdenerwowania. Zawsze reagowała
sennością na stres. Lekarz powiedział, że zalicza się do tak zwanych
hiperslipników i jej reakcja jest równie typowa, jak u innych
obgryzanie paznokci.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marcin się uśmiechnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz rację. Zrobiło się strasznie późno –
stwierdził i też ziewnął. – Idziemy spać! Wszystkiego dobrego w nowym
roku.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wszystkiego dobrego. Ale... Wydawało mi się, że
chciałeś coś ważnego powiedzieć – odważyła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jutro ci powiem – szepnął i delikatnie ją
pocałował. Lubiła, gdy całował ją w ten sposób, ale teraz była zbyt
zdenerwowana, by to docenić. Spróbowała opanować kolejne ziewnięcie. Miała
nadzieję, że zdoła dojść do łóżka i się położyć, zanim zaśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="swiatlo" style="text-align: justify;">
<i>Środa, 1 stycznia 2014</i></div>
<div class="swiatlo" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
1.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria z ulgą zrzuciła z nóg ubłocone
buty. Całe szczęście, że jednak wzięła kozaczki na zmianę. Nie dałaby rady
pokonać w szpilkach drogi do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uciekła stamtąd równo o północy, jak
Kopciuszek, bo Kacpi się nie zjawił, a ją przeraziła myśl, że zaraz
wszyscy zaczną sobie składać życzenia, obściskiwać się, może nawet całować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wybiegła z lokalu, minęła stojące nieopodal
taksówki i pognała dalej, na przemian klnąc i szlochając. I tak
wszystko zagłuszała kanonada.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero w połowie drogi uświadomiła sobie,
że rodzice wyraźnie prosili, by nie wracała samotnie do domu, ale osiedle już
było widać, nie opłacało się dzwonić po taksówkę. Zresztą pewnie wszystkie
teraz zajęte.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczuła w kieszeni wibracje telefonu.
Nareszcie! Trzęsącymi się rękami wyszarpywała komórkę z zakamarków
płaszcza. O mało jej nie upuściła. SMS! Dwa SMS-y!</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeden był od rodziców, a drugi od Marty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet jej się nie chciało czytać. Życzenia.
Dobrze, że wracała sama, bo rozpłakała się w głos. Szła ulicą, pozwalając,
by wylewały się z niej nagromadzone emocje, i kiedy dotarła do
swojego bloku, czuła już tylko zmęczenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dom zastała pusty i cichy. Rodzice jeszcze
nie wrócili ze swojej imprezy i na pewno nie dotrą wcześniej niż nad
ranem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zawsze tak było. Tata nieśmiało sugerował, że
może tym razem zostaliby w domu, ale mama twierdziła, że nowy rok się nie
uda, jeśli człowiek porządnie się nie wytańczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria odłożyła podeptane pantofelki do pudełka
(mężczyźni powinni mieć w butach czujniki parkowania, tak jak niektóre
samochody), ściągnęła sukienkę i weszła pod prysznic.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby Kacper nie zniknął, pewnie urwaliby się
z imprezy razem, może nawet przed północą, i teraz czekałby
w jej pokoju, a ona wreszcie by się zdecydowała... Nikt by im nie
przeszkodził.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Gdzie jesteś, Kacpi? Co się z tobą dzieje?
Tęsknię...”.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
2.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Marta obudziła się w noworoczny
poranek – no dobrze, w noworoczne przedpołudnie – Marcin jeszcze spał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cicho wyślizgnęła się z łóżka. Zawahała się,
zerkając na śpiącego, a potem ostrożnie pomacała jego bluzę.
W kieszeniach coś się kłębiło, choć raczej były to muterki, śrubki, drobne
monety, stare pestki słonecznika albo inne śmieci.</div>
<div style="text-align: justify;">
A może jednak jest tam maleńkie kółeczko
z oczkiem? Z pewnością bardzo skromne, Marcin nie lubił wydawać
pieniędzy na bzdury.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Bzdury?! – zreflektowała się. – Już zaczynasz
myśleć tak jak on”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na palcach wyszła z sypialni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>„A gdyby powiedzieć: »nie«? – zastanawiała
się, myjąc zęby. – Może to ostatnia chwila, by coś zmienić w życiu? –
Uśmiechnęła się do swego odbicia ustami pełnymi piany. – Ale miałby minę,
gdybym po sześciu latach nagle kazała mu się pakować razem z tym jego
tandetnym pierścionkiem!”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szorowała zęby chyba z dziesięć minut, jakby
chciała usunąć całą gorycz tego uśmiechu, potem weszła pod prysznic, ale nic
nie pomogło. Wiedziała, że nie zdobędzie się na odmowę. Była beznadziejna.
Kiedy Marcin wręczy jej pierścionek, uda zachwyt, nawet jeśli kompletnie nie
trafi w jej gust. Potem pochwali się na Facebooku, przyjmie gratulacje
(no, to akurat będzie przyjemne), a w końcu grzecznie zostanie panią
Marcinową. Urodzi mu dzieci... </div>
<div style="text-align: justify;">
Przez kilka lat na myśl o dzieciach robiło
jej się niedobrze. Wystarczy, że musiała opiekować się smarkulą, często kosztem
własnych spraw. Ale ostatnio... jakby trochę zaczynała tęsknić do małego
potworka biegającego po domu. Kiedy Wiki nie miała więcej niż sześć latek, była
nawet fajna, taka przylepa...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
3.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria obudziła się wcześniej niż siostra. Już
o dziewiątej otworzyła oczy i od razu sięgnęła po komórkę. Oprócz
tamtych dwóch SMS-ów nic więcej nie przyszło. Wybrała numer Kacpra. Abonent
niedostępny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Weszła na stronę jego ulubionej gry, by
sprawdzić, kiedy się logował: „<i>2 days ago</i>”. Czyli Zuza mówiła prawdę.
Ale dlaczego nikt ze znajomych tego nie potwierdził?</div>
<div style="text-align: justify;">
„Kacpi, jesteś?” – wpisała pytanie na Facebooku
i otrzymała informację:</div>
<div class="font-reg" style="text-align: justify;">
Jeden lub więcej niepoprawnych
odbiorców. Spróbuj ponownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Komórka Zuzy też wyłączona. O wpół do
dziesiątej? Przecież chyba już nie śpi?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria wróciła do łóżka, nakryła głowę kołdrą
i pozostała w odrętwieniu, dopóki mama nie zajrzała do jej pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Widzę, że jednak dobrze się bawiłaś! –
stwierdziła z zadowoleniem. – Ale pora wstawać, niedługo południe. Robię
żurek, pośpiesz się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stuknęły drzwi. Wyszła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria namacała komórkę. Znów wybrała numer
Kacpra. Bez efektu. Powtórzyła jeszcze raz. I jeszcze. Przy piętnastej
próbie telefon piknął i się wyłączył. Ze złością cisnęła go na łóżko, po
czym powlokła się do kuchni, ale zawróciła z przedpokoju. Podłączyła
telefon do ładowarki. Może jednak Kacpi się odezwie? Albo chociaż Zuza?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
4.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy Marta wyszła z łazienki, od razu dotarły
do niej odgłosy gry komputerowej. Tym razem GTA, rozpoznała bezbłędnie.
Zgrzytnęła zębami ze złości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marcin siedział w piżamie przed monitorem,
pochłonięty rozgrywką. Nawet nie odwrócił głowy, gdy ubierała się w jego
polu widzenia, a celowo robiła to powoli, długo wybierając odpowiednią
bieliznę. I ona ma spędzić z tym człowiekiem całe życie?!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rozumiem, że tak wyglądają twoje plany na dziś?
– rzuciła chłodno. – Śniadanie też jesz wirtualne?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zareagował dopiero po chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Śniadanie? Tak, chętnie. – I znowu
pogrążył się w świecie gangsterów. Miała ochotę go udusić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Włożyła gruby sweter i ruszyła do
przedpokoju. Zatrzymała się w drzwiach. Przez chwilę patrzyła, jak Marcin
pędzi kradzionym samochodem przez wirtualne miasto.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jadę do rodziców.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgnęła po kurtkę i cicho wyszła. Miała
ochotę trzasnąć drzwiami, ale przecież mieszkanie było wynajęte.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dojeżdżała już do Gniezna, gdy odezwała się jej
komórka. Marcin!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przszbrzszdż szpszpszrzy?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic nie słyszę. – Zatkała drugie ucho. –
Powtórz!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Gdż pszsz?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czekaj! – Wyjrzała przez okno. – Zadzwoń za
dziesięć minut, bo tu coś przerywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodziła z dworca, kiedy znów usłyszała
znajomą melodyjkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, hej, Tuśka, gdzie zniknęłaś? Nawet nie
zauważyłem kiedy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic dziwnego, akurat kradłeś auto.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co?! A! – Roześmiał się. – Co miałem robić, jak
łazienka była zajęta? Zresztą to pożegnalne GTA. Nowy rok. Czas na zmiany, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
– To znaczy na nową grę? Co tym razem?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie dąsaj się, tylko wracaj do domu. Mam
niespodziankę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Serce zabiło jej mocniej. Czyżby...? Wzięła
głęboki oddech i wycedziła możliwie niedbałym tonem:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przykro mi bardzo, ale jestem w Gnieźnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– W Gnieźnie?! No weź! Na długo?</div>
<div style="text-align: justify;">
Milczała, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Może
Marcin się wystraszy, że odeszła?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sam mówisz, że czas na zmiany.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jakie? – Wyraźnie się najeżył.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się z satysfakcją.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jeśli ci bardzo zależy... – Cofnęła się do
budynku dworca, by sprawdzić połączenia do Poznania. – To ostatecznie... –
przeciągała sylaby – ...ostatecznie... Mogę wrócić dziś. Ale musisz wyjść po
mnie na dworzec!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wyjdę – zapewnił żarliwie. – O której?</div>
<div style="text-align: justify;">
– O osiemnastej pięćdziesiąt dwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Łe, czemu tak późno?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Późno? Planowałam wracać jutro albo nawet
w przyszłym tygodniu – skłamała. – Muszę przecież pobyć trochę
w domu, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ciągle tam jeździsz, tej. A ja tęsknię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zawahała się. Najbliższy powrotny za czterdzieści
minut. A co tam! Rodziców odwiedzi innym razem. I tak się jej nie
spodziewają. A smarkula pewnie grucha z tym swoim, jak mu tam,
Kacprem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Właściwie... mogłabym być już o szesnastej
piętnaście.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
5.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marcin wpadł na dworzec w ostatniej chwili
i przez całą drogę do domu prawie się nie odzywał. Dopiero gdy weszli do
środka, przycisnął Martę do siebie i spytał:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jesteś głodna? Zrobiłem paellę. Właśnie
dochodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Paella (niespecjalnie ortodoksyjna) była
popisowym daniem Marcina, ale przygotowywał ją tylko na specjalne okazje.
Powinna się cieszyć czy bać?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pożegnalną – dorzucił.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pożegnalną? Odwróciła się w stronę wieszaka,
by ukryć ziewnięcie. Do czego on zmierza?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Napiłabym się kawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Będzie i kawa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyciągnął danie z piekarnika
i poprowadził Martę do pokoju. Czuła coraz większe zdenerwowanie,
zwłaszcza gdy zobaczyła świąteczny obrus na stole, świece, serwetki, talerze od
kompletu, kieliszki, butelkę czerwonego wina...</div>
<div style="text-align: justify;">
Marcin zapalił świece. Usiedli.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pamiętasz, jak się poznaliśmy? – powtórzył
pytanie z poprzedniego wieczora. Nałożył sobie ryżu i zaczął jeść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czuła, że niczego nie przełknie, ale włożyła
sobie odrobinę na talerz. Marcin nalał im obojgu wina.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pamiętasz? – powtórzył.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście. O mało mnie nie rozdeptałeś.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A potem znów wpadliśmy na siebie.
Wcześniej biegałaś rano, a ja po południu, dlatego się nie spotykaliśmy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Leciutko się uśmiechnęła. Jedyne poranne biegi,
jakie wtedy uprawiała, to biegi do autobusu. Ale Marcin nie musiał wiedzieć, że
specjalnie dla niego kupiła gustowny dres i zaczęła truchtać po parku
Sołackim w nadziei, że znów się zobaczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Fajnie się razem biegało. Szkoda, że potem się
rozlazło.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Za ostro trenowałeś i nabawiłam się przy
tobie kontuzji – przypomniała czym prędzej. Nienawidziła tego stanu, gdy
brakuje powietrza, w płucach kłuje, a człowiek, choćby bardzo chciał,
zostaje w tyle. Jakby oblepiał go kisiel. – Nie wolno mi już biegać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kontuzja była udawana. To znaczy na początku
rzeczywiście pojawił się problem z nogą, ale lekarz, o zgrozo,
powiedział, że krótka przerwa i odpowiednie ćwiczenia pozwolą jej niedługo
wrócić do joggingu. Całe szczęście, że Marcin tego nie słyszał. Leki wykupili
razem, zwolnienie i skierowanie na zabiegi też wzięła, ale o tym, że
„do wesela się zagoi”, jej chłopak już wiedzieć nie musiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez cały okres „rekonwalescencji” bardzo się
o nią troszczył. Odwiedzał niemal codziennie, robił zakupy, żeby nie
musiała obciążać „chorej” nogi, odwoził na rehabilitację. Co prawda tylko
autobusem, ale przyjemnie było wspierać się na silnym męskim ramieniu.
Koleżanki, z którymi wynajmowała stancję, patrzyły z taką zazdrością,
że Marta nie wtajemniczyła ich w intrygę i kuśtykała także w ich
obecności. Na pewno któraś poczułaby się w obowiązku uświadomić Marcina,
że jest oszukiwany.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oszukiwany? Marta po prostu zgrabnie wymiksowała
się z sytuacji, którą musiała stworzyć, by zdobyć chłopaka. Krzywda mu się
przez to nie stała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy ty mnie słuchasz? – Głos Marcina wyrwał ją
ze wspomnień. – I kolacji prawie nie ruszyłaś.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jadłam w domu – skłamała. Szybko upiła łyk
wina. – Powiesz mi w końcu, co to za niespodzianka?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Właśnie mówiłem! – Spojrzał z wyrzutem,
więc czym prędzej dodała:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wpadłam na chwilę w przeszłość
i odpłynęłam. Rzadko który chłopak dobrze wygląda w dresie, musi być
zbudowany jak Apollo. Ale tobie pasował. – Uśmiechnęła się do niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No i dokładnie o tym mówię. Mój
kaloryfer – pogładził się po brzuchu – pomału zmienia się w bojler, ty już
nie możesz biegać...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale przecież ty możesz! – przerwała. – Nie mam
nic przeciwko temu, żebyś pobiegał rano i przy okazji przyniósł świeże
pieczywo.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z pieczywem koniec. Odstawiamy ziemniaki,
makarony, chleb, ryż i inne takie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Odstawiamy? – Poczuła się dotknięta. Czyżby
uznał, że jest za gruba?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dlatego najedz się, bo od jutra zaczynamy
dietę. Warzywa, owoce, chudy nabiał i dużo, dużo ćwiczeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jakich ćwiczeń?</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnął się jak sztukmistrz, który zaraz
wyjmie królika z kapelusza.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I to właśnie jest moja niespodzianka.
Ostatnio ciągle się mijamy. Oddalamy od siebie. Praca, komputer i spać.
Chcę, aby w tym roku wreszcie to się zmieniło. Dlatego – sięgnął do
wewnętrznej kieszeni – chciałbym... to znaczy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Czuła, że za chwilę usłyszy coś, po czym albo
wybuchnie histerycznym śmiechem, albo się rozpłacze.</div>
<div style="text-align: justify;">
– ...mam zamiar się odchudzać, trochę
przypakować, poruszać się i bardzo chciałbym, żebyś mi w tym
towarzyszyła – wyrzucił z siebie. – Samemu trudno się zmobilizować. No
i zyskamy okazję, by spędzać ze sobą więcej czasu. – Wyjął z kieszeni
coś, co wyglądało jak dwie karty kredytowe. – To dla ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
W milczeniu wpatrywała się w prostokątny
kawałek plastiku. Roczny karnet na siłownię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
ROZDZIAŁ II</div>
<div class="noindent" style="text-align: justify;">
<i>Czwartek, 2 stycznia</i></div>
<div class="noindent" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
1.</div>
<div style="text-align: justify;">
Technikum informatyczne Kacpra było oddalone od
liceum Wiktorii o niecałe pięć minut, ale od września ciągle się mijali.
Kiedy ona kończyła lekcje, on dopiero zaczynał. Kiedy miała dużą przerwę,
podczas której, tak jak w pierwszej klasie, mogliby do siebie przybiec,
spotkać się gdzieś w połowie drogi, choćby na krótki pocałunek, na wspólną
pitę w barze, Kacpra jeszcze nie było w szkole. Kiedy jemu wypadała
duża przerwa, jego dziewczyna już od dawna siedziała w domu nad lekcjami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na początku prosto ze szkoły Kacper jechał do
Wiktorii zamiast do domu. Wieczory były długie, ciepłe, spacer w zapadającym
zmroku tylko dodawał romantyzmu ich randkom.</div>
<div style="text-align: justify;">
Problemy zaczęły się z pierwszymi szarugami.
Ile można siedzieć w pokoju, mając za ścianą rodziców, nawet bardzo
życzliwych? Tak życzliwych, że co chwilę proponowali a to kanapki,
a to herbatę...</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby nie telefony, chybaby już dawno oboje
zwariowali z tęsknoty.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie odezwał się? – Zuzka podeszła do Wiktorii,
wpatrzonej w prześwitujący między drzewami budynek technikum.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiki pokręciła głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To już chyba koniec... – szepnęła przez
ściśnięte gardło. – Albo coś mu się stało, albo... – Z trudem powstrzymała
pchające się do oczu łzy. – Gdyby mu zależało... Nawet jeśli nie może dzwonić,
przecież by przyszedł, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
– A tobie? Ciągle ci na nim zależy?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zuzka, skąd ty właściwie wiesz
o szlabanie? Kto ci powiedział?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jego mama.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiktoria spojrzała ze zdziwieniem. Zuza się
uśmiechnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wyszukałam w necie numer kwiaciarni jego
starych, zadzwoniłam, odebrała matka, to się przedstawiłam i powiedziałam,
że nie mogę się z nim skontaktować. Resztę znasz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="sect-title" style="text-align: justify;">
2.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Smoczyca cię wzywa. – Agnieszka położyła na
biurku Marty stos raportów. – I lepiej idź od razu, bo wygląda na
nabuzowaną. Objechała mnie, że za mało kart sprzedałam, a Paulina na
dziesięć kredytów minimum pięć kart i cztery ubezpieczenia, nie wiem, jak
ona to robi, dupą chyba. No co ja poradzę, że klienci chcą brać tylko goły
kredyt? Nie zmuszę przecież? Pewnie się szefowej sylwester nie udał.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie tylko jej – mruknęła Marta pod nosem, ale
tak, by koleżanka nie usłyszała. Po co ma plotkować?</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśpiła komputer (ostrożności nigdy za wiele)
i ruszyła do gabinetu szefowej. Po drodze minęła się z Norbertem,
który właśnie stamtąd wychodził. Otaksował ją wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I jak, dobrze się bawiłaś
w sylwestra?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wspaniale! – Nawet zdołała się uśmiechnąć. Po
czym znów ją zablokowało, bo nie wiedziała, czy powinna teraz wymyślać jakieś
szczegóły, czy może to był pretekst do rozpoczęcia rozmowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Panie prokurencie... – Nie wiadomo skąd zjawiła
się Paulina. – Gdyby mógł pan zerknąć na te wnioski...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście, oczywiście! </div>
<div style="text-align: justify;">
Marta ze zdumieniem zauważyła, że Norbert
przepuszcza Paulinę w drzwiach. Wobec innych kobiet pracujących
w firmie nie był taki szarmancki. Oboje zniknęli w jego pokoju.</div>
<div class="space-before" style="text-align: justify;">
– No, jesteś wreszcie! –
Agnieszka miała rację, Smoczyca najwyraźniej wstała z łóżka obiema lewymi
nogami. – Dwa tysiące czternasty się zaczął!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak. – Marta trochę zbaraniała, ale strategia
przytakiwania sprawdzała się zawsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ty masz zaległy urlop! Mówiłaś, że
weźmiesz przynajmniej połowę jeszcze przed końcem roku!</div>
<div style="text-align: justify;">
No tak, obiecywała. Miała nadzieję na romantyczny
wyjazd z Marcinem. Majorka albo Teneryfa. A może Tajlandia? Marcin
się zgodził, nawet znalazł jakąś grę z wirtualnym pościgiem po Bangkoku
i snuł wizje, jak im będzie cudownie, gdy pojadą. Ale pod koniec listopada
jego firma dostała duże zlecenie reklamowe i o urlopie mógł
zapomnieć. „W życiu piękne są tylko skille” – próbował ją pocieszyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez cały rok tak się mijali.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedziała, co powiedzieć, ale szefowa chyba
nie czekała na wyjaśnienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ta cholerna kadrowa znowu się czepia – warknęła
i wypuściła nosem duży kłąb dymu. Kamila się zaklinała, że widziała na
własne oczy, jak kiedyś ogień buchnął Smoczycy z paszczy. Ale Kamila była
wtedy na kacu, a szefowa megawściekła. – MASZ iść na urlop – syknęła – bo
inaczej firma będzie musiała wypłacić ekwiwalent, a na to sobie tutaj nikt
nie może pozwolić. Rozumiemy się?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale teraz? – jęknęła Marta. – Nie pasuje mi.
Mam strasznie dużo roboty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szefowa sięgnęła po zapalniczkę, przez chwilę
bawiła się płomieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy ja ci bronię chodzić do pracy? – Zapaliła
papierosa i zaciągnęła się aż do pięt. – Chodzi tylko o ten cholerny
urlop! Musi być porządek w papierach.</div>
<div style="text-align: justify;">
„I dlatego mam marnować swój wolny czas?
Jeszcze czego!” – oburzyła się Marta, ale głośno powiedziała, starając się przybrać
pojednawczy ton:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Posprawdzam biura podróży i dam znać,
dobrze? Wezmę ten urlop tak szybko, jak się da, ale MUSZĘ gdzieś wyjechać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Musisz? – Kłęby dymu spowiły Martę jak macki
ośmiornicy, czub na głowie szefowej zatrząsł się złowrogo.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Muszę – odparła odważnie. – Każdy kiedyś
potrzebuje odpocząć, ja też. A żeby odpocząć, trzeba zmienić otoczenie.
Inaczej zamiast na urlopie wyląduję na zwolnieniu i dopiero zrobi się
kaszana z KOLEJNYM zaległym urlopem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz szczęście, Marta, że cię lubię – fuknęła
Smoczyca – ale uważaj, żebyś w ostatecznym efekcie nie wylądowała gdzieś
indziej. Na przykład na zasiłku. Ja od dziesięciu lat jestem w pracy
w piątek, świątek i niedzielę, a jak widzisz, nie zapadam na
zdrowiu. Odpoczynek jest dla mięczaków.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Lepszy zasiłek niż renta – odcięła się Marta.
A szefowa wybuchnęła tubalnym śmiechem, który zaraz przeszedł
w kaszel.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
Darmowy fragment pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Dzika_jablon-ebook/p91333i140105">STĄD.</a> </div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece. </b></span></div>
<br />
<br />Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-70228537582976945072017-05-19T06:00:00.000+02:002017-05-19T06:00:26.580+02:00Sekretne życie drzew - Peter Wohlleben<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Vou1gYd4Jh4/WIQORLYdjcI/AAAAAAAAg5U/htX48uhtHL8_JjaThRdlDWiNoxxHeBNmQCLcB/s1600/217653.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://3.bp.blogspot.com/-Vou1gYd4Jh4/WIQORLYdjcI/AAAAAAAAg5U/htX48uhtHL8_JjaThRdlDWiNoxxHeBNmQCLcB/s400/217653.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Peter Wohlleben jest leśnikiem, praktykiem, człowiekiem, który zna las i jego mieszkańców - drzewa oraz żyjące tam zwierzęta (właśnie pojawiła się kolejna książka autora "Duchowe życie zwierząt"). Jednoczenie to człowiek o dogłębnej wiedzy teoretycznej, solidnie przygotowany do wykonywania swojego zawodu, a przede wszystkim, co niezmiernie cenne - cechujący się nieszablonowym sposobem myślenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
To, co autor opisał w swojej książce, podczas moich studiów biologicznych mieściło się w zakresie przedmiotu o nazwie - fitosocjologia, (wybrałam jako specjalność ekologię).<br />
Sama fitosocjologia jednak, co prawda szalenie fascynująca, podana w sposób naukowy niekoniecznie musi zainteresować nie-biologa, człowieka, który lubi przebywać w lesie, spacerować, zbierać grzyby, ale nie ma zamiaru studiować nudnych, pełnych naukowego żargonu dzieł. Natomiast książka Petera Wohllebena nieco uczłowiecza drzewa, przez co stają się one fascynującymi bohaterami. Jednocześnie autor nie posuwa się w personifikowaniu roślin zbyt daleko, nie przekracza granicy infantylizmu. Od samego początku aż po ostatni rozdział mamy świadomość, że istnieje rodzaj umowy pomiędzy autorem, a czytelnikiem, umowy, która czyni z książki, było-nie było przyrodniczej, kawał świetnej literatury.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-8Z0SlHNevL8/WOj_e5NcQNI/AAAAAAAAhtY/4kDnD0oH07MLYpuniuzG6L1JhwPoil2awCLcB/s1600/gal2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="186" src="https://3.bp.blogspot.com/-8Z0SlHNevL8/WOj_e5NcQNI/AAAAAAAAhtY/4kDnD0oH07MLYpuniuzG6L1JhwPoil2awCLcB/s400/gal2.jpg" width="400" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak, śledząc "przygody" drzew, zupełnie niechcący wchodzimy w posiadanie potężnej dawki wiedzy na temat fitosocjologii. Tak, brakuje nam po jej lekturze znajomości trudnych i zawiłych terminów naukowych, które nazywają opisane zjawiska, ale czy jest nam to niezbędnie konieczne? Rzecz nie tkwi w terminologii, a w rozumieniu skomplikowanych powiązań pomiędzy roślinami, a na te właśnie powiązania, autor otwiera nam oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Piękny język i ciekawa tematyka czynią tę książkę smakowitym kąskiem dla miłośników lasu i jego uroków o każdej porze roku. Świadomość, że wiedza, którą prezentuje nam w przepięknej formie niemiecki leśnik jest najwyższej próby, tym bardziej może zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Kmk0T-QGdEM/WOj_1sYEEQI/AAAAAAAAhtc/dBWQVb5bM6ECRJ6JeKEpo0jXfK58pZ0RACLcB/s1600/gal1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="137" src="https://2.bp.blogspot.com/-Kmk0T-QGdEM/WOj_1sYEEQI/AAAAAAAAhtc/dBWQVb5bM6ECRJ6JeKEpo0jXfK58pZ0RACLcB/s400/gal1.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książki wysłuchałam w formie audiobooka. Czytał Stanisław Biczysko. Świetnie! Polecam tym, którzy lubią, gdy ktoś im czyta, opowiada, gawędzi. Widziałam także wersję papierową ilustrowaną, doskonałą dla miłośników książek z fotografiami, przy czym wersja podstawowa, że tak powiem, jest także wydana bardzo, bardzo pięknie. </div>
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/audiobooki/Sekretne_zycie_drzew-audiobookRO/p122628i218221" target="_blank" title="Sekretne życie drzew [Peter Wohlleben] - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE"> <img alt="Sekretne życie drzew [Peter Wohlleben] - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRDa.png" style="-webkit-border-radius: 0; -webkit-box-shadow: none; background: none transparent; border-radius: 0; border: none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<br />
Polecam książkę, bardzo gorąco, szczególnie teraz, gdy nie do końca
wiemy, czy to dobrze, że drzewa są wycinane czy niedobrze (tak, tak,
niektórzy mają taki dylemat). Polecam każdemu, w każdym wieku i każdym
rodzajem wykształcenia!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-rV2qGoRHIz8/WOkAw-buzQI/AAAAAAAAhtg/v7uaKOxz3UYymsVm3iHABwbj6n7z5jjxwCLcB/s1600/title.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-rV2qGoRHIz8/WOkAw-buzQI/AAAAAAAAhtg/v7uaKOxz3UYymsVm3iHABwbj6n7z5jjxwCLcB/s400/title.jpg" width="277" /></a></div>
<br />
<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Sekretne_zycie_drzew-ebookRO/p0409932i040" target="_blank" title="Sekretne życie drzew [Peter Wohlleben] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE"> <img alt="Sekretne życie drzew [Peter Wohlleben] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE" src="http://cyfroteka.pl/images/BRD.png" style="-webkit-border-radius: 0; -webkit-box-shadow: none; background: none transparent; border-radius: 0; border: none; box-shadow: none;" /></a>
<br />
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-Qi024vhRteM/WOj5uTResiI/AAAAAAAAhtQ/de0PDWOmDV0SJRDiM4BD7o_lV-3PKXp0QCLcB/s1600/4110912.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-Qi024vhRteM/WOj5uTResiI/AAAAAAAAhtQ/de0PDWOmDV0SJRDiM4BD7o_lV-3PKXp0QCLcB/s1600/4110912.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Peter Wohlleben [<a href="http://www.peter-wohlleben.de/engl-home.html">źródło</a>]</td></tr>
</tbody></table>
<b> Sekretne życie drzew - audiobook </b><br />
<a href="http://virtualo.pl/peter_wohlleben/a62939/">Peter Wohlleben</a> <br />
Wydawnictwo:<a href="http://virtualo.pl/biblioteka_akustyczna/p22/"> Biblioteka Akustyczna</a> <br />
Czyta:<a href="http://virtualo.pl/stanislaw_biczysko/l261/"> Stanisław Biczysko</a> <br />
Tłumacz:<a href="http://virtualo.pl/ewa_kochanowska/t1164/"> Ewa Kochanowska</a> <br />
ISBN: 978-83-8082-086-9 <br />
Język: Polski <br />
Data wydania: 2 listopada 2016<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span id="freeTextContainerauthor4110912">Peter Wohlleben urodził się w Bonn, w 1964. Jest niemieckim leśnikiem (</span><span id="freeTextContainerauthor4110912">opiekuje się lasami w Reńskich Górach Łupkowych) i autorem książek, w których podejmuje tematy ekologiczne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="freeTextContainerauthor4110912">"</span><span id="ctl00_ctl00_ctl00_ContentPlaceHolder1_ContentPlaceHolder1_Section01_ctl01_lblContent">Jego
książka stała się światowym bestsellerem i została przetłumaczona na
kilkadziesiąt języków. Jak podkreślił jej autor, sukces książki go
zaskoczył. - Jestem przede wszystkim leśniczym. Zająłem się pisaniem
tylko dlatego, że moja żona zasugerowała, żebym spisał to, co opowiadam
turystom podczas moich wędrówek – wyjaśnił <b>Wohlleben</b>." [<a href="http://www.polskieradio.pl/130/2789/Artykul/1724150,Peter-Wohlleben-las-jest-naszym-naturalnym-domem">link</a>]</span>
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-19203811710378881692017-05-16T06:00:00.000+02:002017-05-16T06:00:02.420+02:00Dwie Marysie - Ewa Nowak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-2_vir90CYtg/WOetv8S_EII/AAAAAAAAAEw/oVGgS7uH9KwJE2aq7_x3L31S-2He4ecgQCLcB/s1600/dwie_marysie_seria_mietowa-egmont-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-2_vir90CYtg/WOetv8S_EII/AAAAAAAAAEw/oVGgS7uH9KwJE2aq7_x3L31S-2He4ecgQCLcB/s400/dwie_marysie_seria_mietowa-egmont-ebook-cov.jpg" width="261" /></a></div>
<div class="motto">
<i>On zza mórz przyzywa burze,</i></div>
<div class="motto">
<i>By mu szlak kreśliły w toni,</i></div>
<div class="motto">
<i>Ona wdycha z linii dłoni</i></div>
<div class="motto">
<i>Bukiet tęsknot i odurzeń.</i></div>
<div class="motto">
<i>On zza mórz przyzywa burze.</i></div>
<div class="motto">
<br /></div>
<div class="motto-podpis">
Jacek Kaczmarski, <i>Księżniczka i pirat…</i></div>
<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Prolog</b></span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Marysia Gwidosz miała zamiar wreszcie wyspać się do woli. Niestety,
zapomniała uzgodnić swoje plany z firmą strzygącą trawniki na terenie
Spółdzielni Mieszkaniowej Bródno. W wyniku braku wspomnianych uzgodnień
o godzinie siódmej czterdzieści tuż pod otwartymi oknami mieszkania
Gwidoszów pracownicy firmy Trawpol włączyli dwie kosiarki spalinowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rodzina
Gwidoszów od wielu lat mieszkała w tym samym miejscu i nie było to
pierwsze koszenie trawy o świcie (dla Marysi w dni powszednie świt
kończy się około godziny dziewiątej, a w soboty i święta trwa do
dwunastej). Wiele razy Marysia zastanawiała się, skąd ci opaleni na
brąz, muskularni panowie dowiadują się, kiedy ona śpi, potrzebuje
spokoju lub chce oglądać film. Bo to, że się jakoś dowiadywali, jest
pewne. Koszenie trawnika pod oknami jej mieszkania nie zdarzało się,
kiedy znajdowała się poza domem, było za to zawsze idealnie
zsynchronizowane z jej potrzebą ciszy lub snu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co za kretyni koszą o tej porze?! Ludzie, jest sobota! – zaczęła krzyczeć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Było
to zachowanie mało rozsądne, bo przecież jej głos nie zdołałby się
przebić przez warkot kosiarki. Osiągnęła tylko tyle, że obudziła swoją
młodszą siostrę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Celina Gwidosz, lat jedenaście, mimo że dawno
pożegnała okres niemowlęcy, zachowała cudowną właściwość: mogła jak
noworodek spać wszędzie i w każdych warunkach, ale bez przesady
oczywiście.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyła oczy. Zarejestrowała to, co konieczne,
czyli że jej siostrze nic nie jest, nie wzywa pomocy i nie umiera, tylko
wydziera się na mało zrozumiały temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zabiłabym ich gołymi rękami! Psychole! – syczała Marysia, rzucając się w pościeli.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kogo? – zapytała Celinka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie była za bardzo zainteresowana odpowiedzią. Zapytała, bo kochała siostrę i czuła, że Marysia chce, żeby jej zadać to pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tych bestialskich kosiarzy! Dobrze, że nie mam żadnej władzy, bo pozabijałabym wszystkich.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wszystkich? – Celinka uśmiechnęła się pod nosem. – Brat Bartka Karasia jest konserwatorem trawników.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A wiesz,
co mnie obchodzi brat Karasia czy innej Płoci?! Jeśli jest kosiarzem,
zasługuje na śmierć. Śmierć kosiarzom! – wrzasnęła w stronę okna. – Za
jakie grzechy ja muszę to znosić?</div>
<div style="text-align: justify;">
– O co ci chodzi? Pokoszą
i przestaną – powiedziała Celinka, ale tą opinią nie zjednała sobie
siostry, która wsadziła głowę pod poduszkę i kopała nogami materac.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapach
skoszonej wiosennej trawy był zniewalający. W odróżnieniu od siostry
Celinka bardzo lubiła kosiarzy. Podobała jej się ich praca. Zawsze byli
opaleni, nosili spodnie na szelkach, a na głowach często mieli fajne
kolorowe arafatki albo chustki. Krzyczeli głośno, no i mieli
superkosiarki. Tego roku koszenie szczególnie interesowało Celinkę, bo
brat Bartka Karasia właśnie tym się parał. A poza tym było to pierwsze
koszenie w sezonie, więc jeszcze się nie nasyciła zapachem, a hałas jej
nie przeszkadzał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Celinka otworzyła okno na oścież i przyglądała się obu kosiarzom pod kątem podobieństwa do Bartka Karasia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale super pachnie, prawda? – Zaciągnęła się trawiastym zapachem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zamknij
okno! – wrzasnęła Marysia. – Jesteś dzieckiem anormalnym. Wyjdź za
rolnika, będziesz o trzeciej dwadzieścia krowy ganiać na pole!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rozważam to – mruknęła Celinka i zamknęła okno.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No nie, to jest chore. Jeszcze nie ma ósmej!</div>
<div style="text-align: justify;">
Do
pokoju weszła Joanna Gwidosz, lat pięćdziesiąt, mama dziewczynek
i dwójki dorosłych i już niemieszkających z rodzicami dzieci, Malwiny
i Kuby.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przestań krzyczeć, bo obudzisz tatę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marysia chciała powiedzieć, że to niemożliwe, żeby ktoś był w stanie spać w tych warunkach, ale mama ją ubiegła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Marysiu, taki już urok kwietnia. Wiosna, panie sierżancie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wydawało jej się, że w ten sposób rozładuje atmosferę, ale pod wpływem miażdżącego spojrzenia córki dodała innym już tonem:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czego
nie można zmienić, trzeba zaakceptować. Widzimy świat przez pryzmat
własnych emocji. Zmień emocje, zmieni się rzeczywistość.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co to za teksty, mamo? Lamus się o nie pyta. To są, z przeproszeniem, gigachrzany.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marysia wzięła przygotowany przez mamę kubek kakao i już miała się napić, ale nagle odsunęła go gwałtownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nienawidzę
kożuchów. Obrzydliwość! – Spojrzała na siostrę, która z lubością
przełykała kożuch. – Jak niski próg wrażliwości trzeba mieć, żeby móc to
pić!</div>
<div style="text-align: justify;">
Z furią wcisnęła stopy w rozdeptane kapcie i wyszła z pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mama
odprowadziła ją wzrokiem, a potem spojrzała na Celinkę. Najmłodsza
córka miała wielkie niebieskie oczy, które wbiła w matkę. Joannie
zrobiło się żal dziecka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie przejmuj się nią, kochanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czym mam się przejmować? – Celinka wzruszyła ramionami. – Będzie więcej dla nas.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Prysznic poprawił nieco podły nastrój Marysi. Ciepła woda oraz
aromaterapeutyczny zapach żelu limonkowo-migdałowego nieco ukoiły jej
skołatane nerwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Marysia wycierała mokre łydki i cichutko
sobie podśpiewywała, do łazienki wszedł Pies, czyli najstarszy kot
Gwidoszów. Jak w wielu domach, w których mieszkają koty, kratka
w drzwiach łazienkowych była na stałe wyjęta, żeby zwierzęta miały
swobodny dostęp do swojej toalety. Pies posłał Marysi ponaglające
spojrzenie, ponieważ nie lubił korzystać z kuwety w obecności innych
stworzeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie możesz poczekać dwie minuty? I drugi przylazł? Kto was tu nasłał, co? Mamo!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wołanie mamy w tej sytuacji nie było zbyt racjonalne, ale Marysią zawładnęły emocje.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kompletnie
już zapomniałem, jak to się objawia – jęknął siedzący przy stole
Mariusz Gwidosz. – Nie wiem, czy dam radę trzeci raz przez to przebrnąć.
Myślałem, że przejdzie bokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Naiwność ludzka nie zna granic – powiedziała Joanna. – To nie burza.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale jakoś późno tym razem, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rzeczywiście…
Albo wcześniej nie było aż tak. Malwinka chyba pod koniec podstawówki,
Kuba to już nie pamiętam, ale też było ostro. Przypomnij sobie, jak nie
odzywał się do nas przez całe popołudnie, bo mu przerwałeś opowiadanie
snu, albo jak się obraził na babcię, kiedy powiedziała, że ładny z niego
chłopczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rodzice zachichotali.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Damy radę, nie martw się. To tylko trzy, cztery lata.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Asieńko,
ty to umiesz człowieka pocieszyć. Cudowna perspektywa – niemal
bezgłośnie wyszeptał Mariusz. – Cztery lata bez wyroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Celinka
miała swoje miejsce przy stole. Nie było to miejsce przypadkowe. Celinka
wybrała je z premedytacją, ponieważ znajdowało się najbliżej tostera.
Proces opiekania fascynował ją od dłuższego czasu. Wsadzała tosty do
opiekacza i włączała timer. Uwielbiała patrzeć, jak upieczone grzanki
wyskakują w górę. Z niezrozumiałych dla siebie i innych powodów po
prostu lubiła ten moment. Jednym uchem rejestrowała, że rodzice
rozmawiają o czymś ciekawym, ale tosty były zawsze na pierwszym miejscu.
Tym razem również poczekała, aż wyskoczą, i dopiero wtedy włączyła się
do rozmowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy chodzi o to, że ona ma okres dojrzewania? – zapytała, kładąc jednego tosta na talerzu mamy, a drugiego na talerzu taty.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Cicho! – syknęli rodzice, z przerażeniem patrząc na drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie
mów garbatemu, że garbaty – szepnął Mariusz. – Potem ci wszystko
wytłumaczę. Teraz zaklinam, żebyś pod żadnym pozorem nie wymawiała przy
Marysi słowa „dojrzewanie”. To jest słowo zabronione.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A kiedy konkretnie będę już mogła je wymawiać? – zapytała z dociekliwością właściwą dobrze rozwiniętym jedenastolatkom.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sama się zorientujesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A jeśli się nie zorientuję sama? – Drążenie tematu to, obok dociekliwości, kolejna typowa cecha dziecka w tym wieku.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To mnie zapytasz i ja ci wtedy powiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Taka odpowiedź satysfakcjonowała Celinkę. Wsadziła do opiekacza dwa kolejne tosty i spojrzała przez ramię na drzwi łazienki.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Mamy
w domu dwa koty – rozmyślała. – Kot jest stworzeniem żywym, a skoro
żyje, musi sikać i robić kupę. Załatwia się do kuwety, która stoi
w łazience. O co więc tyle rabanu?”.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy on zawsze musi włazić, kiedy ja tu jestem? Zróbcie coś! – Marysia wypadła z łazienki.</div>
<div style="text-align: justify;">
– On tu mieszka od dwunastu lat – spokojnie powiedział Mariusz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rany, o co tyle krzyku. Ja sprzątnę – zaoferowała się Celinka, nie odrywając wzroku od tostera.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy
kolejne dwie grzanki wyskoczyły gotowe do konsumpcji, zsunęła się
z krzesła i ruszyła do łazienki. Nie lubiła sprzątać po kotach, ale była
mądrym człowiekiem i wiedziała, że życie nie składa się tylko z tego,
co lubimy. A to, czego nie lubimy, warto zrobić od razu i mieć z głowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rodzice
w milczeniu siedzieli przy stole. Ojciec, unikając wzroku córki,
smarował razowy tost powidłami żurawinowymi, a mama wciskała cytrynę do
zielonej herbaty. Ich milczenie zirytowało Marysię.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z wami da się pogadać od serca. Nie ma to jak zrozumienie, prawda? Dzięki za wsparcie – warknęła i poszła do pokoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Marysia naciągnęła na siebie dżinsy i bluzę. W zasadzie powinna
zabrać się do lekcji, powinna też zacząć myśleć nad projektem na
biologię. Dostała świetny temat: „Proces domestykacji”. Udomawianie
zwierząt zawsze bardzo ją interesowało. Tak jak lubiła, temat był
interdyscyplinarny – z pogranicza genetyki, psychologii zwierząt
i fizjologii. Ameba postawiła sprawę jasno: na szóstkę trzeba zrobić
projekt; kto chce, proszę bardzo, ona udostępnia tematy. Marysia miała
z biologii piątkę zagwarantowaną, ale miło byłoby mieć szóstkę. Poza tym
lubiła Amebę i biologię, może zresztą będzie studiować właśnie ten
kierunek? A skoro chce iść na biologię, to nie ma co tracić czasu,
trzeba się brać do roboty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzała na zegarek i postanowiła, że
posiedzi nad projektem przez dwie godziny. Nastawiła budzik
w smartfonie, potem puściła cichutko <i>Dziadka do orzechów</i>, przy którym zawsze świetnie jej się pracowało, i zabrała się do zadania.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Udomowienie
zwierząt, czyli domestykacja, zaczęło się około piętnastu tysięcy lat
temu. Spośród stu czterdziestu ośmiu tysięcy gatunków udało się do dziś
udomowić zaledwie piętnaście. Pierwszy udomowiony przez człowieka
gatunek to pies”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wybranie zdjęć psa zajęło Marysi masę czasu, bo
nie mogła się zdecydować, czy na slajdzie umieścić baraszkującego
w wodzie rottweilera, czy raczej wyżła na polowaniu. Bijąc się
z myślami, mimowolnie spojrzała na śpiącą Łapę. Wzięła aparat i zrobiła
jej zdjęcie. Tak, to był zdecydowanie dobry przykład ukazujący, jak
daleko zaszedł proces domestykacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet nie poczuła, kiedy
minęły dwie godziny. Przyszedł czas na relaks. Wzięła do ręki katalog
Festiwalu Mozartowskiego. Gruba, ciężka książka ze streszczeniami
wszystkich oper Mozarta była lekturą, po którą Marysia sięgała
najczęściej. Nareszcie spełniło się jej marzenie i w tym roku miała
karnet na festiwal. Kochana babcia zafundowała jej taki prezent. Babcia
miała nadprzyrodzony dar obdarowywania członków rodziny dokładnie tym,
czego pragnęli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ w tym roku Festiwal Mozartowski zaczynał się od <i>Cosi fan tutte</i>,
Marysia zaczęła lekturę katalogu od tej właśnie opery. Znała ją dobrze.
Miała chyba siedem lat, gdy Kuba po raz pierwszy ją na nią zabrał.
Czytała więc streszczenie tylko z nawyku. Sama opisałaby akcję nieco
inaczej, ale co tam! Liczy się muzyka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgnęła po boks z Complete Mozart Edition i założyła słuchawki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Była
właśnie przy arii Despiny, gdy drzwi się otworzyły i wolno, ze
spuszczoną głową, do pokoju weszła Celinka. Sięgnęła po swoją torebkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co ty się tak skradasz, Celuś? Idziecie gdzieś? – przyjaźnie zagadnęła siostrę Marysia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cela
rozpromieniła się. Okazało się, że wybierają się do Żukowskich na, jak
powiedziała ciocia Żukowska, królewskie ciasto owocowe w dużej ilości.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Królewskie ciasto owocowe w dużej ilości, mówisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Marysia
zerknęła na zegarek. Lekcje i porządki są zawsze, a królewskie ciasto
owocowe, zwłaszcza w dużej ilości – rzadko. Wybór był prosty.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja też chcę. Dajcie mi pięć minut! – wrzasnęła i rzuciła się do łazienki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po pięciu minutach – przebrana, uczesana i uśmiechnięta – była gotowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy wyszli na klatkę schodową, objęła Celinkę, szturchnęła ją w bok i szepnęła:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Trzy czte-ry.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kołysząc się miarowo do taktu, zaczęły podśpiewywać:</div>
<div style="text-align: justify;">
– <i>Hey Jude, don’t make it bad…</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Do
Żukowskich dotarli w miłym sobotnim nastroju. Królewskie ciasto owocowe
okazało się mocno spieczonym biszkoptem ze szklarniowym rabarbarem, ale
Marysia miała dziką ochotę na jakiekolwiek ciasto. Była czternasta,
a ona przecież od rana nie miała nic w ustach. Trzeba było to jakoś
nadrobić.[<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Dwie_Marysie-ebook/p86017i120032">źródło</a>]</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-31596803675907543042017-05-12T06:00:00.000+02:002017-05-12T06:00:00.168+02:00Bransoletka - Ewa Nowak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-GCXYSn-UEYs/WOergHMSlQI/AAAAAAAAAEg/JhfHmPU8RHw3TZfucodxAdJIbzec87OJgCLcB/s1600/nowak_bransoletka_m.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-GCXYSn-UEYs/WOergHMSlQI/AAAAAAAAAEg/JhfHmPU8RHw3TZfucodxAdJIbzec87OJgCLcB/s400/nowak_bransoletka_m.jpg" width="280" /></a></div>
<div class="motto">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><i>Granica między fantazją a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana.</i></div>
<div class="motto">
<br /></div>
<div class="motto_author">
Roman Polański</div>
<br />
<br />
<!--[if !mso]>
<style>
v\:* {behavior:url(#default#VML);}
o\:* {behavior:url(#default#VML);}
w\:* {behavior:url(#default#VML);}
.shape {behavior:url(#default#VML);}
</style>
<![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Niech się wreszcie nauczy</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W trzeciej klasie czytaliśmy <i><span class="italic">Dzieci z Bullerbyn</span></i>. Ostatnio znowu zajrzałam do tej
książki i uderzyło mnie, że gdzieś tam, w bezsłonecznej Szwecji,
i to ze sto lat temu, było dokładnie tak jak dziś. Idę do szkoły dwanaście
minut, a wracam czterdzieści, a najczęściej jeszcze dłużej. Droga do
szkoły jest całkiem innej długości niż powrotna. Astrid Lindgren była mądrą
kobietą.</div>
<div style="text-align: justify;">
My, dziewczyny, zazwyczaj wychodzimy razem.
Chwilę stoimy przed szkołą i gadamy, a potem idziemy grupami
w zależności od tego, gdzie kto mieszka. Dom Magdy jest najdalej.
W zeszłym roku to ustaliłyśmy, bo zmierzyłyśmy krokami, gdzie dokładnie
wypada połowa drogi między naszymi domami. Tylko co z tego? Magda ciągle
wykręca mi ten sam numer.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tego dnia jak zwykle wracała z nami Baśka.
Ona jest niesamowita – śmieje się cały czas i dosłownie ze
wszystkiego sobie żartuje. Przy niej zawsze mam dobry humor. Kiedy tylko Baśka
się odłączyła i pogalopowała wielkimi susami do domu, zrobiło się cicho.
Czekałam, aż Magda przeprosi mnie za to, że znów grzebała w moich
rzeczach, ale ona raptownie odwróciła się i wzięła mnie pod ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Słuchaj, Werka, miałam ci powiedzieć coś
niesamowitego! Wiesz, kto się wczoraj do mnie odezwał? Nie uwierzysz!</div>
<div style="text-align: justify;">
Byłyśmy dokładnie w połowie drogi, przy
przerdzewiałej skrzynce na listy koło sklepu spożywczego, przystanęłam więc
i czekałam, aż skończy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A, racja! – Magda niby nagle
przypomniała sobie, że tu jest połowa drogi. – Odprowadzisz mnie? To ci
opowiem...</div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem nawet mogłabym ją odprowadzić, ale ona
zawsze mnie o to prosi. Zastanawiałam się przez chwilę. Nie chciałam jej
odprowadzać, bo musiałam napisać wypracowanie i rozwiązać zadania
z matematyki, a poza tym chciałam poczytać. Kiedyś odprowadzałyśmy
się i bywało, że stałyśmy nawet dwie godziny, bo nie mogłyśmy się nagadać,
ale to już przeszłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz chciałam iść do domu. Bez niej. Dlaczego
nie umiem powiedzieć jej tego wprost? Nienawidzę tego w sobie. Zaczęłam
gorączkowo szukać w głowie jakiegoś pretekstu, bo o tym, że chcę
robić matmę, przecież jej nie powiem. Zanim się odezwałam, Magda powiedziała:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Racja, przecież i tak będziesz szła
ze Śliwą. To weźmy go...</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chciałam się z nią kłócić, dlatego zanim
zdążyłam się zorientować, już szłyśmy do mnie. Trudno, stracę trochę czasu, ale
przynajmniej usłyszę jakąś dobrą historię. Skoro nie chciała mówić przy Baśce,
to pewnie coś o chłopakach. Zapytałam, kto się do niej odezwał, ale Magda
powiedziała, że opowie, jak już wyjdziemy, bo nie chce przerywać. To długa
historia, a jej się chce siusiu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłam drzwi do mieszkania. Śliwa wyskoczył
na nas jak wściekły. Szczekał i piszczał z radości.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Siad, pies! – Usiłowałam opanować
jego radość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Magda zatkała nos. Wiem, że mój pies wydziela
okropny zapach, ale to nie było miłe. Mam czworonoga, który śmierdzi. Magda nie
musi demonstrować swojego obrzydzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz rację. Nie wierzyłam, jak mówiłaś,
ale racja, śmierdzi w całym mieszkaniu. On jest ohydny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Magda zdjęła buty, a raczej skopała je ze
stóp. Widziałam, że jeden zostawił ślad na ścianie. Jak ojciec zobaczy, znów
będzie gadanina do wieczora.</div>
<div style="text-align: justify;">
Magda poszła do toalety. Gdy wróciła, ściągnęła
sweter, poprosiła o herbatę z cytryną i miodem oraz o coś
słodkiego. Usiadła w moim fotelu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zerknęłam na zegarek. Śliwa piszczał, Magda
grzała dłonie o kubek.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czytasz to?</div>
<div style="text-align: justify;">
Przecież widzi, że to czytam. Jest okropnie
złośliwa. Naprawdę nie pamiętam, dlaczego w ogóle chciałam się z nią
przyjaźnić.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chodźmy, bo Śliwa szaleje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Byłam spięta. Lada moment ktoś mógł wrócić do
domu. Chciałam, żebyśmy wreszcie wyszły.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Minutkę, tylko dopiję. Pyszna, szkoda
zostawić. Nie wiem, jak ty to robisz, że zawsze wychodzi ci taka dobra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Usłyszałam klucz w drzwiach, Śliwa zaczął
szczekać z radości, a potem dobiegły mnie jakieś dziwne odgłosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kuba razem z Jarem, swoim kolegą, usiłowali
przepchnąć przez drzwi drucianą klatkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co to jest?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czołg z wodotryskiem. –
Bazyliszek patrzy na mnie z politowaniem i posyła Jarowi
porozumiewawcze spojrzenie. – Nie widziała nigdy klatki.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale taka duża... – Nie wiem, po co to
powiedziałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dla mnie. Od dziś będę w niej spał,
żebyś mnie nie pogryzła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Magda posłała mi spojrzenie pełne współczucia
i szepnęła: „Bazyliszek”. Wie, że tak nazywam Kubę. Wspomniałam jej
o tym w czasach, gdy zwierzałyśmy się sobie ze wszystkiego. Dziś na
pewno bym jej o tym nie powiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wreszcie wyszłyśmy. Spuściłam Śliwę ze smyczy
i myślałam, że Magda wreszcie mi opowie tę swoją niesamowitą historię, ale
ona zaczęła inny temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kochana ta Basia, nie da się jej nie
lubić.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To prawda. Ma niesamowite poczucie humoru.
Trzeba jej jakoś pomóc z tą historią, bo...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ty chcesz jej pomóc?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak, a co?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic. – Magda zrobiła jedną ze swoich
głupich min. – One cię nazywają: Ciuma.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kto?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Baśka i Oliwka. To znaczy kiedyś,
teraz już może nie. Ale to nie było miłe, gdy przy mnie tak o tobie
mówiły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciuma. No pięknie! A miałam wrażenie, że
Baśka mnie lubi. Zrobiło mi się strasznie przykro, bo akurat po Baśce czegoś
takiego bym się nie spodziewała. Chciałam zapytać, skąd Magda o tym wie,
ale nie dała mi dojść do słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Weruś, sorki, ale tu cię zostawię, bo mam
tylko dziesięć minut. Lecimy z mamą po buty dla mnie. Kupuję jednak te
kozaczki... Pogadamy jutro!</div>
<div style="text-align: justify;">
Pomachała do mnie. Pół minuty temu szła wolno,
ruszając się jak w smole, a nagle z werwą już biegła do domu.
Mieszkamy dość blisko siebie, może kilometr, ale nie chodzi o drogę, tylko
o zasady. Zawsze mi to robi – zostawia mnie na lodzie! A ja się
daję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zawołałam Śliwę i wściekła wracałam do domu.
Nie mogłam przestać o tym myśleć. Najlepszy czas – dwie godziny,
kiedy nikogo nie ma w domu, zostały zmarnowane i na dodatek zaczęło
padać, a jak na złość nie był to śnieg. Magda była już w domu,
a ja wracałam w strugach deszczu. Śliwa hasał w błocie, szczekał
i taplał się w kałużach. Wytarcie mu łap zajmie mi co najmniej
kwadrans. Nienawidzę zapachu sierści pomieszanego z błotem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pies ledwo dał się złapać. Musiałam mu kilka razy
przylać, żeby przestał się szarpać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ojciec już był w domu. Jeszcze go nie
widziałam, a już wiedziałam, że jest zły. Jego nastroje wyczuwam przez
ścianę. Może zobaczył ten ślad buta, może Śliwa coś nadgryzł albo Bazyliszek
zostawił bałagan.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszedł do przedpokoju. Odwróciłam się tyłem
i usiłowałam na niego nie patrzeć. „No, o co się tym razem
przyczepisz?” – pomyślałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet przez moment wydawało mi się, że nie jest
zły, ale to było tylko złudzenie. Popatrzył na mnie i warknął:</div>
<div style="text-align: justify;">
– A jakieś „dzień dobry” to nie łaska?</div>
<div style="text-align: justify;">
Znowu zaczyna. Coś tam mu odmruknęłam, żeby się
odczepił, ale nic z tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chodź no tu. Z kim ty się zadajesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z ufoludkami, nie wiedziałeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zacisnęłam szczęki ze złości. Nie cierpię głupich
pytań.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z ufoludkami? Jak ja lubię
rozgarnięte dziewczynki. Nie dziwię się, że żaden chłopak...</div>
<div style="text-align: justify;">
Nienawidzę, gdy ojciec niby tak dobrodusznie,
niby tak mimochodem gada, że z kimś takim jak ja żaden facet się nie
zwiąże. Byłam kłębkiem nerwów, więc od razu zakręciły mi się łzy w oczach.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O, już ryczy. – Ojciec krzywi się tak
samo jak Kuba. – Trochę dystansu do siebie. – Nagle zmienił
ton. – Wyobraź sobie, wysiadam dziś i widzę grupę rozwrzeszczanych,
ryczących małolat. Patrzę, a wśród tej menażerii jest moje dziecko... O,
przyszła matka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Cześć wszystkim. Ohydna ulewa.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pomóż matce.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzięłam od mamy ciężką torbę. Wystawała
z niej bagietka. Byłam głodna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co ci się stało, Werciu? Masz gorączkę?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mama zdjęła czapkę, strzepnęła z niej wodę
i ułożyła na komodzie, żeby wyschła. Znów zaczęłam płakać. Nie mam
pojęcia, dlaczego tak często płaczę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie wiem, co z nią zrobić. –
Ojciec się wyszczerzył. To chyba miało mnie rozbawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zabij mnie, będziesz miał wreszcie
spokój – rzuciłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ojciec podniósł ręce do góry jak na filmie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja się poddaję. Idę popracować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zostałyśmy z mamą same w przedpokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jadłaś obiad? – spytała.</div>
<div style="text-align: justify;">
To jest najważniejsze. Dziecko stoi
w przedpokoju zalane łzami, a jego matka pyta, czy jadło obiad. Czy
w tym domu nikogo nie obchodzi nic oprócz wyprowadzania psa, odkurzania
i jedzenia w szkole obiadów?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Była awaria wody i dali nam
drożdżówki i mleko.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Aha. A co było? Jaka zupa?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mówiłam ci! Nie było obiadu! – Nie
wytrzymuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czemu ty wiecznie podnosisz głos? Wracam
wieczorem zmęczona jak pies, a do ciebie strach się odezwać...</div>
<div style="text-align: justify;">
– A nie mówiłem? – odzywa się
ojciec. – Z nią nie da się wytrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do
swojego pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Śliwa spał zwinięty na moim łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wynocha! – Chwyciłam go za grzbiet
i zrzuciłam z łóżka. – Nie wolno, rozumiesz?! Nie wolno spać na
łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Musiałam go przytrzymać za kark, bo jak tylko
czuje, że dostanie, zaraz się wyrywa. A musi dostać, żeby zapamiętał, że
ze mną nie ma żartów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rzuciłam się na łóżko, ale narzuta śmierdziała
Śliwą, więc zerwałam ją z łóżka i cisnęłam na podłogę. Wtedy przyszła
wiadomość.</div>
<div style="text-align: justify;">
„Sprawdź mi, o której jutro grają <span class="italic">Złodzieja</span>. Tylko szybko, <span class="italic">please</span>”.</div>
<div style="text-align: justify;">
To Magda. Jutro będzie środa, środy mam
zajęte – angielski i basen. I ona o tym wiedziała. Na <span class="italic">Złodzieja</span> też chcę iść. I o tym również
wiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie doczekasz się. Koniec z tym. Nie
będę ci nic sprawdzać! A może jestem zajęta? A może nie mam teraz
Internetu? A może mam swoje sprawy? Może się kąpię i nie
słyszałam? – powiedziałam sama do siebie, ciągle patrząc na
wyświetlacz. – A może po prostu mi się nie chce? Sama sobie sprawdź.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawe, z kim idzie? Pewnie z mamą
albo z Andżeliką. Specjalnie wybrała środę. Specjalnie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Zrobiło mi się smutno. To ma być przyjaciółka?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy przyszła druga wiadomość: „Weruś, błagam!
Strasznie mi zależy”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta czterdzieści
sześć. Oderwała mi się podszewka w kurtce, wzięłam więc nici
i wolniutko, starannie, najdokładniej, jak tylko umiałam, zaczęłam ją
przyszywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skończyłam, zrobiłam elegancki supełek, odcięłam
resztę nici i dopiero wtedy włączyłam komputer. Poczeka. Nie będę całą
dobę na jej usługach. Niech się nauczy, że ja też jestem czasem zajęta
i mam swoje sprawy. Niech się wreszcie nauczy.[<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Bransoletka-ebook/p39209i96237">źródło</a>]</div>
<div class="serduszka" style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
<div class="serduszka" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="serduszka" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="serduszka" style="text-align: justify;">
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-4828311016883706072017-05-09T06:00:00.000+02:002017-05-09T06:00:18.381+02:00Mój Adam - Ewa Nowak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-0ksmEH9AavE/WOeoya7d7nI/AAAAAAAAAEI/WZMgD17FTgUvqlj2DDPffQ-JFywyNVVAgCLcB/s1600/moj_adam-egmont-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-0ksmEH9AavE/WOeoya7d7nI/AAAAAAAAAEI/WZMgD17FTgUvqlj2DDPffQ-JFywyNVVAgCLcB/s400/moj_adam-egmont-ebook-cov.jpg" width="257" /></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="body-bw" style="text-align: justify;">
<i><span class="char-style-override-2">W naszej tradycji
kulturowej kontaktów między płciami, żeby doszło do zalecanego przedłużenia
gatunku, na niego spada ogromny wysiłek przekonania jej, że to w ogóle ma</span>
<span class="char-style-override-2">sens. On musi stwarzać odpowiednią atmosferę,
wyszukiwać właściwe argumenty, rujnować się na potem nikomu niepotrzebne</span>
<span class="char-style-override-2">drobiazgi i prezenty, a przede
wszystkim przedstawiać się z jak</span> <span class="char-style-override-2">najlepszej
strony, a to znaczy kłamać od razu na początku związku. Ona z kolei
ma prawo reagować na to w sposób</span> <span class="char-style-override-2">dalece
niezobowiązujący – spojrzeniami, uśmiechami, tym, jak</span> <span class="char-style-override-2">wygląda, a przede wszystkim różnymi
półsłówkami. On musi się domyślać, czy one coś znaczą, i oczywiście
podkłada pod nie najróżniejsze treści – zupełnie niepotrzebnie, bo tak naprawdę
one nic nie znaczą. Wszystko to nie zmienia faktu, że kiedy już dojdzie do
tego, na czym mu tak zależało, od tego momentu cała odpowiedzialność za związek
spada na nią.</span></i></div>
<div class="body-bw">
<br /></div>
<div class="body-bw">
<span class="char-style-override-3">Jacek
Kaczmarski – płyta</span> <i><span class="char-style-override-4">Mimochodem</span></i><span class="char-style-override-3">,</span></div>
<div class="body-bw">
<span class="char-style-override-3">zapowiedź
do piosenki</span> <span class="char-style-override-4">Coś Ty!</span> <span class="char-style-override-4">(Zaloty)</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-QLGMt9K2jIU/WOepkZGklMI/AAAAAAAAAEQ/95gretTufb0Ux4ZHnMgs837dgO91lvH4ACLcB/s1600/flower_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-QLGMt9K2jIU/WOepkZGklMI/AAAAAAAAAEQ/95gretTufb0Ux4ZHnMgs837dgO91lvH4ACLcB/s1600/flower_opt.jpeg" /></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="tytul">
<b>Co ja właściwie zrobiłam?</b></div>
<div class="tytul">
<br /></div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Artura poznałam trzeciego października. Nie był to żaden
nadzwyczajny przypadek, nic romantycznego. Po prostu byliśmy w tej samej
grupie studenckiej. Chemia – niby ścisły kierunek, a facetów tylko
sześciu. Hanka, moja starsza siostra, uprzedzała mnie, że pierwszy rok jest
okropny. Liczysz na jakieś szalone życie studenckie, na wysiłek intelektualny,
na Bóg wie co, a dostajesz nudnych wykładowców i musisz się zmuszać,
żeby iść na jakieś zajęcia.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Trzeciego października stałam przed tablicą informacyjną
i usiłowałam zrozumieć, co oznaczają tajemnicze znaczki na naszym planie
zajęć i dlaczego Hanka jak zwykle musiała mieć rację. W liceum było
sto razy fajniej. W każdym razie w liceum przynajmniej rozumiałam, o co
chodzi w moim planie lekcji.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Masakra.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z mojej grupy.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Nie kumam, o co tu chodzi. Jaką my jesteśmy grupą?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Jeden G. Zaczynamy dopiero o jedenastej – jęknęłam. – Jak
ja to sprawdzałam?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Za trzy godziny? Wykończą mnie tu. Co masz zamiar robić?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Nie mam pojęcia. Nie wiem, czy o tej porze czynna jest
jakaś biblioteka. Nawet nie wiem, gdzie jest biblioteka.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Artur. – Wyciągnął do mnie rękę. – Mam stancję na Gęstej,
cztery minuty stąd. Zapraszam. Pomożesz mi zjeść trochę tego, co dali mi
w domu. Ledwo to wniosłem po schodach.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Mogłam powiedzieć: „Nie, dzięki, wolę się pouczyć (niby czego?),
wracam do domu (tylko po co?), pójdę na spacer i przemyślę kilka spraw
(tylko jakich?)”. Mogłam mu odmówić, ale dlaczego miałabym z miłym
chłopakiem o przyjemnej aparycji, żadnym podejrzanym, bo z mojej
grupy studenckiej, nie iść na wałówkę z domu?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Sorki za bajzel, przyjechałem o trzeciej w nocy.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Chyba zrobiłam głupią minę, bo Artur zaraz dodał:</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Jeżdżę w nocy, bo taniej.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Skąd jesteś?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Z Warszawy.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– To dlaczego tu studiujesz? Nie wolałeś...</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Nie, nie wolałem. Wolałem tu. Pewne okoliczności... Nie chcę do
tego wracać. Pasztet czy naleśniki z serem?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Artur zaczął otwierać jakieś słoiki, odpakowywać jakieś
paczuszki. Wstawił wodę na herbatę, a ja rozejrzałam się po stancji.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Kwadratowy, dość duży pokój z samodzielną łazienką
i aneksem kuchennym, łóżko, regał, dwie małe komody, zielony dywan
wyglądający na zupełnie nowy.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Zjedliśmy. Byłam bez śniadania, a jego mama robi całkiem
dobre naleśniki, chociaż jak dla mnie trochę za mało przypieczone. Moja mama
robi takie rumiane, ale darowanemu koniowi... wiadomo. Wypiliśmy po kawie,
a potem po herbacie. Artur gra w kulki. Ograł mnie z kretesem ze
cztery razy, ale potem załapałam algorytm i on przegrał. Wpadliśmy na ćwiczenia
równo z prowadzącą.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEU/dj6kaeqHRBEG3hO0Vi7YSOOTqftkA9DfQCLcB/s1600/serduszka_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEU/dj6kaeqHRBEG3hO0Vi7YSOOTqftkA9DfQCLcB/s1600/serduszka_opt.jpeg" /></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Nic nie rozumiem – jęczałam.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Spokojnie. Skoro inni dali radę, my też damy. Idziemy do mnie?
Widziałaś, ile tego jest?</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Nie dam rady. Obiecałam siostrze, że skoczymy do babci.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Szkoda. Zadzwoń do mnie wieczorem i spytaj, czy żyję, bo
jak sam zjem to wszystko, mój organizm może nie wytrzymać.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Wpisałam go sobie w kontaktach jako „Artur z grupy”, bo
nie wiedziałam, jak ma na nazwisko, a głupio mi było pytać. Po trzech
godzinach dostałam wiadomość:</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
„Ja jeszcze żyję, ale co to za życie... Wejdziesz na Socjetę?”.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Byłam akurat w sklepie. Wyłudziłam od mamy trochę kasy
i kupowałam ciepłe tureckie rajstopy, bo ponoć od przyszłego tygodnia
miało się strasznie ochłodzić. Kupiłam te, które akurat trzymałam w ręku,
i pędem pobiegłam do domu.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Siedzieliśmy na Socjecie ze cztery godziny z małymi
przerwami. Gadaliśmy o zadaniach z chemii nieorganicznej
i o tym, że taka wysoka dziewczyna z naszej grupy, Daria, jest
jakaś dziwna, że jutro może sypnąć śnieg, a Artur ma tylko trampki, bo do
domu jedzie dopiero w piątek, i o tym, że Allen ma ponoć kręcić
coś w Warszawie. Byłoby super statystować u niego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEU/bm9og-mn-m07H7PQGyb54CO3HZQwfp51QCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEU/bm9og-mn-m07H7PQGyb54CO3HZQwfp51QCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" /></a></div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
W czwartej klasie podstawówki moja absolutnie wtedy
najbliższa przyjaciółka zakochała się w takim jednym kujonie, Mateuszu.
Łaziłam razem z nią pod jego salę i razem z nią udawałam, że co
przerwę znosi nas tam absolutnie przypadkiem. Po jakichś dwóch tygodniach ona
się odkochała, a mnie ten Mateusz podobał się jeszcze bardzo długo, ale
oczywiście nikt się nigdy o tym nie dowiedział, zwłaszcza on.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
W gimnazjum też miałam najlepszą przyjaciółkę, Justynę.
W pierwszej klasie chciałyśmy zostać zakonnicami i koniecznie uczyć
się jeździć konno. Chłopakami zaczęłyśmy się interesować gdzieś w połowie
drugiej. Jeden taki Jarek cztery razy z rzędu poprosił mnie do tańca na
dyskotece. Myślałam o nim z pół roku. Potem wyprowadził się do
Przemyśla i przeniósł się do innej szkoły.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
W trzeciej klasie tematem wielu naszych rozmów
z Justyną była bezdenna głupota chłopców. Spotykałyśmy się u mnie
albo u niej na nocowanie, piekłyśmy tosty, skubałyśmy galaretki
w czekoladzie i robiłyśmy listy wszystkich chłopców, których znamy.
Potem kolejno obgadywałyśmy, w czym który jest beznadziejny. Mnie podobał
się wtedy Rafał, dwa lata od nas starszy. Chodził do tej samej szkoły języka co
my, tylko oczywiście do grupy dla licealistów. Na jego widok dostawałam
migotania przedsionków. Miał dziewczynę, Julkę ze swojej grupy. Rafała
obgadywałam strasznie, chyba najgorzej ze wszystkich.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
W liceum zakochałam się od razu. W mojej klasie był
taki Tomek. Gapiłam się na niego ukradkiem aż do lutego, czyli ponad pół roku,
gdy moja wtedy najlepsza przyjaciółka, Majka, uświadomiła mi, że jeden gość
z drugiej klasy gapi się na mnie. Fakty to potwierdzały. Na dodatek raz,
jak szłam do szkoły, powiedział mi „cześć, Ewa”, co przeżywałam ze dwa
tygodnie. Nie był mi obojętny aż do wakacji. W wakacje Majka pojechała do
ojca do Norwegii, a ja na obóz hippiczny (panicznie boję się koni, ale to
okazało się dopiero na miejscu; obóz oczywiście wymyśliła Hanka). Zakochałam
się w dwóch facetach: w naszym trenerze (własnoręcznie podsadzał mnie
do siodła i mówił, żebym się nie przejmowała, nie każdy przecież musi
jeździć konno) oraz w Piotrku. Kiedy po raz szósty czy ósmy spadłam
z konia i nie mogłam się prawie ruszać (taka byłam poobijana),
właśnie on przyniósł mi do pokoju ciasto z czereśniami i powiedział,
że szkoda, że nie jadę z nimi nad rzekę. Przestało mnie ściskać
w dołku na myśl o nim dopiero gdzieś koło października.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
W kwietniu był u nas w liceum dzień otwarty.
Majka, bez mojej wiedzy i zgody, zgłosiła nas na wolontariat. Stałyśmy
przy wejściu i miałyśmy opowiadać kandydatom, jak u nas w szkole
jest fajowo. Zagadnęłam jednego gościa, Michała. Powiedziałam mu szczerze, że
nasze liceum jest beznadziejne, potem jeszcze mu to powtórzyłam na spacerze po
starówce i u niego w domu na obiedzie z jego rodzicami.
Powiedział, że teraz już nic go nie powstrzyma – żeby się waliło i paliło,
idzie do mojego liceum.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Przez całe wakacje się nie widzieliśmy. Odzywał się do mnie szczątkowo,
a ja przez dwa miesiące zastanawiałam się, co robić – zacząć chodzić
z facetem, który jest młodszy ode mnie, czy nie.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Pod sam koniec sierpnia podjęłam decyzję, że biorę, co mi dają,
i byłam zdecydowana zacząć z nim być.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Pierwszego września ograniczył się do powiedzenia mi „cześć”
i wieloznacznego uśmiechu, drugiego pogadaliśmy o tym, że czuje się
w tej szkole dziwnie, trzeciego poznałam go z Majką, piętnastego we
troje obgadywaliśmy naszych wspólnych nauczycieli. W listopadzie
zrozumiałam, że zmarnowałam wakacje na podejmowanie kompletnie bezsensownej
decyzji. W grudniu Michał zaczął chodzić z dziewczyną ze swojej
klasy, Karoliną. Chodziłyśmy razem na kółko chemiczne. Zdolna bestia, ładna,
mądra i urocza na dodatek.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Kiedy na horyzoncie zaczęła majaczyć studniówka, wpadłam
w panikę i zaczęłam rozpowiadać po szkole, że tańczenie poloneza to
obciach i że wołami nikt by mnie nie zaciągnął. Postanowiłam, że zapłacę,
ale na dwa dni przed imprezą „przypadkowo” się rozchoruję. Majka chodziła wtedy
z Pawłem – absolwentem naszego ogólniaka poznanym na święcie szkoły –
i załatwiła mi do tańczenia jego brata. Najprzystojniejszy facet, jakiego
w życiu widziałam. Urok Małysza, wygląd Banderasa. Nogi mi się plątały
podczas wszystkich prób. Trzymanie go za rękę odreagowywałam do późnych godzin
nocnych.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Na studniówkę szłam tak zdenerwowana, że z pewnością miałam
stan przedzawałowy. Niepotrzebnie. Zatańczył wzorowo, i to nie tylko
poloneza. Wywijaliśmy razem do białego rana. Odwiózł mnie taksówką
i odstawił pod same drzwi.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Serce o mało nie wyskoczyło mi uszami. Byłam gotowa rzucić
mu się na szyję i szczerze wyznać, co się dzieje w mojej głowie,
w sercu, w żołądku i we wszystkich innych komórkach mojego
ciała.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Fajnie było. – Podał mi rękę i zajrzał mi w oczy
z pewnością nie jak znajomy znajomej.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Nie zasnęłam tego dnia. Rzuciłam się na zdjęcia ze studniówki jak
lwica. Byliśmy na sześciu. Umieściłam je na moim profilu, zalajkował wszystkie.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Nigdy więcej się do mnie nie odezwał.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
A potem to już poznałam Artura.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" /></a></div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Artur urodził się i mieszkał w Warszawie. Trochę grał
na gitarze, lubił Leśmiana, uwielbiał czytać. Nie znosił tańca, bo jakiś czas
temu chodził z Kamilą Jutrzenko, tą mistrzynią Polski w tańcu
towarzyskim, i to ona mu obrzydziła taniec. Zdradziła go na jakimś obozie
treningowym. Myślał, że będą razem na zawsze, kupił jej lwa jako symbol siły
ich uczucia, a ona regularnie zdradzała go z jakimś chodzącym
mięśniakiem – kulturystą czy kulomiotem. Artur miał młodszą siostrę, jeszcze
w przedszkolu. „Upiorne dziecko” – jak o niej mówił. Pasjami
uwielbiał jajecznicę. Smażył ją na wszystkie możliwe sposoby: sauté, na cebuli,
na kiełbasie, na cebuli i kiełbasie, na szynce, na boczku, na pomidorach,
na pieczarkach, na papryce, na maśle, na oliwie, na smalcu ze skwarkami,
z łososiem, z ziołami. Lubił zupy: rosół, ogórkową, pieczarkową,
pomidorową (ale wolał z ryżem niż makaronem), żurek, grochówkę, kapuśniak,
barszcz. Nie lubił tylko szczawiowej. Jego mama była księgową, ojciec
architektem. Mieli starego kota – złośliwego, chimerycznego persa.
W liceum dobrze jeździł na desce, ale teraz już go to nie bawiło.
Uwielbiał kryminały, zresztą od zawsze miał specyficzny stosunek do literatury
– zawsze go bardziej ciekawiło to, jak książka powstała, niż jej treść.
W szkole lubił historie o tym, kto był pierwowzorem postaci
literackich. Poznał kiedyś nawiedzoną pseudopisarkę. Miała szesnaście lat,
a mówiła o sobie „powieściopisarka”. Chciała o nim pisać
powieść, ale oczywiście ją wyśmiał i to ona skutecznie obrzydziła mu
powieści współczesne. Na chemię poszedł, bo to mu w szkole szło najlepiej.
Nie miał pojęcia, co chce w życiu robić.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Miał dziewczynę – Klarę. „Klara pisze, że...”, „U Klary
teraz jest taka śnieżyca, że nie widzi czubków swoich palców”, „Zobacz, co mi
Klara przysłała. Niesamowite, nie?”, „Klara mówi, że koniecznie muszę zobaczyć
nowego Allena. Idziemy? Może dziś po południu? Tylko bez wykrętów”, „Klara cię
pozdrawia. U niej strasznie teraz cisną. Pisze, że ledwo zipie”.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Klara Mazurowska, lat osiemnaście. Uczennica trzeciej klasy
liceum, profil humanistyczny. Ładna, miła, laureatka olimpiady polonistycznej.
Idzie na MISH, czyli do mekki humanistów. Ma dwóch starszych braci, od trzech
lat mieszka w starym drewnianym domu pod Warszawą odziedziczonym po
dziadkach. Dom jest piękny, ma klimat, ale nie da się go dobrze ogrzać
i wszyscy niemal cały rok chodzą w grubych swetrach i wełnianych
skarpetach. On też ma u niej w domu swoje wełniane skarpety. Klara
musiała szybko zrobić prawo jazdy, bo dojazdy do szkoły były koszmarne. Nie ma
zdolności muzycznych. Usiłowała grać na gitarze, pianinie, harmonijce, ale
wychodziło to fatalnie. Nie nosi niczego z mikrofibry, bo ją uczula. Lubi
błękitną bieliznę z koronką, uwielbia kwiaty i uważa, że
w poprzednim życiu na pewno była rośliną. Trochę boi się wody i nigdy
nie nauczyła się pływać. Nie pija kawy, ale lubi wszystko, co pachnie kawą –
balsam do ciała, błyszczyk, płyn do kąpieli, wodę toaletową. Nie rozumie, jak
ktoś może z własnej woli jeść grejpfruty. Woli psy od kotów, ale koty też
toleruje. Artur bardzo ją kocha, bo jest absolutnie wyjątkowa.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
O wielu moich najlepszych przyjaciółkach nigdy nie
dowiedziałam się tyle co o Klarze. Mogłabym napisać jej biografię.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Wiedziałam o jej istnieniu od drugiego czy trzeciego dnia.
Nie przeszkadzała mi. Lubiłam Artura, bo jak mało który chłopak miał
w sobie to coś. Nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela, a tu bach
i mam. Fajnie przyjaźnić się z chłopakiem, i to byłym facetem
Kamili Jutrzenko.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Któregoś dnia siedzieliśmy na korytarzu przed zajęciami
z organicznej. Artur wyjął smartfon.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Stań spokojnie. – Wymierzył we mnie obiektyw. – Klara
koniecznie chce zobaczyć, jak wyglądasz zdenerwowana.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Trochę padało. Czułam, że grzywka ohydnie przykleiła mi się do
czoła, że mam czerwone policzki i spierzchnięte wargi. Nie wiem, dlaczego
zależało mi na tym, żeby dobrze wyglądać.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– „Jest śliczna. Zabierz ją na herbatę, bo widać, że przewiało ją
na wskroś”. – Artur przeczytał mi jej odpowiedź.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-GKbQ_oEyYM0/WOep0vq8sOI/AAAAAAAAAEY/z3uf35vDCJkp2KDhL3TT64CXE9AVATCfwCEw/s1600/serduszka_opt.jpeg" /></a></div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Siedzieliśmy razem na wszystkich zajęciach, na które razem
chodziliśmy, przychodziłam do niego na stancję i zjadałam wałówkę
z domu, rozwiązywaliśmy razem zadania, uczyliśmy się, pożyczaliśmy sobie
notatki, podręczniki, długopisy, dawałam mu chusteczkę higieniczną, gdy było
zimno i leciało mu z nosa, a on nie miał chusteczek. Razem znaleźliśmy
dermatologa, kilka razy odprowadziłam go na laser, bo on ma od słońca naruszoną
pigmentację na ramionach i plecach. Artur brał ode mnie torbę, gdy była
bardzo ciężka. Jeśli któreś z nas szło do biblioteki, to drugie wiedziało,
że nie musi się śpieszyć, bo zajęte miejsce na pewno czeka. Chodziliśmy do kina
(tanie środy). Urodziłam się w Lublinie, ale tak naprawdę miasto
zwiedziłam dopiero z nim. Byliśmy na Majdanku (byłam w podstawówce
z klasą i raz, jak przyjechali do nas kuzyni z Rzeszowa, ale
dopiero podczas zwiedzania z Arturem dotarło do mnie, do czego zdolny jest
człowiek). W muzeum sztuki Artur kupił kartkę i poszliśmy na pocztę
przy Grodzkiej, żeby wysłać ją do Klary. Dopisałam: „Serdeczne pozdrowienia
z pięknego Lublina przesyła Ewa”. Byliśmy też w kaplicy Trójcy
Świętej (freski cudowne, no i ta atmosfera).</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Może zapisz się na kurs przewodników turystycznych? Będziesz
miała drugi zawód. A w ogóle co cię tak nagle zaczęło nosić? – kpiła
Hanka.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Dlaczego jej dokuczasz? Każdy musi na własną rękę odkryć swoje
miasto. Ja to popieram – mówiła mama.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
– Ja na przykład do tej pory nie odkryłem, he, he – mówił tata.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Jest z Rzeszowa i do Lublina sprowadził się
z powodu mamy, a raczej Hanki w brzuchu mamy.</div>
<div class="body" style="text-align: justify;">
Kiedy Artur pojechał do domu na pierwszego listopada, u nas
lało. Nie ruszyłam się z domu na krok. Przygotowałam sześć tras na spacery
dla nas i zaczęłam żałować, że nie poszłam na historię sztuki.[<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Moj_Adam-ebook/p39918i97248">źródło</a>]<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-34408669820121933572017-05-05T06:00:00.000+02:002017-05-05T06:00:05.527+02:0019 razy Katherine - John Green<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-9VM2FgdRRXk/WMhcGgeXE2I/AAAAAAAAhbI/LWgTCaDQGeEipXlxXyYDec0Yq98YtLJcwCLcB/s1600/168897.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #274e13;"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #274e13;"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #274e13;"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #274e13;"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #274e13;"></span></div>
<span style="color: #274e13;"><b><a href="https://2.bp.blogspot.com/-9VM2FgdRRXk/WMhcGgeXE2I/AAAAAAAAhbI/LWgTCaDQGeEipXlxXyYDec0Yq98YtLJcwCLcB/s1600/168897.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-9VM2FgdRRXk/WMhcGgeXE2I/AAAAAAAAhbI/LWgTCaDQGeEipXlxXyYDec0Yq98YtLJcwCLcB/s400/168897.jpg" width="262" /></a>Miliony sprzedanych egzemplarzy, adaptacja filmowa, nagrody i
rzesze wiernych fanów – popularność Johna Greena już dawno wyszła poza
USA i stale rośnie!</b></span><br />
<span style="color: #274e13;">
</span><span style="color: #274e13;">Ambitna literatura młodzieżowa dla myślących.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Książka znajduje się </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">w szkolnej bibliotece!</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Polecamy!</span></b></div>
<br />
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
OPIS: <br />
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Katherine V uważała, że chłopcy są odrażający.<br />
Katherine X chciała się tylko przyjaźnić.
<br />
Katherine XVIII rzuciła go drogą mailową.
<br />
K-19 złamała mu serce.
<br />
<br />
Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczętach o imieniu
Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już
dziewiętnaście razy.
<br />
<br />
Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w
podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem,
wielbicielem reality show "Sędzia Judy". Chłopcy mają w kieszeni
dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to
nie towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad
Teorematem o Zasadzie Przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma
nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych
tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną.
<br />
<br />
Miłość, przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają
się na prawdziwie wybuchową mieszankę w tej przezabawnej,
wielowarstwowej powieści o poszukiwaniu samego siebie.
<br />
<br />
[Bukowy Las, 2014]<br />
<br />
<b>Fragment: </b><br />
<br />
<div class="Body">
Rankiem następnego dnia po ukończeniu szkoły średniej,
kiedy to rzuciła go dziewiętnasta z kolei dziewczyna o imieniu
Katherine, Colin Singleton, niegdyś uznawany za cudowne dziecko,
postanowił wziąć kąpiel. Zdecydowanie wolał brać kąpiel niż prysznic,
gdyż jedną z jego podstawowych zasad życiowych było nigdy nie robić na
stojąco tego, co można zrobić na leżąco. Gdy tylko zaczęła lecieć gorąca
woda, Colin wszedł do wanny, usiadł i z dziwnie obojętną miną
przyglądał się, jak poziom wody się podnosi, stopniowo zakrywając jego
skrzyżowane nogi. Zarejestrował, choć bez szczególnego przejęcia, że
jest już zdecydowanie za wysoki na tę wannę – wyglądał w niej niczym
dorosła osoba udająca małe dziecko.</div>
<div class="Body">
Woda zalewała jego szczupły, choć niezbyt
umięśniony brzuch, a Colin myślał o Archimedesie. Jako czterolatek
przeczytał książkę o tym greckim filozofie, który podczas kąpieli
zauważył, że objętość bryły można zmierzyć objętością wypartej przez nią
cieczy. Dokonawszy tego odkrycia, krzyknął ponoć: „Eureka!”, po czym
nagi wybiegł na ulice miasta. Autor książki twierdził, że wiele
doniosłych odkryć wieńczył taki właśnie moment objawienia. Colin bardzo
chciał dokonać wielu doniosłych odkryć, więc kiedy mama wróciła
wieczorem do domu, zapytał:</div>
<div class="Body">
— Mamusiu, czy ja kiedyś wykrzyknę „Eureka!”?</div>
<div class="Body">
— Kotku — odpowiedziała, biorąc go za rękę – co się stało?</div>
<div class="Body">
— Chcę wykrzyknąć „Eureka!” – wyjaśnił takim tonem, jakim inne dziecko powiedziałoby, że marzy o Wojowniczym Żółwiu Ninja.</div>
<div class="Body">
Mama pogładziła go wierzchem dłoni po policzku i uśmiechnęła się, nachylając się tak blisko, że wyczuł zapach kawy i kosmetyków.</div>
<div class="Body">
— Oczywiście, maleńki. Na pewno tak będzie.</div>
<div class="BodySpA">
Jednak matki kłamią. Wszystkie.</div>
<div class="Body">
Colin wziął głęboki wdech i zsunął się do wanny,
zanurzając głowę. Płaczę, pomyślał, otwierając oczy, by popatrzeć przez
szczypiącą od mydła wodę. Czuję się, jakbym płakał, więc chyba płaczę,
ale nie mogę tego sprawdzić, ponieważ jestem pod wodą. Jednak nie
płakał. O dziwo, czuł się na to zbyt przygnębiony. Zbyt mocno zraniony.
Tak jakby Katherine zabrała ze sobą tę jego część, która była zdolna do
płaczu.</div>
Wyjął zatyczkę z odpływu, wstał, a następnie
wytarł się i ubrał. Kiedy wyszedł z łazienki, zobaczył, że na łóżku
siedzą mama i tata. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-iJkUC5o9jnc/WMhcvqNn-_I/AAAAAAAAhbM/SangY99d1j0kqxznT8LvkyQFlZDFkevbgCLcB/s1600/_CoverS1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-iJkUC5o9jnc/WMhcvqNn-_I/AAAAAAAAhbM/SangY99d1j0kqxznT8LvkyQFlZDFkevbgCLcB/s640/_CoverS1.jpg" width="230" /></a></div>
<br />
<div class="BodySpB">
Mimo wszystko Colin żywił irracjonalną nadzieję, że
rodzice przyszli do jego pokoju, by przekazać mu wieści z kategorii
czwartej. Zasadniczo był pesymistą, ale w kwestii wszystkich Katherine
czynił wyjątek: zawsze miał nadzieję, że do niego wrócą. Wezbrało w nim
tak silne przekonanie, iż ją kocha, a ona kocha jego, że aż poczuł
w ustach metaliczny smak adrenaliny, bo może to jeszcze nie koniec, może
znów poczuje jej dłoń w swojej i usłyszy pewny, zuchwały głos, który
zniżała do szeptu, by powiedzieć „Kocham cię”, szybko i cicho, tak jak
zawsze. Wyznawała mu miłość, jakby ujawniała tajemnicę, i to wielkiej
wagi.</div>
<div class="Body">
Tato wstał i podszedł do niego.</div>
<div class="Body">
— Katherine zadzwoniła na moją komórkę — powiedział. — Niepokoi się o ciebie.</div>
<div class="Body">
Położył dłoń na ramieniu syna, po czym obaj postąpili krok do przodu i się objęli.</div>
<div class="Body">
— Bardzo się martwimy — wyznała mama. Była drobną
kobietą o kręconych brązowych włosach z pojedynczym pasmem siwizny nad
czołem. — I jesteśmy zaskoczeni — dodała. — Co się stało?</div>
<div class="Body">
— Nie wiem — cicho odrzekł Colin w ramię ojca. - Po prostu… miała mnie dosyć. Zmęczyła się. Tak powiedziała.</div>
<div class="Body">
Wtedy mama się rozpłakała. Przez chwilę przytulali
się całą trójką w gmatwaninie rąk. W końcu Colin wyplątał się z objęć
rodziców i usiadł na łóżku. Czuł niepohamowaną potrzebę, by natychmiast
pozbyć się ich z pokoju, i miał wrażenie, że jeżeli zaraz nie wyjdą, to
wybuchnie. Dosłownie. Jego wnętrzności rozprysną się po ścianach,
a cudowny umysł rozmaże się po kapie przykrywającej łóżko.</div>
<div class="Body">
— Trzeba będzie znaleźć chwilę, żeby oszacować
różne możliwości — powiedział tato, który doskonale potrafił szacować. —
Nie chodzi mi o to, by szukać dobrej strony tej sytuacji, ale wygląda
na to, że będziesz miał więcej wolnego czasu tego lata. Może zapiszesz
się na letni kurs na Northwestern?</div>
<div class="Body">
— Naprawdę muszę pobyć trochę sam, przynajmniej
dzisiaj – odrzekł Colin, starając się zachować spokój, żeby rodzice
wyszli, zanim jednak eksploduje. – Może szacowaniem zajmiemy się jutro?</div>
<div class="Body">
— Oczywiście, kotku — zgodziła się mama. —
Siedzimy w domu cały dzień. Przyjdź do nas, kiedy będziesz chciał.
Kochamy cię. Jesteś zupełnie wyjątkowym człowiekiem, Colinie, nie wolno
ci myśleć inaczej przez tę dziewczynę, bo jesteś najwspanialszym,
najbystrzejszym chłopakiem…</div>
<div class="Body">
I właśnie wtedy ten zupełnie wyjątkowy,
najwspanialszy i najbystrzejszy chłopak rzucił się do łazienki
i porzygał się jak kot. W sumie było to coś w rodzaju eksplozji.</div>
<div class="Body">
— Synku! — przeraziła się mama.</div>
<div class="Body">
— Chcę tylko zostać sam — powtórzył z łazienki. — Proszę.</div>
<div class="Body">
Gdy wrócił do pokoju, rodziców już nie było.</div>
<div class="Body">
Przez następnych czternaście godzin, nie robiąc
przerw na jedzenie, picie czy ponowne wymiotowanie, Colin przeglądał
księgę tegorocznych absolwentów, którą dostał zaledwie cztery dni
wcześniej. Prócz typowych dla takiej publikacji banialuk zawierała wpisy
od siedemdziesięciu dwóch kolegów i koleżanek. Dwanaście z nich było
zwykłymi autografami, pięćdziesiąt sześć osób podziwiało jego
inteligencję, dwadzieścia pięć deklarowało, że chciałoby go poznać
lepiej, jedenaście, że fajnie było go mieć na zajęciach z angielskiego,
siedem użyło zwrotu „zwieracz źrenicy”<a class="footnote-link" href="http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/020811/020/ff/101/OEBPS/Text/19razyKatherine-5.html#footnote-145715-3" id="footnote-145715-3-backlink"><span class="FootnoteRef">[3]</span></a>,
a siedemnaście udzielało oszałamiającej rady: „Zachowaj luz!”. Colin
Singleton mógł zachować luz mniej więcej tak jak płetwal błękitny mógł
zachować smukłą sylwetkę czy Bangladesz bogactwo. Prawdopodobnie tych
siedemnaście osób żartowało. Zastanawiało go też, jakim cudem dwudziestu
pięciu uczniów z klasy, z większością których chodził do jednej szkoły
przez dwanaście lat, chciało poznać go lepiej? Jakby do tej pory nie
mieli takiej możliwości.</div>
<div class="BodySpA">
Ale przede wszystkim przez tych czternaście godzin odczytywał wciąż na nowo wpis od Katherine XIX:</div>
<div class="BodyNarrowNoInd">
<span class="Italic">Col, za wszystkie miejsca, w których byliśmy. I w których będziemy. Szepczę bez ustanku: „Kocham Cię”.</span></div>
<div class="BodyNarrowNoInd">
<a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wAARCAC3An4DASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD9U6KKKACiiigAooooAKKKKACimk4/PFOoAKKKKACkyCcd+tLTT0OOooARuAT0HtXyLpPxI12+/Zh8Ya7Pr2otqh8R+VbXaXTrNGhng/doc5Rdpb5QeAT619dLuK/NjJ7DtXxnpttFP+z3NGgQJL4+VQ33VcG4QA9OBj+VAH2ZFgRoBnGBwTzTl4HXNAPFLQAUUUUAFFFFABRRTTQA6ivCfjT+0vH4B1O30Twxpg8Ua4bmO3uY0Y+TbO5wkTsBjzGIIC54xz6V6T8MPH1t8SfBGm+III/s32lSJrYtuMEqkq6E46hgew9aAOtopFORmloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAY/Py880+kZd2Occ5oIB6joc0ALTQeT7e1KKaRycHAPcdaAFJAYdAT696dUWNjKuGIOeeuKe3IJPIx0oADnPI+lfI+g6PG3wKvbaQrFDp3j5A4XOWUXsaY9j8/wClfW4UKqgDAHavkS/iNt8HPjfpVqzRtpHix71HA/h8+F+p9NhoA+vV6ClqGznFzaQTAgiRFcEd8jNTUAFc541+IHh74eaab/xDqkGmW5OE81svIfREGWY+wBrnPin8UpPCc1roGg26ar4y1IH7HZMx8uBB964nYfciXqScZxgd8eJ+HNCbWtT1LxeNVtpzaMx1T4g61EJIo3U4MWm2zfIEXhRIw5zhQTwQD0SL9qjRrrUfJtvCXi6e0VTI16mkt5YjAyXxnO3A64r0L4efE3w98U9DOq+Hb4XdujmOVHUpJE/911PI4/CvPPjv4s1tNG8G+E/C2oNDqvi24Fp/aLx4kS2CAyygYG1sMCeBjnGD06/4SfBfw78GdKmtNEimkuLoIbu8uJC0k7KDgkdAPmPAHegDvxXlnxh+MFh4Z8O+KdM0bUI5/GFnZI0VjGG8yNpnSKNs4xndKhAznp2r1Ee5r4k+MWgP4P8Ai/401CK9nttQmutO1S2snYFNVtTNF5kSZ6yJMqEAfwq1AG54JfRT4W+H2mxXK21t4ckk8VeK7i4wHjuYnZFjkJ5MjS7wFPO1QeeK9J/ZB8V6Nr3w4ntNOlkbUILya6v42hZVheaV2RQxGG+UDoe1eWJcrd6p8X/F13YGy8O6Tc3U+nRyR7Uu9TcGFJGJH7wqVJC8hGlJHJzX0h8EPCCeCPhT4Z0tbYWs62Uc1yu3axndQ0m71O4kfhQB3anIH9KWiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigApCMgj1opF6DBB9xQA6ik79OKWgBp545HvQrZXIHtgilpFwB2GPSgBpdScbhXy9qEKtrP7RfhdrZ4jc2A1a3ifgOfs5LODnu4Q19RhgxyCD6EV4T8SNCi0X9oHw1qkrOmm+LNMufDl7s/56bS0efr0/4DQB6v8PLn7b4A8M3HXzdMtpPziU1W+Jvji1+HHgnVvEN2PMW0izFCDzNKx2xoP95iB9M+lcN+zl4mS0+FEmlarcmG98Jyz6bqBnUp5SxMxUnP8Pl459jXNaB4lj+NHje08Va0PI8AaffrY+HbSVT/AMTG/OR9odcchQG254HXqDQBzXh3wnc67qa+D72eWTxh4iQ6j421QKRNaWnymOyjYjChsqvHGAx5GMei6XokHxF8d/2fBFHB4D8DzJaQ6ei5ivb9Y/4v9iAMoA5+fntXL+CvEsek+Hfi78Vrncbq5vri0smGWBhgAit1A75cgV6T4K02L4P/AAXikv2b7RY6e+oajKx+eW4ZTLMST1JckD8KAOK+Jbyr+1T8KwceV9kvdvPcxvn9MV72Ogr5/vZrjW/jt8HbiVWlu00K7vbozqPMQPCBlgAADuOOg5r6AHFAC14n+1r4b0/U/hRd6xMoi1fRpobjTbpAPMSYyooUH0bI49QD2r2yvmz9sTxlJDaaD4Wswftcsp1eV+o2QZ8pMDkl5SoH096AF+CPwvsfiHDf+LvEEt7fWD6/eXmm6NLKRYJ+8I87yehYvvPXHtX0iucc9a534deGx4Q8B6Bo23a9nZRRyA95NoLn8WLH8a6OgAooooAKKQ57Uiur52kHBxxQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAQ9KaCFwuMd+OlPooAaAfXP1petIWAYKSMnp70IuxcCgB1M+bHYHP6Zp2QDyevSmsMcgfMe4oAVsBgefpXm/x+8OTa78Ory+sdw1jQnTWbCSM4YSwfOQMc/Mu9ce9eju+zHQA9ye9IyhwQwByMEHpigD5E+LEs8l617ol2LXwx8WYLGCS9RS32O5VlBBA6h4yVPfO70r2jxrb2XgtPhf4fskjhtYdXijiQgArFDazFmwPYDJ968R8FqTrXjL4M61dNaQWuovdeG76dlQ2c6v5sPH91shlAznLjvWn4m+JN94okXxFrdn9gu/Aen3Ftd2pYIkus3P7iNEyfmQKDJn0agCT4bwSeOvDnwt8DrHvs7cP4m1v5v8Aln9oka2jb18x2DEdcKDXrnxcvv8AhKdX0T4d2qytLrDC71J4v+XfT4nBcse3mMBGPqa80+FGu6R8JfCx8P8Ahy1u/Hnj662fb/7OQvBFKFCrG9zjYkUY4GCeh9a9R8E+En+Hen674u8X6pFe+IryP7RqeoLlYbeGMErBED0jQZ9yeTQBz3w9uv8AhKP2kviNqRk86DRbO00a2wfljBBklUe+9TmvbBwK8X/ZjsLi88PeIvGN1bG0k8W6tPqcMR6pb5xFn/x4/Qg969mJPBoAjurmOzhluJ3WKCJDJJI5wqqBkkn0xn8q+RvCF+nx6+PI1aGIXGmi7F27Opzb2FqSLZD2Bmn/AHhX0Qdq6f8AaO+MsOrNceBdFW5vUeVbbVJLJSXnkJ4sISP+Wj4+c/wrnqeK9O+BPwv/AOFY+DhHdpCut6g4ub9rdcIjYwkSf7Ea4Ufie9AHpQ6UtIKRuc9qAGyOsaszEKoGWJ4AArzq/wD2ivhxpl7Naz+LLMywsVkMQeVEI45ZVK/rXmmvanrv7TPjXU/DWh6jNo3w40qT7PqmoQDEuoygndHG2D8vbrjHJByoqb4r+HdMs7vwV8I/CelQxafqV2l3rVnYny3NjEy7mkfOfmOck5J24oA7b4rfG/TPDPwyXX9B1G0u7nU0aPSpmy0LOOGkb/ZQBmOf7uO9eXfsvePNE0Hx1rfgm18R3niVdS2ahaXs0bIrXAjb7WCrYK5ZQRkcj9X/ALZPhK30HwD4WvdO05I9E0SWWAWVugWKFpFHlOR3UMhUjvv55rK/Zy+F9vqnxJ0/xlYXU9z9kjnutT1FYXit7m8uFx9lhVsEpEGYs3ckCgD66Xp/hS0i9OKWgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKTHNLTT16/pQAjA4OPlNGCCSAN30oOJOhPB7GkGV4xk9hnnFAChcnJHOBzmgLsQBRgDoBTutNb07+nSgAYAn3FeE/EP4i654/8X3XgjwTenRrTS2EniDxUWCpYouS0SZwC+Byc8YPYEj1X4i+Kk8EeBdc12Tf/oFo8w2JvO7Hy8dxkjPtXz98Lfh8fE3hHw54U1C+njj1OA+K/EqRnbJfGZ8QQs3ZDtyw77RjrQBzmp+Dvhv4maVPCfhXxJ4vu7aP9/4tXUGt4EdcsZTcTMEZlIzwMfLXM+JfG/g7XptG8Q6j4kbR/G+moIr2V9KOo2mr+WhSOdVyI2PLAMe+fQGvoX4kacfHfivRvhjpCLY+HbaNNQ1/7LhFW2DfurUAcDzGBJH91c1zXhHwTo/xd8R/FuU2Sx6BL9n8O2PlgKqfZk+Yx44Ch/LIGMcCgDjvB/7REt5ZWlp4m8bL4KVYUklsrTw0Udo2UEFJdzqocEEEJ34rf1jW739o6Cz0nSbi40f4WWEiDU9e1KcRz6nsA/dgNzjI5Zup5PIxWBongSw8c+E/CscdrBa6jqllPc6JvBCW11bsRc2bOuG+zyHc6rnMZ37TwK4+1+G9lq+hR6vo+hz6W87GS6g08pq9pbsjujedZSr56qHVxvUuPlyM0AfVOsfG/wCHngm1itG8R6cxhjWOKx06QXEvAAVFSPJzjAArx/4i/tCan4uc6LoltqXh+xum8iMRwZ1rUW/uW8Of3CdjK/TOVBIxXC+Cb2Kykz4k11NB8ONOIrbxF4IsbWC3Eh6rNKkXnQEjs4Xv25r6v+H3w38J+BNPU+G9Pt0Fwoka/DebNc553tKcls5znOOaAOH+CfwLj8FrBreuRwy6yYQtrYgB49LVjuZUY5Lykn55Tyx46V7OpJHNKOBS0AFeP/tQ/EyT4cfDG7WyJOsawTp1mqNh1LqQzj1Kjp7kV7BXgHxNtk8aftP/AA/8O3qiXTdJsJtb8tVyWm3ELvzkFQY0OPr60APvtcl+BHw48KeA/COmnVfGuoW+21syvAkPzTXE3ooYseT2xnCmsL4FaVrXw/8Ajl4r03xzPHfeI9cso7201fotzGh/eRx5xgKSvy4HEfTGK5Xx74g8UzaV4u+KvhzUbfTpjrCaHbM0QkmNjE4iAUsDs3Skucdc9RjFd7+1tpd1q3w+8LWCQx3Hiu71KK1tJ4GaPbI0TmUIc5AcLtxnuM9KAKvivWW/aY8e2vhPRGeTwFolytxrepxqPLvJUOUgjJ6jIOSPXPYZ9x8ZeMNI+Hnhu71vWbhbTTbVMsccseyqO7HsBXjFn8dfC3gf4feFtK8DaD9v13V7VXsPDtgPmicjDGcjkAMDknk7SenI1vDXwQu/EuuQ678UdYj8Ta2v7+30ONsafZA8fLEfv44G48ZHfrQBl/s7/GrxF408U6vpfi+3awm1GL+2NDikjCbrMsUKr6gYBBPJ+Y9K+gx0rwL9ouwufCni74eeP9LeKG4sNSTSbhXBAkt5zjGB2Hz/APfVe+r0oAWiimkc0AOory7xB8cLHTPjN4d8AWcK315fLI19Ir/8emIy0Y9yduSOwIPevT1ORQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAor8zD+1N8UwSB4uueD/AM8If/iKT/hqf4p/9Dfc/wDfiH/4igD9NKK/Mz/hqb4p/wDQ33X/AH4h/wDiKQ/tTfFM8f8ACX3PH/TCH/4igD9NKK/N/wAOfH741+MNRFhomt6pq14efJtLOOQgepwmAPc4FbGofGn4oeH5Gj1v4oWVjdLw9paCO9mT2byYygPsXzQB+hFFfnTD+0n4xklWI/ErWNzEKpTRIGBP035/IV7Dpnh3476raW95H8Rkit57d7lLW4sRDqDquMhbZ4xycjqwHIyeaAPrWivzg8T/ALSPxM0LWrjT4/FesxTWzGOePU7CC3mVweQYwG2/iTWUf2pvimD/AMjdc/hDD/8AEUAfppSEhcZ9a/Mz/hqb4pn/AJm+6/78Q/8AxFH/AA1N8U/+hvuf+/MP/wARQB+mlIAAT6mvzM/4an+Kf/Q33P8A35h/+Ipf+Gpvinj/AJG+5/78w/8AxFAH2V+1/qj6Z8BtfWNtrXTwWx47NKpP6A12HgPwfLoer6jqbSQyWl5Y6fbWigHzI0hiIKscdCWyMV+dniz47+O/HOiS6RrviGbUNOlZXeCSGMAlTkHIUHqK1o/2o/ijDEqL4suFRRgAQQgAD/gFAH154z1DWvAmoeJ00yKGfxv431RLTR4hLkx20cCoLh/7qx/vGPuRXoPg3wtpfwW+GcVgsyJaaXavcXV5Jx5smC8sjfU5P0wO1fH/AId8LftDeK9Ts/HNlHO99dWIit9RuprVGFu3zAKjn5AeudoJ/GvOPF3x5+Imv2eoaDrPiiS/snfyriJFiMcuxv7yqNy5Hrgj2oA+ufAehSaN8Pvg1/aGyO9S/n1J2dghWOSC5mcnPYB1yK5L4ba14c12z0yz1Ga78GeKb29vNV0LxFGVSK8WWd/kBztI6K0D9cDBy1fNWsfHvx9r8cSX/iOaZIYpYY18mNQiSJ5bgYUYyhK+wJxisvWvip4m8Q+F7Lw9qOoJdaPZIqWts9tEPICjA2MEDDgckHnvQB9g+IdDjuPEUkeoJZ+BviXtKRX+MaR4lTGDHID8rB+hRvnXPG7FWPhF8Q/+ED8Rjw1fq+laDcTLa/2bey5fQdQYFvs+4/etpcFonyR2r5Al+NPjO58Kr4butbkvtFVNi2t7DHOFHbDOpYY7EHI7Yqhe/E3xPqUbJeaxPdbrNLFnn2u7QpJ5iKWIySrDIbOR0BxQB+sIGBS1+Zg/am+KYAH/AAl9zgcf6iL/AOIpD+1N8Ux/zN9z/wB+Yf8A4igD9NK8G1BLjT/2trq6kmciXwezWqEYUlZuU/2sEFvxrD/Y0+J/if4lWHiuTxLq0mqvaS2ywGREXYGEm7G0DrtFdV+0F9q8Far4U+JNlbG6TQJ3ttTiRcs1jNhXb/gJAI92oA82mLt+xVoFy8YnRbyC4uQOBs/tAls/mAa9F+OmspafEDwCzsrW+jJqHiG7QnB8q3gwMe5ZsD8+1cp4Z8XaR4Z8C6v4G1+yGo+Gre9eGa+ibKxaVe7pbW72gEsu59hYfcIBNcb8eTrek+CobXUNra1olpcafbagSPK1rSpkCGVG/wCesYEZdM5xuYZGcAG38JPC174F8NWGo6ZZW7/Erx15l5FLMA0GlWRbeZSOyhXU7f4mZV7EV6V8PR9m1yRvDdmdaTzQmueNNZcg3hU/Mltj7wB6bcRLjjJrxjxt47bT5byzsLm2imv4NO00SXzssVrpUVlHPMxZTuCSPOoIX5mAIAyRTZdR0zxPLbrqXhb4heP4ljWOJYLdtO0skdFht0xsjxjqSfWgDrP2q/iRpvirR7bwx4cMmu32nXcerajNpoEsdjBCGJLOOA3PTPGOe1d1rv7Qc2r6l/Y3w58OXPjPVFx51yG8mwtsjOGmPBYZGQPcZzXCXHi6C8+BcvhzQ/Dtl4M17WtSuNAbTYCqrbpG2LiWR8fMEizuc9Cc5rvPDHxH0zRtNtfC/wANPCl74mt7BFh+2Wyra6cCOCzXD8OSQSSobJ7mgDHM37R9yYJFg8HWYlfLQsXYwr6McnI5/hJPFT6t8P8A4x+IdNli1z4l6X4fsype4fRrEq0ajkgSsVYAeuRXXRL450/UTr3izxTomg+HrMeZPp9hbb0ZQOd9xNgj6qornr/UtQ/aHZNP0lbrSvhyH/03VJFMU2rgH/UwKcMsR/icjnoO+QDzPQPBHhjRPEHwjvNBjuru6v8AXruU65ekfaNSjjiOZjnkRsQCq/3Tnq2T9cL0rwjV7O21/wDad8JaPYwr/Zvg/RpbqSKEbY7aSUeXEnHQ7QhA9K93HAoAWiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigD8dm+8frR1FDcsaM4oAOua9w+An7OD/ABHsZ/FPia7bQ/BFkGkkuSdr3QTl9hP3UGDl/wABzkjy3wB4XPjjxxoPh9X8oaleRW7SD+BS3zn8F3H8K+w/20tdTwF8I/D3g7RYxY2GoS/ZzHFwBbwKDs+hYpn6UAfPfxK+Mx8QK3hHwBYHwz4KV/KisrFSk+onOA87D5n3dlJPbOT08ltraW6uIra3ieaeVxHHDEuWdycBQO5J4xV/w0kkniXSFh5mN5CEx6+YuK+p/wBjT4Mwavr+ofEHUYA1lbXMsOkRsuQz7iGmx/sj5VPruPVRQB1Hws+DPh/9m3wBcfEDxtFHd+IoIPOEbYZbRjwkMQ6GUkgF/fA4BJ8G8C/FbxH4/wD2m/C3iS9unW8utTjtkgjY7ILZ2KmFB/d2sc+pyTzX0f8AEbU/Cfxz+ImueCtX1G6bTvCtqbpdNsJxHJqF5ht4U/xGJQFCj+KRuwryT9kn4SSJ4rf4heIbdtB8N6V5jWLao3l+ZKQVDEtj5UUn5sAFsY6HAB1/7e3gKxTS9C8YwxJDqJuRp1y6jBmQozoT7rsIB9Gx6V8aZr6j/ab+I+ofH3ULfQvAWk6l4i0HRZfMur7TrSSVJbhgQuMD7oXdgnGSTjgA189z/D/xNa+IrfQJvD+oxa5cANFpr2zCd1OcEJ1xwefagDA70n867bxZ8GfGXgTRF1bxForaPZPIIozdTxB5HPOFQMWPGScDjvXKaXpN9ruoQ2Om2c+oXsxxHbWsTSSOfZQM0AVKOgrv9W+BXjLw8NPXWLC00afUGCWtrqGo28M0xPGAjPkc4GTgZ4rk/EfhjVvCGrzaXrenXGl6hFgvb3KbWwehHqD2I4NAGZivUP2dPhNJ8XfiTZafNGzaNZ4u9RcdDEp4jz6uePpuPavMACThQWJ4AA5Jr9HP2evh1afAb4Py3+tslnqFzEdS1adxjyQFJWM/7i8Y/vFvWgDI/a8+Lq/DT4eL4f0uUQa1rUZtoliwDb2wGJHGOnHyD6kjpX58jjgcD0rs/i/8Srv4r+PtT8RXRaOGZ/LtIGP+ot1yEX645PuxqfQ/gj431/RZNZh0GWz0aOPzW1HUpEtINn94NKy5HuKAOFHaiuk1n4ea9omgW+uT2PnaFcOY49Us5Vnti4ONpdCQrZB4bBrmz70AH40Vb0jSL/X9QisdMsrjUb2U4S3tImkkb6KvNdBrnwt8VeGSY9U0eSzuBCZ2tHljNwkYGS5iDFwoHOSOmTQByhpe9dZYfCTxxqllFd2nhDW7i0ljEsc8dhLsdCMhg2MEEc59K5QjaSDkEHFAH0P+yX8Vrv4bR+I44vDk+vW900Ekxs7qJJoQu8DbE3MgO7t0r6Jh/aS0Lxbb3ejar4I8UhLmEpcWg077QPKdeS4jYsARkdPevDv2O/hV4V+KGh+MIPEukRaj5EtsIZdzJJFuWXO11IIzgcdOBxXrniX9k3wV4b0K7vLXxFq3hiwtQ11NcCWN/KUDkhynmLwOgbn0oA8r0/Vp/hxdQfbY73TNKtXksvDWt6xZNGJYJcs1jeW74d4Blv3ig7Dkg84FqOG68f8AhpvDNtBdaX4d1C/ZLbRtJddSe7miOJpLOSTatvZhiPnJbk4HGRWPZfCWTT/h14n+JF9r+o6JBLbunh5L2VHvLhSfkMjMuQZACAqbTg56dfcvhR4XEfinVY9HcWTeFfD8Hhy2iddwa5kRbmSViehDsoIxzg/SgDyn4UeCdJ8O+PvFfiPxm5m0vwFbwWNtHOqyyB2yY1fZlZJEBEYx324xtGPoux8YeJrSx1LxT4ot7Hw54VtLaS5jsHBe+KAZDTPu2IxA+4ATlsE5r5k+CXw88beIpvFHg67iXR7601u21TVtX1EfaD5iHdEixHiQs25yzHaRj2r0H41/Drx5Y2dnq+u63cfErwlp0nnX/h6OIWEsq5+8fJH7wKcHB6YPGMmgDyPwZ4s8BS6pL4p+Jmsya7d3c0tzaeG9OiaSC1EkhkPm4wmSxJ8vOOPmz0H0vD8QvH3i21hi8DeB7fSNLaNPI1bxHcLHEEI4228JLEAe+PauH0fVrzXvC1tN4P8AghoFppV1F50Gqapc2htkXBy8iqN3HcZzxXPeGvhx8UvANpqE6XN5caPqkyX8h8DTWu2POciKGRBgEEf6vjgcHFAHqNz8KrWNF8SfF3xcviFLUiSO1uSLXS7Z88FYgRvPAA3Zz6GpvFXx+Phjw7d6xHokkWnzILbQLS5RkvNUuT0KQ4ysIBU7jgn05GfO/AniKy8YeJb1vC/g/XvF+v6fiN9T8daigGnSHp+6ycYOThFDcYBFeteCPgt/Z3ip/GPivVD4n8XuMR3DRmO3slxjZBHk7R23Hnv1JyAR/s/fDrU/Bvh2+1fxK3n+L/EE/wBu1OQ8lCfuRf8AAQTwOhJHQCvVh0oHSloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKAPx2Odx+tFDfeP1p0MMl1NHDEpklkcIiDqzE4AH4kUAb/wAPPFn/AAgnjrQfEIhNwNNvI7hohwXUHDAe5UmvuL40eGvC37UXw80288P+KtMt72yc3FrNcTAKu4YeOVc7k6DtkFRwa+RdR/Zu+J2kx+ZN4L1KRcZzbBJj+SMTXJx/D7xLNqqaaPDmqDUJDtFu9nIjH1JyBgDuTwKAPRvDfwmSx8bWPhjS9d0/xJ4vv3MCPo7NNZ6XGR+9uJJSBvdU3bVUYU8k5wK+tvjH8QtI/Zp+EFnpGiiOPUfswsdItDycgYaZh6L94nuxA714F8OvGvgn9lfw9e3Ml1a+LPiRfR+W9rp0oktrFOoiaYZXry23JJGOAMnwTx38QdZ+J3ie41vXLz7ZfTfKqJwkKZ+WNF7KP/rnJNAGDJcTTXDXEkrvcO5kaUsd7OTktn1JOauI+q+Jby2sVkvNUup5Figt2keVncnAVQSeSa6Hw58I/FfiW3N5DpMlhpK8yatqh+yWcQ7kyyYB+gyfavpf9kD4Y6MPE15rumv/AGzDpYMD65JEUimuGHMdqjYIRFOWkbDMWUAKM5APYPhv4WsP2bfgmgvfKN7FEbzUJN4US3LDJXd/dUALnsFzivK/2V/iNo3jT4teL7u8aB9fvoklgvroAT3Q3HzFjz9yNQIwsa87RlsnOOZ/bi+LZ1HXLbwLpsx+z2KibUmRuHlYZSL/AICMMfcgdq+U43eJ0eN2R1OVdDgqfUEd6APrD9sPwT448c/FzR7Sy0u4utHNrFb2EwO22WV3Ifc5O1WJ29eSAMZr2vwz4L8K/sofCi/1eWJLm+t7YSX1+QBNeTHAWJSeQpYgKv4nnJr4h+EnjBrD4ueDtS17UriewtNSieSS8naRYgTjf8xOACQc+1fSX7f3iWeDw94R0aKQrZXk815KQflcxqoQZ/7aE/lQB836fc678evjNpzahM1xqes6hGrkZKwRBskKOyogP5epr6q/bl8N6LqfhLQLy5mhstcW6aCzuZSFWRShZonbsDtBBPAbrgMTXOfsc/CZPBumXvxL8U7NLha3Mdg143liKA/fnYtjAbgD2ye4ryH9qP44xfGLxjBFpTN/wjmkhorRmBH2h2xvmwegOAAD2GeM4oA6L9kr4GN4w8dLr+rNbS6XoUiSm2jlWYy3HJjB2krgY3EZycDjBrv/ANuT4v8A2e3t/h9pk/7yZVudVZTyE6xwn6kByPQL613X7L09l4N/Zej1uzi+0zJFe6jcxxfM8kqM/wAuBznbGgx9K+KdUmuta1a88WeLt7zahK10tq5KS3rscgAdViHALccDC88gA+jv2N/2fNP1fTI/HniS0S8V5GTSrSdMxjacGdgeGO4ELngYJ64xxX7YPxum8deMJvCumXBXw7o0hjlEbfLdXK8Mx9VQ5Vffce4r6H+GXxNEv7KUviCxkjk1HSNIuEkjhAHkzxK2BtH3QPlYD+7ivjj4D/CHUPjR46t7HbJ/ZMLifVL7skeclc/336AdeSegNAH1x+zr8PbWx/Zeks/ENuZrHWobnULi3fgrE4+XGeh2IrA9iQa+NvCPwpv/AB/4ustE8O3tneR3rnyLmSdVZYwNxZ487wyqCSMdRwSOa+sv2rfj1pHgvwhc+BfDVxFJrN1B9jnFqwKWFtjaynHAcr8oXqASTjjPlP7BosB8V9W+0FBe/wBksLUNjJ/eJv2++APwzQB7N42k8O/sdfCAR+HLaKXxLqP+jQ3lwgM1xNjLSyf7CDkJ0yVHcmvnH9l3RNR+In7QOm6heSzX0luZtS1C5mO9nG0r85PXczquPQmvRP25tF8Q658RfD0Ntp11c6ZHppMUsaExLIZG80s/3VwojyWI4wa9c/Zm+G1j8GPhXda/qQP9pX8RvLy4CkkQqpKIgxkjBJA6sW+goAo/tgfFmP4cfD+Lwto7rbatrMRgVIvl+zWg+V2AHTPCD6tjpXwo+kLZ6Il7dSGGW5I+x24HMiA4aRvROMA/xHPZTXe/FPxi3jDx5qninxMomv53xZ6CJMi3iXiNZ2X7oA5KD5mJOdua861LU7nWL6W8vJTNPLjLYAAAGAoA4CgAAAcAACgD7F/4J8/8gzxv/wBdrT/0GavT/wBo+6/4SC68E+AUkAHiTV4/tkYblrSHEkoI9zt/KvMP+CfH/IM8b/8AXaz/APQZa77xs4l/bB+H0MihlTRbqSPPZyJsn8lFAGd4h8LzfGnxL8QJ/L3aL4c0+40HRLfogvjF++lUDjIyqA+nTpXGeHfiR4k8N6QnjXw7pd7reneIrG0j1GO0tfNktNUtQkMqMo5CSoh+brlge3Ptv7N9xDc/Dh3C7b3+1tQ+3cYzObmQsfyK15V8O5vF/hrV/H/ivwfYQ654ffxHeW114WT9zMvllf38J5w5ycpjnjAJxgAr/Ej4x+HtV1WPxH4I8TX3h3x5HGkE+hXemTk6kFYlIJYwhG8ZIDDs2MjqO80v4p/GDVra1u4/hLHFbsAJYrnVo4JmbHJCuAVHXggmtv4bfG7wb8TfFP2fT7Q6f4iW3Y3EOoQLDeRlSAYueW4JPBOAvIFbXj7x9PZa1pfhbw6Y7vxPfzozopDCytVZTLPL12jblVB+8WGM4oA+ePGlzoV1YeLrS1+EWt2Hii1tnvL3T0viLCEMPluGSOQLIMgnCpzt+te9/s5z6Y3wY8LW+k6pFq0NvaLHLNHwUl+86Mp5UqWIwfQetYUXiG1l/axm06G8hVk8KiKeAuAzy/aBIi47sEYnjoDmr+pfs96bZ61JrfgvVr3wNq8svmzHTTvtZ+eRJbsdhH0wPagCr8Z/gjd+LNSi8WeDNTfw746tFAS7jlKx3aAcRy4z2GAcYxwQRjHOWPx2+Juk2o0zWPhJqt/rsWYftdix+yTOOA+4KQqk8nBIr0/wdonjrTNWkbxH4n07W9O2FUjt9MNvKW4wxYOQO/GDWJ8Z/i0PB9rF4d0HbqPjnV/9H03TomBaNm486T+6q8nJ649AcAFT9m74h+I/iN4V1q78TrENRstXnswLeMCNVUKdqkcNtJIz7DrXrqjArivg78Pm+GHw80nw9Jci8ubcPJcXAXAkldy7n6ZbGT2FdqOlAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAfjsep+tHI74x3rpT8NPF+4/8AFK61/wCC+b/4mk/4Vn4v/wChV1r/AMF8v/xNAHQaX+0R8StFsUs7XxlqQt0UKiyuspUDoAzAn9awtb+KXjLxJOJtT8VaveOudvmXjhVz1woIA/Km/wDCtPF+D/xS2tf+C+X/AOJpD8NPF/8A0Kutf+C+X/4mgBtp8RfEliV8rVpmx089Em/9DU1uW3x48dWSAWmu/YiP+WlrZW8T/wDfSxg1ij4Z+L8/8irrX/gvm/8AiaX/AIVn4v8A+hV1v/wXy/8AxNAFHxH4x17xjOs2va1f6xIv3TfXLyhfoCcD8Kn0rx/4n0LTk0/TPEeq6fYozMtta3kkUYZup2qQMmpj8M/F5/5lXWv/AAXzf/E0v/Cs/F//AEKutf8Agvm/+JoA5+8u57+5lubqeS5uZWLyTTOXd27kseSairpD8M/F/wD0Kutf+C+X/wCJo/4Vn4v6f8IrrX/gvm/+JoA5rHHtXUwfE/xTDpdlprazNdWNiwe0t71EuVtyP+efmK236Dio/wDhWni//oVda/8ABfN/8TR/wrPxf/0Kutf+C+b/AOJoAi8U/ELxN43Kf2/r+oauqHKpdTsyL9E+6PwFc/2rpf8AhWfi/wD6FXWv/BfL/wDE0f8ACtPF/wD0Kutf+C+X/wCJoAXwr8TfFvge0ntfD/iLUNHtZ23yQ2sxVS3TdjsenI54rAv7+51S8lu724lu7qZt0k87l3c+pJ5Nb/8AwrPxeP8AmVda5/6h8v8A8TSf8Kz8YZ/5FXW//BfN/wDE0AVfC/jbX/Bc1xJoWrXWmfaU8udIX/dzLjo6HKsOT1B616R8Jl+J3xevW8JeHNfn0zSo0Mt39nYWltChOMuIgpYk8Ack49BxwP8AwrPxf/0Kutf+C+b/AOJr6X/YjbVPBXiXXdG1vQNU04aukT293cWMqRh49+UZiuFyHyM4Hykd6APJPi98JvB3wd1ZNEvvEuq654g8pZriOws444oNwyu5nckkjnHoQeK8q0nV73QNTg1DS7yfT723ffDc27lJEPqCOnFe8/tb/CnxLY/F3WNdg0u+1HSNSjS7S7toHlSIJGqyK5UHbt2557EGuN+EP7O/in4q6vbj7FcaRoOFkuNXuoSsaxnn93nHmMR0A47kgUAet/s36D4y/aB14ax4217UtX8IaPKrCzupT5F5cjBVCgwrKvDHI9B3NX/20/jqZ7geAdBvWUQsJNWnt3I+b+GDI9OrD1wPWtbx18ZJPA3hB/AXwb8N6pcrpytaXGrpYysLZsZfaNuWlJJJZgAM5APb47vNN1JQbu7troeeQ5nnRsyF8sG3HqW5Oe/WgCh0oroofhz4suIkki8MaxJG4yrLYSkMPUHbVaz8G6/qF7dWVroeo3F5aEC4t4rSRpIT23qBlfxoA+tv+CfH/IM8b/8AXa0/lNXof7QUc3hT4j/DHxzH5aWtnqJ0q9kbjEVwNoJ9gA/4muM/YS8N6v4d07xiuqaZe6YZZbUxi8t3i3gCXONwGcZH517x8Wvh5b/FHwFqnh6dxA9ygaCc5/dTKdyNx2yOfYmgDG8BxReDviH4r8LpC8Ntfyf8JDYkjKMsm1LhVPYrKA2PSUVmfDqY+C/i7438J3eFXWJ/+Ej02QgDzlkASdPqrqOPQ5rG+A3xi1HVNZuPAXjm2Fj450oOiuUCreQr/Ep7nAyccMOR3rc/aJt5NL8M6R4wsyItS8Nalb3SyqBuaB3EU0WT2ZX6d8CgDH/aH8HeHtaNu9lL/Y3xIa3nvNG1C0DxTSmBN8iNIgxgpkfMQeRiuB+D/wAQ/GF/4aiPgz4UR2t9q0pkk8RXt4z285HDSyyP88hDBuN3riux+OfjS18D/Frwrq2t3SwaTY6LqVxaIf8AlpeFVTZxySVYADpXdfs66PJoXwQ8H2ksbxSfYVmZHGCDIxk/9noA+X7u9l+Hmvano/xS8KTarPqd+94niJXFo63PA32918oKFQmFypQ5BFeieEfiVf6peW2k+G/iDe2M85KW1t4xtIb6O4kP8Md5C43H0ViSe1fTGo6ba6tbNbXtrDeW7ghop4w6MDxyCMV4T8TP2O/CXiuzmm8Ng+FNWxlWtsm2kI6b488fVcY680AaLfD/AONGqhbW++JOmWdnIxMlxp2lqLhV7BcgAfXOR711nwz+CXh74ZSz3tsLjVdduSTc6zqT+bcy56gNj5R7D8c14X8Ivj94j+GuoXvw68eaNq+r6zp67dO+wQ/aLmcAcJ1G9cfMr56cGu/1T9rfw/4a0O8m17Qda0LXIGQR6FqFuY7i4VjxIhPyleuSfTHegD3gdPWlqtp96mpWFtdxB1jniWVQ67WAYAjI7HnpVmgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAoopDQByfxC8SaDpnhPWl1fXIdJtXt5LeSdZgJYiyEfIB8xfnIA5zivEfhz8UpYPDuifDLx9pOvf2xqVusVld2akPPaN/q5ZGSTzInAHzcZGMnvXqPib9nfwB4t8QtrepaAsmqPJ5slxFcSxGRvU7GHPA568VyH7OWiaNB4n+JV3BpK2OsW2uSWBDHe0dsir5YDEkncdzMc/MfpQB8+/FYx+HPihqK3+r+elnHBDPM+pNJc3ai4AaKO4SJSkgjbDmTcwAI3HgVHpXhY6T4+06x0e90hdTDxpFfRalLA1lDHEyKpeWNlRrgSIynBIKgAKa+i/jP8I/D081/wCM/Esk99pOnwTXVxarhZUVU+SK3xtCZdmkZiSzMEGcU3w78EbeaLStSsb5tX0vU72W+vP7WZpJ7qwurVA0Ur5PmMHRGUnp2ORQB1PgwWfgRp01jx7cXdwLcNc6ZrOqQXLWj4DMRJsRyMeoxjnFcx+z7bp4t8Y+PviNFC9vp2uXaWmnBl2+bBAu0y4/2m/ka88/aQ+B2k2Nz4Dn0yAah4gvtQh0Z21ORit6nlkK0xXByoUDevOOvIFeifs06n4104a94P8AGmn3MMmjNGbC6dd6PbtuAQTdJAu0YPXBIPTFAHuQ6UtIvSloA+df2sPDM+iS+GvihpMTNqnhq8j+0iMH95bFs/N7BiQfaQ133xNsX+MfwSvovCs0F62rQQTWcjvtjbEsb8ntjaQR6jFeg6lp9tq9hc2N5AlzaXMbQzQuMq6MMEH2INfNsVzrv7JOqXEDWV1r/wAKLmYzRzx/PcaUzHlTzymfoDnrnIIBc/aU06Dxl8WfhD4YnhW6WW9kurqILnMKmMsM/wB0hHz9K+j0UIoUAADgAdK+e/BGu6T8SP2pda1uz1K21C00jQbeDTzDMG3+aA7so68byp6YJwea+hR0oAWiiigDwT496bqfh/4g+HvG1vZ3VxpMGmXmmaheWKbptNSRfluRj5iF3EnA4Cn1r5o0PVPDuo2ltfX3irb47tYZdSsNd1Cc3MJdGIFlPHMrAH5SyOOD5nPIxX394k0b/hItA1TSjcyWYvraS2M8QBaPepXcM8ZGa43wj8AvBHhTwrp+hnQLHVktPmNzqFrHLLLIeWdiR3PboBxQBV/Z8+LyfGP4fQapMI49Xtm+z38MYwqyDowHoww35jtXp4ORXN+EPh74d8Ax3qeHtJg0mO8lE0yW+QGbGM4J4+gwPaukFAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAIfSvGfHXwS1z/hMbvxh8P/Ev/CMa9eIq3ttPGJLO8wMBnXBw2O+D6jB5r2eigD5B/aQT4maf8KjdeNde0gabJdxwSaToULxm4yGK75XOcKVB2gYOOeldX4Lm+Knwd8H6HZ2WhR/EHw69jFJAkUot72ydkBMT5yHRSSAQCcdSOBXvPiXwho3jCG1h1vTrfU4bW4W6hjuU3Ksqg4bHfqfatkDAoA8E8F+CPG3xK+Ium+N/iJp9volpoyMdH0KCXeySN1klIJyQB6jkDgAc+9LnAyadRQAUUUUAFVdQsbbU7SW0vLeK8tZV2yQToHRx6FTwR9atUUAee+FfgT4K8D+MJ/Euh6MunalNE0REUj+UoY5YqhOFJwOlegL0p1FABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAf/9kA" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><span class="Italic">K-a-t-h-e-r-i-n-e</span></div>
<div class="BodySpB">
W końcu uznał, że dla kogoś w jego stanie łóżko
jest zbyt wygodne, więc zszedł z niego i położył się na plecach na
podłodze, prostując nogi. Układał anagramy do „Kocham cię”, aż trafił na
taki, który mu się spodobał: „Cicho, męka”. A potem leżał w cichej męce
i powtarzał w myślach wpis, który znał na pamięć. Chciało mu się
płakać, ale zamiast tego czuł tylko tępy ból pod splotem słonecznym.
Płacz coś dodaje: płacz to ty plus łzy. Natomiast to, co przeżywał
Colin, było jakimś koszmarnym przeciwieństwem płaczu. To było ty minus
coś. Bezustannie rozmyślał nad tym jednym słowem „kocham”, szarpany
palącym bólem pod żebrami.</div>
<div class="Body">
Bolało jak najgorsze cięgi, jakie kiedykolwiek zebrał. A zebrał ich całkiem sporo.</div>
<hr class="footnote" />
<div class="footnotes">
<div class="footnote">
<div class="BodyFootnote">
<span style="font-size: x-small;"><a class="footnote-anchor" href="http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/020811/020/ff/101/OEBPS/Text/19razyKatherine-5.html#footnote-145715-3-backlink" id="footnote-145715-3">3</a> Więcej na ten temat później.</span></div>
</div>
</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Darmowy fragment pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/19_razy_Katherine-ebook/p020811i020">STĄD. </a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-43818267282752456852017-05-02T06:00:00.000+02:002017-05-02T06:00:11.428+02:00Drzazga - Ewa Nowak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Yz7vi_RzuuQ/WOemGy0sqFI/AAAAAAAAADw/kYQRda9xGBwzko4NUJKRrCE8YpCG47DKwCLcB/s1600/drzazga-egmont-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-Yz7vi_RzuuQ/WOemGy0sqFI/AAAAAAAAADw/kYQRda9xGBwzko4NUJKRrCE8YpCG47DKwCLcB/s400/drzazga-egmont-ebook-cov.jpg" width="257" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Drzazga to powieść poruszająca rzadki w polskiej literaturze problem
faworyzowania dzieci w rodzinie. Samotna matka-nauczycielka, stojący
biernie z boku ojciec, dwie córki i niesprawiedliwie rozdzielona
matczyna miłość sprawiają, że dom, który mógłby być dobrym i przyjaznym
miejscem, zamienia się w domowe piekło.<br />
Powieść pokazuje cierpienie obu dziewczynek. Chociaż na innych
obszarach, każda z nich przeżywa swoją traumę psychiczną. Nienawiść,
jaka łączy siostry, wydaje się wieczna, a jednak autorka — bez ckliwych
rozwiązań, bez nachalności i z szacunkiem dla stworzonych przez siebie
postaci — wskazuje drogę wyjścia z tego błędnego koła.<br />
Powieść stawia przed młodym czytelnikiem szereg pytań: Czy motywy
usprawiedliwiają działanie? Na czym, poza zapewnieniem dzieciom opieki,
polegają obowiązki rodzicielskie? Czy jest możliwe kochać dzieci
jednakowo? Dlaczego tak często zdarza się, że rodzice wybierają jedno z
dzieci i jakie są tego przyczyny? Czy warto walczyć o miłość rodzeństwa i
czy jest ona ważniejsza niż relacje z rodzicami? Jak wychowywanie się w
rodzinie, w której jedno z dzieci jest faworyzowane, rzutuje na
późniejsze życie?<br />
Główną bohaterką powieści nie jest córka odtrącona, niekochana, ale
właśnie ta „lepsza”, co sprawia, że powieść odkrywa przed czytelnikiem
zawiłości psychologii — subtelnie sączonej przemocy psychicznej, jakiej
doświadcza ulubione dziecko. To właśnie „lepsza” córka musi zdecydować,
czy odważy się na naruszenie układu między członkami jej rodziny i czy
stać ją na zapłacenie ceny, jaką jest utrata miłości matki.<br />
Autorka rozszerza świat powieściowej rzeczywistości o szereg
skomplikowanych wątków pobocznych. Jest matka, której syn ucieka się do
wyrafinowanej manipulacji. Cel jest akceptowalny, ale czy uświęca
środki? Jest też wątek przemocy szkolnej. Autorka pokazuje mechanizmy
społecznego wymierzania kary osobom faworyzowanym przez szkołę. Jest
wątek braku lojalności dorosłych wobec dzieci — nadużywania władzy przez
szkolnych pedagogów. Musimy z bólem się przyglądać, jak świat rani
dzieci mniej kochane, którym odmówiono należnej im miłości.[<a href="http://www.ewanowak.com/ksiazki/drzazga">link</a>]</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Ip3G4xVWIwE/WOemodp2m-I/AAAAAAAAAD4/Yn7kEcjo41Aceg5ZnDw9yJl8GV4bCp3_QCLcB/s1600/8930.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-Ip3G4xVWIwE/WOemodp2m-I/AAAAAAAAAD4/Yn7kEcjo41Aceg5ZnDw9yJl8GV4bCp3_QCLcB/s1600/8930.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="body para-style-override-5">
<b><i><span class="book-italic char-style-override-3">A ty siej. A nuż coś wyrośnie.</span></i></b></div>
<b><i>
</i></b><br />
<div class="body para-style-override-5">
<b><i><span class="book-italic char-style-override-3">A ty – to, co wyrośnie – zbieraj.</span></i></b></div>
<b><i>
</i></b><br />
<div class="body para-style-override-5">
<b><i><span class="book-italic char-style-override-3">A ty czcij – co żyje radośnie,</span></i></b></div>
<b><i>
</i></b><br />
<div class="body para-style-override-5">
<b><i><span class="book-italic char-style-override-3">A ty szanuj to, co umiera.</span></i></b></div>
<b><i>
</i></b><br />
<div class="body para-style-override-6">
<b><i><span class="book-italic char-style-override-3"> I pamiętaj – że dana ci pamięć:</span></i></b></div>
<b><i>
</i></b><br />
<div class="body para-style-override-7">
<b><i><span class="book-italic char-style-override-3"> Nie kłam sobie – a nikt ci nie skłamie.</span></i></b></div>
<div class="body para-style-override-7">
<br /></div>
<div class="body para-style-override-8">
Jacek Kaczmarski, <i><span class="book-italic" style="font-family: "atmaserifpro-bookitalic";">Niech…</span></i></div>
<div class="body para-style-override-8">
<br /></div>
<div class="body para-style-override-5">
* Jest to także motto szkoły,</div>
<div class="body para-style-override-5">
do której chodzi Marta Piotrowicz,</div>
<div class="body para-style-override-5">
jej siostra Jagna oraz inni bohaterowie</div>
<div class="body para-style-override-5">
tej powieści.</div>
<div class="body para-style-override-5">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-VNL25vT24b8/WOenvKZVV4I/AAAAAAAAAEA/rkrLZlcWYps0VPyIU6WcepOzQY0kq_ygQCLcB/s1600/mietowa_prolog_opt.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="113" src="https://3.bp.blogspot.com/-VNL25vT24b8/WOenvKZVV4I/AAAAAAAAAEA/rkrLZlcWYps0VPyIU6WcepOzQY0kq_ygQCLcB/s400/mietowa_prolog_opt.jpeg" width="400" /></a></div>
<div class="body para-style-override-5">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="bodypara-style-override-9">
Marta siedziała z podkulonymi nogami na
wersalce, chrupała pestki dyni i popijała herbatę z dzikiej róży.
Usiłowała czytać <span class="book-italic"><span style="font-family: AtmaSerifPro-BookItalic;">Dziady</span></span>.
Jutro miała być kartkówka z treści i Marta już drugi raz zwalczyła pokusę,
żeby wejść do Internetu i sprawdzić, czego mogą dotyczyć pytania. Umiała
przecież czytać, a jednak pierwszy raz w życiu zdarzyło jej się
patrzeć na tekst i nie rozumieć treści. Czytała nie takie nudziarstwa
i jakoś zawsze udawało jej się zmusić do skupienia, tym razem jednak nie
potrafiła poskromić samej siebie. Myśli odfruwały jej daleko od Gustawa
i jego abstrakcyjnych problemów. A poza tym ta szuflada… Marta,
podobnie jak jej mama, była pedantką i lubiła porządek, a z szuflady
coś denerwująco sterczało. Zmusiła się, żeby odwrócić wzrok, ale oczy same
biegły w kierunku maleńkiego skraweczka papieru, który wystawał spomiędzy
szuflad.</div>
<div class="body">
Odłożyła Mickiewicza, szklankę i talerzyk
z pestkami.</div>
<div class="body">
W drugiej szufladzie od góry były zdjęcia.
Trzymała je w albumach, w pudełkach i w kopertach. Wszystko
zawsze było poukładane i opisane. Dlatego zdziwiła się, że kilka jest
niedbale rzuconych na wierzchu.</div>
<div class="body">
– Znowu ona – syknęła przez zęby.</div>
<div class="body">
Nie miała wątpliwości, że to siostra grzebała
w jej rzeczach i nawet nie zdobyła się na umiejętne zatarcie śladów.
Nigdy niczego nie zacierała. Z zasady.</div>
<div class="body">
Już chciała schować zdjęcia do koperty, kiedy
odruchowo na nie zerknęła. Były to zdjęcia opisane jako przedszkolne. Znała je
wszystkie bardzo dobrze. Gwiazdka w przedszkolu; pulchna blondynka
z kręconymi włosami stoi obok Mikołaja ze sztuczną brodą. Widać, że się go
trochę boi, za to jej siostra z dumną miną siedzi mu na kolanach
i z dziecięcą ufnością ściska za szyję. Na drugim zdjęciu portret
zrobiony w przedszkolu. Ona w stroju krakowianki, a jakiś
chłopczyk przebrany za szlachcica; oboje udają, że tańczą. Marta ma na sobie
ortopedyczne buciki, które psują cały efekt. Na trzecim zdjęciu ona
w jajku wielkanocnym, na kolejnym – z mamą. Mama stoi w ładnej pasiastej
spódnicy i morelowej bluzce, przytrzymując na ramieniu torebkę. Drugą ręką
trzyma Martę i uśmiecha się do niej. Obok nich, w odległości kroku,
stoi Jagna. Zaciśnięte usta tworzą typową dla niej wąską kreskę. Oczy
przymrużone. Mimo że ma tylko pięć lat, migoczą w nich niebezpieczne
błyskawice. Jest naburmuszona. Kurczowo trzyma się słupka oddzielającego
chodnik od ulicy. Nie patrzy w obiektyw, nie patrzy też na mamę ani na
Martę. Ostentacyjnie odwraca głowę. Psuja – tak ją w myślach nazywa Marta.
Popsuje wszystko – nowy telefon, odkurzacz, okulary… Ale najlepiej wychodzi jej
psucie atmosfery. Właśnie tak jak na tym zdjęciu… Mogło być miło, mogły stać
sobie we trzy i uśmiechać się do obiektywu, a przez Jagnę miło nie
jest. Po prostu psuja – wiecznie obrażona na cały świat, wiecznie nadęta,
wiecznie nieposłuszna, zła, kąsająca kogo popadnie, jakby miała wściekliznę.</div>
<div class="body">
Marta już chciała schować zdjęcie, żeby
ostatecznie nie popsuć sobie humoru, ale nie mogła od niego oderwać wzroku.
Podobno wszystko płynie, wszystko jest w nieustannym ruchu i nic dwa
razy się nie zdarza. Tymczasem zdjęcie zrobiono dobre dziesięć lat temu,
a nadal nic się nie zmieniło. Wszystko powtarza się aż do znudzenia.[<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Drzazga__Seria_Mietowa-ebook/p34350i71311">link</a>]<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-45518279095970370632017-04-28T06:00:00.000+02:002017-04-28T06:00:00.995+02:00Papierowe miasta - John Green<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-q2ONuU6T6cQ/WMhfLNX1NQI/AAAAAAAAhbQ/Wc3PHlY7sXMHbsztBTxD2k1HfMC-9vHDgCLcB/s1600/978-83-62478-91-0.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-q2ONuU6T6cQ/WMhfLNX1NQI/AAAAAAAAhbQ/Wc3PHlY7sXMHbsztBTxD2k1HfMC-9vHDgCLcB/s1600/978-83-62478-91-0.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-q2ONuU6T6cQ/WMhfLNX1NQI/AAAAAAAAhbQ/Wc3PHlY7sXMHbsztBTxD2k1HfMC-9vHDgCLcB/s400/978-83-62478-91-0.jpg" width="262" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – ma osiemnaście lat i od zawsze
jest zakochany we wspaniałej koleżance, zbuntowanej Margo Roth
Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz
chodzą do tego samego liceum. Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne
życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły
bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny,
która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie
zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi przemierzyć setki
kilometrów w USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie
są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy.
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
„Papierowe miasta” zadebiutowały na 5. miejscu listy bestsellerów
„New York Timesa” i otrzymały w roku 2009 wyróżnienie Edgar Award w
kategorii Mystery dla młodzieży. W wielu amerykańskich liceach i
college'ach omawia się je wraz z tomem wierszy Walta Whitmana „Źdźbła
trawy”, które odgrywają w powieści ważną rolę.
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bestseller „New York Timesa”
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powieść jednego z najpopularniejszych obecnie autorów literatury
młodzieżowej, który w USA został uznany przez liczące się media autorem
roku 2012 i ma na listach bestsellerów wraz z najnowszym hitem pt.
„Gwiazd naszych wina” aż cztery swoje książki.
</div>
<br />
www.bukowylas.pl
<br />
<br />
[Bukowy Las, 2013]<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;"><span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;"><span style="font-size: large;"><b>Zapraszamy! </b></span></span></div>
<br />
<br />
<h1 class="Chapter">
Prolog</h1>
<div class="BodySpA" style="text-align: justify;">
Osobiście widzę to tak: każdemu przydarza się
jakiś cud. Umówmy się, że prawdopodobnie nigdy nie trafi we mnie piorun,
nie zdobędę Nagrody Nobla, nie zostanę dyktatorem niewielkiego państwa
na jednej z wysp Pacyfiku, nie zapadnę na nieuleczalny nowotwór ucha ani
nie ulegnę spontanicznemu samozapłonowi. Jeśli jednak wziąć po uwagę
wszelkie nieprawdopodobne historie, zapewne okaże się, że przynajmniej
jedna z nich przytrafia się każdemu. Mogłem zobaczyć deszcz żab. Mogłem
postawić nogę na Marsie. Mogłem zostać pożarty przez wieloryba. Mogłem
ożenić się z królową Anglii albo przetrwać kilka miesięcy na morzu.
Jednak mój cud był inny. Moim cudem było to, że spośród wszystkich domów
na wszystkich osiedlach mieszkaniowych w całym stanie Floryda
zamieszkałem w domu w sąsiedztwie Margo Roth Spiegelman.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Nasze osiedle, Jefferson Park, było kiedyś bazą
marynarki wojennej. Kiedy zaś marynarka przestała jej potrzebować,
ziemię zwrócono obywatelom miasta Orlando w stanie Floryda, które
postanowiło wybudować tu ogromne osiedle, bo właśnie tak robi się
w stanie Floryda. Moi rodzice i rodzice Margo wprowadzili się do
sąsiadujących ze sobą domów tuż po tym, jak postawiono pierwsze budynki.
Margo i ja mieliśmy wtedy po dwa lata.</div>
<div class="BodySpA" style="text-align: justify;">
Zanim Jefferson Park stało się osiedlem
przypominającym miasteczko Pleasantville, i zanim jeszcze zmieniono je
w bazę marynarki wojennej, rzeczywiście należało do niejakiego
Jeffersona, jegomościa o nazwisku Dr. Jefferson Jefferson. Nazwiskiem
Dr. Jeffersona Jeffersona nazwano szkołę w Orlando, a także dużą
fundację dobroczynną, jednak tym, co w historii Dr. Jeffersona
Jeffersona jest naprawdę fascynujące i niewiarygodne, choć prawdziwe,
jest fakt, że nie był on żadnym doktorem. Był zwykłym sprzedawcą soku
pomarańczowego i nazywał się Jefferson Jefferson. Kiedy stał się bogaty
i wpływowy, poszedł do sądu i „Jefferson” przyjął jako drugie imię,
a pierwsze zmienił na „Dr.”. Duże D, małe r. Kropka.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Margo i ja mieliśmy już po dziewięć lat. Nasi
rodzice się przyjaźnili, więc czasami bawiliśmy się razem
i wyjeżdżaliśmy na rowerach poza ślepe uliczki aż do samego Parku
Jeffersona, „piasty” koła, którym było nasze osiedle.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Za każdym razem, kiedy słyszałem, że za chwilę ma
przyjść Margo, stawałem się jednym wielkim kłębkiem nerwów, ponieważ
była to najbardziej niesamowita i zachwycająca istota, jaką stworzył
Bóg. Tamtego ranka miała na sobie białe szorty i różowy T-shirt, na
którym widniał zielony smok ziejący ogniem pomarańczowego brokatu. Nie
sposób wyjaśnić, jak fantastyczny wydawał mi się wtedy ów T-shirt.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Margo jak zwykle pedałowała na stojąco, prostując
ręce w łokciach i pochylając się nad kierownicą roweru, a jej fioletowe
tenisówki rozmywały się w koliste plamy. Był gorący, parny marcowy
dzień. Niebo było bezchmurne, ale powietrze miało cierpki smak, jakby
zbierało się na burzę.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
W tamtym czasie miałem się za wynalazcę, więc
kiedy tylko założyliśmy blokady na rowery i rozpoczęliśmy nasz krótki
spacer przez park w stronę placu zabaw, opowiedziałem Margo o moim
pomyśle na wynalazek, który nazwałem pierścieniarka. Pierścieniarka
miała być gigantyczną armatą wystrzeliwującą na bardzo bliską orbitę
wielkie kolorowe kamienie, które tworzyłyby wokół Ziemi pierścienie
podobne do tych, jakie ma Saturn. (Nadal uważam, że to świetny pomysł,
ale okazuje się, że zbudowanie armaty zdolnej wystrzeliwać kamienne
bryły na bliską orbitę jest dość skomplikowane).</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Byłem w tym parku już tyle razy, że w pamięci
miałem wyrytą jego mapę, wystarczyło więc zaledwie kilka kroków, abym
poczuł, że porządek owego świata został zaburzony, chociaż nie od razu
potrafiłem stwierdzić, <span class="Tracking">co</span> się zmieniło.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Quentin – cichym, spokojnym głosem odezwała się Margo.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Wskazywała na coś. Dopiero wtedy zorientowałem się, gdzie zaszła zmiana.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Kilka metrów przed nami rósł dąb. Gruby, sękaty
i wyglądający na wiekowy – to nie było nowe. Po naszej prawej stronie
znajdował się plac zabaw – i to też nic nowego. Lecz oto o pień dębu
bezwładnie opierał się ubrany w szary garnitur mężczyzna. Nie ruszał
się. Oto co było nowe. Otaczał go krąg krwi, której na wpół zaschnięty
strumień wypływał mu z ust. Usta zaś miał otwarte w nienaturalny dla ust
sposób. Jego blade czoło obsiadły muchy.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Nie żyje – oznajmiła Margo, jakbym sam nie
potrafił tego stwierdzić. Zrobiłem dwa małe kroki w tył. Pamiętam, iż
wydawało mi się wtedy, że jeśli wykonam jakiś nagły ruch, mężczyzna może
się ocknąć i rzucić na mnie. To mógł być zombie. Wiedziałem, że zombie
nie istnieją, ale on z pewnością <span class="Tracking">wyglądał</span> jak potencjalny zombie.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Podczas gdy ja robiłem dwa kroki w tył, Margo zrobiła dwa równie małe i bezgłośne kroki w przód.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Ma otwarte oczy – stwierdziła.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Musimy iść do domu – wymamrotałem.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Myślałam, że kiedy się umiera, zamyka się oczy.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Margo musimy iść do domu i komuś powiedzieć.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Postąpiła jeszcze o krok. Była teraz na tyle blisko, że gdyby wyciągnęła rękę, mogłaby dotknąć stopy mężczyzny.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Jak myślisz, co mu się stało? – zapytała. – Może to narkotyki albo coś takiego.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Nie chciałem zostawiać Margo samej z martwym
facetem, który mógł się okazać atakującym zombie, jednak nie miałem
również ochoty tkwić w miejscu i dyskutować o okolicznościach jego
zgonu. Zebrałem się więc na odwagę, zbliżyłem do Margo i złapałem ją za
rękę.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Margo, musimy natychmiast iść do domu!</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Okej, dobra.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Puściliśmy się biegiem w stronę naszych rowerów
i poczułem, jak serce podchodzi mi do gardła, zupełnie jakby działo się
coś ekscytującego, mimo iż wcale tak nie było. Wsiedliśmy na rowery
i puściłem Margo przodem, ponieważ płakałem, a nie chciałem, żeby to
zobaczyła. Na podeszwach jej fioletowych tenisówek ujrzałem krew. Jego
krew. Krew martwego faceta.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Chwilę później byliśmy już z powrotem w swoich
domach. Moi rodzice zadzwonili na 911, a kiedy w oddali usłyszałem
syreny, chciałem iść zobaczyć wozy policyjne, ale mama mi nie pozwoliła.
Potem się zdrzemnąłem.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Moi rodzice są terapeutami, co oznacza, że jestem
naprawdę cholernie dobrze przystosowany do życia. Kiedy się więc
obudziłem z drzemki, odbyłem z mamą długą rozmowę o cyklu życia i o tym,
że śmierć jest jego częścią, ale nie częścią, którą powinienem jakoś
szczególnie zaprzątać sobie głowę w wieku dziewięciu lat, i poczułem się
lepiej. Szczerze mówiąc, nigdy się tą sytuacją zbytnio nie przejąłem.
O czymś to świadczy, jako że miewam skłonność do notorycznego
przejmowania się.</div>
<div class="BodySpA" style="text-align: justify;">
No bo co: znalazłem martwego faceta. Mały,
rozkoszny dziewięcioletni ja i moja jeszcze mniejsza, i jeszcze bardziej
rozkoszna koleżanka z podwórka znaleźliśmy mężczyznę, z którego ust
lała się krew, i ta krew była na jej małych, rozkosznych tenisówkach,
kiedy wracaliśmy rowerami do domu. Wszystko to bardzo dramatyczne
i w ogóle, ale co z tego? Nie znałem faceta. Do cholery, ludzie, których
nie znam, umierają przez cały czas. Gdybym miał przechodzić załamanie
nerwowe za każdym razem, kiedy na świecie wydarza się coś okropnego,
byłbym bardziej szurnięty niż wściekły makak.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Tamtego wieczoru o dziewiątej poszedłem do swojego
pokoju, bo dziewiąta była godziną, o której powinienem być w łóżku.
Mama otuliła mnie kołdrą, powiedziała, że mnie kocha, a ja jej
powiedziałem: „Do zobaczenia jutro”, ona odpowiedziała: „Do zobaczenia
jutro”, a potem zgasiła światło i prawie zamknęła za sobą drzwi.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Kiedy obróciłem się na bok, zobaczyłem Margo Roth
Spiegelman stojącą po drugiej stronie okna z twarzą niemal wciśniętą
w okienną moskitierę. Wstałem i otworzyłem okno, ale siatka wciąż tkwiła
między nami, pikselizując jej twarz.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Przeprowadziłam śledztwo – oświadczyła dość
poważnym tonem. Nawet z bliska siatka rozmazywała jej twarz, ale
zdołałem dostrzec, że Margo trzyma w ręku mały notes i ołówek ze śladami
zębów wokół gumki. Spojrzała w dół na swoje notatki. – Pani Feldman
z Jefferson Court powiedziała mi, że facet nazywał się Robert Joyner
i mieszkał na Jefferson Road w jednym z tych mieszkań nad sklepem
spożywczym, więc tam poszłam i zobaczyłam kilku policjantów, i jeden
z nich zapytał mnie, czy pracuję dla szkolnej gazety, a ja powiedziałam,
że nasza szkoła nie ma gazety, a on na to, że skoro nie jestem
dziennikarką, to odpowie na moje pytania. Powiedział mi, że Robert
Joyner miał trzydzieści sześć lat. Był prawnikiem. Nie chcieli wpuścić
mnie do jego mieszkania, ale drzwi w drzwi z nim mieszka kobieta
o nazwisku Juanita Alvarez, więc do niej poszłam i zapytałam, czy
mogłabym pożyczyć szklankę cukru, a ona zaraz mi powiedziała, że Robert
Joyner zastrzelił się z pistoletu. Wtedy zapytałam ją, dlaczego to
zrobił, a ona na to, że się rozwodził i był z tego powodu smutny.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Tu Margo zamilkła, a ja tylko na nią patrzyłem, na
jej szarą twarz, rozświetloną przez księżyc i podzieloną przez splot
siatki na tysiąc małych kawałków. Jej szeroko otwarte, okrągłe oczy
przeskakiwały znad notesu na mnie i z powrotem.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Mnóstwo ludzi się rozwodzi i się nie zabija – skomentowałem.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Wiem – odparła podekscytowanym głosem. – To samo
powiedziałam Juanicie Alvarez. Ale wtedy ona powiedziała… – Margo
przerzuciła kartkę – …powiedziała, że pan Joyner był zgnębiony.
Zapytałam, co to znaczy, a ona odparła tylko, że powinniśmy się za niego
modlić i żebym zaniosła mamie cukier, a ja powiedziałam „nieważne”
i wyszłam.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
I tym razem nie odezwałem się od razu. Chciałem
tylko, aby nie przestawała mówić – ten cichy głos napięty z podniecenia
bliskim odkryciem czegoś dawał mi poczucie, że właśnie przydarza mi się
coś ważnego.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Myślę, że chyba wiem dlaczego – powiedziała Margo.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Dlaczego?</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a>– Może popękały w nim już wszystkie struny.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Usiłując wymyślić jakąś odpowiedź, wyciągnąłem
rękę, nacisnąłem blokadę na dzielącej nas moskitierze i ściągnąłem ją
z okna. Postawiłem siatkę na podłodze, ale Margo nie dała mi szansy
powiedzenia czegokolwiek. Zanim zdążyłem z powrotem usiąść, uniosła
twarz w moją stronę i szepnęła:</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
– Zamknij okno.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Więc je zamknąłem. Myślałem, że Margo odejdzie,
lecz ona wciąż stała w tym samym miejscu i tylko na mnie patrzyła.
Pomachałem do niej i uśmiechnąłem się, ale jej oczy zdawały się utkwione
w czymś za moimi plecami, czymś potwornym, co sprawiło, że z twarzy
odpłynęła jej krew, ja zaś zbytnio się bałem, żeby się obejrzeć. Jednak
za moimi plecami niczego rzecz jasna nie było – no, może prócz tego
martwego faceta.</div>
<div class="BodySpA" style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both;">
<a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wAARCAC3An4DASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD9U6KKKACiiigAooooAKKKKACimk4/PFOoAKKKKACkyCcd+tLTT0OOooARuAT0HtXyLpPxI12+/Zh8Ya7Pr2otqh8R+VbXaXTrNGhng/doc5Rdpb5QeAT619dLuK/NjJ7DtXxnpttFP+z3NGgQJL4+VQ33VcG4QA9OBj+VAH2ZFgRoBnGBwTzTl4HXNAPFLQAUUUUAFFFFABRRTTQA6ivCfjT+0vH4B1O30Twxpg8Ua4bmO3uY0Y+TbO5wkTsBjzGIIC54xz6V6T8MPH1t8SfBGm+III/s32lSJrYtuMEqkq6E46hgew9aAOtopFORmloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAY/Py880+kZd2Occ5oIB6joc0ALTQeT7e1KKaRycHAPcdaAFJAYdAT696dUWNjKuGIOeeuKe3IJPIx0oADnPI+lfI+g6PG3wKvbaQrFDp3j5A4XOWUXsaY9j8/wClfW4UKqgDAHavkS/iNt8HPjfpVqzRtpHix71HA/h8+F+p9NhoA+vV6ClqGznFzaQTAgiRFcEd8jNTUAFc541+IHh74eaab/xDqkGmW5OE81svIfREGWY+wBrnPin8UpPCc1roGg26ar4y1IH7HZMx8uBB964nYfciXqScZxgd8eJ+HNCbWtT1LxeNVtpzaMx1T4g61EJIo3U4MWm2zfIEXhRIw5zhQTwQD0SL9qjRrrUfJtvCXi6e0VTI16mkt5YjAyXxnO3A64r0L4efE3w98U9DOq+Hb4XdujmOVHUpJE/911PI4/CvPPjv4s1tNG8G+E/C2oNDqvi24Fp/aLx4kS2CAyygYG1sMCeBjnGD06/4SfBfw78GdKmtNEimkuLoIbu8uJC0k7KDgkdAPmPAHegDvxXlnxh+MFh4Z8O+KdM0bUI5/GFnZI0VjGG8yNpnSKNs4xndKhAznp2r1Ee5r4k+MWgP4P8Ai/401CK9nttQmutO1S2snYFNVtTNF5kSZ6yJMqEAfwq1AG54JfRT4W+H2mxXK21t4ckk8VeK7i4wHjuYnZFjkJ5MjS7wFPO1QeeK9J/ZB8V6Nr3w4ntNOlkbUILya6v42hZVheaV2RQxGG+UDoe1eWJcrd6p8X/F13YGy8O6Tc3U+nRyR7Uu9TcGFJGJH7wqVJC8hGlJHJzX0h8EPCCeCPhT4Z0tbYWs62Uc1yu3axndQ0m71O4kfhQB3anIH9KWiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigApCMgj1opF6DBB9xQA6ik79OKWgBp545HvQrZXIHtgilpFwB2GPSgBpdScbhXy9qEKtrP7RfhdrZ4jc2A1a3ifgOfs5LODnu4Q19RhgxyCD6EV4T8SNCi0X9oHw1qkrOmm+LNMufDl7s/56bS0efr0/4DQB6v8PLn7b4A8M3HXzdMtpPziU1W+Jvji1+HHgnVvEN2PMW0izFCDzNKx2xoP95iB9M+lcN+zl4mS0+FEmlarcmG98Jyz6bqBnUp5SxMxUnP8Pl459jXNaB4lj+NHje08Va0PI8AaffrY+HbSVT/AMTG/OR9odcchQG254HXqDQBzXh3wnc67qa+D72eWTxh4iQ6j421QKRNaWnymOyjYjChsqvHGAx5GMei6XokHxF8d/2fBFHB4D8DzJaQ6ei5ivb9Y/4v9iAMoA5+fntXL+CvEsek+Hfi78Vrncbq5vri0smGWBhgAit1A75cgV6T4K02L4P/AAXikv2b7RY6e+oajKx+eW4ZTLMST1JckD8KAOK+Jbyr+1T8KwceV9kvdvPcxvn9MV72Ogr5/vZrjW/jt8HbiVWlu00K7vbozqPMQPCBlgAADuOOg5r6AHFAC14n+1r4b0/U/hRd6xMoi1fRpobjTbpAPMSYyooUH0bI49QD2r2yvmz9sTxlJDaaD4Wswftcsp1eV+o2QZ8pMDkl5SoH096AF+CPwvsfiHDf+LvEEt7fWD6/eXmm6NLKRYJ+8I87yehYvvPXHtX0iucc9a534deGx4Q8B6Bo23a9nZRRyA95NoLn8WLH8a6OgAooooAKKQ57Uiur52kHBxxQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAQ9KaCFwuMd+OlPooAaAfXP1petIWAYKSMnp70IuxcCgB1M+bHYHP6Zp2QDyevSmsMcgfMe4oAVsBgefpXm/x+8OTa78Ory+sdw1jQnTWbCSM4YSwfOQMc/Mu9ce9eju+zHQA9ye9IyhwQwByMEHpigD5E+LEs8l617ol2LXwx8WYLGCS9RS32O5VlBBA6h4yVPfO70r2jxrb2XgtPhf4fskjhtYdXijiQgArFDazFmwPYDJ968R8FqTrXjL4M61dNaQWuovdeG76dlQ2c6v5sPH91shlAznLjvWn4m+JN94okXxFrdn9gu/Aen3Ftd2pYIkus3P7iNEyfmQKDJn0agCT4bwSeOvDnwt8DrHvs7cP4m1v5v8Aln9oka2jb18x2DEdcKDXrnxcvv8AhKdX0T4d2qytLrDC71J4v+XfT4nBcse3mMBGPqa80+FGu6R8JfCx8P8Ahy1u/Hnj662fb/7OQvBFKFCrG9zjYkUY4GCeh9a9R8E+En+Hen674u8X6pFe+IryP7RqeoLlYbeGMErBED0jQZ9yeTQBz3w9uv8AhKP2kviNqRk86DRbO00a2wfljBBklUe+9TmvbBwK8X/ZjsLi88PeIvGN1bG0k8W6tPqcMR6pb5xFn/x4/Qg969mJPBoAjurmOzhluJ3WKCJDJJI5wqqBkkn0xn8q+RvCF+nx6+PI1aGIXGmi7F27Opzb2FqSLZD2Bmn/AHhX0Qdq6f8AaO+MsOrNceBdFW5vUeVbbVJLJSXnkJ4sISP+Wj4+c/wrnqeK9O+BPwv/AOFY+DhHdpCut6g4ub9rdcIjYwkSf7Ea4Ufie9AHpQ6UtIKRuc9qAGyOsaszEKoGWJ4AArzq/wD2ivhxpl7Naz+LLMywsVkMQeVEI45ZVK/rXmmvanrv7TPjXU/DWh6jNo3w40qT7PqmoQDEuoygndHG2D8vbrjHJByoqb4r+HdMs7vwV8I/CelQxafqV2l3rVnYny3NjEy7mkfOfmOck5J24oA7b4rfG/TPDPwyXX9B1G0u7nU0aPSpmy0LOOGkb/ZQBmOf7uO9eXfsvePNE0Hx1rfgm18R3niVdS2ahaXs0bIrXAjb7WCrYK5ZQRkcj9X/ALZPhK30HwD4WvdO05I9E0SWWAWVugWKFpFHlOR3UMhUjvv55rK/Zy+F9vqnxJ0/xlYXU9z9kjnutT1FYXit7m8uFx9lhVsEpEGYs3ckCgD66Xp/hS0i9OKWgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKTHNLTT16/pQAjA4OPlNGCCSAN30oOJOhPB7GkGV4xk9hnnFAChcnJHOBzmgLsQBRgDoBTutNb07+nSgAYAn3FeE/EP4i654/8X3XgjwTenRrTS2EniDxUWCpYouS0SZwC+Byc8YPYEj1X4i+Kk8EeBdc12Tf/oFo8w2JvO7Hy8dxkjPtXz98Lfh8fE3hHw54U1C+njj1OA+K/EqRnbJfGZ8QQs3ZDtyw77RjrQBzmp+Dvhv4maVPCfhXxJ4vu7aP9/4tXUGt4EdcsZTcTMEZlIzwMfLXM+JfG/g7XptG8Q6j4kbR/G+moIr2V9KOo2mr+WhSOdVyI2PLAMe+fQGvoX4kacfHfivRvhjpCLY+HbaNNQ1/7LhFW2DfurUAcDzGBJH91c1zXhHwTo/xd8R/FuU2Sx6BL9n8O2PlgKqfZk+Yx44Ch/LIGMcCgDjvB/7REt5ZWlp4m8bL4KVYUklsrTw0Udo2UEFJdzqocEEEJ34rf1jW739o6Cz0nSbi40f4WWEiDU9e1KcRz6nsA/dgNzjI5Zup5PIxWBongSw8c+E/CscdrBa6jqllPc6JvBCW11bsRc2bOuG+zyHc6rnMZ37TwK4+1+G9lq+hR6vo+hz6W87GS6g08pq9pbsjujedZSr56qHVxvUuPlyM0AfVOsfG/wCHngm1itG8R6cxhjWOKx06QXEvAAVFSPJzjAArx/4i/tCan4uc6LoltqXh+xum8iMRwZ1rUW/uW8Of3CdjK/TOVBIxXC+Cb2Kykz4k11NB8ONOIrbxF4IsbWC3Eh6rNKkXnQEjs4Xv25r6v+H3w38J+BNPU+G9Pt0Fwoka/DebNc553tKcls5znOOaAOH+CfwLj8FrBreuRwy6yYQtrYgB49LVjuZUY5Lykn55Tyx46V7OpJHNKOBS0AFeP/tQ/EyT4cfDG7WyJOsawTp1mqNh1LqQzj1Kjp7kV7BXgHxNtk8aftP/AA/8O3qiXTdJsJtb8tVyWm3ELvzkFQY0OPr60APvtcl+BHw48KeA/COmnVfGuoW+21syvAkPzTXE3ooYseT2xnCmsL4FaVrXw/8Ajl4r03xzPHfeI9cso7201fotzGh/eRx5xgKSvy4HEfTGK5Xx74g8UzaV4u+KvhzUbfTpjrCaHbM0QkmNjE4iAUsDs3Skucdc9RjFd7+1tpd1q3w+8LWCQx3Hiu71KK1tJ4GaPbI0TmUIc5AcLtxnuM9KAKvivWW/aY8e2vhPRGeTwFolytxrepxqPLvJUOUgjJ6jIOSPXPYZ9x8ZeMNI+Hnhu71vWbhbTTbVMsccseyqO7HsBXjFn8dfC3gf4feFtK8DaD9v13V7VXsPDtgPmicjDGcjkAMDknk7SenI1vDXwQu/EuuQ678UdYj8Ta2v7+30ONsafZA8fLEfv44G48ZHfrQBl/s7/GrxF408U6vpfi+3awm1GL+2NDikjCbrMsUKr6gYBBPJ+Y9K+gx0rwL9ouwufCni74eeP9LeKG4sNSTSbhXBAkt5zjGB2Hz/APfVe+r0oAWiimkc0AOory7xB8cLHTPjN4d8AWcK315fLI19Ir/8emIy0Y9yduSOwIPevT1ORQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAor8zD+1N8UwSB4uueD/AM8If/iKT/hqf4p/9Dfc/wDfiH/4igD9NKK/Mz/hqb4p/wDQ33X/AH4h/wDiKQ/tTfFM8f8ACX3PH/TCH/4igD9NKK/N/wAOfH741+MNRFhomt6pq14efJtLOOQgepwmAPc4FbGofGn4oeH5Gj1v4oWVjdLw9paCO9mT2byYygPsXzQB+hFFfnTD+0n4xklWI/ErWNzEKpTRIGBP035/IV7Dpnh3476raW95H8Rkit57d7lLW4sRDqDquMhbZ4xycjqwHIyeaAPrWivzg8T/ALSPxM0LWrjT4/FesxTWzGOePU7CC3mVweQYwG2/iTWUf2pvimD/AMjdc/hDD/8AEUAfppSEhcZ9a/Mz/hqb4pn/AJm+6/78Q/8AxFH/AA1N8U/+hvuf+/MP/wARQB+mlIAAT6mvzM/4an+Kf/Q33P8A35h/+Ipf+Gpvinj/AJG+5/78w/8AxFAH2V+1/qj6Z8BtfWNtrXTwWx47NKpP6A12HgPwfLoer6jqbSQyWl5Y6fbWigHzI0hiIKscdCWyMV+dniz47+O/HOiS6RrviGbUNOlZXeCSGMAlTkHIUHqK1o/2o/ijDEqL4suFRRgAQQgAD/gFAH154z1DWvAmoeJ00yKGfxv431RLTR4hLkx20cCoLh/7qx/vGPuRXoPg3wtpfwW+GcVgsyJaaXavcXV5Jx5smC8sjfU5P0wO1fH/AId8LftDeK9Ts/HNlHO99dWIit9RuprVGFu3zAKjn5AeudoJ/GvOPF3x5+Imv2eoaDrPiiS/snfyriJFiMcuxv7yqNy5Hrgj2oA+ufAehSaN8Pvg1/aGyO9S/n1J2dghWOSC5mcnPYB1yK5L4ba14c12z0yz1Ga78GeKb29vNV0LxFGVSK8WWd/kBztI6K0D9cDBy1fNWsfHvx9r8cSX/iOaZIYpYY18mNQiSJ5bgYUYyhK+wJxisvWvip4m8Q+F7Lw9qOoJdaPZIqWts9tEPICjA2MEDDgckHnvQB9g+IdDjuPEUkeoJZ+BviXtKRX+MaR4lTGDHID8rB+hRvnXPG7FWPhF8Q/+ED8Rjw1fq+laDcTLa/2bey5fQdQYFvs+4/etpcFonyR2r5Al+NPjO58Kr4butbkvtFVNi2t7DHOFHbDOpYY7EHI7Yqhe/E3xPqUbJeaxPdbrNLFnn2u7QpJ5iKWIySrDIbOR0BxQB+sIGBS1+Zg/am+KYAH/AAl9zgcf6iL/AOIpD+1N8Ux/zN9z/wB+Yf8A4igD9NK8G1BLjT/2trq6kmciXwezWqEYUlZuU/2sEFvxrD/Y0+J/if4lWHiuTxLq0mqvaS2ywGREXYGEm7G0DrtFdV+0F9q8Far4U+JNlbG6TQJ3ttTiRcs1jNhXb/gJAI92oA82mLt+xVoFy8YnRbyC4uQOBs/tAls/mAa9F+OmspafEDwCzsrW+jJqHiG7QnB8q3gwMe5ZsD8+1cp4Z8XaR4Z8C6v4G1+yGo+Gre9eGa+ibKxaVe7pbW72gEsu59hYfcIBNcb8eTrek+CobXUNra1olpcafbagSPK1rSpkCGVG/wCesYEZdM5xuYZGcAG38JPC174F8NWGo6ZZW7/Erx15l5FLMA0GlWRbeZSOyhXU7f4mZV7EV6V8PR9m1yRvDdmdaTzQmueNNZcg3hU/Mltj7wB6bcRLjjJrxjxt47bT5byzsLm2imv4NO00SXzssVrpUVlHPMxZTuCSPOoIX5mAIAyRTZdR0zxPLbrqXhb4heP4ljWOJYLdtO0skdFht0xsjxjqSfWgDrP2q/iRpvirR7bwx4cMmu32nXcerajNpoEsdjBCGJLOOA3PTPGOe1d1rv7Qc2r6l/Y3w58OXPjPVFx51yG8mwtsjOGmPBYZGQPcZzXCXHi6C8+BcvhzQ/Dtl4M17WtSuNAbTYCqrbpG2LiWR8fMEizuc9Cc5rvPDHxH0zRtNtfC/wANPCl74mt7BFh+2Wyra6cCOCzXD8OSQSSobJ7mgDHM37R9yYJFg8HWYlfLQsXYwr6McnI5/hJPFT6t8P8A4x+IdNli1z4l6X4fsype4fRrEq0ajkgSsVYAeuRXXRL450/UTr3izxTomg+HrMeZPp9hbb0ZQOd9xNgj6qornr/UtQ/aHZNP0lbrSvhyH/03VJFMU2rgH/UwKcMsR/icjnoO+QDzPQPBHhjRPEHwjvNBjuru6v8AXruU65ekfaNSjjiOZjnkRsQCq/3Tnq2T9cL0rwjV7O21/wDad8JaPYwr/Zvg/RpbqSKEbY7aSUeXEnHQ7QhA9K93HAoAWiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigD8dm+8frR1FDcsaM4oAOua9w+An7OD/ABHsZ/FPia7bQ/BFkGkkuSdr3QTl9hP3UGDl/wABzkjy3wB4XPjjxxoPh9X8oaleRW7SD+BS3zn8F3H8K+w/20tdTwF8I/D3g7RYxY2GoS/ZzHFwBbwKDs+hYpn6UAfPfxK+Mx8QK3hHwBYHwz4KV/KisrFSk+onOA87D5n3dlJPbOT08ltraW6uIra3ieaeVxHHDEuWdycBQO5J4xV/w0kkniXSFh5mN5CEx6+YuK+p/wBjT4Mwavr+ofEHUYA1lbXMsOkRsuQz7iGmx/sj5VPruPVRQB1Hws+DPh/9m3wBcfEDxtFHd+IoIPOEbYZbRjwkMQ6GUkgF/fA4BJ8G8C/FbxH4/wD2m/C3iS9unW8utTjtkgjY7ILZ2KmFB/d2sc+pyTzX0f8AEbU/Cfxz+ImueCtX1G6bTvCtqbpdNsJxHJqF5ht4U/xGJQFCj+KRuwryT9kn4SSJ4rf4heIbdtB8N6V5jWLao3l+ZKQVDEtj5UUn5sAFsY6HAB1/7e3gKxTS9C8YwxJDqJuRp1y6jBmQozoT7rsIB9Gx6V8aZr6j/ab+I+ofH3ULfQvAWk6l4i0HRZfMur7TrSSVJbhgQuMD7oXdgnGSTjgA189z/D/xNa+IrfQJvD+oxa5cANFpr2zCd1OcEJ1xwefagDA70n867bxZ8GfGXgTRF1bxForaPZPIIozdTxB5HPOFQMWPGScDjvXKaXpN9ruoQ2Om2c+oXsxxHbWsTSSOfZQM0AVKOgrv9W+BXjLw8NPXWLC00afUGCWtrqGo28M0xPGAjPkc4GTgZ4rk/EfhjVvCGrzaXrenXGl6hFgvb3KbWwehHqD2I4NAGZivUP2dPhNJ8XfiTZafNGzaNZ4u9RcdDEp4jz6uePpuPavMACThQWJ4AA5Jr9HP2evh1afAb4Py3+tslnqFzEdS1adxjyQFJWM/7i8Y/vFvWgDI/a8+Lq/DT4eL4f0uUQa1rUZtoliwDb2wGJHGOnHyD6kjpX58jjgcD0rs/i/8Srv4r+PtT8RXRaOGZ/LtIGP+ot1yEX645PuxqfQ/gj431/RZNZh0GWz0aOPzW1HUpEtINn94NKy5HuKAOFHaiuk1n4ea9omgW+uT2PnaFcOY49Us5Vnti4ONpdCQrZB4bBrmz70AH40Vb0jSL/X9QisdMsrjUb2U4S3tImkkb6KvNdBrnwt8VeGSY9U0eSzuBCZ2tHljNwkYGS5iDFwoHOSOmTQByhpe9dZYfCTxxqllFd2nhDW7i0ljEsc8dhLsdCMhg2MEEc59K5QjaSDkEHFAH0P+yX8Vrv4bR+I44vDk+vW900Ekxs7qJJoQu8DbE3MgO7t0r6Jh/aS0Lxbb3ejar4I8UhLmEpcWg077QPKdeS4jYsARkdPevDv2O/hV4V+KGh+MIPEukRaj5EtsIZdzJJFuWXO11IIzgcdOBxXrniX9k3wV4b0K7vLXxFq3hiwtQ11NcCWN/KUDkhynmLwOgbn0oA8r0/Vp/hxdQfbY73TNKtXksvDWt6xZNGJYJcs1jeW74d4Blv3ig7Dkg84FqOG68f8AhpvDNtBdaX4d1C/ZLbRtJddSe7miOJpLOSTatvZhiPnJbk4HGRWPZfCWTT/h14n+JF9r+o6JBLbunh5L2VHvLhSfkMjMuQZACAqbTg56dfcvhR4XEfinVY9HcWTeFfD8Hhy2iddwa5kRbmSViehDsoIxzg/SgDyn4UeCdJ8O+PvFfiPxm5m0vwFbwWNtHOqyyB2yY1fZlZJEBEYx324xtGPoux8YeJrSx1LxT4ot7Hw54VtLaS5jsHBe+KAZDTPu2IxA+4ATlsE5r5k+CXw88beIpvFHg67iXR7601u21TVtX1EfaD5iHdEixHiQs25yzHaRj2r0H41/Drx5Y2dnq+u63cfErwlp0nnX/h6OIWEsq5+8fJH7wKcHB6YPGMmgDyPwZ4s8BS6pL4p+Jmsya7d3c0tzaeG9OiaSC1EkhkPm4wmSxJ8vOOPmz0H0vD8QvH3i21hi8DeB7fSNLaNPI1bxHcLHEEI4228JLEAe+PauH0fVrzXvC1tN4P8AghoFppV1F50Gqapc2htkXBy8iqN3HcZzxXPeGvhx8UvANpqE6XN5caPqkyX8h8DTWu2POciKGRBgEEf6vjgcHFAHqNz8KrWNF8SfF3xcviFLUiSO1uSLXS7Z88FYgRvPAA3Zz6GpvFXx+Phjw7d6xHokkWnzILbQLS5RkvNUuT0KQ4ysIBU7jgn05GfO/AniKy8YeJb1vC/g/XvF+v6fiN9T8daigGnSHp+6ycYOThFDcYBFeteCPgt/Z3ip/GPivVD4n8XuMR3DRmO3slxjZBHk7R23Hnv1JyAR/s/fDrU/Bvh2+1fxK3n+L/EE/wBu1OQ8lCfuRf8AAQTwOhJHQCvVh0oHSloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKAPx2Odx+tFDfeP1p0MMl1NHDEpklkcIiDqzE4AH4kUAb/wAPPFn/AAgnjrQfEIhNwNNvI7hohwXUHDAe5UmvuL40eGvC37UXw80288P+KtMt72yc3FrNcTAKu4YeOVc7k6DtkFRwa+RdR/Zu+J2kx+ZN4L1KRcZzbBJj+SMTXJx/D7xLNqqaaPDmqDUJDtFu9nIjH1JyBgDuTwKAPRvDfwmSx8bWPhjS9d0/xJ4vv3MCPo7NNZ6XGR+9uJJSBvdU3bVUYU8k5wK+tvjH8QtI/Zp+EFnpGiiOPUfswsdItDycgYaZh6L94nuxA714F8OvGvgn9lfw9e3Ml1a+LPiRfR+W9rp0oktrFOoiaYZXry23JJGOAMnwTx38QdZ+J3ie41vXLz7ZfTfKqJwkKZ+WNF7KP/rnJNAGDJcTTXDXEkrvcO5kaUsd7OTktn1JOauI+q+Jby2sVkvNUup5Figt2keVncnAVQSeSa6Hw58I/FfiW3N5DpMlhpK8yatqh+yWcQ7kyyYB+gyfavpf9kD4Y6MPE15rumv/AGzDpYMD65JEUimuGHMdqjYIRFOWkbDMWUAKM5APYPhv4WsP2bfgmgvfKN7FEbzUJN4US3LDJXd/dUALnsFzivK/2V/iNo3jT4teL7u8aB9fvoklgvroAT3Q3HzFjz9yNQIwsa87RlsnOOZ/bi+LZ1HXLbwLpsx+z2KibUmRuHlYZSL/AICMMfcgdq+U43eJ0eN2R1OVdDgqfUEd6APrD9sPwT448c/FzR7Sy0u4utHNrFb2EwO22WV3Ifc5O1WJ29eSAMZr2vwz4L8K/sofCi/1eWJLm+t7YSX1+QBNeTHAWJSeQpYgKv4nnJr4h+EnjBrD4ueDtS17UriewtNSieSS8naRYgTjf8xOACQc+1fSX7f3iWeDw94R0aKQrZXk815KQflcxqoQZ/7aE/lQB836fc678evjNpzahM1xqes6hGrkZKwRBskKOyogP5epr6q/bl8N6LqfhLQLy5mhstcW6aCzuZSFWRShZonbsDtBBPAbrgMTXOfsc/CZPBumXvxL8U7NLha3Mdg143liKA/fnYtjAbgD2ye4ryH9qP44xfGLxjBFpTN/wjmkhorRmBH2h2xvmwegOAAD2GeM4oA6L9kr4GN4w8dLr+rNbS6XoUiSm2jlWYy3HJjB2krgY3EZycDjBrv/ANuT4v8A2e3t/h9pk/7yZVudVZTyE6xwn6kByPQL613X7L09l4N/Zej1uzi+0zJFe6jcxxfM8kqM/wAuBznbGgx9K+KdUmuta1a88WeLt7zahK10tq5KS3rscgAdViHALccDC88gA+jv2N/2fNP1fTI/HniS0S8V5GTSrSdMxjacGdgeGO4ELngYJ64xxX7YPxum8deMJvCumXBXw7o0hjlEbfLdXK8Mx9VQ5Vffce4r6H+GXxNEv7KUviCxkjk1HSNIuEkjhAHkzxK2BtH3QPlYD+7ivjj4D/CHUPjR46t7HbJ/ZMLifVL7skeclc/336AdeSegNAH1x+zr8PbWx/Zeks/ENuZrHWobnULi3fgrE4+XGeh2IrA9iQa+NvCPwpv/AB/4ustE8O3tneR3rnyLmSdVZYwNxZ487wyqCSMdRwSOa+sv2rfj1pHgvwhc+BfDVxFJrN1B9jnFqwKWFtjaynHAcr8oXqASTjjPlP7BosB8V9W+0FBe/wBksLUNjJ/eJv2++APwzQB7N42k8O/sdfCAR+HLaKXxLqP+jQ3lwgM1xNjLSyf7CDkJ0yVHcmvnH9l3RNR+In7QOm6heSzX0luZtS1C5mO9nG0r85PXczquPQmvRP25tF8Q658RfD0Ntp11c6ZHppMUsaExLIZG80s/3VwojyWI4wa9c/Zm+G1j8GPhXda/qQP9pX8RvLy4CkkQqpKIgxkjBJA6sW+goAo/tgfFmP4cfD+Lwto7rbatrMRgVIvl+zWg+V2AHTPCD6tjpXwo+kLZ6Il7dSGGW5I+x24HMiA4aRvROMA/xHPZTXe/FPxi3jDx5qninxMomv53xZ6CJMi3iXiNZ2X7oA5KD5mJOdua861LU7nWL6W8vJTNPLjLYAAAGAoA4CgAAAcAACgD7F/4J8/8gzxv/wBdrT/0GavT/wBo+6/4SC68E+AUkAHiTV4/tkYblrSHEkoI9zt/KvMP+CfH/IM8b/8AXaz/APQZa77xs4l/bB+H0MihlTRbqSPPZyJsn8lFAGd4h8LzfGnxL8QJ/L3aL4c0+40HRLfogvjF++lUDjIyqA+nTpXGeHfiR4k8N6QnjXw7pd7reneIrG0j1GO0tfNktNUtQkMqMo5CSoh+brlge3Ptv7N9xDc/Dh3C7b3+1tQ+3cYzObmQsfyK15V8O5vF/hrV/H/ivwfYQ654ffxHeW114WT9zMvllf38J5w5ycpjnjAJxgAr/Ej4x+HtV1WPxH4I8TX3h3x5HGkE+hXemTk6kFYlIJYwhG8ZIDDs2MjqO80v4p/GDVra1u4/hLHFbsAJYrnVo4JmbHJCuAVHXggmtv4bfG7wb8TfFP2fT7Q6f4iW3Y3EOoQLDeRlSAYueW4JPBOAvIFbXj7x9PZa1pfhbw6Y7vxPfzozopDCytVZTLPL12jblVB+8WGM4oA+ePGlzoV1YeLrS1+EWt2Hii1tnvL3T0viLCEMPluGSOQLIMgnCpzt+te9/s5z6Y3wY8LW+k6pFq0NvaLHLNHwUl+86Mp5UqWIwfQetYUXiG1l/axm06G8hVk8KiKeAuAzy/aBIi47sEYnjoDmr+pfs96bZ61JrfgvVr3wNq8svmzHTTvtZ+eRJbsdhH0wPagCr8Z/gjd+LNSi8WeDNTfw746tFAS7jlKx3aAcRy4z2GAcYxwQRjHOWPx2+Juk2o0zWPhJqt/rsWYftdix+yTOOA+4KQqk8nBIr0/wdonjrTNWkbxH4n07W9O2FUjt9MNvKW4wxYOQO/GDWJ8Z/i0PB9rF4d0HbqPjnV/9H03TomBaNm486T+6q8nJ649AcAFT9m74h+I/iN4V1q78TrENRstXnswLeMCNVUKdqkcNtJIz7DrXrqjArivg78Pm+GHw80nw9Jci8ubcPJcXAXAkldy7n6ZbGT2FdqOlAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAfjsep+tHI74x3rpT8NPF+4/8AFK61/wCC+b/4mk/4Vn4v/wChV1r/AMF8v/xNAHQaX+0R8StFsUs7XxlqQt0UKiyuspUDoAzAn9awtb+KXjLxJOJtT8VaveOudvmXjhVz1woIA/Km/wDCtPF+D/xS2tf+C+X/AOJpD8NPF/8A0Kutf+C+X/4mgBtp8RfEliV8rVpmx089Em/9DU1uW3x48dWSAWmu/YiP+WlrZW8T/wDfSxg1ij4Z+L8/8irrX/gvm/8AiaX/AIVn4v8A+hV1v/wXy/8AxNAFHxH4x17xjOs2va1f6xIv3TfXLyhfoCcD8Kn0rx/4n0LTk0/TPEeq6fYozMtta3kkUYZup2qQMmpj8M/F5/5lXWv/AAXzf/E0v/Cs/F//AEKutf8Agvm/+JoA5+8u57+5lubqeS5uZWLyTTOXd27kseSairpD8M/F/wD0Kutf+C+X/wCJo/4Vn4v6f8IrrX/gvm/+JoA5rHHtXUwfE/xTDpdlprazNdWNiwe0t71EuVtyP+efmK236Dio/wDhWni//oVda/8ABfN/8TR/wrPxf/0Kutf+C+b/AOJoAi8U/ELxN43Kf2/r+oauqHKpdTsyL9E+6PwFc/2rpf8AhWfi/wD6FXWv/BfL/wDE0f8ACtPF/wD0Kutf+C+X/wCJoAXwr8TfFvge0ntfD/iLUNHtZ23yQ2sxVS3TdjsenI54rAv7+51S8lu724lu7qZt0k87l3c+pJ5Nb/8AwrPxeP8AmVda5/6h8v8A8TSf8Kz8YZ/5FXW//BfN/wDE0AVfC/jbX/Bc1xJoWrXWmfaU8udIX/dzLjo6HKsOT1B616R8Jl+J3xevW8JeHNfn0zSo0Mt39nYWltChOMuIgpYk8Ack49BxwP8AwrPxf/0Kutf+C+b/AOJr6X/YjbVPBXiXXdG1vQNU04aukT293cWMqRh49+UZiuFyHyM4Hykd6APJPi98JvB3wd1ZNEvvEuq654g8pZriOws444oNwyu5nckkjnHoQeK8q0nV73QNTg1DS7yfT723ffDc27lJEPqCOnFe8/tb/CnxLY/F3WNdg0u+1HSNSjS7S7toHlSIJGqyK5UHbt2557EGuN+EP7O/in4q6vbj7FcaRoOFkuNXuoSsaxnn93nHmMR0A47kgUAet/s36D4y/aB14ax4217UtX8IaPKrCzupT5F5cjBVCgwrKvDHI9B3NX/20/jqZ7geAdBvWUQsJNWnt3I+b+GDI9OrD1wPWtbx18ZJPA3hB/AXwb8N6pcrpytaXGrpYysLZsZfaNuWlJJJZgAM5APb47vNN1JQbu7troeeQ5nnRsyF8sG3HqW5Oe/WgCh0oroofhz4suIkki8MaxJG4yrLYSkMPUHbVaz8G6/qF7dWVroeo3F5aEC4t4rSRpIT23qBlfxoA+tv+CfH/IM8b/8AXa0/lNXof7QUc3hT4j/DHxzH5aWtnqJ0q9kbjEVwNoJ9gA/4muM/YS8N6v4d07xiuqaZe6YZZbUxi8t3i3gCXONwGcZH517x8Wvh5b/FHwFqnh6dxA9ygaCc5/dTKdyNx2yOfYmgDG8BxReDviH4r8LpC8Ntfyf8JDYkjKMsm1LhVPYrKA2PSUVmfDqY+C/i7438J3eFXWJ/+Ej02QgDzlkASdPqrqOPQ5rG+A3xi1HVNZuPAXjm2Fj450oOiuUCreQr/Ep7nAyccMOR3rc/aJt5NL8M6R4wsyItS8Nalb3SyqBuaB3EU0WT2ZX6d8CgDH/aH8HeHtaNu9lL/Y3xIa3nvNG1C0DxTSmBN8iNIgxgpkfMQeRiuB+D/wAQ/GF/4aiPgz4UR2t9q0pkk8RXt4z285HDSyyP88hDBuN3riux+OfjS18D/Frwrq2t3SwaTY6LqVxaIf8AlpeFVTZxySVYADpXdfs66PJoXwQ8H2ksbxSfYVmZHGCDIxk/9noA+X7u9l+Hmvano/xS8KTarPqd+94niJXFo63PA32918oKFQmFypQ5BFeieEfiVf6peW2k+G/iDe2M85KW1t4xtIb6O4kP8Md5C43H0ViSe1fTGo6ba6tbNbXtrDeW7ghop4w6MDxyCMV4T8TP2O/CXiuzmm8Ng+FNWxlWtsm2kI6b488fVcY680AaLfD/AONGqhbW++JOmWdnIxMlxp2lqLhV7BcgAfXOR711nwz+CXh74ZSz3tsLjVdduSTc6zqT+bcy56gNj5R7D8c14X8Ivj94j+GuoXvw68eaNq+r6zp67dO+wQ/aLmcAcJ1G9cfMr56cGu/1T9rfw/4a0O8m17Qda0LXIGQR6FqFuY7i4VjxIhPyleuSfTHegD3gdPWlqtp96mpWFtdxB1jniWVQ67WAYAjI7HnpVmgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAoopDQByfxC8SaDpnhPWl1fXIdJtXt5LeSdZgJYiyEfIB8xfnIA5zivEfhz8UpYPDuifDLx9pOvf2xqVusVld2akPPaN/q5ZGSTzInAHzcZGMnvXqPib9nfwB4t8QtrepaAsmqPJ5slxFcSxGRvU7GHPA568VyH7OWiaNB4n+JV3BpK2OsW2uSWBDHe0dsir5YDEkncdzMc/MfpQB8+/FYx+HPihqK3+r+elnHBDPM+pNJc3ai4AaKO4SJSkgjbDmTcwAI3HgVHpXhY6T4+06x0e90hdTDxpFfRalLA1lDHEyKpeWNlRrgSIynBIKgAKa+i/jP8I/D081/wCM/Esk99pOnwTXVxarhZUVU+SK3xtCZdmkZiSzMEGcU3w78EbeaLStSsb5tX0vU72W+vP7WZpJ7qwurVA0Ur5PmMHRGUnp2ORQB1PgwWfgRp01jx7cXdwLcNc6ZrOqQXLWj4DMRJsRyMeoxjnFcx+z7bp4t8Y+PviNFC9vp2uXaWmnBl2+bBAu0y4/2m/ka88/aQ+B2k2Nz4Dn0yAah4gvtQh0Z21ORit6nlkK0xXByoUDevOOvIFeifs06n4104a94P8AGmn3MMmjNGbC6dd6PbtuAQTdJAu0YPXBIPTFAHuQ6UtIvSloA+df2sPDM+iS+GvihpMTNqnhq8j+0iMH95bFs/N7BiQfaQ133xNsX+MfwSvovCs0F62rQQTWcjvtjbEsb8ntjaQR6jFeg6lp9tq9hc2N5AlzaXMbQzQuMq6MMEH2INfNsVzrv7JOqXEDWV1r/wAKLmYzRzx/PcaUzHlTzymfoDnrnIIBc/aU06Dxl8WfhD4YnhW6WW9kurqILnMKmMsM/wB0hHz9K+j0UIoUAADgAdK+e/BGu6T8SP2pda1uz1K21C00jQbeDTzDMG3+aA7so68byp6YJwea+hR0oAWiiigDwT496bqfh/4g+HvG1vZ3VxpMGmXmmaheWKbptNSRfluRj5iF3EnA4Cn1r5o0PVPDuo2ltfX3irb47tYZdSsNd1Cc3MJdGIFlPHMrAH5SyOOD5nPIxX394k0b/hItA1TSjcyWYvraS2M8QBaPepXcM8ZGa43wj8AvBHhTwrp+hnQLHVktPmNzqFrHLLLIeWdiR3PboBxQBV/Z8+LyfGP4fQapMI49Xtm+z38MYwqyDowHoww35jtXp4ORXN+EPh74d8Ax3qeHtJg0mO8lE0yW+QGbGM4J4+gwPaukFAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAIfSvGfHXwS1z/hMbvxh8P/Ev/CMa9eIq3ttPGJLO8wMBnXBw2O+D6jB5r2eigD5B/aQT4maf8KjdeNde0gabJdxwSaToULxm4yGK75XOcKVB2gYOOeldX4Lm+Knwd8H6HZ2WhR/EHw69jFJAkUot72ydkBMT5yHRSSAQCcdSOBXvPiXwho3jCG1h1vTrfU4bW4W6hjuU3Ksqg4bHfqfatkDAoA8E8F+CPG3xK+Ium+N/iJp9volpoyMdH0KCXeySN1klIJyQB6jkDgAc+9LnAyadRQAUUUUAFVdQsbbU7SW0vLeK8tZV2yQToHRx6FTwR9atUUAee+FfgT4K8D+MJ/Euh6MunalNE0REUj+UoY5YqhOFJwOlegL0p1FABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAf/9kA" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
Przestałem machać. Moja głowa znajdowała się
teraz na wysokości głowy Margo i wpatrywaliśmy się w siebie
z przeciwległych stron szyby. Nie pamiętam, jak to się skończyło – czy
ja poszedłem do łóżka, czy ona odeszła. W moich wspomnieniach ta scena
nie ma końca. Trwamy tak, na zawsze wpatrzeni w siebie.</div>
<div class="Body" style="text-align: justify;">
Margo zawsze kochała tajemnice. W obliczu
wydarzeń, które nastąpiły potem, nigdy nie opuszczała mnie myśl, że być
może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą.</div>
<div class="Body">
<br /></div>
<div class="Body">
[Darmowy fragment pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Papierowe_miasta-ebook/p40701i98054">STĄD</a>]<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece! </b></div>
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-42350825652740588302017-04-25T06:00:00.000+02:002017-04-25T06:00:08.033+02:00Morderstwo w Orient Expressie - Agatha Christie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-X3FfsqCuNOg/WM1dB007liI/AAAAAAAAhbs/UsAhmbs8HngYG4YJQy94QB4dXVb4LGHmwCEw/s1600/showphotocaq99fwn.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-X3FfsqCuNOg/WM1dB007liI/AAAAAAAAhbs/UsAhmbs8HngYG4YJQy94QB4dXVb4LGHmwCEw/s320/showphotocaq99fwn.jpg" width="214" /></a></div>
<div class="p_desc" itemprop="description">
<div>
<div>
<div>
<div class="intro" style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Jeden z najsłynniejszych kryminałów na świecie!</b></span> </div>
<div class="intro" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="intro" style="text-align: justify;">
W
luksusowym pociągu uwięzionym w zaspach zostaje zasztyletowany pasażer.
Czy Poirot rozwiąże zagadkę jego śmierci, zanim ekspres ruszy w dalszą
podróż?</div>
<div style="text-align: justify;">
Herkules Poirot po rozwiązaniu sprawy kryminalnej w Azji
wraca do Europy. Pociąg Orient Express, którym podróżuje, grzęźnie w
zaspie śnieżnej. W nocy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jeden z
pasażerów. Detektyw Poirot rozpoczyna dochodzenie, a jego podróż
zamienia się w śledztwo. Fakty wskazują, że zabójca zajmuje przedział w
tym samym wagonie… Czy Poirot zdoła rozwiązać zagadkę tajemniczego
morderstwa? Sprawa nie należy do łatwych – każdy pasażer jest
podejrzany… [<a href="http://cyfroteka.pl/audiobooki/Morderstwo_w_Orient_Expressie-audiobook/p0306913i030">link</a>]</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Posłuchajcie fragmentu audiobooka w wykonaniu Danuty Stenki:</b></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/cGU4gvDCmbc/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/cGU4gvDCmbc?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Książka (papierowa) znajduje się w szkolnej bibliotece.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Zapraszamy!</span></b></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-72411605958651593392017-04-22T06:00:00.000+02:002017-04-22T06:00:22.761+02:00Szukając Alaski - John Green<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-zT869tr4M6A/WMhZafbnapI/AAAAAAAAha8/pgqL6VjZWaUnIFUHxujH1IM-sFPcelVHgCLcB/s1600/978-83-62478-93-4.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-zT869tr4M6A/WMhZafbnapI/AAAAAAAAha8/pgqL6VjZWaUnIFUHxujH1IM-sFPcelVHgCLcB/s320/978-83-62478-93-4.jpg" width="210" /></a>Powieść o miłości, która wywraca świat do góry nogami, i o przyjaźni, która zostawia ślad na całe życie.
<br />
<br />
Miles wierzył, że w nowej szkole, z dala od rodziców, pozna
prawdziwy smak życia. Z nowymi przyjaciółmi: bezkompromisową Alaską,
ironicznym Pułkownikiem i tajemniczym Takumim rzucają się w wir
szaleńczej zabawy, sprzeciwiają się autorytetom, łamią wszelkie tabu,
wchodzą w pierwsze poważne związki. Miles nie wie jednak, że oprócz
dzikiego szczęścia czeka go także tragedia...
<br />
<br />
Powieść dla młodych, zbuntowanych, pragnących doświadczyć życia - aż
do krwi. Dla myślących, poszukujących odpowiedzi na najważniejsze
pytania.
<br />
<br />
Wielokrotnie nagradzany debiut młodego amerykańskiego pisarza Johna
Greena to książka wyjątkowa, literatura na najwyższym poziomie, która
dotyka sedna życia młodych ludzi. Której się nie zapomina.
<br />
<br />
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a>[Wydawnictwo Znak, 2007]<a href="https://3.bp.blogspot.com/-7QMfDDiwgJY/WMhaMUNNigI/AAAAAAAAhbA/jsFuU-76O78cWkhGKa9KNq_1uQINsuubwCEw/s1600/_CoverS1.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wAARCAC3An4DASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD9U6KKKACiiigAooooAKKKKACimk4/PFOoAKKKKACkyCcd+tLTT0OOooARuAT0HtXyLpPxI12+/Zh8Ya7Pr2otqh8R+VbXaXTrNGhng/doc5Rdpb5QeAT619dLuK/NjJ7DtXxnpttFP+z3NGgQJL4+VQ33VcG4QA9OBj+VAH2ZFgRoBnGBwTzTl4HXNAPFLQAUUUUAFFFFABRRTTQA6ivCfjT+0vH4B1O30Twxpg8Ua4bmO3uY0Y+TbO5wkTsBjzGIIC54xz6V6T8MPH1t8SfBGm+III/s32lSJrYtuMEqkq6E46hgew9aAOtopFORmloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAY/Py880+kZd2Occ5oIB6joc0ALTQeT7e1KKaRycHAPcdaAFJAYdAT696dUWNjKuGIOeeuKe3IJPIx0oADnPI+lfI+g6PG3wKvbaQrFDp3j5A4XOWUXsaY9j8/wClfW4UKqgDAHavkS/iNt8HPjfpVqzRtpHix71HA/h8+F+p9NhoA+vV6ClqGznFzaQTAgiRFcEd8jNTUAFc541+IHh74eaab/xDqkGmW5OE81svIfREGWY+wBrnPin8UpPCc1roGg26ar4y1IH7HZMx8uBB964nYfciXqScZxgd8eJ+HNCbWtT1LxeNVtpzaMx1T4g61EJIo3U4MWm2zfIEXhRIw5zhQTwQD0SL9qjRrrUfJtvCXi6e0VTI16mkt5YjAyXxnO3A64r0L4efE3w98U9DOq+Hb4XdujmOVHUpJE/911PI4/CvPPjv4s1tNG8G+E/C2oNDqvi24Fp/aLx4kS2CAyygYG1sMCeBjnGD06/4SfBfw78GdKmtNEimkuLoIbu8uJC0k7KDgkdAPmPAHegDvxXlnxh+MFh4Z8O+KdM0bUI5/GFnZI0VjGG8yNpnSKNs4xndKhAznp2r1Ee5r4k+MWgP4P8Ai/401CK9nttQmutO1S2snYFNVtTNF5kSZ6yJMqEAfwq1AG54JfRT4W+H2mxXK21t4ckk8VeK7i4wHjuYnZFjkJ5MjS7wFPO1QeeK9J/ZB8V6Nr3w4ntNOlkbUILya6v42hZVheaV2RQxGG+UDoe1eWJcrd6p8X/F13YGy8O6Tc3U+nRyR7Uu9TcGFJGJH7wqVJC8hGlJHJzX0h8EPCCeCPhT4Z0tbYWs62Uc1yu3axndQ0m71O4kfhQB3anIH9KWiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigApCMgj1opF6DBB9xQA6ik79OKWgBp545HvQrZXIHtgilpFwB2GPSgBpdScbhXy9qEKtrP7RfhdrZ4jc2A1a3ifgOfs5LODnu4Q19RhgxyCD6EV4T8SNCi0X9oHw1qkrOmm+LNMufDl7s/56bS0efr0/4DQB6v8PLn7b4A8M3HXzdMtpPziU1W+Jvji1+HHgnVvEN2PMW0izFCDzNKx2xoP95iB9M+lcN+zl4mS0+FEmlarcmG98Jyz6bqBnUp5SxMxUnP8Pl459jXNaB4lj+NHje08Va0PI8AaffrY+HbSVT/AMTG/OR9odcchQG254HXqDQBzXh3wnc67qa+D72eWTxh4iQ6j421QKRNaWnymOyjYjChsqvHGAx5GMei6XokHxF8d/2fBFHB4D8DzJaQ6ei5ivb9Y/4v9iAMoA5+fntXL+CvEsek+Hfi78Vrncbq5vri0smGWBhgAit1A75cgV6T4K02L4P/AAXikv2b7RY6e+oajKx+eW4ZTLMST1JckD8KAOK+Jbyr+1T8KwceV9kvdvPcxvn9MV72Ogr5/vZrjW/jt8HbiVWlu00K7vbozqPMQPCBlgAADuOOg5r6AHFAC14n+1r4b0/U/hRd6xMoi1fRpobjTbpAPMSYyooUH0bI49QD2r2yvmz9sTxlJDaaD4Wswftcsp1eV+o2QZ8pMDkl5SoH096AF+CPwvsfiHDf+LvEEt7fWD6/eXmm6NLKRYJ+8I87yehYvvPXHtX0iucc9a534deGx4Q8B6Bo23a9nZRRyA95NoLn8WLH8a6OgAooooAKKQ57Uiur52kHBxxQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAQ9KaCFwuMd+OlPooAaAfXP1petIWAYKSMnp70IuxcCgB1M+bHYHP6Zp2QDyevSmsMcgfMe4oAVsBgefpXm/x+8OTa78Ory+sdw1jQnTWbCSM4YSwfOQMc/Mu9ce9eju+zHQA9ye9IyhwQwByMEHpigD5E+LEs8l617ol2LXwx8WYLGCS9RS32O5VlBBA6h4yVPfO70r2jxrb2XgtPhf4fskjhtYdXijiQgArFDazFmwPYDJ968R8FqTrXjL4M61dNaQWuovdeG76dlQ2c6v5sPH91shlAznLjvWn4m+JN94okXxFrdn9gu/Aen3Ftd2pYIkus3P7iNEyfmQKDJn0agCT4bwSeOvDnwt8DrHvs7cP4m1v5v8Aln9oka2jb18x2DEdcKDXrnxcvv8AhKdX0T4d2qytLrDC71J4v+XfT4nBcse3mMBGPqa80+FGu6R8JfCx8P8Ahy1u/Hnj662fb/7OQvBFKFCrG9zjYkUY4GCeh9a9R8E+En+Hen674u8X6pFe+IryP7RqeoLlYbeGMErBED0jQZ9yeTQBz3w9uv8AhKP2kviNqRk86DRbO00a2wfljBBklUe+9TmvbBwK8X/ZjsLi88PeIvGN1bG0k8W6tPqcMR6pb5xFn/x4/Qg969mJPBoAjurmOzhluJ3WKCJDJJI5wqqBkkn0xn8q+RvCF+nx6+PI1aGIXGmi7F27Opzb2FqSLZD2Bmn/AHhX0Qdq6f8AaO+MsOrNceBdFW5vUeVbbVJLJSXnkJ4sISP+Wj4+c/wrnqeK9O+BPwv/AOFY+DhHdpCut6g4ub9rdcIjYwkSf7Ea4Ufie9AHpQ6UtIKRuc9qAGyOsaszEKoGWJ4AArzq/wD2ivhxpl7Naz+LLMywsVkMQeVEI45ZVK/rXmmvanrv7TPjXU/DWh6jNo3w40qT7PqmoQDEuoygndHG2D8vbrjHJByoqb4r+HdMs7vwV8I/CelQxafqV2l3rVnYny3NjEy7mkfOfmOck5J24oA7b4rfG/TPDPwyXX9B1G0u7nU0aPSpmy0LOOGkb/ZQBmOf7uO9eXfsvePNE0Hx1rfgm18R3niVdS2ahaXs0bIrXAjb7WCrYK5ZQRkcj9X/ALZPhK30HwD4WvdO05I9E0SWWAWVugWKFpFHlOR3UMhUjvv55rK/Zy+F9vqnxJ0/xlYXU9z9kjnutT1FYXit7m8uFx9lhVsEpEGYs3ckCgD66Xp/hS0i9OKWgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKTHNLTT16/pQAjA4OPlNGCCSAN30oOJOhPB7GkGV4xk9hnnFAChcnJHOBzmgLsQBRgDoBTutNb07+nSgAYAn3FeE/EP4i654/8X3XgjwTenRrTS2EniDxUWCpYouS0SZwC+Byc8YPYEj1X4i+Kk8EeBdc12Tf/oFo8w2JvO7Hy8dxkjPtXz98Lfh8fE3hHw54U1C+njj1OA+K/EqRnbJfGZ8QQs3ZDtyw77RjrQBzmp+Dvhv4maVPCfhXxJ4vu7aP9/4tXUGt4EdcsZTcTMEZlIzwMfLXM+JfG/g7XptG8Q6j4kbR/G+moIr2V9KOo2mr+WhSOdVyI2PLAMe+fQGvoX4kacfHfivRvhjpCLY+HbaNNQ1/7LhFW2DfurUAcDzGBJH91c1zXhHwTo/xd8R/FuU2Sx6BL9n8O2PlgKqfZk+Yx44Ch/LIGMcCgDjvB/7REt5ZWlp4m8bL4KVYUklsrTw0Udo2UEFJdzqocEEEJ34rf1jW739o6Cz0nSbi40f4WWEiDU9e1KcRz6nsA/dgNzjI5Zup5PIxWBongSw8c+E/CscdrBa6jqllPc6JvBCW11bsRc2bOuG+zyHc6rnMZ37TwK4+1+G9lq+hR6vo+hz6W87GS6g08pq9pbsjujedZSr56qHVxvUuPlyM0AfVOsfG/wCHngm1itG8R6cxhjWOKx06QXEvAAVFSPJzjAArx/4i/tCan4uc6LoltqXh+xum8iMRwZ1rUW/uW8Of3CdjK/TOVBIxXC+Cb2Kykz4k11NB8ONOIrbxF4IsbWC3Eh6rNKkXnQEjs4Xv25r6v+H3w38J+BNPU+G9Pt0Fwoka/DebNc553tKcls5znOOaAOH+CfwLj8FrBreuRwy6yYQtrYgB49LVjuZUY5Lykn55Tyx46V7OpJHNKOBS0AFeP/tQ/EyT4cfDG7WyJOsawTp1mqNh1LqQzj1Kjp7kV7BXgHxNtk8aftP/AA/8O3qiXTdJsJtb8tVyWm3ELvzkFQY0OPr60APvtcl+BHw48KeA/COmnVfGuoW+21syvAkPzTXE3ooYseT2xnCmsL4FaVrXw/8Ajl4r03xzPHfeI9cso7201fotzGh/eRx5xgKSvy4HEfTGK5Xx74g8UzaV4u+KvhzUbfTpjrCaHbM0QkmNjE4iAUsDs3Skucdc9RjFd7+1tpd1q3w+8LWCQx3Hiu71KK1tJ4GaPbI0TmUIc5AcLtxnuM9KAKvivWW/aY8e2vhPRGeTwFolytxrepxqPLvJUOUgjJ6jIOSPXPYZ9x8ZeMNI+Hnhu71vWbhbTTbVMsccseyqO7HsBXjFn8dfC3gf4feFtK8DaD9v13V7VXsPDtgPmicjDGcjkAMDknk7SenI1vDXwQu/EuuQ678UdYj8Ta2v7+30ONsafZA8fLEfv44G48ZHfrQBl/s7/GrxF408U6vpfi+3awm1GL+2NDikjCbrMsUKr6gYBBPJ+Y9K+gx0rwL9ouwufCni74eeP9LeKG4sNSTSbhXBAkt5zjGB2Hz/APfVe+r0oAWiimkc0AOory7xB8cLHTPjN4d8AWcK315fLI19Ir/8emIy0Y9yduSOwIPevT1ORQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAor8zD+1N8UwSB4uueD/AM8If/iKT/hqf4p/9Dfc/wDfiH/4igD9NKK/Mz/hqb4p/wDQ33X/AH4h/wDiKQ/tTfFM8f8ACX3PH/TCH/4igD9NKK/N/wAOfH741+MNRFhomt6pq14efJtLOOQgepwmAPc4FbGofGn4oeH5Gj1v4oWVjdLw9paCO9mT2byYygPsXzQB+hFFfnTD+0n4xklWI/ErWNzEKpTRIGBP035/IV7Dpnh3476raW95H8Rkit57d7lLW4sRDqDquMhbZ4xycjqwHIyeaAPrWivzg8T/ALSPxM0LWrjT4/FesxTWzGOePU7CC3mVweQYwG2/iTWUf2pvimD/AMjdc/hDD/8AEUAfppSEhcZ9a/Mz/hqb4pn/AJm+6/78Q/8AxFH/AA1N8U/+hvuf+/MP/wARQB+mlIAAT6mvzM/4an+Kf/Q33P8A35h/+Ipf+Gpvinj/AJG+5/78w/8AxFAH2V+1/qj6Z8BtfWNtrXTwWx47NKpP6A12HgPwfLoer6jqbSQyWl5Y6fbWigHzI0hiIKscdCWyMV+dniz47+O/HOiS6RrviGbUNOlZXeCSGMAlTkHIUHqK1o/2o/ijDEqL4suFRRgAQQgAD/gFAH154z1DWvAmoeJ00yKGfxv431RLTR4hLkx20cCoLh/7qx/vGPuRXoPg3wtpfwW+GcVgsyJaaXavcXV5Jx5smC8sjfU5P0wO1fH/AId8LftDeK9Ts/HNlHO99dWIit9RuprVGFu3zAKjn5AeudoJ/GvOPF3x5+Imv2eoaDrPiiS/snfyriJFiMcuxv7yqNy5Hrgj2oA+ufAehSaN8Pvg1/aGyO9S/n1J2dghWOSC5mcnPYB1yK5L4ba14c12z0yz1Ga78GeKb29vNV0LxFGVSK8WWd/kBztI6K0D9cDBy1fNWsfHvx9r8cSX/iOaZIYpYY18mNQiSJ5bgYUYyhK+wJxisvWvip4m8Q+F7Lw9qOoJdaPZIqWts9tEPICjA2MEDDgckHnvQB9g+IdDjuPEUkeoJZ+BviXtKRX+MaR4lTGDHID8rB+hRvnXPG7FWPhF8Q/+ED8Rjw1fq+laDcTLa/2bey5fQdQYFvs+4/etpcFonyR2r5Al+NPjO58Kr4butbkvtFVNi2t7DHOFHbDOpYY7EHI7Yqhe/E3xPqUbJeaxPdbrNLFnn2u7QpJ5iKWIySrDIbOR0BxQB+sIGBS1+Zg/am+KYAH/AAl9zgcf6iL/AOIpD+1N8Ux/zN9z/wB+Yf8A4igD9NK8G1BLjT/2trq6kmciXwezWqEYUlZuU/2sEFvxrD/Y0+J/if4lWHiuTxLq0mqvaS2ywGREXYGEm7G0DrtFdV+0F9q8Far4U+JNlbG6TQJ3ttTiRcs1jNhXb/gJAI92oA82mLt+xVoFy8YnRbyC4uQOBs/tAls/mAa9F+OmspafEDwCzsrW+jJqHiG7QnB8q3gwMe5ZsD8+1cp4Z8XaR4Z8C6v4G1+yGo+Gre9eGa+ibKxaVe7pbW72gEsu59hYfcIBNcb8eTrek+CobXUNra1olpcafbagSPK1rSpkCGVG/wCesYEZdM5xuYZGcAG38JPC174F8NWGo6ZZW7/Erx15l5FLMA0GlWRbeZSOyhXU7f4mZV7EV6V8PR9m1yRvDdmdaTzQmueNNZcg3hU/Mltj7wB6bcRLjjJrxjxt47bT5byzsLm2imv4NO00SXzssVrpUVlHPMxZTuCSPOoIX5mAIAyRTZdR0zxPLbrqXhb4heP4ljWOJYLdtO0skdFht0xsjxjqSfWgDrP2q/iRpvirR7bwx4cMmu32nXcerajNpoEsdjBCGJLOOA3PTPGOe1d1rv7Qc2r6l/Y3w58OXPjPVFx51yG8mwtsjOGmPBYZGQPcZzXCXHi6C8+BcvhzQ/Dtl4M17WtSuNAbTYCqrbpG2LiWR8fMEizuc9Cc5rvPDHxH0zRtNtfC/wANPCl74mt7BFh+2Wyra6cCOCzXD8OSQSSobJ7mgDHM37R9yYJFg8HWYlfLQsXYwr6McnI5/hJPFT6t8P8A4x+IdNli1z4l6X4fsype4fRrEq0ajkgSsVYAeuRXXRL450/UTr3izxTomg+HrMeZPp9hbb0ZQOd9xNgj6qornr/UtQ/aHZNP0lbrSvhyH/03VJFMU2rgH/UwKcMsR/icjnoO+QDzPQPBHhjRPEHwjvNBjuru6v8AXruU65ekfaNSjjiOZjnkRsQCq/3Tnq2T9cL0rwjV7O21/wDad8JaPYwr/Zvg/RpbqSKEbY7aSUeXEnHQ7QhA9K93HAoAWiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigD8dm+8frR1FDcsaM4oAOua9w+An7OD/ABHsZ/FPia7bQ/BFkGkkuSdr3QTl9hP3UGDl/wABzkjy3wB4XPjjxxoPh9X8oaleRW7SD+BS3zn8F3H8K+w/20tdTwF8I/D3g7RYxY2GoS/ZzHFwBbwKDs+hYpn6UAfPfxK+Mx8QK3hHwBYHwz4KV/KisrFSk+onOA87D5n3dlJPbOT08ltraW6uIra3ieaeVxHHDEuWdycBQO5J4xV/w0kkniXSFh5mN5CEx6+YuK+p/wBjT4Mwavr+ofEHUYA1lbXMsOkRsuQz7iGmx/sj5VPruPVRQB1Hws+DPh/9m3wBcfEDxtFHd+IoIPOEbYZbRjwkMQ6GUkgF/fA4BJ8G8C/FbxH4/wD2m/C3iS9unW8utTjtkgjY7ILZ2KmFB/d2sc+pyTzX0f8AEbU/Cfxz+ImueCtX1G6bTvCtqbpdNsJxHJqF5ht4U/xGJQFCj+KRuwryT9kn4SSJ4rf4heIbdtB8N6V5jWLao3l+ZKQVDEtj5UUn5sAFsY6HAB1/7e3gKxTS9C8YwxJDqJuRp1y6jBmQozoT7rsIB9Gx6V8aZr6j/ab+I+ofH3ULfQvAWk6l4i0HRZfMur7TrSSVJbhgQuMD7oXdgnGSTjgA189z/D/xNa+IrfQJvD+oxa5cANFpr2zCd1OcEJ1xwefagDA70n867bxZ8GfGXgTRF1bxForaPZPIIozdTxB5HPOFQMWPGScDjvXKaXpN9ruoQ2Om2c+oXsxxHbWsTSSOfZQM0AVKOgrv9W+BXjLw8NPXWLC00afUGCWtrqGo28M0xPGAjPkc4GTgZ4rk/EfhjVvCGrzaXrenXGl6hFgvb3KbWwehHqD2I4NAGZivUP2dPhNJ8XfiTZafNGzaNZ4u9RcdDEp4jz6uePpuPavMACThQWJ4AA5Jr9HP2evh1afAb4Py3+tslnqFzEdS1adxjyQFJWM/7i8Y/vFvWgDI/a8+Lq/DT4eL4f0uUQa1rUZtoliwDb2wGJHGOnHyD6kjpX58jjgcD0rs/i/8Srv4r+PtT8RXRaOGZ/LtIGP+ot1yEX645PuxqfQ/gj431/RZNZh0GWz0aOPzW1HUpEtINn94NKy5HuKAOFHaiuk1n4ea9omgW+uT2PnaFcOY49Us5Vnti4ONpdCQrZB4bBrmz70AH40Vb0jSL/X9QisdMsrjUb2U4S3tImkkb6KvNdBrnwt8VeGSY9U0eSzuBCZ2tHljNwkYGS5iDFwoHOSOmTQByhpe9dZYfCTxxqllFd2nhDW7i0ljEsc8dhLsdCMhg2MEEc59K5QjaSDkEHFAH0P+yX8Vrv4bR+I44vDk+vW900Ekxs7qJJoQu8DbE3MgO7t0r6Jh/aS0Lxbb3ejar4I8UhLmEpcWg077QPKdeS4jYsARkdPevDv2O/hV4V+KGh+MIPEukRaj5EtsIZdzJJFuWXO11IIzgcdOBxXrniX9k3wV4b0K7vLXxFq3hiwtQ11NcCWN/KUDkhynmLwOgbn0oA8r0/Vp/hxdQfbY73TNKtXksvDWt6xZNGJYJcs1jeW74d4Blv3ig7Dkg84FqOG68f8AhpvDNtBdaX4d1C/ZLbRtJddSe7miOJpLOSTatvZhiPnJbk4HGRWPZfCWTT/h14n+JF9r+o6JBLbunh5L2VHvLhSfkMjMuQZACAqbTg56dfcvhR4XEfinVY9HcWTeFfD8Hhy2iddwa5kRbmSViehDsoIxzg/SgDyn4UeCdJ8O+PvFfiPxm5m0vwFbwWNtHOqyyB2yY1fZlZJEBEYx324xtGPoux8YeJrSx1LxT4ot7Hw54VtLaS5jsHBe+KAZDTPu2IxA+4ATlsE5r5k+CXw88beIpvFHg67iXR7601u21TVtX1EfaD5iHdEixHiQs25yzHaRj2r0H41/Drx5Y2dnq+u63cfErwlp0nnX/h6OIWEsq5+8fJH7wKcHB6YPGMmgDyPwZ4s8BS6pL4p+Jmsya7d3c0tzaeG9OiaSC1EkhkPm4wmSxJ8vOOPmz0H0vD8QvH3i21hi8DeB7fSNLaNPI1bxHcLHEEI4228JLEAe+PauH0fVrzXvC1tN4P8AghoFppV1F50Gqapc2htkXBy8iqN3HcZzxXPeGvhx8UvANpqE6XN5caPqkyX8h8DTWu2POciKGRBgEEf6vjgcHFAHqNz8KrWNF8SfF3xcviFLUiSO1uSLXS7Z88FYgRvPAA3Zz6GpvFXx+Phjw7d6xHokkWnzILbQLS5RkvNUuT0KQ4ysIBU7jgn05GfO/AniKy8YeJb1vC/g/XvF+v6fiN9T8daigGnSHp+6ycYOThFDcYBFeteCPgt/Z3ip/GPivVD4n8XuMR3DRmO3slxjZBHk7R23Hnv1JyAR/s/fDrU/Bvh2+1fxK3n+L/EE/wBu1OQ8lCfuRf8AAQTwOhJHQCvVh0oHSloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKAPx2Odx+tFDfeP1p0MMl1NHDEpklkcIiDqzE4AH4kUAb/wAPPFn/AAgnjrQfEIhNwNNvI7hohwXUHDAe5UmvuL40eGvC37UXw80288P+KtMt72yc3FrNcTAKu4YeOVc7k6DtkFRwa+RdR/Zu+J2kx+ZN4L1KRcZzbBJj+SMTXJx/D7xLNqqaaPDmqDUJDtFu9nIjH1JyBgDuTwKAPRvDfwmSx8bWPhjS9d0/xJ4vv3MCPo7NNZ6XGR+9uJJSBvdU3bVUYU8k5wK+tvjH8QtI/Zp+EFnpGiiOPUfswsdItDycgYaZh6L94nuxA714F8OvGvgn9lfw9e3Ml1a+LPiRfR+W9rp0oktrFOoiaYZXry23JJGOAMnwTx38QdZ+J3ie41vXLz7ZfTfKqJwkKZ+WNF7KP/rnJNAGDJcTTXDXEkrvcO5kaUsd7OTktn1JOauI+q+Jby2sVkvNUup5Figt2keVncnAVQSeSa6Hw58I/FfiW3N5DpMlhpK8yatqh+yWcQ7kyyYB+gyfavpf9kD4Y6MPE15rumv/AGzDpYMD65JEUimuGHMdqjYIRFOWkbDMWUAKM5APYPhv4WsP2bfgmgvfKN7FEbzUJN4US3LDJXd/dUALnsFzivK/2V/iNo3jT4teL7u8aB9fvoklgvroAT3Q3HzFjz9yNQIwsa87RlsnOOZ/bi+LZ1HXLbwLpsx+z2KibUmRuHlYZSL/AICMMfcgdq+U43eJ0eN2R1OVdDgqfUEd6APrD9sPwT448c/FzR7Sy0u4utHNrFb2EwO22WV3Ifc5O1WJ29eSAMZr2vwz4L8K/sofCi/1eWJLm+t7YSX1+QBNeTHAWJSeQpYgKv4nnJr4h+EnjBrD4ueDtS17UriewtNSieSS8naRYgTjf8xOACQc+1fSX7f3iWeDw94R0aKQrZXk815KQflcxqoQZ/7aE/lQB836fc678evjNpzahM1xqes6hGrkZKwRBskKOyogP5epr6q/bl8N6LqfhLQLy5mhstcW6aCzuZSFWRShZonbsDtBBPAbrgMTXOfsc/CZPBumXvxL8U7NLha3Mdg143liKA/fnYtjAbgD2ye4ryH9qP44xfGLxjBFpTN/wjmkhorRmBH2h2xvmwegOAAD2GeM4oA6L9kr4GN4w8dLr+rNbS6XoUiSm2jlWYy3HJjB2krgY3EZycDjBrv/ANuT4v8A2e3t/h9pk/7yZVudVZTyE6xwn6kByPQL613X7L09l4N/Zej1uzi+0zJFe6jcxxfM8kqM/wAuBznbGgx9K+KdUmuta1a88WeLt7zahK10tq5KS3rscgAdViHALccDC88gA+jv2N/2fNP1fTI/HniS0S8V5GTSrSdMxjacGdgeGO4ELngYJ64xxX7YPxum8deMJvCumXBXw7o0hjlEbfLdXK8Mx9VQ5Vffce4r6H+GXxNEv7KUviCxkjk1HSNIuEkjhAHkzxK2BtH3QPlYD+7ivjj4D/CHUPjR46t7HbJ/ZMLifVL7skeclc/336AdeSegNAH1x+zr8PbWx/Zeks/ENuZrHWobnULi3fgrE4+XGeh2IrA9iQa+NvCPwpv/AB/4ustE8O3tneR3rnyLmSdVZYwNxZ487wyqCSMdRwSOa+sv2rfj1pHgvwhc+BfDVxFJrN1B9jnFqwKWFtjaynHAcr8oXqASTjjPlP7BosB8V9W+0FBe/wBksLUNjJ/eJv2++APwzQB7N42k8O/sdfCAR+HLaKXxLqP+jQ3lwgM1xNjLSyf7CDkJ0yVHcmvnH9l3RNR+In7QOm6heSzX0luZtS1C5mO9nG0r85PXczquPQmvRP25tF8Q658RfD0Ntp11c6ZHppMUsaExLIZG80s/3VwojyWI4wa9c/Zm+G1j8GPhXda/qQP9pX8RvLy4CkkQqpKIgxkjBJA6sW+goAo/tgfFmP4cfD+Lwto7rbatrMRgVIvl+zWg+V2AHTPCD6tjpXwo+kLZ6Il7dSGGW5I+x24HMiA4aRvROMA/xHPZTXe/FPxi3jDx5qninxMomv53xZ6CJMi3iXiNZ2X7oA5KD5mJOdua861LU7nWL6W8vJTNPLjLYAAAGAoA4CgAAAcAACgD7F/4J8/8gzxv/wBdrT/0GavT/wBo+6/4SC68E+AUkAHiTV4/tkYblrSHEkoI9zt/KvMP+CfH/IM8b/8AXaz/APQZa77xs4l/bB+H0MihlTRbqSPPZyJsn8lFAGd4h8LzfGnxL8QJ/L3aL4c0+40HRLfogvjF++lUDjIyqA+nTpXGeHfiR4k8N6QnjXw7pd7reneIrG0j1GO0tfNktNUtQkMqMo5CSoh+brlge3Ptv7N9xDc/Dh3C7b3+1tQ+3cYzObmQsfyK15V8O5vF/hrV/H/ivwfYQ654ffxHeW114WT9zMvllf38J5w5ycpjnjAJxgAr/Ej4x+HtV1WPxH4I8TX3h3x5HGkE+hXemTk6kFYlIJYwhG8ZIDDs2MjqO80v4p/GDVra1u4/hLHFbsAJYrnVo4JmbHJCuAVHXggmtv4bfG7wb8TfFP2fT7Q6f4iW3Y3EOoQLDeRlSAYueW4JPBOAvIFbXj7x9PZa1pfhbw6Y7vxPfzozopDCytVZTLPL12jblVB+8WGM4oA+ePGlzoV1YeLrS1+EWt2Hii1tnvL3T0viLCEMPluGSOQLIMgnCpzt+te9/s5z6Y3wY8LW+k6pFq0NvaLHLNHwUl+86Mp5UqWIwfQetYUXiG1l/axm06G8hVk8KiKeAuAzy/aBIi47sEYnjoDmr+pfs96bZ61JrfgvVr3wNq8svmzHTTvtZ+eRJbsdhH0wPagCr8Z/gjd+LNSi8WeDNTfw746tFAS7jlKx3aAcRy4z2GAcYxwQRjHOWPx2+Juk2o0zWPhJqt/rsWYftdix+yTOOA+4KQqk8nBIr0/wdonjrTNWkbxH4n07W9O2FUjt9MNvKW4wxYOQO/GDWJ8Z/i0PB9rF4d0HbqPjnV/9H03TomBaNm486T+6q8nJ649AcAFT9m74h+I/iN4V1q78TrENRstXnswLeMCNVUKdqkcNtJIz7DrXrqjArivg78Pm+GHw80nw9Jci8ubcPJcXAXAkldy7n6ZbGT2FdqOlAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAfjsep+tHI74x3rpT8NPF+4/8AFK61/wCC+b/4mk/4Vn4v/wChV1r/AMF8v/xNAHQaX+0R8StFsUs7XxlqQt0UKiyuspUDoAzAn9awtb+KXjLxJOJtT8VaveOudvmXjhVz1woIA/Km/wDCtPF+D/xS2tf+C+X/AOJpD8NPF/8A0Kutf+C+X/4mgBtp8RfEliV8rVpmx089Em/9DU1uW3x48dWSAWmu/YiP+WlrZW8T/wDfSxg1ij4Z+L8/8irrX/gvm/8AiaX/AIVn4v8A+hV1v/wXy/8AxNAFHxH4x17xjOs2va1f6xIv3TfXLyhfoCcD8Kn0rx/4n0LTk0/TPEeq6fYozMtta3kkUYZup2qQMmpj8M/F5/5lXWv/AAXzf/E0v/Cs/F//AEKutf8Agvm/+JoA5+8u57+5lubqeS5uZWLyTTOXd27kseSairpD8M/F/wD0Kutf+C+X/wCJo/4Vn4v6f8IrrX/gvm/+JoA5rHHtXUwfE/xTDpdlprazNdWNiwe0t71EuVtyP+efmK236Dio/wDhWni//oVda/8ABfN/8TR/wrPxf/0Kutf+C+b/AOJoAi8U/ELxN43Kf2/r+oauqHKpdTsyL9E+6PwFc/2rpf8AhWfi/wD6FXWv/BfL/wDE0f8ACtPF/wD0Kutf+C+X/wCJoAXwr8TfFvge0ntfD/iLUNHtZ23yQ2sxVS3TdjsenI54rAv7+51S8lu724lu7qZt0k87l3c+pJ5Nb/8AwrPxeP8AmVda5/6h8v8A8TSf8Kz8YZ/5FXW//BfN/wDE0AVfC/jbX/Bc1xJoWrXWmfaU8udIX/dzLjo6HKsOT1B616R8Jl+J3xevW8JeHNfn0zSo0Mt39nYWltChOMuIgpYk8Ack49BxwP8AwrPxf/0Kutf+C+b/AOJr6X/YjbVPBXiXXdG1vQNU04aukT293cWMqRh49+UZiuFyHyM4Hykd6APJPi98JvB3wd1ZNEvvEuq654g8pZriOws444oNwyu5nckkjnHoQeK8q0nV73QNTg1DS7yfT723ffDc27lJEPqCOnFe8/tb/CnxLY/F3WNdg0u+1HSNSjS7S7toHlSIJGqyK5UHbt2557EGuN+EP7O/in4q6vbj7FcaRoOFkuNXuoSsaxnn93nHmMR0A47kgUAet/s36D4y/aB14ax4217UtX8IaPKrCzupT5F5cjBVCgwrKvDHI9B3NX/20/jqZ7geAdBvWUQsJNWnt3I+b+GDI9OrD1wPWtbx18ZJPA3hB/AXwb8N6pcrpytaXGrpYysLZsZfaNuWlJJJZgAM5APb47vNN1JQbu7troeeQ5nnRsyF8sG3HqW5Oe/WgCh0oroofhz4suIkki8MaxJG4yrLYSkMPUHbVaz8G6/qF7dWVroeo3F5aEC4t4rSRpIT23qBlfxoA+tv+CfH/IM8b/8AXa0/lNXof7QUc3hT4j/DHxzH5aWtnqJ0q9kbjEVwNoJ9gA/4muM/YS8N6v4d07xiuqaZe6YZZbUxi8t3i3gCXONwGcZH517x8Wvh5b/FHwFqnh6dxA9ygaCc5/dTKdyNx2yOfYmgDG8BxReDviH4r8LpC8Ntfyf8JDYkjKMsm1LhVPYrKA2PSUVmfDqY+C/i7438J3eFXWJ/+Ej02QgDzlkASdPqrqOPQ5rG+A3xi1HVNZuPAXjm2Fj450oOiuUCreQr/Ep7nAyccMOR3rc/aJt5NL8M6R4wsyItS8Nalb3SyqBuaB3EU0WT2ZX6d8CgDH/aH8HeHtaNu9lL/Y3xIa3nvNG1C0DxTSmBN8iNIgxgpkfMQeRiuB+D/wAQ/GF/4aiPgz4UR2t9q0pkk8RXt4z285HDSyyP88hDBuN3riux+OfjS18D/Frwrq2t3SwaTY6LqVxaIf8AlpeFVTZxySVYADpXdfs66PJoXwQ8H2ksbxSfYVmZHGCDIxk/9noA+X7u9l+Hmvano/xS8KTarPqd+94niJXFo63PA32918oKFQmFypQ5BFeieEfiVf6peW2k+G/iDe2M85KW1t4xtIb6O4kP8Md5C43H0ViSe1fTGo6ba6tbNbXtrDeW7ghop4w6MDxyCMV4T8TP2O/CXiuzmm8Ng+FNWxlWtsm2kI6b488fVcY680AaLfD/AONGqhbW++JOmWdnIxMlxp2lqLhV7BcgAfXOR711nwz+CXh74ZSz3tsLjVdduSTc6zqT+bcy56gNj5R7D8c14X8Ivj94j+GuoXvw68eaNq+r6zp67dO+wQ/aLmcAcJ1G9cfMr56cGu/1T9rfw/4a0O8m17Qda0LXIGQR6FqFuY7i4VjxIhPyleuSfTHegD3gdPWlqtp96mpWFtdxB1jniWVQ67WAYAjI7HnpVmgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAoopDQByfxC8SaDpnhPWl1fXIdJtXt5LeSdZgJYiyEfIB8xfnIA5zivEfhz8UpYPDuifDLx9pOvf2xqVusVld2akPPaN/q5ZGSTzInAHzcZGMnvXqPib9nfwB4t8QtrepaAsmqPJ5slxFcSxGRvU7GHPA568VyH7OWiaNB4n+JV3BpK2OsW2uSWBDHe0dsir5YDEkncdzMc/MfpQB8+/FYx+HPihqK3+r+elnHBDPM+pNJc3ai4AaKO4SJSkgjbDmTcwAI3HgVHpXhY6T4+06x0e90hdTDxpFfRalLA1lDHEyKpeWNlRrgSIynBIKgAKa+i/jP8I/D081/wCM/Esk99pOnwTXVxarhZUVU+SK3xtCZdmkZiSzMEGcU3w78EbeaLStSsb5tX0vU72W+vP7WZpJ7qwurVA0Ur5PmMHRGUnp2ORQB1PgwWfgRp01jx7cXdwLcNc6ZrOqQXLWj4DMRJsRyMeoxjnFcx+z7bp4t8Y+PviNFC9vp2uXaWmnBl2+bBAu0y4/2m/ka88/aQ+B2k2Nz4Dn0yAah4gvtQh0Z21ORit6nlkK0xXByoUDevOOvIFeifs06n4104a94P8AGmn3MMmjNGbC6dd6PbtuAQTdJAu0YPXBIPTFAHuQ6UtIvSloA+df2sPDM+iS+GvihpMTNqnhq8j+0iMH95bFs/N7BiQfaQ133xNsX+MfwSvovCs0F62rQQTWcjvtjbEsb8ntjaQR6jFeg6lp9tq9hc2N5AlzaXMbQzQuMq6MMEH2INfNsVzrv7JOqXEDWV1r/wAKLmYzRzx/PcaUzHlTzymfoDnrnIIBc/aU06Dxl8WfhD4YnhW6WW9kurqILnMKmMsM/wB0hHz9K+j0UIoUAADgAdK+e/BGu6T8SP2pda1uz1K21C00jQbeDTzDMG3+aA7so68byp6YJwea+hR0oAWiiigDwT496bqfh/4g+HvG1vZ3VxpMGmXmmaheWKbptNSRfluRj5iF3EnA4Cn1r5o0PVPDuo2ltfX3irb47tYZdSsNd1Cc3MJdGIFlPHMrAH5SyOOD5nPIxX394k0b/hItA1TSjcyWYvraS2M8QBaPepXcM8ZGa43wj8AvBHhTwrp+hnQLHVktPmNzqFrHLLLIeWdiR3PboBxQBV/Z8+LyfGP4fQapMI49Xtm+z38MYwqyDowHoww35jtXp4ORXN+EPh74d8Ax3qeHtJg0mO8lE0yW+QGbGM4J4+gwPaukFAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAIfSvGfHXwS1z/hMbvxh8P/Ev/CMa9eIq3ttPGJLO8wMBnXBw2O+D6jB5r2eigD5B/aQT4maf8KjdeNde0gabJdxwSaToULxm4yGK75XOcKVB2gYOOeldX4Lm+Knwd8H6HZ2WhR/EHw69jFJAkUot72ydkBMT5yHRSSAQCcdSOBXvPiXwho3jCG1h1vTrfU4bW4W6hjuU3Ksqg4bHfqfatkDAoA8E8F+CPG3xK+Ium+N/iJp9volpoyMdH0KCXeySN1klIJyQB6jkDgAc+9LnAyadRQAUUUUAFVdQsbbU7SW0vLeK8tZV2yQToHRx6FTwR9atUUAee+FfgT4K8D+MJ/Euh6MunalNE0REUj+UoY5YqhOFJwOlegL0p1FABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAf/9kA" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><img border="0" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-7QMfDDiwgJY/WMhaMUNNigI/AAAAAAAAhbA/jsFuU-76O78cWkhGKa9KNq_1uQINsuubwCEw/s640/_CoverS1.jpg" width="247" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Bestseller „New York Timesa</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Porównywany z przełomowym <i>Buszującym w zbożu</i>
J.D. Salingera literacki debiut Johna Greena to powieść o myślących i
wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych
wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca
świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.
Niezapomniana opowieść o odkrywającym życie Milesie zakochanym w
szalonej, zbuntowanej Alasce, dzięki której odnalazł Wielkie Być Może –
czyli najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-81hIazbcyPI/WMha9fkXTzI/AAAAAAAAhbE/_G_cWpoC3vMeFeA4BYIa6kd03gHIiDAhQCEw/s1600/_CoverT.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-81hIazbcyPI/WMha9fkXTzI/AAAAAAAAhbE/_G_cWpoC3vMeFeA4BYIa6kd03gHIiDAhQCEw/s400/_CoverT.jpg" width="263" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"> Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Zapraszamy!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-75764926065833558732017-04-19T06:00:00.000+02:002017-04-19T06:00:16.013+02:00Dane wrażliwe - Ewa Nowak<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="https://www.blogger.com/null" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-3qQkWicw3VY/V1M_NExjnTI/AAAAAAAAXaU/3UhdB66Xhz8MLXw2FssVUPhntEpn0o-9QCLcB/s1600/267138-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-3qQkWicw3VY/V1M_NExjnTI/AAAAAAAAXaU/3UhdB66Xhz8MLXw2FssVUPhntEpn0o-9QCLcB/s400/267138-352x500.jpg" width="281" /></a><i>I na tej z wielu dróg<br />Po co ci para nóg<br />I tak dotrzesz na pewno do końca<br />Niepotrzebny ci wzrok<br />Żeby wyczuć swój krok<br />I nie musisz wciąż radzić się słońca</i><br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Jacek Kaczmarski, Bob Dylan<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-M6JI0Es0sLU/WMhPpe8223I/AAAAAAAAhag/x-qdExBNmx4yvXaD9CHoZkc5nI8ekQIowCEw/s1600/img003.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="56" src="https://2.bp.blogspot.com/-M6JI0Es0sLU/WMhPpe8223I/AAAAAAAAhag/x-qdExBNmx4yvXaD9CHoZkc5nI8ekQIowCEw/s200/img003.jpg" width="200" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nina nie spuszczała z oczu piłki. Gdy tylko któraś z dziewczyn na chwilę się zagapiła, przejmowała piłkę i natychmiast rzucała do kosza. Była tak skoncentrowana, że udawało jej się trafić nawet ze sporej odległości. Już dawno nie miała tak dobrego dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zazwyczaj grała dość szybko, ale przeciętnie. Koszykówka jakoś nigdy nadmiernie jej nie pociągała, dwutaktu do tej pory nie opanowała, jak należy, ale tego dnia była zwyczajnie wściekła i właśnie dlatego aż tak dobrze jej się grało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mama Niny jak zwykle wstała dziesięć minut przed wyjściem dzieci do szkoły. Dolała wrzątku do zimnych fusów po wczorajszej kawie i pijąc małymi łyczkami, zahaczyła wzrokiem o kuchenny blat.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Naczynia wstawia się do zmywarki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ta bezosobowość zawsze Ninę irytowała, ale nigdy nawet słówkiem nie pisnęła, co sądzi o zwrotach: „wstawia się”, „układa się”, „zmywa się”. Trudno, matki się nie wybiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To Bogdana – powiedziała zgodnie z prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tłuste ślady po sadzonych jajkach, skórki od chleba, których nigdy nie jadał. Gołym okiem było widać, że to talerz jej brata. Każdy by to zobaczył. Poza mamą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak ty się nie wstydzisz być takim niechlujem? Na oczy czegoś takiego nie widziałam. Nie tak cię wychowałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina mogła powtórzyć, że Bogdan zrobił ten bałagan, tylko że to by nic nie dało. Kiedy mama miała nastrój na awanturę, to zawsze umiała znaleźć pretekst.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na kogo ty wyrośniesz? I one się później dziwią, że nikt ich nie chce. Kuchnia świadczy o kobiecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Właśnie – burknęła pod nosem Nina.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu wiedziała, że to wielki błąd. Jeśli chciała szybko wyjść do szkoły, powinna z pokorą wysłuchać codziennych utyskiwań. Najlepiej było nie reagować, udawać, że się nie słyszy, i brać mamy humory na przeczekanie. Niestety, tylko w teorii było to łatwe. Czasem, tak jak tego dnia, Ninie po prostu puszczały nerwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co to niby miało znaczyć, moja panno?</div>
<div style="text-align: justify;">
„Moja panno” oznaczało, że mama szybko jej już z domu nie wypuści.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszy był WF. Nina chciała przyjść do szkoły trochę wcześniej i jeszcze przed lekcjami porównać, jak innym wyszło zadanie z matmy. Już dwa razy miała źle zrobioną pracę domową, a trzeci minus oznaczał jedynkę. Koniecznie chciała sprawdzić zadanie, ale odebrała sobie tę szansę. Teraz będzie musiała stać ze skruszoną miną i słuchać o tym, ile mama dla nich wszystkich robi, jak by ten dom bez niej wyglądał, co oni sobie myślą, ona żąda szacunku, a docenią ją wtedy, jak wreszcie umrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Udało jej się wyjść dopiero pięć po ósmej. Spóźniła się na WF, zadania nie sprawdziła, a Margerita zajęła jej wieszak. Na dodatek okazało się, że to dziś jest test z historii.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czternaście razy trafiła do kosza. Dziewczyny z zespołu wiwatowały na jej cześć, a Kasia Paprota zeszła z boiska, udając, że boli ją kolano.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Qtquh6LrBcA/Vrpuoj3H8aI/AAAAAAAAWIg/j7bR8pM9s-c/s1600/12-dane.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-Qtquh6LrBcA/Vrpuoj3H8aI/AAAAAAAAWIg/j7bR8pM9s-c/s400/12-dane.jpg" width="271" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiadomo, skąd wziął się taki zwyczaj, że zawsze na dużej przerwie wszyscy szli na słoneczną stronę szkoły, czyli na murek od ulicy Mickiewicza. Zajęcie dobrych miejsc nie było łatwe. Inne klasy też lubiły tu przychodzić i trzeba było zaraz po dzwonku lecieć na złamanie karku, żeby znaleźć wolny kawałek murku. To było znakomite miejsce. Trochę na słońcu, a trochę w cieniu, osłonięte od wiatru i z dobrym widokiem na wyboisty placyk, gdzie chłopcy z upodobaniem grali w piłkę. Mimo że Zespół Szkół Nr 3 w Augustowie miał nowoczesne boisko do gry w piłkę nożną, uczniowie uwielbiali na przerwach grać właśnie na tym małym, pełnym wyrw placyku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina, Ewa, Kasia, Margerita i inne dziewczyny z klasy jadły kanapki i gadały o tym, jaka matematyczka jest głupia, jak Wrońska ich ciśnie i że to skandal aż tyle im zadawać. Oprócz tego zerkały na chłopców. Michał grał, jedząc kanapkę, i bardzo śmiesznie to wyglądało. Dominik co chwila podciągał spodnie, co też było zabawne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kamil za mocno wybił piłkę, która potoczyła się w ich kierunku. Kasia błyskawicznie po nią sięgnęła. Mogła ją rzucić w kierunku chłopaków, ale tego nie zrobiła. Trzymając piłkę, prowokująco się do nich uśmiechnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dzięki. – Kamil wyjął piłkę z jej rąk.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale grałaś. Super – powiedział, patrząc na swoje buty, po czym kopnął piłkę i odbiegł.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie wiem, czemu to powiedział. Wcale dobrze nie grałam. – Kasia wzruszyła ramionami. – Ostatnio chłopcy nachalnie się do mnie zalecają. Ja bym go i na bezludnej wyspie nie chciała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina zagotowała się ze złości. Najczęściej udawała, że Kaśka w ogóle jej nie obchodzi. Odkąd przestały się przyjaźnić, starała się całkowicie ignorować jej głupie gadanie, ale teraz niestety nie zdołała się powstrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To było do mnie – mruknęła do Oli, ale na tyle głośno, żeby Kaśka usłyszała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pomarzyć miła rzecz – słodko powiedziała Kasia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nina przez chwilę sądziła, że się przesłyszała. Kasia z reguły unikała wchodzenia w otwarty konflikt. Lubiła tak pokierować rozmową, żeby wszyscy mieli wrażenie, że ona nie jest niczemu winna. Teraz najwyraźniej zmieniła strategię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina gorączkowo szukała w głowie jakiejś jadowitej riposty, gdy zobaczyła Basińską, ich szkolną panią pedagog. Czarne obcisłe spodnie, biała koszulowa bluzka, do tego pomarańczowy blezer i zielona torebka. Zdążyła już wszystkich przyzwyczaić, że jest kolorowa jak papużka.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-eujt9--DSIQ/VrpuobKcmEI/AAAAAAAAWIo/oaq_RxodgZU/s1600/12-dane-b.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-eujt9--DSIQ/VrpuobKcmEI/AAAAAAAAWIo/oaq_RxodgZU/s400/12-dane-b.jpg" width="271" /></a> Dziewczyny jak na komendę odwróciły głowy. Basińska przyjechała na motorze, a raczej została przywieziona przez wysokiego mężczyznę w skórzanym kombinezonie. Zdjęła wielki lustrzany kask, zarzuciła długimi włosami, nastroszyła grzywkę, z uśmiechem rzuciła im „dzień dobry” i weszła do szkoły, nie oglądając się na swojego adoratora. Chodziły plotki, że jest żonaty, że jest rozwodnikiem, że jest homoseksualistą, że jest milionerem, że jest bankrutem oraz że nie jest Polakiem. Prawdę mówiąc, o Basińskiej zawsze się w szkole gadało. Chwilę o niej rozmawiały, ale nic pewnego nie mogły powiedzieć, bo nikt nigdy nic pewnego o niej nie wiedział.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Słyszałam, że jedzenie mięsa sprzyja agresji – rzuciła Kasia, patrząc znacząco na wystający z kanapki Margerity kawałek polędwicy sopockiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Żadna z dziewczyn się nie odezwała. Wiadomo było, dlaczego Kasia jest taką entuzjastką dżemu, ale Nina litościwie pomyślała, że nie będzie jej upokarzać. Kaśka często rzucała jakąś uwagę, z której wynikało, jak świadomie ona jedna z nich wszystkich żyje. Kupowanie markowych rzeczy to według niej popieranie wyzysku dzieci w Chinach, malowanie paznokci to szczyt próżności i tandety. Tylko wypożyczanie książek ma sens, ich kupowanie jest już świadomym niszczeniem naturalnych zasobów planety. Trzymanie w domu zwierząt rasowych to skrajny egoizm, właściwy ludziom pozbawionym empatii, a wyjeżdżanie na wakacje za granicę to brak patriotyzmu. Chodzenie do kina to tandetna rozrywka, a kupowanie coli, fanty czy 7UP świadczy o braku świadomości konsumenckiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kasia wypowiadała bezkompromisowe opinie, ale brzmiały one fałszywie. Prawda wyglądała tak, że Kasia była biedna. Na niewiele mogła sobie pozwolić i dlatego w jej ustach nawet słuszne skądinąd opinie wydawały się po prostu śmieszne. Nina nie znosiła tego udawania, że nie chodzi o biedę, tylko o to, jaka Kasia jest świadoma, i nieraz korciło ją, żeby wyśmiać jej butelkę z herbatą i bezmięsne kanapki. Zawsze jednak robiło jej się żal koleżanki i odpuszczała. Tym razem też zagryzła wargi i postanowiła zwyczajnie przeczekać, ale ledwie tak zdecydowała, usta same jej się otworzyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A jak twoje kolano? Bardzo boli?</div>
<div style="text-align: justify;">
– O co ci chodzi? – Kasia ze złości zmrużyła oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jakoś nie zauważyłam, żebyś utykała, gdy tu biegłaś.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina była pewna, że Kasia zeszła z boiska, udając, że utyka, bo była gorsza od niej. Nie potrafiła jednak teraz tego udowodnić. Kasia nic nie powiedziała, a Margerita zmieniła temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiecie co, czytałam, że w Polsce jedna na sześć piętnastolatek ma już za sobą jakiś poważny związek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jedna na sześć, czyli u nas powinny być dwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Za mało nas, żeby coś statystycznie zbadać – wtrąciła Ewa. – Potrzebna jest grupa reprezentatywna. Na takiej próbie...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przestań wydziwiać. – Kasia aż cmoknęła z irytacji. – To weźmiemy jeszcze dziewczyny z pierwszej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina pomyślała, że Kasia znów stosuje swój ograny numer pod tytułem: „Ile osób z naszej klasy...”, z którego zawsze ma wynikać, że ona jest wśród tych pozytywnych </div>
<div style="text-align: justify;">
– Kasiu – odezwała się słodko – rozumiemy, jak bardzo chcesz nam przypomnieć o Łukaszu, ale wszystkie znamy już na pamięć twoje wynurzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zrozumiałe, że tak to interpretujesz. Ty, dziecinko, nie masz nic do powiedzenia na ten temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co to niby ma znaczyć? – Nina poczuła kolejną falę złości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ona litościwie nie komentowała, dlaczego to niby Kasia jest wegetarianką, ale jak widać, niepotrzebnie, bo Kasia nie umiała tego docenić. Nina nie znosiła wiecznego rządzenia się Kaśki, tych jej mądrości, tego wmawiania im rzeczy, które jej były akurat na rękę. Kaśce zdecydowanie za dużo spraw uchodziło na sucho tylko dlatego, że miała kłopoty w domu. Tym razem koniec z litością.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rozumiem, że nie możesz się pochwalić niczym innym... – zaczęła Nina, ale Margerita szybko zareagowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Po co zaczynacie? Wiecie, moja klacz będzie się źrebić...</div>
<div style="text-align: justify;">
Margerita, o czym wszyscy wiedzieli, cierpiała na przesadną odpowiedzialność za miłą atmosferę. Jak emocjonalny sejsmograf nieomylnie wyczuwała nadciągającą burzę i szybko skupiała uwagę na sobie. Zmieniała temat, obracała problemy w żart, zaczynała opowiadać, co śmiesznego lub głupiego ostatnio zrobiła. W ten sposób udawało jej się zażegnać nawet poważne konflikty. Jednak nie tym razem. Kasia i Nina za bardzo się już rozgrzały.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-y4RPFt9ldCA/Vrpuo5zY3II/AAAAAAAAWIs/yHOimO_K9ww/s1600/dane-wrazliwe-b-iext3852665.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-y4RPFt9ldCA/Vrpuo5zY3II/AAAAAAAAWIs/yHOimO_K9ww/s400/dane-wrazliwe-b-iext3852665.jpg" width="270" /></a> – O klaczy powiesz nam innym razem. Ja się wcale z nią nie kłócę. Nienawidzę konfliktów – wolno i spokojnie powiedziała Kasia. – Po prostu wiadomo – zwróciła się do Niny – że jeszcze nikogo nie miałaś. Nie masz powodzenia, i taka jest prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czerwona ze złości Nina wzięła głęboki haust powietrza i wyzywająco spojrzała na Kasię.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przyjmij więc do wiadomości, że według twojego idiotycznego kryterium jestem jedną na sześć – warknęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kasia wciąż robiła miny. Gdy podnosiła brwi i jednocześnie wykrzywiała kącik ust, wyglądała szczególnie głupio.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chcesz nam wmówić, że już z kimś chodziłaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie mogę w to uwierzyć. Czy my jesteśmy w przedszkolu? – Ewa się roześmiała, ale ani Nina, ani Kasia nie zwróciły na nią najmniejszej uwagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Niczego nie chcę wam wmówić – odrzekła z naciskiem Nina. – I nie chodziłam, tylko chodzę. To, że ty o czymś nie wiesz, nie znaczy jeszcze, że to nie istnieje. Musisz pogodzić się z tym, że ludzie mają swoje sekrety i mimo twojego wścibstwa nie o wszystkim wiesz. Owszem, mam chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Akurat! Niedawno mówiłaś, że kompletnie cię to nie interesuje – przypomniała Kasia, przedrzeźniając głos Niny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O rany, jak w kinie familijnym – wtrąciła Ewa, ale tylko Margerita pokiwała głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ten, kto nie zmienia poglądów, zarzucił myślenie. – Nina powtórzyła zasłyszane od Bogdana zdanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedziała, po co wchodzi w tę rozgrywkę, ale już nie umiała się wycofać. Chciała zniszczyć Kaśkę, pognębić ją, udowodnić jej, że jest zerem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kto to taki? – z szyderczym uśmiechem zapytała Kasia, ostentacyjnie oglądając sobie paznokcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Może go nawet znasz – rzuciła Nina takim samym tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z satysfakcją pomyślała, że prowadzi w tej rozgrywce. Wyjęła z torby Kamienie na szaniec i demonstracyjnie otworzyła na pierwszej stronie, jakby chciała pogrążyć się w lekturze, ale ze zdenerwowania nie mogła przeczytać nawet słowa. Przez chwilę miała ochotę zabrać torbę i odejść, ale wtedy zaczęłyby ją obgadywać i Kaśka na pewno by je przekonała, że Nina kłamie. Nie, teraz nie mogła odejść. Trzeba było załatwić tę sprawę do końca.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jeśli mogę ci przerwać lekturę – odezwała się Kaśka słodziutkim głosem – to jak ten twój wybranek ma na imię? Chyba możesz nam zdradzić? Może Alek Dawidowski1, co?</div>
<div style="text-align: justify;">
Kasia umiała mówić z taką ironią, że człowiek aż gotował się w środku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina poczuła nagle pustkę w głowie. Zupełnie nie wiedziała, jak na to proste pytanie odpowiedzieć, ale postanowiła nie dać się sprowokować. Żeby zyskać na czasie, uśmiechnęła się i odetchnęła głęboko. Usiłowała wyglądać na rozmarzoną.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Paweł – powiedziała i z wdziękiem się przeciągnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
W ich klasie nie było żadnego Pawła, w równoległych klasach też nie. W ogóle żaden Paweł nie przychodził jej do głowy. Nie znała żadnego Pawła. I o to właśnie chodziło! Kaśka będzie miała zerowe pole do dociekań. To było superbezpieczne imię.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A może policzymy, jedna na ile piętnastolatek była kiedykolwiek za granicą – zaproponowała Nina z miną niewiniątka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wAARCAC3An4DASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD9U6KKKACiiigAooooAKKKKACimk4/PFOoAKKKKACkyCcd+tLTT0OOooARuAT0HtXyLpPxI12+/Zh8Ya7Pr2otqh8R+VbXaXTrNGhng/doc5Rdpb5QeAT619dLuK/NjJ7DtXxnpttFP+z3NGgQJL4+VQ33VcG4QA9OBj+VAH2ZFgRoBnGBwTzTl4HXNAPFLQAUUUUAFFFFABRRTTQA6ivCfjT+0vH4B1O30Twxpg8Ua4bmO3uY0Y+TbO5wkTsBjzGIIC54xz6V6T8MPH1t8SfBGm+III/s32lSJrYtuMEqkq6E46hgew9aAOtopFORmloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAY/Py880+kZd2Occ5oIB6joc0ALTQeT7e1KKaRycHAPcdaAFJAYdAT696dUWNjKuGIOeeuKe3IJPIx0oADnPI+lfI+g6PG3wKvbaQrFDp3j5A4XOWUXsaY9j8/wClfW4UKqgDAHavkS/iNt8HPjfpVqzRtpHix71HA/h8+F+p9NhoA+vV6ClqGznFzaQTAgiRFcEd8jNTUAFc541+IHh74eaab/xDqkGmW5OE81svIfREGWY+wBrnPin8UpPCc1roGg26ar4y1IH7HZMx8uBB964nYfciXqScZxgd8eJ+HNCbWtT1LxeNVtpzaMx1T4g61EJIo3U4MWm2zfIEXhRIw5zhQTwQD0SL9qjRrrUfJtvCXi6e0VTI16mkt5YjAyXxnO3A64r0L4efE3w98U9DOq+Hb4XdujmOVHUpJE/911PI4/CvPPjv4s1tNG8G+E/C2oNDqvi24Fp/aLx4kS2CAyygYG1sMCeBjnGD06/4SfBfw78GdKmtNEimkuLoIbu8uJC0k7KDgkdAPmPAHegDvxXlnxh+MFh4Z8O+KdM0bUI5/GFnZI0VjGG8yNpnSKNs4xndKhAznp2r1Ee5r4k+MWgP4P8Ai/401CK9nttQmutO1S2snYFNVtTNF5kSZ6yJMqEAfwq1AG54JfRT4W+H2mxXK21t4ckk8VeK7i4wHjuYnZFjkJ5MjS7wFPO1QeeK9J/ZB8V6Nr3w4ntNOlkbUILya6v42hZVheaV2RQxGG+UDoe1eWJcrd6p8X/F13YGy8O6Tc3U+nRyR7Uu9TcGFJGJH7wqVJC8hGlJHJzX0h8EPCCeCPhT4Z0tbYWs62Uc1yu3axndQ0m71O4kfhQB3anIH9KWiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigApCMgj1opF6DBB9xQA6ik79OKWgBp545HvQrZXIHtgilpFwB2GPSgBpdScbhXy9qEKtrP7RfhdrZ4jc2A1a3ifgOfs5LODnu4Q19RhgxyCD6EV4T8SNCi0X9oHw1qkrOmm+LNMufDl7s/56bS0efr0/4DQB6v8PLn7b4A8M3HXzdMtpPziU1W+Jvji1+HHgnVvEN2PMW0izFCDzNKx2xoP95iB9M+lcN+zl4mS0+FEmlarcmG98Jyz6bqBnUp5SxMxUnP8Pl459jXNaB4lj+NHje08Va0PI8AaffrY+HbSVT/AMTG/OR9odcchQG254HXqDQBzXh3wnc67qa+D72eWTxh4iQ6j421QKRNaWnymOyjYjChsqvHGAx5GMei6XokHxF8d/2fBFHB4D8DzJaQ6ei5ivb9Y/4v9iAMoA5+fntXL+CvEsek+Hfi78Vrncbq5vri0smGWBhgAit1A75cgV6T4K02L4P/AAXikv2b7RY6e+oajKx+eW4ZTLMST1JckD8KAOK+Jbyr+1T8KwceV9kvdvPcxvn9MV72Ogr5/vZrjW/jt8HbiVWlu00K7vbozqPMQPCBlgAADuOOg5r6AHFAC14n+1r4b0/U/hRd6xMoi1fRpobjTbpAPMSYyooUH0bI49QD2r2yvmz9sTxlJDaaD4Wswftcsp1eV+o2QZ8pMDkl5SoH096AF+CPwvsfiHDf+LvEEt7fWD6/eXmm6NLKRYJ+8I87yehYvvPXHtX0iucc9a534deGx4Q8B6Bo23a9nZRRyA95NoLn8WLH8a6OgAooooAKKQ57Uiur52kHBxxQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAQ9KaCFwuMd+OlPooAaAfXP1petIWAYKSMnp70IuxcCgB1M+bHYHP6Zp2QDyevSmsMcgfMe4oAVsBgefpXm/x+8OTa78Ory+sdw1jQnTWbCSM4YSwfOQMc/Mu9ce9eju+zHQA9ye9IyhwQwByMEHpigD5E+LEs8l617ol2LXwx8WYLGCS9RS32O5VlBBA6h4yVPfO70r2jxrb2XgtPhf4fskjhtYdXijiQgArFDazFmwPYDJ968R8FqTrXjL4M61dNaQWuovdeG76dlQ2c6v5sPH91shlAznLjvWn4m+JN94okXxFrdn9gu/Aen3Ftd2pYIkus3P7iNEyfmQKDJn0agCT4bwSeOvDnwt8DrHvs7cP4m1v5v8Aln9oka2jb18x2DEdcKDXrnxcvv8AhKdX0T4d2qytLrDC71J4v+XfT4nBcse3mMBGPqa80+FGu6R8JfCx8P8Ahy1u/Hnj662fb/7OQvBFKFCrG9zjYkUY4GCeh9a9R8E+En+Hen674u8X6pFe+IryP7RqeoLlYbeGMErBED0jQZ9yeTQBz3w9uv8AhKP2kviNqRk86DRbO00a2wfljBBklUe+9TmvbBwK8X/ZjsLi88PeIvGN1bG0k8W6tPqcMR6pb5xFn/x4/Qg969mJPBoAjurmOzhluJ3WKCJDJJI5wqqBkkn0xn8q+RvCF+nx6+PI1aGIXGmi7F27Opzb2FqSLZD2Bmn/AHhX0Qdq6f8AaO+MsOrNceBdFW5vUeVbbVJLJSXnkJ4sISP+Wj4+c/wrnqeK9O+BPwv/AOFY+DhHdpCut6g4ub9rdcIjYwkSf7Ea4Ufie9AHpQ6UtIKRuc9qAGyOsaszEKoGWJ4AArzq/wD2ivhxpl7Naz+LLMywsVkMQeVEI45ZVK/rXmmvanrv7TPjXU/DWh6jNo3w40qT7PqmoQDEuoygndHG2D8vbrjHJByoqb4r+HdMs7vwV8I/CelQxafqV2l3rVnYny3NjEy7mkfOfmOck5J24oA7b4rfG/TPDPwyXX9B1G0u7nU0aPSpmy0LOOGkb/ZQBmOf7uO9eXfsvePNE0Hx1rfgm18R3niVdS2ahaXs0bIrXAjb7WCrYK5ZQRkcj9X/ALZPhK30HwD4WvdO05I9E0SWWAWVugWKFpFHlOR3UMhUjvv55rK/Zy+F9vqnxJ0/xlYXU9z9kjnutT1FYXit7m8uFx9lhVsEpEGYs3ckCgD66Xp/hS0i9OKWgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKTHNLTT16/pQAjA4OPlNGCCSAN30oOJOhPB7GkGV4xk9hnnFAChcnJHOBzmgLsQBRgDoBTutNb07+nSgAYAn3FeE/EP4i654/8X3XgjwTenRrTS2EniDxUWCpYouS0SZwC+Byc8YPYEj1X4i+Kk8EeBdc12Tf/oFo8w2JvO7Hy8dxkjPtXz98Lfh8fE3hHw54U1C+njj1OA+K/EqRnbJfGZ8QQs3ZDtyw77RjrQBzmp+Dvhv4maVPCfhXxJ4vu7aP9/4tXUGt4EdcsZTcTMEZlIzwMfLXM+JfG/g7XptG8Q6j4kbR/G+moIr2V9KOo2mr+WhSOdVyI2PLAMe+fQGvoX4kacfHfivRvhjpCLY+HbaNNQ1/7LhFW2DfurUAcDzGBJH91c1zXhHwTo/xd8R/FuU2Sx6BL9n8O2PlgKqfZk+Yx44Ch/LIGMcCgDjvB/7REt5ZWlp4m8bL4KVYUklsrTw0Udo2UEFJdzqocEEEJ34rf1jW739o6Cz0nSbi40f4WWEiDU9e1KcRz6nsA/dgNzjI5Zup5PIxWBongSw8c+E/CscdrBa6jqllPc6JvBCW11bsRc2bOuG+zyHc6rnMZ37TwK4+1+G9lq+hR6vo+hz6W87GS6g08pq9pbsjujedZSr56qHVxvUuPlyM0AfVOsfG/wCHngm1itG8R6cxhjWOKx06QXEvAAVFSPJzjAArx/4i/tCan4uc6LoltqXh+xum8iMRwZ1rUW/uW8Of3CdjK/TOVBIxXC+Cb2Kykz4k11NB8ONOIrbxF4IsbWC3Eh6rNKkXnQEjs4Xv25r6v+H3w38J+BNPU+G9Pt0Fwoka/DebNc553tKcls5znOOaAOH+CfwLj8FrBreuRwy6yYQtrYgB49LVjuZUY5Lykn55Tyx46V7OpJHNKOBS0AFeP/tQ/EyT4cfDG7WyJOsawTp1mqNh1LqQzj1Kjp7kV7BXgHxNtk8aftP/AA/8O3qiXTdJsJtb8tVyWm3ELvzkFQY0OPr60APvtcl+BHw48KeA/COmnVfGuoW+21syvAkPzTXE3ooYseT2xnCmsL4FaVrXw/8Ajl4r03xzPHfeI9cso7201fotzGh/eRx5xgKSvy4HEfTGK5Xx74g8UzaV4u+KvhzUbfTpjrCaHbM0QkmNjE4iAUsDs3Skucdc9RjFd7+1tpd1q3w+8LWCQx3Hiu71KK1tJ4GaPbI0TmUIc5AcLtxnuM9KAKvivWW/aY8e2vhPRGeTwFolytxrepxqPLvJUOUgjJ6jIOSPXPYZ9x8ZeMNI+Hnhu71vWbhbTTbVMsccseyqO7HsBXjFn8dfC3gf4feFtK8DaD9v13V7VXsPDtgPmicjDGcjkAMDknk7SenI1vDXwQu/EuuQ678UdYj8Ta2v7+30ONsafZA8fLEfv44G48ZHfrQBl/s7/GrxF408U6vpfi+3awm1GL+2NDikjCbrMsUKr6gYBBPJ+Y9K+gx0rwL9ouwufCni74eeP9LeKG4sNSTSbhXBAkt5zjGB2Hz/APfVe+r0oAWiimkc0AOory7xB8cLHTPjN4d8AWcK315fLI19Ir/8emIy0Y9yduSOwIPevT1ORQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAor8zD+1N8UwSB4uueD/AM8If/iKT/hqf4p/9Dfc/wDfiH/4igD9NKK/Mz/hqb4p/wDQ33X/AH4h/wDiKQ/tTfFM8f8ACX3PH/TCH/4igD9NKK/N/wAOfH741+MNRFhomt6pq14efJtLOOQgepwmAPc4FbGofGn4oeH5Gj1v4oWVjdLw9paCO9mT2byYygPsXzQB+hFFfnTD+0n4xklWI/ErWNzEKpTRIGBP035/IV7Dpnh3476raW95H8Rkit57d7lLW4sRDqDquMhbZ4xycjqwHIyeaAPrWivzg8T/ALSPxM0LWrjT4/FesxTWzGOePU7CC3mVweQYwG2/iTWUf2pvimD/AMjdc/hDD/8AEUAfppSEhcZ9a/Mz/hqb4pn/AJm+6/78Q/8AxFH/AA1N8U/+hvuf+/MP/wARQB+mlIAAT6mvzM/4an+Kf/Q33P8A35h/+Ipf+Gpvinj/AJG+5/78w/8AxFAH2V+1/qj6Z8BtfWNtrXTwWx47NKpP6A12HgPwfLoer6jqbSQyWl5Y6fbWigHzI0hiIKscdCWyMV+dniz47+O/HOiS6RrviGbUNOlZXeCSGMAlTkHIUHqK1o/2o/ijDEqL4suFRRgAQQgAD/gFAH154z1DWvAmoeJ00yKGfxv431RLTR4hLkx20cCoLh/7qx/vGPuRXoPg3wtpfwW+GcVgsyJaaXavcXV5Jx5smC8sjfU5P0wO1fH/AId8LftDeK9Ts/HNlHO99dWIit9RuprVGFu3zAKjn5AeudoJ/GvOPF3x5+Imv2eoaDrPiiS/snfyriJFiMcuxv7yqNy5Hrgj2oA+ufAehSaN8Pvg1/aGyO9S/n1J2dghWOSC5mcnPYB1yK5L4ba14c12z0yz1Ga78GeKb29vNV0LxFGVSK8WWd/kBztI6K0D9cDBy1fNWsfHvx9r8cSX/iOaZIYpYY18mNQiSJ5bgYUYyhK+wJxisvWvip4m8Q+F7Lw9qOoJdaPZIqWts9tEPICjA2MEDDgckHnvQB9g+IdDjuPEUkeoJZ+BviXtKRX+MaR4lTGDHID8rB+hRvnXPG7FWPhF8Q/+ED8Rjw1fq+laDcTLa/2bey5fQdQYFvs+4/etpcFonyR2r5Al+NPjO58Kr4butbkvtFVNi2t7DHOFHbDOpYY7EHI7Yqhe/E3xPqUbJeaxPdbrNLFnn2u7QpJ5iKWIySrDIbOR0BxQB+sIGBS1+Zg/am+KYAH/AAl9zgcf6iL/AOIpD+1N8Ux/zN9z/wB+Yf8A4igD9NK8G1BLjT/2trq6kmciXwezWqEYUlZuU/2sEFvxrD/Y0+J/if4lWHiuTxLq0mqvaS2ywGREXYGEm7G0DrtFdV+0F9q8Far4U+JNlbG6TQJ3ttTiRcs1jNhXb/gJAI92oA82mLt+xVoFy8YnRbyC4uQOBs/tAls/mAa9F+OmspafEDwCzsrW+jJqHiG7QnB8q3gwMe5ZsD8+1cp4Z8XaR4Z8C6v4G1+yGo+Gre9eGa+ibKxaVe7pbW72gEsu59hYfcIBNcb8eTrek+CobXUNra1olpcafbagSPK1rSpkCGVG/wCesYEZdM5xuYZGcAG38JPC174F8NWGo6ZZW7/Erx15l5FLMA0GlWRbeZSOyhXU7f4mZV7EV6V8PR9m1yRvDdmdaTzQmueNNZcg3hU/Mltj7wB6bcRLjjJrxjxt47bT5byzsLm2imv4NO00SXzssVrpUVlHPMxZTuCSPOoIX5mAIAyRTZdR0zxPLbrqXhb4heP4ljWOJYLdtO0skdFht0xsjxjqSfWgDrP2q/iRpvirR7bwx4cMmu32nXcerajNpoEsdjBCGJLOOA3PTPGOe1d1rv7Qc2r6l/Y3w58OXPjPVFx51yG8mwtsjOGmPBYZGQPcZzXCXHi6C8+BcvhzQ/Dtl4M17WtSuNAbTYCqrbpG2LiWR8fMEizuc9Cc5rvPDHxH0zRtNtfC/wANPCl74mt7BFh+2Wyra6cCOCzXD8OSQSSobJ7mgDHM37R9yYJFg8HWYlfLQsXYwr6McnI5/hJPFT6t8P8A4x+IdNli1z4l6X4fsype4fRrEq0ajkgSsVYAeuRXXRL450/UTr3izxTomg+HrMeZPp9hbb0ZQOd9xNgj6qornr/UtQ/aHZNP0lbrSvhyH/03VJFMU2rgH/UwKcMsR/icjnoO+QDzPQPBHhjRPEHwjvNBjuru6v8AXruU65ekfaNSjjiOZjnkRsQCq/3Tnq2T9cL0rwjV7O21/wDad8JaPYwr/Zvg/RpbqSKEbY7aSUeXEnHQ7QhA9K93HAoAWiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigD8dm+8frR1FDcsaM4oAOua9w+An7OD/ABHsZ/FPia7bQ/BFkGkkuSdr3QTl9hP3UGDl/wABzkjy3wB4XPjjxxoPh9X8oaleRW7SD+BS3zn8F3H8K+w/20tdTwF8I/D3g7RYxY2GoS/ZzHFwBbwKDs+hYpn6UAfPfxK+Mx8QK3hHwBYHwz4KV/KisrFSk+onOA87D5n3dlJPbOT08ltraW6uIra3ieaeVxHHDEuWdycBQO5J4xV/w0kkniXSFh5mN5CEx6+YuK+p/wBjT4Mwavr+ofEHUYA1lbXMsOkRsuQz7iGmx/sj5VPruPVRQB1Hws+DPh/9m3wBcfEDxtFHd+IoIPOEbYZbRjwkMQ6GUkgF/fA4BJ8G8C/FbxH4/wD2m/C3iS9unW8utTjtkgjY7ILZ2KmFB/d2sc+pyTzX0f8AEbU/Cfxz+ImueCtX1G6bTvCtqbpdNsJxHJqF5ht4U/xGJQFCj+KRuwryT9kn4SSJ4rf4heIbdtB8N6V5jWLao3l+ZKQVDEtj5UUn5sAFsY6HAB1/7e3gKxTS9C8YwxJDqJuRp1y6jBmQozoT7rsIB9Gx6V8aZr6j/ab+I+ofH3ULfQvAWk6l4i0HRZfMur7TrSSVJbhgQuMD7oXdgnGSTjgA189z/D/xNa+IrfQJvD+oxa5cANFpr2zCd1OcEJ1xwefagDA70n867bxZ8GfGXgTRF1bxForaPZPIIozdTxB5HPOFQMWPGScDjvXKaXpN9ruoQ2Om2c+oXsxxHbWsTSSOfZQM0AVKOgrv9W+BXjLw8NPXWLC00afUGCWtrqGo28M0xPGAjPkc4GTgZ4rk/EfhjVvCGrzaXrenXGl6hFgvb3KbWwehHqD2I4NAGZivUP2dPhNJ8XfiTZafNGzaNZ4u9RcdDEp4jz6uePpuPavMACThQWJ4AA5Jr9HP2evh1afAb4Py3+tslnqFzEdS1adxjyQFJWM/7i8Y/vFvWgDI/a8+Lq/DT4eL4f0uUQa1rUZtoliwDb2wGJHGOnHyD6kjpX58jjgcD0rs/i/8Srv4r+PtT8RXRaOGZ/LtIGP+ot1yEX645PuxqfQ/gj431/RZNZh0GWz0aOPzW1HUpEtINn94NKy5HuKAOFHaiuk1n4ea9omgW+uT2PnaFcOY49Us5Vnti4ONpdCQrZB4bBrmz70AH40Vb0jSL/X9QisdMsrjUb2U4S3tImkkb6KvNdBrnwt8VeGSY9U0eSzuBCZ2tHljNwkYGS5iDFwoHOSOmTQByhpe9dZYfCTxxqllFd2nhDW7i0ljEsc8dhLsdCMhg2MEEc59K5QjaSDkEHFAH0P+yX8Vrv4bR+I44vDk+vW900Ekxs7qJJoQu8DbE3MgO7t0r6Jh/aS0Lxbb3ejar4I8UhLmEpcWg077QPKdeS4jYsARkdPevDv2O/hV4V+KGh+MIPEukRaj5EtsIZdzJJFuWXO11IIzgcdOBxXrniX9k3wV4b0K7vLXxFq3hiwtQ11NcCWN/KUDkhynmLwOgbn0oA8r0/Vp/hxdQfbY73TNKtXksvDWt6xZNGJYJcs1jeW74d4Blv3ig7Dkg84FqOG68f8AhpvDNtBdaX4d1C/ZLbRtJddSe7miOJpLOSTatvZhiPnJbk4HGRWPZfCWTT/h14n+JF9r+o6JBLbunh5L2VHvLhSfkMjMuQZACAqbTg56dfcvhR4XEfinVY9HcWTeFfD8Hhy2iddwa5kRbmSViehDsoIxzg/SgDyn4UeCdJ8O+PvFfiPxm5m0vwFbwWNtHOqyyB2yY1fZlZJEBEYx324xtGPoux8YeJrSx1LxT4ot7Hw54VtLaS5jsHBe+KAZDTPu2IxA+4ATlsE5r5k+CXw88beIpvFHg67iXR7601u21TVtX1EfaD5iHdEixHiQs25yzHaRj2r0H41/Drx5Y2dnq+u63cfErwlp0nnX/h6OIWEsq5+8fJH7wKcHB6YPGMmgDyPwZ4s8BS6pL4p+Jmsya7d3c0tzaeG9OiaSC1EkhkPm4wmSxJ8vOOPmz0H0vD8QvH3i21hi8DeB7fSNLaNPI1bxHcLHEEI4228JLEAe+PauH0fVrzXvC1tN4P8AghoFppV1F50Gqapc2htkXBy8iqN3HcZzxXPeGvhx8UvANpqE6XN5caPqkyX8h8DTWu2POciKGRBgEEf6vjgcHFAHqNz8KrWNF8SfF3xcviFLUiSO1uSLXS7Z88FYgRvPAA3Zz6GpvFXx+Phjw7d6xHokkWnzILbQLS5RkvNUuT0KQ4ysIBU7jgn05GfO/AniKy8YeJb1vC/g/XvF+v6fiN9T8daigGnSHp+6ycYOThFDcYBFeteCPgt/Z3ip/GPivVD4n8XuMR3DRmO3slxjZBHk7R23Hnv1JyAR/s/fDrU/Bvh2+1fxK3n+L/EE/wBu1OQ8lCfuRf8AAQTwOhJHQCvVh0oHSloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKAPx2Odx+tFDfeP1p0MMl1NHDEpklkcIiDqzE4AH4kUAb/wAPPFn/AAgnjrQfEIhNwNNvI7hohwXUHDAe5UmvuL40eGvC37UXw80288P+KtMt72yc3FrNcTAKu4YeOVc7k6DtkFRwa+RdR/Zu+J2kx+ZN4L1KRcZzbBJj+SMTXJx/D7xLNqqaaPDmqDUJDtFu9nIjH1JyBgDuTwKAPRvDfwmSx8bWPhjS9d0/xJ4vv3MCPo7NNZ6XGR+9uJJSBvdU3bVUYU8k5wK+tvjH8QtI/Zp+EFnpGiiOPUfswsdItDycgYaZh6L94nuxA714F8OvGvgn9lfw9e3Ml1a+LPiRfR+W9rp0oktrFOoiaYZXry23JJGOAMnwTx38QdZ+J3ie41vXLz7ZfTfKqJwkKZ+WNF7KP/rnJNAGDJcTTXDXEkrvcO5kaUsd7OTktn1JOauI+q+Jby2sVkvNUup5Figt2keVncnAVQSeSa6Hw58I/FfiW3N5DpMlhpK8yatqh+yWcQ7kyyYB+gyfavpf9kD4Y6MPE15rumv/AGzDpYMD65JEUimuGHMdqjYIRFOWkbDMWUAKM5APYPhv4WsP2bfgmgvfKN7FEbzUJN4US3LDJXd/dUALnsFzivK/2V/iNo3jT4teL7u8aB9fvoklgvroAT3Q3HzFjz9yNQIwsa87RlsnOOZ/bi+LZ1HXLbwLpsx+z2KibUmRuHlYZSL/AICMMfcgdq+U43eJ0eN2R1OVdDgqfUEd6APrD9sPwT448c/FzR7Sy0u4utHNrFb2EwO22WV3Ifc5O1WJ29eSAMZr2vwz4L8K/sofCi/1eWJLm+t7YSX1+QBNeTHAWJSeQpYgKv4nnJr4h+EnjBrD4ueDtS17UriewtNSieSS8naRYgTjf8xOACQc+1fSX7f3iWeDw94R0aKQrZXk815KQflcxqoQZ/7aE/lQB836fc678evjNpzahM1xqes6hGrkZKwRBskKOyogP5epr6q/bl8N6LqfhLQLy5mhstcW6aCzuZSFWRShZonbsDtBBPAbrgMTXOfsc/CZPBumXvxL8U7NLha3Mdg143liKA/fnYtjAbgD2ye4ryH9qP44xfGLxjBFpTN/wjmkhorRmBH2h2xvmwegOAAD2GeM4oA6L9kr4GN4w8dLr+rNbS6XoUiSm2jlWYy3HJjB2krgY3EZycDjBrv/ANuT4v8A2e3t/h9pk/7yZVudVZTyE6xwn6kByPQL613X7L09l4N/Zej1uzi+0zJFe6jcxxfM8kqM/wAuBznbGgx9K+KdUmuta1a88WeLt7zahK10tq5KS3rscgAdViHALccDC88gA+jv2N/2fNP1fTI/HniS0S8V5GTSrSdMxjacGdgeGO4ELngYJ64xxX7YPxum8deMJvCumXBXw7o0hjlEbfLdXK8Mx9VQ5Vffce4r6H+GXxNEv7KUviCxkjk1HSNIuEkjhAHkzxK2BtH3QPlYD+7ivjj4D/CHUPjR46t7HbJ/ZMLifVL7skeclc/336AdeSegNAH1x+zr8PbWx/Zeks/ENuZrHWobnULi3fgrE4+XGeh2IrA9iQa+NvCPwpv/AB/4ustE8O3tneR3rnyLmSdVZYwNxZ487wyqCSMdRwSOa+sv2rfj1pHgvwhc+BfDVxFJrN1B9jnFqwKWFtjaynHAcr8oXqASTjjPlP7BosB8V9W+0FBe/wBksLUNjJ/eJv2++APwzQB7N42k8O/sdfCAR+HLaKXxLqP+jQ3lwgM1xNjLSyf7CDkJ0yVHcmvnH9l3RNR+In7QOm6heSzX0luZtS1C5mO9nG0r85PXczquPQmvRP25tF8Q658RfD0Ntp11c6ZHppMUsaExLIZG80s/3VwojyWI4wa9c/Zm+G1j8GPhXda/qQP9pX8RvLy4CkkQqpKIgxkjBJA6sW+goAo/tgfFmP4cfD+Lwto7rbatrMRgVIvl+zWg+V2AHTPCD6tjpXwo+kLZ6Il7dSGGW5I+x24HMiA4aRvROMA/xHPZTXe/FPxi3jDx5qninxMomv53xZ6CJMi3iXiNZ2X7oA5KD5mJOdua861LU7nWL6W8vJTNPLjLYAAAGAoA4CgAAAcAACgD7F/4J8/8gzxv/wBdrT/0GavT/wBo+6/4SC68E+AUkAHiTV4/tkYblrSHEkoI9zt/KvMP+CfH/IM8b/8AXaz/APQZa77xs4l/bB+H0MihlTRbqSPPZyJsn8lFAGd4h8LzfGnxL8QJ/L3aL4c0+40HRLfogvjF++lUDjIyqA+nTpXGeHfiR4k8N6QnjXw7pd7reneIrG0j1GO0tfNktNUtQkMqMo5CSoh+brlge3Ptv7N9xDc/Dh3C7b3+1tQ+3cYzObmQsfyK15V8O5vF/hrV/H/ivwfYQ654ffxHeW114WT9zMvllf38J5w5ycpjnjAJxgAr/Ej4x+HtV1WPxH4I8TX3h3x5HGkE+hXemTk6kFYlIJYwhG8ZIDDs2MjqO80v4p/GDVra1u4/hLHFbsAJYrnVo4JmbHJCuAVHXggmtv4bfG7wb8TfFP2fT7Q6f4iW3Y3EOoQLDeRlSAYueW4JPBOAvIFbXj7x9PZa1pfhbw6Y7vxPfzozopDCytVZTLPL12jblVB+8WGM4oA+ePGlzoV1YeLrS1+EWt2Hii1tnvL3T0viLCEMPluGSOQLIMgnCpzt+te9/s5z6Y3wY8LW+k6pFq0NvaLHLNHwUl+86Mp5UqWIwfQetYUXiG1l/axm06G8hVk8KiKeAuAzy/aBIi47sEYnjoDmr+pfs96bZ61JrfgvVr3wNq8svmzHTTvtZ+eRJbsdhH0wPagCr8Z/gjd+LNSi8WeDNTfw746tFAS7jlKx3aAcRy4z2GAcYxwQRjHOWPx2+Juk2o0zWPhJqt/rsWYftdix+yTOOA+4KQqk8nBIr0/wdonjrTNWkbxH4n07W9O2FUjt9MNvKW4wxYOQO/GDWJ8Z/i0PB9rF4d0HbqPjnV/9H03TomBaNm486T+6q8nJ649AcAFT9m74h+I/iN4V1q78TrENRstXnswLeMCNVUKdqkcNtJIz7DrXrqjArivg78Pm+GHw80nw9Jci8ubcPJcXAXAkldy7n6ZbGT2FdqOlAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAfjsep+tHI74x3rpT8NPF+4/8AFK61/wCC+b/4mk/4Vn4v/wChV1r/AMF8v/xNAHQaX+0R8StFsUs7XxlqQt0UKiyuspUDoAzAn9awtb+KXjLxJOJtT8VaveOudvmXjhVz1woIA/Km/wDCtPF+D/xS2tf+C+X/AOJpD8NPF/8A0Kutf+C+X/4mgBtp8RfEliV8rVpmx089Em/9DU1uW3x48dWSAWmu/YiP+WlrZW8T/wDfSxg1ij4Z+L8/8irrX/gvm/8AiaX/AIVn4v8A+hV1v/wXy/8AxNAFHxH4x17xjOs2va1f6xIv3TfXLyhfoCcD8Kn0rx/4n0LTk0/TPEeq6fYozMtta3kkUYZup2qQMmpj8M/F5/5lXWv/AAXzf/E0v/Cs/F//AEKutf8Agvm/+JoA5+8u57+5lubqeS5uZWLyTTOXd27kseSairpD8M/F/wD0Kutf+C+X/wCJo/4Vn4v6f8IrrX/gvm/+JoA5rHHtXUwfE/xTDpdlprazNdWNiwe0t71EuVtyP+efmK236Dio/wDhWni//oVda/8ABfN/8TR/wrPxf/0Kutf+C+b/AOJoAi8U/ELxN43Kf2/r+oauqHKpdTsyL9E+6PwFc/2rpf8AhWfi/wD6FXWv/BfL/wDE0f8ACtPF/wD0Kutf+C+X/wCJoAXwr8TfFvge0ntfD/iLUNHtZ23yQ2sxVS3TdjsenI54rAv7+51S8lu724lu7qZt0k87l3c+pJ5Nb/8AwrPxeP8AmVda5/6h8v8A8TSf8Kz8YZ/5FXW//BfN/wDE0AVfC/jbX/Bc1xJoWrXWmfaU8udIX/dzLjo6HKsOT1B616R8Jl+J3xevW8JeHNfn0zSo0Mt39nYWltChOMuIgpYk8Ack49BxwP8AwrPxf/0Kutf+C+b/AOJr6X/YjbVPBXiXXdG1vQNU04aukT293cWMqRh49+UZiuFyHyM4Hykd6APJPi98JvB3wd1ZNEvvEuq654g8pZriOws444oNwyu5nckkjnHoQeK8q0nV73QNTg1DS7yfT723ffDc27lJEPqCOnFe8/tb/CnxLY/F3WNdg0u+1HSNSjS7S7toHlSIJGqyK5UHbt2557EGuN+EP7O/in4q6vbj7FcaRoOFkuNXuoSsaxnn93nHmMR0A47kgUAet/s36D4y/aB14ax4217UtX8IaPKrCzupT5F5cjBVCgwrKvDHI9B3NX/20/jqZ7geAdBvWUQsJNWnt3I+b+GDI9OrD1wPWtbx18ZJPA3hB/AXwb8N6pcrpytaXGrpYysLZsZfaNuWlJJJZgAM5APb47vNN1JQbu7troeeQ5nnRsyF8sG3HqW5Oe/WgCh0oroofhz4suIkki8MaxJG4yrLYSkMPUHbVaz8G6/qF7dWVroeo3F5aEC4t4rSRpIT23qBlfxoA+tv+CfH/IM8b/8AXa0/lNXof7QUc3hT4j/DHxzH5aWtnqJ0q9kbjEVwNoJ9gA/4muM/YS8N6v4d07xiuqaZe6YZZbUxi8t3i3gCXONwGcZH517x8Wvh5b/FHwFqnh6dxA9ygaCc5/dTKdyNx2yOfYmgDG8BxReDviH4r8LpC8Ntfyf8JDYkjKMsm1LhVPYrKA2PSUVmfDqY+C/i7438J3eFXWJ/+Ej02QgDzlkASdPqrqOPQ5rG+A3xi1HVNZuPAXjm2Fj450oOiuUCreQr/Ep7nAyccMOR3rc/aJt5NL8M6R4wsyItS8Nalb3SyqBuaB3EU0WT2ZX6d8CgDH/aH8HeHtaNu9lL/Y3xIa3nvNG1C0DxTSmBN8iNIgxgpkfMQeRiuB+D/wAQ/GF/4aiPgz4UR2t9q0pkk8RXt4z285HDSyyP88hDBuN3riux+OfjS18D/Frwrq2t3SwaTY6LqVxaIf8AlpeFVTZxySVYADpXdfs66PJoXwQ8H2ksbxSfYVmZHGCDIxk/9noA+X7u9l+Hmvano/xS8KTarPqd+94niJXFo63PA32918oKFQmFypQ5BFeieEfiVf6peW2k+G/iDe2M85KW1t4xtIb6O4kP8Md5C43H0ViSe1fTGo6ba6tbNbXtrDeW7ghop4w6MDxyCMV4T8TP2O/CXiuzmm8Ng+FNWxlWtsm2kI6b488fVcY680AaLfD/AONGqhbW++JOmWdnIxMlxp2lqLhV7BcgAfXOR711nwz+CXh74ZSz3tsLjVdduSTc6zqT+bcy56gNj5R7D8c14X8Ivj94j+GuoXvw68eaNq+r6zp67dO+wQ/aLmcAcJ1G9cfMr56cGu/1T9rfw/4a0O8m17Qda0LXIGQR6FqFuY7i4VjxIhPyleuSfTHegD3gdPWlqtp96mpWFtdxB1jniWVQ67WAYAjI7HnpVmgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAoopDQByfxC8SaDpnhPWl1fXIdJtXt5LeSdZgJYiyEfIB8xfnIA5zivEfhz8UpYPDuifDLx9pOvf2xqVusVld2akPPaN/q5ZGSTzInAHzcZGMnvXqPib9nfwB4t8QtrepaAsmqPJ5slxFcSxGRvU7GHPA568VyH7OWiaNB4n+JV3BpK2OsW2uSWBDHe0dsir5YDEkncdzMc/MfpQB8+/FYx+HPihqK3+r+elnHBDPM+pNJc3ai4AaKO4SJSkgjbDmTcwAI3HgVHpXhY6T4+06x0e90hdTDxpFfRalLA1lDHEyKpeWNlRrgSIynBIKgAKa+i/jP8I/D081/wCM/Esk99pOnwTXVxarhZUVU+SK3xtCZdmkZiSzMEGcU3w78EbeaLStSsb5tX0vU72W+vP7WZpJ7qwurVA0Ur5PmMHRGUnp2ORQB1PgwWfgRp01jx7cXdwLcNc6ZrOqQXLWj4DMRJsRyMeoxjnFcx+z7bp4t8Y+PviNFC9vp2uXaWmnBl2+bBAu0y4/2m/ka88/aQ+B2k2Nz4Dn0yAah4gvtQh0Z21ORit6nlkK0xXByoUDevOOvIFeifs06n4104a94P8AGmn3MMmjNGbC6dd6PbtuAQTdJAu0YPXBIPTFAHuQ6UtIvSloA+df2sPDM+iS+GvihpMTNqnhq8j+0iMH95bFs/N7BiQfaQ133xNsX+MfwSvovCs0F62rQQTWcjvtjbEsb8ntjaQR6jFeg6lp9tq9hc2N5AlzaXMbQzQuMq6MMEH2INfNsVzrv7JOqXEDWV1r/wAKLmYzRzx/PcaUzHlTzymfoDnrnIIBc/aU06Dxl8WfhD4YnhW6WW9kurqILnMKmMsM/wB0hHz9K+j0UIoUAADgAdK+e/BGu6T8SP2pda1uz1K21C00jQbeDTzDMG3+aA7so68byp6YJwea+hR0oAWiiigDwT496bqfh/4g+HvG1vZ3VxpMGmXmmaheWKbptNSRfluRj5iF3EnA4Cn1r5o0PVPDuo2ltfX3irb47tYZdSsNd1Cc3MJdGIFlPHMrAH5SyOOD5nPIxX394k0b/hItA1TSjcyWYvraS2M8QBaPepXcM8ZGa43wj8AvBHhTwrp+hnQLHVktPmNzqFrHLLLIeWdiR3PboBxQBV/Z8+LyfGP4fQapMI49Xtm+z38MYwqyDowHoww35jtXp4ORXN+EPh74d8Ax3qeHtJg0mO8lE0yW+QGbGM4J4+gwPaukFAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAIfSvGfHXwS1z/hMbvxh8P/Ev/CMa9eIq3ttPGJLO8wMBnXBw2O+D6jB5r2eigD5B/aQT4maf8KjdeNde0gabJdxwSaToULxm4yGK75XOcKVB2gYOOeldX4Lm+Knwd8H6HZ2WhR/EHw69jFJAkUot72ydkBMT5yHRSSAQCcdSOBXvPiXwho3jCG1h1vTrfU4bW4W6hjuU3Ksqg4bHfqfatkDAoA8E8F+CPG3xK+Ium+N/iJp9volpoyMdH0KCXeySN1klIJyQB6jkDgAc+9LnAyadRQAUUUUAFVdQsbbU7SW0vLeK8tZV2yQToHRx6FTwR9atUUAee+FfgT4K8D+MJ/Euh6MunalNE0REUj+UoY5YqhOFJwOlegL0p1FABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAf/9kA" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a> Wiedziała, że poza szkolnymi wycieczkami, które refundował jej komitet rodzicielski, Kasia nigdy poza Augustów nie wyjeżdżała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nina uśmiechnęła się z zadowoleniem i kolejno zaczęła pytać dziewczyny, która gdzie była. Margerita odwiedziła tyle krajów, że z trudem mogłaby wszystkie wymienić, zresztą wcale nie zamierzała się tym chwalić. Ewa była u wujka w Hanowerze i w Tatrach Słowackich z tatą...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dziewczyny, a która z was korzystała kiedykolwiek z pomocy społecznej? – zapytała niewinnym tonem Nina.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kasia chwyciła torbę i bez słowa ruszyła w kierunku szkoły.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nina poczuła, że wygrała tę rundę.</div>
<b>-------------------</b><br />
<span style="font-size: x-small;">1 Alek Dawidowski – właśc. Maciej Aleksy Dawidowski, ps. Alek, postać autentyczna, harcerz Szarych Szeregów; bohater powieści Aleksandra Kamińskiego Kamienie na szaniec.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b>[Prezentujemy Wam darmowy fragment -<a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Dane_wrazliwe-ebook/p86016i120031"> LINK</a>]</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w naszej szkolnej bibliotece.</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Zapraszamy! </b></span><br />
<br /></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-31574832067315110812017-04-16T06:00:00.000+02:002017-04-16T06:00:08.940+02:00Gwiazd naszych wina - John Green<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<b><a href="https://2.bp.blogspot.com/-k3lzN23JWgo/WMhT1DdbtWI/AAAAAAAAhas/f1z6vANQ39QWqnHMQwlXlZ1TwzbSa1YJgCLcB/s1600/large_Gwiazd_20Naszych_20Wina-okl.wst-500.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-k3lzN23JWgo/WMhT1DdbtWI/AAAAAAAAhas/f1z6vANQ39QWqnHMQwlXlZ1TwzbSa1YJgCLcB/s400/large_Gwiazd_20Naszych_20Wina-okl.wst-500.jpg" width="262" /></a></b><b>Ta książka określana jest jako światowy fenomen, bestseller. na jej podstawie powstał film. </b><br />
<br />
OPIS:<br />
"Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii
jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Jednak nie chodzi do szkoły,
nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku,
zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim
kuracjom.
<br />
<br />
Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia
dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie
tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią
zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i
wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania:
czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek
może po sobie zostawić na świecie.
<br />
<br />
Wnikliwa, odważna, pełna humoru i ostra "Gwiazd naszych wina" to
najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena. Autor w
błyskotliwy sposób zgłębia w niej tragiczną kwestię życia i miłości.
<br />
<br />
[Bukowy Las, 2013]<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: blue;"><span style="font-size: large;"><b>Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: blue;"><span style="font-size: large;"><b>Polecamy!</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<b>Zapraszamy do przeczytania darmowego fragmentu:</b><br />
<br />
<div class="Body">
Pod koniec zimy siedemnastego roku mojego życia mama
stwierdziła, że wpadłam w depresję. Zapewne doszła do tego wniosku, bo
rzadko wychodziłam z domu, spędzałam długie godziny w łóżku, ciągle
czytałam tę samą książkę, mało co jadłam i całkiem sporo wolnego czasu,
którego miałam w nadmiarze, poświęcałam na rozmyślania o śmierci.</div>
<div class="Body">
W każdej ulotce, na każdej stronie internetowej
i w ogóle we wszelkich materiałach dotyczących raka wśród efektów
ubocznych choroby zawsze wymieniana jest depresja. Lecz tak naprawdę ona
nie jest skutkiem ubocznym raka. Depresja jest skutkiem ubocznym
umierania. (Zresztą rak też jest skutkiem ubocznym umierania. Właściwie
prawie wszystko nim jest).Tak czy siak, mama uznała, że potrzebuję
pomocy, więc zawiozła mnie do lekarza rodzinnego, doktora Jima, który
przyznał, że rzeczywiście tonę w totalnie obezwładniającej depresji
klinicznej, a zatem należy zaordynować mi odpowiednie leki, a ponadto
wysłać mnie na cotygodniowe zajęcia grupy wsparcia.</div>
<div class="Body">
Do grupy, której skład bezustannie się zmieniał,
należeli młodzi ludzie na różnych etapach rozwoju choroby nowotworowej.
Dlaczego jej skład się zmieniał? Efekt uboczny umierania.</div>
<div class="Body">
Oczywiście, spotkania grupy były koszmarnie
przygnębiające. Odbywały się co środa w podziemiu kościoła
episkopalnego, mieszczącego się w kamiennym gmachu zbudowanym na planie
krzyża. Siadaliśmy wszyscy w kręgu, w samym środku tego krzyża,
dokładnie tam, gdzie nałożyłyby się na siebie dwie belki i gdzie
znalazłoby się serce Jezusa.</div>
<div class="Body">
Zwróciłam na to uwagę, ponieważ Patrick, lider
grupy wsparcia i jej jedyny pełnoletni uczestnik, na każdym koszmarnym
spotkaniu mówił o uświęconym Sercu Jezusa i o tym, jak to my, młodzi
chorzy na raka, siedzimy dokładnie w samym jego środku i tak dalej.</div>
<div class="Body">
A oto jak przebiegały spotkania w Sercu Bożym:
sześcioro, siedmioro albo dziesięcioro nastolatków wchodziło/wjeżdżało
na wózkach do sali, raczyło się nędznym poczęstunkiem złożonym
z ciasteczek i lemoniady, siadało w Kręgu Zaufania i wysłuchiwało
Patricka, który po raz tysięczny relacjonował przygnębiającą historię
swojego życia, czyli mówił o tym, że miał nowotwór jąder i lekarze
uważali, że umrze, ale nie umarł, i proszę – oto on, nadal żywy,
zupełnie dorosły, w kościelnej piwnicy, w sto trzydziestym siódmym
najładniejszym mieście Ameryki, rozwiedziony, uzależniony od gier
komputerowych, niemający przyjaciół, ledwie wiążący koniec z końcem
dzięki eksploatowaniu swojej nowotworowej przeszłości, mozolnie dążący
do zdobycia dyplomu magisterskiego, choć on i tak nie poprawi jego
perspektyw zawodowych, czekający, jak my wszyscy, na miecz Damoklesa,
niosący wyzwolenie, któremu umknął wiele lat temu, gdy rak odebrał mu
oba jajka, lecz oszczędził to, co tylko najbardziej wspaniałomyślny
człowiek mógłby nazwać życiem.</div>
<div class="Body">
I TY TEŻ MOŻESZ MIEĆ TYLE SZCZĘŚCIA!</div>
<div class="Body">
Potem się przedstawialiśmy: Imię. Wiek. Diagnoza.
I jak się dzisiaj czujemy. Jestem Hazel, mówiłam, gdy nadchodziła moja
kolej. Szesnaście lat. Pierwotnie rak tarczycy, z imponującą satelitarną
kolonią od dawna osiadłą w płucach. I czuję się dobrze.</div>
<div class="Body">
Gdy już prezentacje obeszły całe kółko, Patrick
zawsze pytał, czy ktoś chciałby się podzielić swoimi przeżyciami.
I wówczas zaczynało się prawdziwe pandemonium wsparcia: wszyscy
opowiadali o sile, walce i wygrywaniu, o remisji i tomografii. Muszę
oddać sprawiedliwość Patrickowi: pozwalał nam też mówić o śmierci. Ale
większość obecnych nie umierała. Większość miała dożyć wieku dorosłego,
tak jak on.</div>
<div class="Body">
(Co oznaczało, że wszystko to było podszyte sporą
dozą rywalizacji, ponieważ każdy chciał pokonać nie tylko nowotwór, ale
też pozostałych obecnych w sali. Zdaję sobie sprawę, że to
nieracjonalne, ale kiedy ci oznajmiają, że masz na przykład dwadzieścia
procent szans na przeżycie pięciu lat, włącza się matematyka
i uświadamiasz sobie, że to jak jeden do pięciu… Rozglądasz się więc
i kalkulujesz tak, jak by to zrobiła każda zdrowa osoba: muszę przeżyć
czworo z tu obecnych).</div>
<div class="Body">
Jedynym pozytywnym akcentem na tych spotkaniach
był chłopak imieniem Isaac, chudy młodzieniec o pociągłej twarzy
i prostych, jasnych włosach opadających na jedno oko. To właśnie oczy
były jego problemem. Trafił mu się jakiś fantastycznie nieprawdopodobny
nowotwór oczu. Jedno usunięto mu, gdy był dzieckiem, a teraz nosił
koszmarnie grube okulary, przez które jego oczy (i to prawdziwe, i to
szklane) wyglądały na nadnaturalnie ogromne, tak jakby cała głowa
składała się głównie z gałek ocznych. Z tego, czego zdołałam się
dowiedzieć przy tych rzadkich okazjach, kiedy Isaac dzielił się
przeżyciami z grupą, nawrót choroby stanowił śmiertelne zagrożenie dla
jego drugiego oka.</div>
<div class="BodySpaceAft">
Porozumiewaliśmy się z Isaakiem niemalże
wyłącznie za pomocą westchnień. Za każdym razem, gdy ktoś rekomendował
nową dietę antynowotworową, wdychanie zmielonej płetwy rekina czy coś
w tym rodzaju, chłopak zerkał na mnie i wzdychał dyskretnie. Ja
nieznacznie kręciłam głową i wzdychałam w odpowiedzi.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-dsi1NRUYUX8/WMhU4jveAKI/AAAAAAAAhaw/5jUWlfepS3Ykegvx-mNlCgHn_rz79mtXwCLcB/s1600/168980.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-dsi1NRUYUX8/WMhU4jveAKI/AAAAAAAAhaw/5jUWlfepS3Ykegvx-mNlCgHn_rz79mtXwCLcB/s400/168980.jpg" width="262" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Okładka "filmowa"</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="Body">
A zatem grupa wsparcia była kompletnie denna i po kilku
tygodniach na samą myśl o niej miałam ochotę kopać i wrzeszczeć. Akurat
tej środy, kiedy miałam poznać Augustusa Watersa, siedziałam na kanapie
z mamą i oglądałam trzeci etap dwunastogodzinnego maratonu
z poprzedniego sezonu <span class="Italic">America’s Next Top Model</span> (który, prawdę mówiąc, już widziałam, ale co tam), wszelkimi sposobami usiłując się wykręcić od wyjścia z domu.</div>
<div class="Body">
Ja: Odmawiam chodzenia na grupę wsparcia.</div>
<div class="Body">
Mama: Jednym z symptomów depresji jest brak zainteresowania formami aktywnego spędzania czasu.</div>
<div class="Body">
Ja: Proszę, pozwól mi oglądać <span class="Italic">America’s Next Top Model</span>. To jest aktywne spędzanie czasu.</div>
<div class="Body">
Mama: To jest pasywne spędzanie czasu.</div>
<div class="Body">
Ja: Mamo! Proszę.</div>
<div class="Body">
Mama: Hazel, jesteś już nastolatką, nie małym dzieckiem. Musisz mieć przyjaciół, wychodzić z domu i prowadzić normalne życie.</div>
<div class="Body">
Ja: Jeżeli chcesz, żebym była nastolatką, nie
posyłaj mnie na grupę wsparcia. Kup mi fałszywy dowód osobisty, żebym
mogła chodzić do klubów, pić wódkę i brać haszysz.</div>
<div class="Body">
Mama: Zacznijmy od tego, że haszyszu się nie bierze.</div>
<div class="Body">
Ja: Widzisz, wiedziałabym takie rzeczy, gdybyś załatwiła mi fałszywy dowód.</div>
<div class="Body">
Mama: Pójdziesz na grupę wsparcia.</div>
<div class="Body">
Ja: Błeee!</div>
<div class="Body">
Mama: Hazel, zasługujesz na normalne życie.</div>
<div class="Body">
To zamknęło mi usta, choć nie bardzo rozumiałam,
jak uczestniczenie w spotkaniach grupy wsparcia wpasowuje się
w definicję „normalnego życia”. Zgodziłam się pójść – jednak najpierw
wynegocjowałam prawo do nagrania półtora odcinka programu, który miał
mnie ominąć.</div>
<div class="BodySpaceAft">
Chodziłam na grupę wsparcia z tych samych
powodów, z których pozwalałam pielęgniarkom po zaledwie półtorarocznej
edukacji truć mnie chemikaliami o egzotycznych nazwach: chciałam
zadowolić rodziców. Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza
niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie
dziecka, które na tego raka umiera.</div>
<div class="Body">
Mama zaparkowała na okrągłym podjeździe z tyłu
kościoła o 16.56. Udawałam, że poprawiam coś przy butli z tlenem, żeby
zyskać chociaż sekundę.</div>
<div class="Body">
~ Chcesz, żebym ci to zaniosła?</div>
<div class="Body">
~ Nie trzeba ~ odrzekłam. Cylindryczny zielony
zbiornik ważył tylko kilka kilogramów, a poza tym i tak ciągnęłam go za
sobą na małym metalowym wózku. Butla dostarczała mi dwa litry tlenu na
minutę za pośrednictwem wąsów tlenowych ~ przejrzystej rurki, która
rozdzielała się na karku, zawijała za uszami i ponownie łączyła pod
nosem. Całe to urządzenie było niezbędne, ponieważ moje płuca w roli
płuc spisywały się beznadziejnie.</div>
<div class="Body">
~ Kocham cię ~ powiedziała mama, gdy wysiadłam.</div>
<div class="Body">
~ Ja ciebie też, mamo. Do zobaczenia o szóstej.</div>
<div class="Body">
~ Zaprzyjaźnij się z kimś! ~ zawołała przez opuszczone okno, kiedy się oddalałam.</div>
<div class="Body">
Nie chciałam jechać windą, ponieważ jazda windą
w grupie wsparcia to czynność symptomatyczna dla Ostatnich Dni. Zeszłam
więc po schodach. Wzięłam sobie ciastko, nalałam trochę lemoniady do
plastikowego kubka, a potem się odwróciłam.</div>
<div class="Body">
Patrzył na mnie chłopak.</div>
<div class="Body">
Na pewno nigdy wcześniej go nie widziałam. Był
wysoki i smukły, choć muskularny. Plastikowe krzesełko, jakich używają
dzieci w podstawówce, wydawało się pod nim śmiesznie małe. Miał
mahoniowe włosy, proste i krótkie. Wyglądał, jakby był w moim wieku,
może o rok starszy. Siedział, opierając się kością ogonową o krawędź
krzesła, w pozie agresywnie niedbałej, z jedną dłonią do połowy wsuniętą
do kieszeni ciemnych dżinsów.</div>
<div class="Body">
Odwróciłam wzrok, nagle świadoma swoich
rozlicznych niedoskonałości. Miałam na sobie stare dżinsy, które niegdyś
były obcisłe, ale teraz wisiały w niewłaściwych miejscach, oraz żółtą
koszulkę z emblematem zespołu, którego już nawet nie lubiłam. Do tego ta
fryzura: byłam ostrzyżona na pazia i nawet się nie pofatygowałam, żeby
przed wyjściem przeczesać włosy szczotką. Co więcej, miałam śmiesznie
okrągłe policzki ~ efekt uboczny terapii. Wyglądałam jak proporcjonalnie
zbudowana osoba z balonem zamiast głowy. Nie wspominając o opuchniętych
kostkach u nóg. Znów zerknęłam na niego i okazało się, że nadal mnie
obserwuje.</div>
<div class="Body">
Przyszło mi do głowy, że nareszcie rozumiem, dlaczego to się nazywa k o n t a k t wzrokowy.</div>
<div class="Body">
Weszłam w krąg i usiadłam przy Isaacu,
w odległości dwóch krzeseł od tamtego chłopaka. Znów zerknęłam. A on
wciąż na mnie patrzył.</div>
<div class="Body">
Powiem wprost: był przystojny. Jeśli nieatrakcyjny
chłopak uporczywie się w ciebie wgapia, to w najlepszym wypadku
uznajesz jego zachowanie za krępujące, a w najgorszym za formę
napastowania. Ale przystojny chłopak… no cóż.</div>
<div class="Body">
Wyjęłam telefon i nacisnęłam przycisk, żeby
sprawdzić godzinę ~ 16.59. Krąg zapełnił się nieszczęśnikami w wieku od
dwunastu do osiemnastu lat, a potem Patrick rozpoczął od modlitwy
o pogodę ducha: „Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę;
daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi
mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego”. A ten facet nadal się we mnie
wpatrywał. Poczułam, że się rumienię.</div>
<div class="Body">
W końcu uznałam, że najodpowiedniejsza strategia
to też zacząć się gapić. Przecież chłopaki nie mają monopolu na takie
zachowanie. Zatem wpiłam się w niego przenikliwym wzrokiem, podczas gdy
Patrick po raz tysięczny opowiadał o swojej bezjajeczności i tak dalej.
Rozpoczęliśmy pojedynek na spojrzenia. Po chwili przystojniak uśmiechnął
się i wreszcie zwrócił swoje błękitne oczy w inną stronę. Kiedy znów na
mnie popatrzył, uniesieniem brwi oznajmiłam: „Ja wygrałam”.</div>
<div class="Body">
Wzruszył ramionami. Patrick mówił dalej, aż w końcu nadszedł czas na przedstawienie się.</div>
<div class="Body">
~ Isaac, może ty będziesz dzisiaj pierwszy. Wiem, że czekają cię trudne chwile.</div>
<div class="Body">
~ Tja ~ potwierdził Isaac. ~ Na imię mi Isaac. Mam
siedemnaście lat. I wygląda na to, że za kilka tygodni przejdę
operację, po której stracę wzrok. Nie żebym narzekał czy coś, ponieważ
wiem, że wielu z nas ma gorzej, ale cóż, bycie ślepcem jest do bani.
Jakoś daję radę dzięki pomocy mojej dziewczyny. I takich przyjaciół jak
Augustus. – Skinął głową w stronę chłopaka, który w ten sposób zyskał
imię. ~ No i tak… ~ westchnął. Patrzył teraz na swoje dłonie, które
złożył w kształt tipi. ~ Nic nie można na to poradzić.</div>
<div class="Body">
~ Możesz na nas polegać, Isaacu ~ odezwał się Patrick. ~ Powiedzcie to Isaacowi. Wszyscy monotonnym głosem wyskandowaliśmy:</div>
<div class="Body">
~ Możesz na nas polegać.</div>
<div class="Body">
Następnie przyszła kolej na Michaela. Dwanaście
lat. Białaczka. Od zawsze chorował na białaczkę. Czuł się dobrze.
(A przynajmniej tak twierdził. Przyjechał windą).</div>
<div class="Body">
Lida miała szesnaście lat i była dość ładna, by
nasz przystojniak mógł zawiesić na niej oko. Była stałą członkinią grupy
– miała właśnie długi okres remisji nowotworu wyrostka robaczkowego. Do
tej pory nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje. Powiedziała –
jak za każdym poprzednim razem, kiedy brałam udział w spotkaniu ~ że
czuje się s i l n a. Odebrałam to jako przechwałkę, czując, jak
delikatny strumień tlenu łaskocze mnie w nozdrza.</div>
<div class="Body">
Jeszcze pięć innych osób musiało się przedstawić,
zanim dotarliśmy do niego. Uśmiechnął się lekko. Głos miał niski,
chrapliwy i zabójczo seksowny.</div>
<div class="Body">
~ Nazywam się Augustus Waters ~ oznajmił. ~ Mam
siedemnaście lat. Półtora roku temu zawarłem przelotną znajomość
z kostniakomięsakiem, ale dziś przyszedłem tutaj na prośbę Isaaca.</div>
<div class="Body">
~ A jak się czujesz? ~ zapytał Patrick.</div>
<div class="Body">
~ O, świetnie. ~ Augustus Waters uśmiechnął się kątem ust. ~ Jak na rollercoasterze, który cały czas jedzie w górę, przyjacielu.</div>
<div class="Body">
Gdy nadeszła moja kolej, powiedziałam:</div>
<div class="Body">
– Jestem Hazel. Mam szesnaście lat. Guz tarczycy z przerzutami do płuc. Czuję się dobrze.</div>
<div class="Body">
Godzina mijała szybko. Omawiano walki, zwycięskie
bitwy w wojnach skazanych na przegraną. Żywiono się nadzieją. Wychwalano
i potępiano rodziny. Uzgodniono, że przyjaciele po prostu tego nie
rozumieją. Popłynęły łzy. Zaoferowano pocieszenie. Ani Augustus Waters,
ani ja nie odzywaliśmy się, dopóki Patrick nie zaproponował:</div>
<div class="Body">
–~~ Augustusie, może zechciałbyś podzielić się z grupą swoimi obawami.</div>
<div class="Body">
–~ Moimi obawami?</div>
<div class="Body">
–~~ Tak.</div>
<div class="Body">
–~~ Boję się zapomnienia –~ wyznał bez chwili wahania. –~~ Boję się tego niczym ślepiec ciemności.</div>
<div class="Body">
–~~ Za wcześnie na takie uwagi –~~ wtrącił Isaac z lekkim uśmiechem.</div>
<div class="Body">
–~~ Wyraziłem się niedelikatnie? –~~ zafrasował się Augustus. –~~ Potrafię być ślepy na uczucia innych ludzi.</div>
<div class="Body">
Isaac zaśmiał się, ale Patrick uniósł palec w karcącym geście.</div>
<div class="Body">
–~~ Augustusie, proszę, wróćmy do ciebie i twoich walk. Powiedziałeś, że boisz się zapomnienia?</div>
<div class="Body">
–~~ Tak –~~ potwierdził chłopak.</div>
<div class="Body">
Patrick wyglądał na zagubionego.</div>
<div class="Body">
~~ Czy, hm, czy ktoś chciałby jakoś to skomentować?</div>
<div class="Body">
Nie chodziłam do normalnej szkoły od trzech lat.
Moimi najlepszymi przyjaciółmi byli rodzice. Trzecim przyjacielem był
pisarz, który nie miał nawet pojęcia o moim istnieniu. Należałam do osób
raczej nieśmiałych, nie do takich, które w klasie ciągle siedzą z ręką
w górze.</div>
<div class="Body">
A mimo to tym razem postanowiłam się odezwać. Niepewnie podniosłam dłoń i Patrick, wyraźnie zachwycony, natychmiast zawołał:</div>
<div class="Body">
~~ Hazel!</div>
<div class="Body">
Na pewno uznał, że się wreszcie otworzyłam, że staję się Częścią Grupy.</div>
<div class="Body">
Popatrzyłam na Augustusa Watersa, który odwzajemnił moje spojrzenie. Oczy miał tak błękitnie, że aż przejrzyste.</div>
<div class="Body">
~~ Nadejdzie czas ~~ zaczęłam ~~ gdy wszyscy będziemy
martwi. Nadejdzie czas, gdy nie pozostanie ani jeden człowiek, który by
pamiętał, że ktokolwiek kiedykolwiek żył czy że nasz gatunek
czegokolwiek dokonał. Nie pozostanie nikt, kto by pamiętał Arystotelesa
lub Kleopatrę, a co dopiero ciebie. Wszystko, co zrobiliśmy,
zbudowaliśmy, napisaliśmy, wymyśliliśmy albo odkryliśmy, pójdzie
w zapomnienie, a to~~ wykonałam szeroki gest ~~ zupełnie straci sens.
Może ta chwila nadejdzie szybko, a może jest odległa o miliony lat, ale
nawet jeśli przetrwamy śmierć naszego słońca, nie będziemy istnieć
wiecznie. Był czas, gdy organizmy nie miały świadomości, i nadejdzie
czas, gdy znów będą jej pozbawione. Nie myśl o tym, że zapomnienie jest
nieuniknione. Wierz mi, że wszyscy tak robią.</div>
<div class="Body">
Dowiedziałam się tego od wspomnianego wcześniej
trzeciego najlepszego przyjaciela, Petera van Houtena, żyjącego
w odosobnieniu autora <span class="Italic">Ciosu udręki</span>, książki
w moim mniemaniu najbliższej Biblii. Peter van Houten był jedynym znanym
mi człowiekiem, który zdawał się (a) rozumieć, jak to jest umierać,
lecz (b) jednak nie umrzeć.</div>
<div class="Body">
Kiedy skończyłam, zapadła dość długa cisza, a ja
patrzyłam, jak na twarz Augustusa wypełza uśmiech – nie krzywy uśmieszek
chłopaka, który chciał wyglądać seksownie, gdy się we mnie wgapiał, ale
prawdziwy uśmiech, wręcz za szeroki na jego twarz.</div>
<div class="Body">
~~ Niech to gęś! ~~ powiedział cicho. ~~ Niezły z ciebie numer.</div>
<div class="Body">
Żadne z nas nie odezwało się więcej do zakończenia
spotkania. Na koniec musieliśmy wszyscy wziąć się za ręce i Patrick
odmówił modlitwę.</div>
<div class="Body">
~~ Panie Jezu Chryste, zebraliśmy się tutaj w Twoim
Sercu, dosłownie w Twoim Sercu, ponieważ dotknęła nas choroba. Tylko Ty
znasz nas tak dobrze, jak my znamy siebie. Poprowadź nas ku życiu
i światłu przez ten czas próby. Modlimy się za oczy Isaaca, za krew<br />
Michaela i Jamiego, za kości Augustusa, za płuca Hazel, za krtań
Jamesa. Modlimy się, byś nas uzdrowił i byśmy odczuli Twój pokój i Twoją
miłość, która przekracza wszelkie zrozumienie. Nosimy w sercach tych,
których znaliśmy i kochaliśmy, a którzy odeszli do Twego domu: Marię,
Kade’a, Josepha, Haley, Abigail, Angelinę, Taylor, Gabriela…</div>
<div class="Body">
Lista była długa. Wielu ludzi na tym świecie już
zmarło. I podczas gdy Patrick monotonnym głosem odczytywał litanię imion
z kartki papieru, ponieważ była za długa, żeby nauczyć się jej na
pamięć, ja z zamkniętymi oczami starałam się zachować modlitewny
nastrój, ale przede wszystkim wyobrażałam sobie dzień, w którym moje
imię znajdzie się w tym zestawieniu, na samym jego końcu, gdy wszyscy
już przestają słuchać.</div>
<div class="Body">
Kiedy Patrick umilkł, wygłosiliśmy tę durną mantrę ~~ BĘDĘ ŻYŁ DZIŚ NAJLEPIEJ, JAK POTRAFIĘ ~~ i spotkanie dobiegło końca.
Augustus Waters dźwignął się z krzesła i podszedł do mnie. Chód miał tak
samo krzywy jak uśmiech. Był ode mnie znacznie wyższy, ale stanął
w pewnej odległości, więc nie musiałam odchylać głowy, by spojrzeć mu
w oczy.</div>
<div class="Body">
~~ Jak się nazywasz? ~~ zapytał.</div>
<div class="Body">
~~ Hazel.</div>
<div class="Body">
~~ A pełne nazwisko?</div>
<div class="Body">
~~ Hazel Grace Lancaster.</div>
<div class="Body">
Już miał powiedzieć coś więcej, kiedy podszedł do nas Isaac.</div>
<div class="Body">
~ Poczekaj chwilę –~~ poprosił Augustus, unosząc palec, a potem zwrócił się do kolegi: –~~ Było znacznie gorzej, niż uprzedzałeś.</div>
<div class="Body">
–~~ Mówiłem ci, że to przygnębiające.</div>
<div class="Body">
–~~ To po co bierzesz w tym udział?</div>
<div class="Body">
–~~ Nie wiem. Może trochę pomaga?</div>
<div class="Body">
Augustus spytał go na ucho, myśląc, że nie usłyszę:</div>
<div class="Body">
–~~ Czy ona często tu przychodzi?</div>
<div class="Body">
Nie dosłyszałam odpowiedzi Isaaca, ale Augustus rzekł:</div>
<div class="Body">
~~ Rozumiem. ~~ Ujął przyjaciela za oba ramiona i cofnął się pół kroku. ~~ Opowiedz Hazel, co się wydarzyło w klinice.</div>
<div class="Body">
Isaac oparł się dłonią o stolik z przekąskami i skupił na mnie spojrzenie swojego wielkiego oka.</div>
<div class="Body">
~! Dobra. Poszedłem rano do kliniki i wyznałem
chirurgowi, że wolałbym być głuchy niż ślepy. A on na to: „To nie działa
w ten sposób”, więc ja: „Tja, rozumiem, że to tak nie działa. Mówię
tylko, że wolałbym być głuchy niż ślepy, gdybym miał wybór, choć
przecież wiem, że go nie mam”. A facet odpowiedział: „Dobra wiadomość
jest taka, że nie będziesz głuchy”. Odrzekłem więc: „Dziękuję za
zapewnienie, że nie ogłuchnę z powodu raka oka. Mam wielkie szczęście,
że taki intelektualny gigant jak pan zgodził się mnie operować”.</div>
<div class="Body">
~~ Prawdziwy kozak ~~ uznałam. ~~ Postaram się zachorować na nowotwór oka, żeby tylko go poznać.</div>
<div class="Body">
~~ Powodzenia. No dobra, muszę lecieć. Czeka na mnie Monica. Chcę się na nią napatrzeć, póki mogę.</div>
<div class="Body">
~~ Gramy w Counterinsurgence jutro? ~~ zapytał Augustus.</div>
<div class="Body">
~~ No pewnie. ~~ Isaac okręcił się na pięcie i wbiegł na górę, przeskakując po dwa stopnie naraz.</div>
<div class="Body">
Augustus odwrócił się do mnie.</div>
<div class="Body">
~~ Dosłownie ~~ powiedział.</div>
<div class="Body">
~~ Dosłownie? ~~ zdziwiłam się.</div>
<div class="Body">
~~ Znajdujemy się dosłownie w Sercu Jezusa ~~
wyjaśnił. ~~ Myślałem, że to kościelna piwnica, a tymczasem to dosłownie
Serce Jezusa.</div>
<div class="Body">
~~ Ktoś powinien mu o tym powiedzieć ~~ zauważyłam. ~~ Chyba niebezpiecznie jest trzymać w swoim sercu młodzież chorą na raka.</div>
<div class="Body">
~~ Sam bym mu powiedział ~~ wtrącił Augustus ~~ ale niestety dosłownie utknąłem w Jego Sercu, więc mnie nie usłyszy.</div>
<div class="Body">
Zaśmiałam się. Pokręcił głową, spoglądając na mnie.</div>
<div class="Body">
~~ Co? ~~ zapytałam.</div>
<div class="Body">
~~ Nic ~~ odrzekł.</div>
<div class="Body">
~~ To dlaczego tak na mnie patrzysz?</div>
<div class="Body">
Uśmiechnął się półgębkiem.</div>
<div class="Body">
~~ Bo jesteś piękna. Lubię patrzeć na pięknych
ludzi, a jakiś czas temu postanowiłem nie odmawiać sobie prostych
życiowych przyjemności. – Zapadła krótka niezręczna cisza. Augustus
przebił się przez nią. ~~ Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że wszystko
i tak skończy się zapomnieniem, jak przed chwilą wyjątkowo klarownie
wyłożyłaś.</div>
<div class="Body">
Parsknęłam, westchnęłam czy może odetchnęłam, co i tak zabrzmiało jak kaszlnięcie, po czym zaprotestowałam:</div>
<div class="Body">
~ Nie jestem…</div>
<div class="Body">
~ Przypominasz zbuntowaną Natalie Portman. Natalie Portman z filmu <span class="Italic">V jak vendetta</span>.</div>
<div class="Body">
~ Nie widziałam go.</div>
<div class="Body">
~ Naprawdę? ~ zdziwił się. ~ Piękna, rozczochrana
dziewczyna zadziera z władzami i wbrew własnej woli zakochuje się
w pewnym mężczyźnie, choć wie, że ma on kłopoty. Czy to nie brzmi jak
twoja biografia?</div>
<div class="Body">
Flirtował każdą sylabą. Mówiąc szczerze,
ekscytował mnie. Nie wiedziałam nawet, że faceci mogą mnie ekscytować ~
nie w ten sposób, nie w rzeczywistości.</div>
<div class="Body">
Obok nas przeszła jakaś młodsza dziewczynka.</div>
<div class="Body">
~ Jak leci, Aliso? ~ zapytał.</div>
<div class="Body">
Uśmiechnęła się i wymamrotała:</div>
<div class="Body">
~ Cześć, Augustusie.</div>
<div class="Body">
~ Dziewczyna z Memoriala ~ wyjaśnił. Memorial był dużym szpitalem klinicznym. ~ A ty gdzie się leczysz?</div>
<div class="Body">
~ W Dziecięcym ~ odrzekłam, a mój głos zabrzmiał
dużo słabiej, niż tego chciałam. Augustus pokiwał głową. Najwyraźniej
rozmowa dobiegła końca. ~ No cóż… ~ powiedziałam, niepewnie wskazując
głową schody, które miały nas wyprowadzić z Dosłownego Serca Jezusa.
Przechyliłam wózek i ruszyłam. Augustus pokuśtykał obok mnie. ! Do
zobaczenia następnym razem – zasugerowałam.</div>
<div class="Body">
~ Powinnaś go obejrzeć ~ oznajmił. ~ To znaczy film <span class="Italic">V jak vendetta</span>.</div>
<div class="Body">
~ Dobra. Postaram się.</div>
<div class="Body">
~ Nie. Ze mną. W moim domu ~ wyjaśnił. ~ Teraz.</div>
<div class="Body">
Zatrzymałam się.</div>
<div class="Body">
~ Ledwie cię znam, Augustusie Watersie. Równie dobrze możesz maniakalnie mordować ludzi siekierą.</div>
<div class="Body">
Pokiwał głową.</div>
<div class="Body">
~ Słusznie, Hazel Grace. ~ Minął mnie. Jego
szerokie ramiona rozpychały zieloną koszulkę polo. Plecy miał proste,
choć lekko przechylał się w prawo, z powodu protezy nogi, jak się
domyśliłam. Kostniakomięsak czasami odbiera kończynę, żeby sobie
spróbować człowieka. A jak mu posmakuje, bierze też resztę.</div>
<div class="Body">
Poszłam za nim na górę, ale zostałam w tyle.
Poruszałam się powoli, gdyż wchodzenie po schodach nie stanowiło
ulubionego ćwiczenia dla moich płuc.</div>
<div class="Body">
Potem wyszliśmy z Jezusowego Serca na parking.
Wiosenne powietrze osiągnęło chłodną stronę doskonałości,
a późnopopołudniowe słońce niebiańsko raniło nasze oczy<a class="footnote-link" href="http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/020816/020/ff/101/OEBPS/Text/Gwiazdnaszychwina-6.html#footnote-1138-1" id="footnote-1138-1-backlink"><span class="FootnoteRef">[1]</span></a>.</div>
<div class="Body">
Mama jeszcze nie przyjechała, co wydało mi się
dziwne, ponieważ do tej pory zawsze na mnie czekała. Rozejrzałam się
i zauważyłam, jak wysoka, kształtna brunetka wgniata Isaaca w kamienną
ścianę świątyni, całując go zaborczo. Znajdowali się na tyle blisko, że
moich uszu dobiegały specyficzne dźwięki, które wydawali, a także
słyszałam, jak on powtarza: „Zawsze”, a ona odpowiada: „Zawsze”.</div>
<div class="Body">
Nagle koło mnie stanął Augustus i szepnął:</div>
<div class="Body">
~ Oni mocno wierzą w zasadę Publicznego Okazywania Uczuć.</div>
<div class="Body">
~ O co chodzi z tym „zawsze”? ~ Siorbanie zyskało na intensywności.</div>
<div class="Body">
~ To ich motto. Będą się z a w s z e kochali i tak
dalej. Ostrożnie szacując, powiedziałbym, że w ciągu ostatniego roku
użyli tego słowa jakieś cztery miliony razy.</div>
<div class="Body">
Podjechały kolejne dwa samochody, do których
wsiedli Michael oraz Alisa. Zostaliśmy tylko ja i Augustus, obserwujący
Isaaca i Monicę, którzy poczynali sobie coraz śmielej, jakby wcale nie
opierali się o ścianę miejsca kultu. Isaac sięgnął do jej piersi pod
koszulką i zaczął ją miętosić, trzymając dłoń nieruchomo i poruszając
tylko palcami. Zastanawiałam się, czy to może być przyjemne. Wcale tak
nie wyglądało, ale postanowiłam wybaczyć Isaacowi, ponieważ miał
niedługo stracić wzrok. Zmysły muszą się nasycić, póki człowiek czuje
jeszcze głód i tak dalej.</div>
<div class="Body">
~ Wyobraź sobie, że po raz ostatni jedziesz do szpitala ~ odezwałam się cicho. ~ Po raz ostatni w ogóle jedziesz samochodem.</div>
<div class="Body">
Nie patrząc na mnie, Augustus odparł:</div>
<div class="Body">
~ Psujesz mi nastrój, Hazel Grace. Usiłuję obserwować pierwszą miłość z jej cudowną nieporadnością.</div>
<div class="Body">
~ Wydaje mi się, że on sprawia jej ból ~ zauważyłam.</div>
<div class="Body">
~ Tak, trudno orzec, czy próbuje ją podniecić, czy
wykonać badanie piersi. – W tym momencie Augustus Waters sięgnął do
kieszeni i wyjął – Panie, zlituj się ~ paczkę papierosów. Otworzył ją
i włożył papierosa do ust.</div>
<div class="Body">
~ Ty tak na poważnie? ~ zdumiałam się. ~ Uważasz, że to jest fajne? O Boże, właśnie wszystko zniszczyłeś.</div>
<div class="Body">
~ Jakie wszystko? ~ zainteresował się, patrząc na mnie. Niezapalony papieros zwisał z kącika jego nieuśmiechniętych ust.</div>
<div class="Body">
~ Całą sytuację, kiedy to chłopak, który nie jest
nieatrakcyjny, nieinteligentny czy nie do zaakceptowania w jakiś
szczególnie widoczny sposób, gapi się na mnie, rozumie niewłaściwe
użycie dosłowności, porównuje mnie do aktorek i zaprasza do swojego domu
na film. Ale oczywiście musi istnieć jakaś hamartia, a twoja polega na
tym, że, mój Boże, chociaż miałeś cholernego raka, płacisz korporacji za
szansę na to, aby wyhodować sobie kolejnego. O mój Boże! Zapewniam cię,
że problemy z oddychaniem wcale nie są fajne. Totalnie się
rozczarowałam. Totalnie.</div>
<div class="Body">
~ Hamartia? ~ zapytał, nadal z papierosem w ustach, przez co zaciskał zęby. Niestety miał piękną linię szczęki.</div>
<div class="Body">
~ Tragiczna skaza ~ wyjaśniłam, odwracając się od
niego. Ruszyłam do krawężnika, zostawiając Augustusa z tyłu, i wtedy
usłyszałam, że nieopodal rusza jakiś samochód. To była mama. Pewnie
czekała, żebym się z kimś zaprzyjaźniła czy coś w tym rodzaju.</div>
<div class="Body">
<a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2854239234840380348" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wAARCAC3An4DASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD9U6KKKACiiigAooooAKKKKACimk4/PFOoAKKKKACkyCcd+tLTT0OOooARuAT0HtXyLpPxI12+/Zh8Ya7Pr2otqh8R+VbXaXTrNGhng/doc5Rdpb5QeAT619dLuK/NjJ7DtXxnpttFP+z3NGgQJL4+VQ33VcG4QA9OBj+VAH2ZFgRoBnGBwTzTl4HXNAPFLQAUUUUAFFFFABRRTTQA6ivCfjT+0vH4B1O30Twxpg8Ua4bmO3uY0Y+TbO5wkTsBjzGIIC54xz6V6T8MPH1t8SfBGm+III/s32lSJrYtuMEqkq6E46hgew9aAOtopFORmloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAY/Py880+kZd2Occ5oIB6joc0ALTQeT7e1KKaRycHAPcdaAFJAYdAT696dUWNjKuGIOeeuKe3IJPIx0oADnPI+lfI+g6PG3wKvbaQrFDp3j5A4XOWUXsaY9j8/wClfW4UKqgDAHavkS/iNt8HPjfpVqzRtpHix71HA/h8+F+p9NhoA+vV6ClqGznFzaQTAgiRFcEd8jNTUAFc541+IHh74eaab/xDqkGmW5OE81svIfREGWY+wBrnPin8UpPCc1roGg26ar4y1IH7HZMx8uBB964nYfciXqScZxgd8eJ+HNCbWtT1LxeNVtpzaMx1T4g61EJIo3U4MWm2zfIEXhRIw5zhQTwQD0SL9qjRrrUfJtvCXi6e0VTI16mkt5YjAyXxnO3A64r0L4efE3w98U9DOq+Hb4XdujmOVHUpJE/911PI4/CvPPjv4s1tNG8G+E/C2oNDqvi24Fp/aLx4kS2CAyygYG1sMCeBjnGD06/4SfBfw78GdKmtNEimkuLoIbu8uJC0k7KDgkdAPmPAHegDvxXlnxh+MFh4Z8O+KdM0bUI5/GFnZI0VjGG8yNpnSKNs4xndKhAznp2r1Ee5r4k+MWgP4P8Ai/401CK9nttQmutO1S2snYFNVtTNF5kSZ6yJMqEAfwq1AG54JfRT4W+H2mxXK21t4ckk8VeK7i4wHjuYnZFjkJ5MjS7wFPO1QeeK9J/ZB8V6Nr3w4ntNOlkbUILya6v42hZVheaV2RQxGG+UDoe1eWJcrd6p8X/F13YGy8O6Tc3U+nRyR7Uu9TcGFJGJH7wqVJC8hGlJHJzX0h8EPCCeCPhT4Z0tbYWs62Uc1yu3axndQ0m71O4kfhQB3anIH9KWiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigApCMgj1opF6DBB9xQA6ik79OKWgBp545HvQrZXIHtgilpFwB2GPSgBpdScbhXy9qEKtrP7RfhdrZ4jc2A1a3ifgOfs5LODnu4Q19RhgxyCD6EV4T8SNCi0X9oHw1qkrOmm+LNMufDl7s/56bS0efr0/4DQB6v8PLn7b4A8M3HXzdMtpPziU1W+Jvji1+HHgnVvEN2PMW0izFCDzNKx2xoP95iB9M+lcN+zl4mS0+FEmlarcmG98Jyz6bqBnUp5SxMxUnP8Pl459jXNaB4lj+NHje08Va0PI8AaffrY+HbSVT/AMTG/OR9odcchQG254HXqDQBzXh3wnc67qa+D72eWTxh4iQ6j421QKRNaWnymOyjYjChsqvHGAx5GMei6XokHxF8d/2fBFHB4D8DzJaQ6ei5ivb9Y/4v9iAMoA5+fntXL+CvEsek+Hfi78Vrncbq5vri0smGWBhgAit1A75cgV6T4K02L4P/AAXikv2b7RY6e+oajKx+eW4ZTLMST1JckD8KAOK+Jbyr+1T8KwceV9kvdvPcxvn9MV72Ogr5/vZrjW/jt8HbiVWlu00K7vbozqPMQPCBlgAADuOOg5r6AHFAC14n+1r4b0/U/hRd6xMoi1fRpobjTbpAPMSYyooUH0bI49QD2r2yvmz9sTxlJDaaD4Wswftcsp1eV+o2QZ8pMDkl5SoH096AF+CPwvsfiHDf+LvEEt7fWD6/eXmm6NLKRYJ+8I87yehYvvPXHtX0iucc9a534deGx4Q8B6Bo23a9nZRRyA95NoLn8WLH8a6OgAooooAKKQ57Uiur52kHBxxQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAQ9KaCFwuMd+OlPooAaAfXP1petIWAYKSMnp70IuxcCgB1M+bHYHP6Zp2QDyevSmsMcgfMe4oAVsBgefpXm/x+8OTa78Ory+sdw1jQnTWbCSM4YSwfOQMc/Mu9ce9eju+zHQA9ye9IyhwQwByMEHpigD5E+LEs8l617ol2LXwx8WYLGCS9RS32O5VlBBA6h4yVPfO70r2jxrb2XgtPhf4fskjhtYdXijiQgArFDazFmwPYDJ968R8FqTrXjL4M61dNaQWuovdeG76dlQ2c6v5sPH91shlAznLjvWn4m+JN94okXxFrdn9gu/Aen3Ftd2pYIkus3P7iNEyfmQKDJn0agCT4bwSeOvDnwt8DrHvs7cP4m1v5v8Aln9oka2jb18x2DEdcKDXrnxcvv8AhKdX0T4d2qytLrDC71J4v+XfT4nBcse3mMBGPqa80+FGu6R8JfCx8P8Ahy1u/Hnj662fb/7OQvBFKFCrG9zjYkUY4GCeh9a9R8E+En+Hen674u8X6pFe+IryP7RqeoLlYbeGMErBED0jQZ9yeTQBz3w9uv8AhKP2kviNqRk86DRbO00a2wfljBBklUe+9TmvbBwK8X/ZjsLi88PeIvGN1bG0k8W6tPqcMR6pb5xFn/x4/Qg969mJPBoAjurmOzhluJ3WKCJDJJI5wqqBkkn0xn8q+RvCF+nx6+PI1aGIXGmi7F27Opzb2FqSLZD2Bmn/AHhX0Qdq6f8AaO+MsOrNceBdFW5vUeVbbVJLJSXnkJ4sISP+Wj4+c/wrnqeK9O+BPwv/AOFY+DhHdpCut6g4ub9rdcIjYwkSf7Ea4Ufie9AHpQ6UtIKRuc9qAGyOsaszEKoGWJ4AArzq/wD2ivhxpl7Naz+LLMywsVkMQeVEI45ZVK/rXmmvanrv7TPjXU/DWh6jNo3w40qT7PqmoQDEuoygndHG2D8vbrjHJByoqb4r+HdMs7vwV8I/CelQxafqV2l3rVnYny3NjEy7mkfOfmOck5J24oA7b4rfG/TPDPwyXX9B1G0u7nU0aPSpmy0LOOGkb/ZQBmOf7uO9eXfsvePNE0Hx1rfgm18R3niVdS2ahaXs0bIrXAjb7WCrYK5ZQRkcj9X/ALZPhK30HwD4WvdO05I9E0SWWAWVugWKFpFHlOR3UMhUjvv55rK/Zy+F9vqnxJ0/xlYXU9z9kjnutT1FYXit7m8uFx9lhVsEpEGYs3ckCgD66Xp/hS0i9OKWgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKTHNLTT16/pQAjA4OPlNGCCSAN30oOJOhPB7GkGV4xk9hnnFAChcnJHOBzmgLsQBRgDoBTutNb07+nSgAYAn3FeE/EP4i654/8X3XgjwTenRrTS2EniDxUWCpYouS0SZwC+Byc8YPYEj1X4i+Kk8EeBdc12Tf/oFo8w2JvO7Hy8dxkjPtXz98Lfh8fE3hHw54U1C+njj1OA+K/EqRnbJfGZ8QQs3ZDtyw77RjrQBzmp+Dvhv4maVPCfhXxJ4vu7aP9/4tXUGt4EdcsZTcTMEZlIzwMfLXM+JfG/g7XptG8Q6j4kbR/G+moIr2V9KOo2mr+WhSOdVyI2PLAMe+fQGvoX4kacfHfivRvhjpCLY+HbaNNQ1/7LhFW2DfurUAcDzGBJH91c1zXhHwTo/xd8R/FuU2Sx6BL9n8O2PlgKqfZk+Yx44Ch/LIGMcCgDjvB/7REt5ZWlp4m8bL4KVYUklsrTw0Udo2UEFJdzqocEEEJ34rf1jW739o6Cz0nSbi40f4WWEiDU9e1KcRz6nsA/dgNzjI5Zup5PIxWBongSw8c+E/CscdrBa6jqllPc6JvBCW11bsRc2bOuG+zyHc6rnMZ37TwK4+1+G9lq+hR6vo+hz6W87GS6g08pq9pbsjujedZSr56qHVxvUuPlyM0AfVOsfG/wCHngm1itG8R6cxhjWOKx06QXEvAAVFSPJzjAArx/4i/tCan4uc6LoltqXh+xum8iMRwZ1rUW/uW8Of3CdjK/TOVBIxXC+Cb2Kykz4k11NB8ONOIrbxF4IsbWC3Eh6rNKkXnQEjs4Xv25r6v+H3w38J+BNPU+G9Pt0Fwoka/DebNc553tKcls5znOOaAOH+CfwLj8FrBreuRwy6yYQtrYgB49LVjuZUY5Lykn55Tyx46V7OpJHNKOBS0AFeP/tQ/EyT4cfDG7WyJOsawTp1mqNh1LqQzj1Kjp7kV7BXgHxNtk8aftP/AA/8O3qiXTdJsJtb8tVyWm3ELvzkFQY0OPr60APvtcl+BHw48KeA/COmnVfGuoW+21syvAkPzTXE3ooYseT2xnCmsL4FaVrXw/8Ajl4r03xzPHfeI9cso7201fotzGh/eRx5xgKSvy4HEfTGK5Xx74g8UzaV4u+KvhzUbfTpjrCaHbM0QkmNjE4iAUsDs3Skucdc9RjFd7+1tpd1q3w+8LWCQx3Hiu71KK1tJ4GaPbI0TmUIc5AcLtxnuM9KAKvivWW/aY8e2vhPRGeTwFolytxrepxqPLvJUOUgjJ6jIOSPXPYZ9x8ZeMNI+Hnhu71vWbhbTTbVMsccseyqO7HsBXjFn8dfC3gf4feFtK8DaD9v13V7VXsPDtgPmicjDGcjkAMDknk7SenI1vDXwQu/EuuQ678UdYj8Ta2v7+30ONsafZA8fLEfv44G48ZHfrQBl/s7/GrxF408U6vpfi+3awm1GL+2NDikjCbrMsUKr6gYBBPJ+Y9K+gx0rwL9ouwufCni74eeP9LeKG4sNSTSbhXBAkt5zjGB2Hz/APfVe+r0oAWiimkc0AOory7xB8cLHTPjN4d8AWcK315fLI19Ir/8emIy0Y9yduSOwIPevT1ORQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAor8zD+1N8UwSB4uueD/AM8If/iKT/hqf4p/9Dfc/wDfiH/4igD9NKK/Mz/hqb4p/wDQ33X/AH4h/wDiKQ/tTfFM8f8ACX3PH/TCH/4igD9NKK/N/wAOfH741+MNRFhomt6pq14efJtLOOQgepwmAPc4FbGofGn4oeH5Gj1v4oWVjdLw9paCO9mT2byYygPsXzQB+hFFfnTD+0n4xklWI/ErWNzEKpTRIGBP035/IV7Dpnh3476raW95H8Rkit57d7lLW4sRDqDquMhbZ4xycjqwHIyeaAPrWivzg8T/ALSPxM0LWrjT4/FesxTWzGOePU7CC3mVweQYwG2/iTWUf2pvimD/AMjdc/hDD/8AEUAfppSEhcZ9a/Mz/hqb4pn/AJm+6/78Q/8AxFH/AA1N8U/+hvuf+/MP/wARQB+mlIAAT6mvzM/4an+Kf/Q33P8A35h/+Ipf+Gpvinj/AJG+5/78w/8AxFAH2V+1/qj6Z8BtfWNtrXTwWx47NKpP6A12HgPwfLoer6jqbSQyWl5Y6fbWigHzI0hiIKscdCWyMV+dniz47+O/HOiS6RrviGbUNOlZXeCSGMAlTkHIUHqK1o/2o/ijDEqL4suFRRgAQQgAD/gFAH154z1DWvAmoeJ00yKGfxv431RLTR4hLkx20cCoLh/7qx/vGPuRXoPg3wtpfwW+GcVgsyJaaXavcXV5Jx5smC8sjfU5P0wO1fH/AId8LftDeK9Ts/HNlHO99dWIit9RuprVGFu3zAKjn5AeudoJ/GvOPF3x5+Imv2eoaDrPiiS/snfyriJFiMcuxv7yqNy5Hrgj2oA+ufAehSaN8Pvg1/aGyO9S/n1J2dghWOSC5mcnPYB1yK5L4ba14c12z0yz1Ga78GeKb29vNV0LxFGVSK8WWd/kBztI6K0D9cDBy1fNWsfHvx9r8cSX/iOaZIYpYY18mNQiSJ5bgYUYyhK+wJxisvWvip4m8Q+F7Lw9qOoJdaPZIqWts9tEPICjA2MEDDgckHnvQB9g+IdDjuPEUkeoJZ+BviXtKRX+MaR4lTGDHID8rB+hRvnXPG7FWPhF8Q/+ED8Rjw1fq+laDcTLa/2bey5fQdQYFvs+4/etpcFonyR2r5Al+NPjO58Kr4butbkvtFVNi2t7DHOFHbDOpYY7EHI7Yqhe/E3xPqUbJeaxPdbrNLFnn2u7QpJ5iKWIySrDIbOR0BxQB+sIGBS1+Zg/am+KYAH/AAl9zgcf6iL/AOIpD+1N8Ux/zN9z/wB+Yf8A4igD9NK8G1BLjT/2trq6kmciXwezWqEYUlZuU/2sEFvxrD/Y0+J/if4lWHiuTxLq0mqvaS2ywGREXYGEm7G0DrtFdV+0F9q8Far4U+JNlbG6TQJ3ttTiRcs1jNhXb/gJAI92oA82mLt+xVoFy8YnRbyC4uQOBs/tAls/mAa9F+OmspafEDwCzsrW+jJqHiG7QnB8q3gwMe5ZsD8+1cp4Z8XaR4Z8C6v4G1+yGo+Gre9eGa+ibKxaVe7pbW72gEsu59hYfcIBNcb8eTrek+CobXUNra1olpcafbagSPK1rSpkCGVG/wCesYEZdM5xuYZGcAG38JPC174F8NWGo6ZZW7/Erx15l5FLMA0GlWRbeZSOyhXU7f4mZV7EV6V8PR9m1yRvDdmdaTzQmueNNZcg3hU/Mltj7wB6bcRLjjJrxjxt47bT5byzsLm2imv4NO00SXzssVrpUVlHPMxZTuCSPOoIX5mAIAyRTZdR0zxPLbrqXhb4heP4ljWOJYLdtO0skdFht0xsjxjqSfWgDrP2q/iRpvirR7bwx4cMmu32nXcerajNpoEsdjBCGJLOOA3PTPGOe1d1rv7Qc2r6l/Y3w58OXPjPVFx51yG8mwtsjOGmPBYZGQPcZzXCXHi6C8+BcvhzQ/Dtl4M17WtSuNAbTYCqrbpG2LiWR8fMEizuc9Cc5rvPDHxH0zRtNtfC/wANPCl74mt7BFh+2Wyra6cCOCzXD8OSQSSobJ7mgDHM37R9yYJFg8HWYlfLQsXYwr6McnI5/hJPFT6t8P8A4x+IdNli1z4l6X4fsype4fRrEq0ajkgSsVYAeuRXXRL450/UTr3izxTomg+HrMeZPp9hbb0ZQOd9xNgj6qornr/UtQ/aHZNP0lbrSvhyH/03VJFMU2rgH/UwKcMsR/icjnoO+QDzPQPBHhjRPEHwjvNBjuru6v8AXruU65ekfaNSjjiOZjnkRsQCq/3Tnq2T9cL0rwjV7O21/wDad8JaPYwr/Zvg/RpbqSKEbY7aSUeXEnHQ7QhA9K93HAoAWiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigD8dm+8frR1FDcsaM4oAOua9w+An7OD/ABHsZ/FPia7bQ/BFkGkkuSdr3QTl9hP3UGDl/wABzkjy3wB4XPjjxxoPh9X8oaleRW7SD+BS3zn8F3H8K+w/20tdTwF8I/D3g7RYxY2GoS/ZzHFwBbwKDs+hYpn6UAfPfxK+Mx8QK3hHwBYHwz4KV/KisrFSk+onOA87D5n3dlJPbOT08ltraW6uIra3ieaeVxHHDEuWdycBQO5J4xV/w0kkniXSFh5mN5CEx6+YuK+p/wBjT4Mwavr+ofEHUYA1lbXMsOkRsuQz7iGmx/sj5VPruPVRQB1Hws+DPh/9m3wBcfEDxtFHd+IoIPOEbYZbRjwkMQ6GUkgF/fA4BJ8G8C/FbxH4/wD2m/C3iS9unW8utTjtkgjY7ILZ2KmFB/d2sc+pyTzX0f8AEbU/Cfxz+ImueCtX1G6bTvCtqbpdNsJxHJqF5ht4U/xGJQFCj+KRuwryT9kn4SSJ4rf4heIbdtB8N6V5jWLao3l+ZKQVDEtj5UUn5sAFsY6HAB1/7e3gKxTS9C8YwxJDqJuRp1y6jBmQozoT7rsIB9Gx6V8aZr6j/ab+I+ofH3ULfQvAWk6l4i0HRZfMur7TrSSVJbhgQuMD7oXdgnGSTjgA189z/D/xNa+IrfQJvD+oxa5cANFpr2zCd1OcEJ1xwefagDA70n867bxZ8GfGXgTRF1bxForaPZPIIozdTxB5HPOFQMWPGScDjvXKaXpN9ruoQ2Om2c+oXsxxHbWsTSSOfZQM0AVKOgrv9W+BXjLw8NPXWLC00afUGCWtrqGo28M0xPGAjPkc4GTgZ4rk/EfhjVvCGrzaXrenXGl6hFgvb3KbWwehHqD2I4NAGZivUP2dPhNJ8XfiTZafNGzaNZ4u9RcdDEp4jz6uePpuPavMACThQWJ4AA5Jr9HP2evh1afAb4Py3+tslnqFzEdS1adxjyQFJWM/7i8Y/vFvWgDI/a8+Lq/DT4eL4f0uUQa1rUZtoliwDb2wGJHGOnHyD6kjpX58jjgcD0rs/i/8Srv4r+PtT8RXRaOGZ/LtIGP+ot1yEX645PuxqfQ/gj431/RZNZh0GWz0aOPzW1HUpEtINn94NKy5HuKAOFHaiuk1n4ea9omgW+uT2PnaFcOY49Us5Vnti4ONpdCQrZB4bBrmz70AH40Vb0jSL/X9QisdMsrjUb2U4S3tImkkb6KvNdBrnwt8VeGSY9U0eSzuBCZ2tHljNwkYGS5iDFwoHOSOmTQByhpe9dZYfCTxxqllFd2nhDW7i0ljEsc8dhLsdCMhg2MEEc59K5QjaSDkEHFAH0P+yX8Vrv4bR+I44vDk+vW900Ekxs7qJJoQu8DbE3MgO7t0r6Jh/aS0Lxbb3ejar4I8UhLmEpcWg077QPKdeS4jYsARkdPevDv2O/hV4V+KGh+MIPEukRaj5EtsIZdzJJFuWXO11IIzgcdOBxXrniX9k3wV4b0K7vLXxFq3hiwtQ11NcCWN/KUDkhynmLwOgbn0oA8r0/Vp/hxdQfbY73TNKtXksvDWt6xZNGJYJcs1jeW74d4Blv3ig7Dkg84FqOG68f8AhpvDNtBdaX4d1C/ZLbRtJddSe7miOJpLOSTatvZhiPnJbk4HGRWPZfCWTT/h14n+JF9r+o6JBLbunh5L2VHvLhSfkMjMuQZACAqbTg56dfcvhR4XEfinVY9HcWTeFfD8Hhy2iddwa5kRbmSViehDsoIxzg/SgDyn4UeCdJ8O+PvFfiPxm5m0vwFbwWNtHOqyyB2yY1fZlZJEBEYx324xtGPoux8YeJrSx1LxT4ot7Hw54VtLaS5jsHBe+KAZDTPu2IxA+4ATlsE5r5k+CXw88beIpvFHg67iXR7601u21TVtX1EfaD5iHdEixHiQs25yzHaRj2r0H41/Drx5Y2dnq+u63cfErwlp0nnX/h6OIWEsq5+8fJH7wKcHB6YPGMmgDyPwZ4s8BS6pL4p+Jmsya7d3c0tzaeG9OiaSC1EkhkPm4wmSxJ8vOOPmz0H0vD8QvH3i21hi8DeB7fSNLaNPI1bxHcLHEEI4228JLEAe+PauH0fVrzXvC1tN4P8AghoFppV1F50Gqapc2htkXBy8iqN3HcZzxXPeGvhx8UvANpqE6XN5caPqkyX8h8DTWu2POciKGRBgEEf6vjgcHFAHqNz8KrWNF8SfF3xcviFLUiSO1uSLXS7Z88FYgRvPAA3Zz6GpvFXx+Phjw7d6xHokkWnzILbQLS5RkvNUuT0KQ4ysIBU7jgn05GfO/AniKy8YeJb1vC/g/XvF+v6fiN9T8daigGnSHp+6ycYOThFDcYBFeteCPgt/Z3ip/GPivVD4n8XuMR3DRmO3slxjZBHk7R23Hnv1JyAR/s/fDrU/Bvh2+1fxK3n+L/EE/wBu1OQ8lCfuRf8AAQTwOhJHQCvVh0oHSloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKAPx2Odx+tFDfeP1p0MMl1NHDEpklkcIiDqzE4AH4kUAb/wAPPFn/AAgnjrQfEIhNwNNvI7hohwXUHDAe5UmvuL40eGvC37UXw80288P+KtMt72yc3FrNcTAKu4YeOVc7k6DtkFRwa+RdR/Zu+J2kx+ZN4L1KRcZzbBJj+SMTXJx/D7xLNqqaaPDmqDUJDtFu9nIjH1JyBgDuTwKAPRvDfwmSx8bWPhjS9d0/xJ4vv3MCPo7NNZ6XGR+9uJJSBvdU3bVUYU8k5wK+tvjH8QtI/Zp+EFnpGiiOPUfswsdItDycgYaZh6L94nuxA714F8OvGvgn9lfw9e3Ml1a+LPiRfR+W9rp0oktrFOoiaYZXry23JJGOAMnwTx38QdZ+J3ie41vXLz7ZfTfKqJwkKZ+WNF7KP/rnJNAGDJcTTXDXEkrvcO5kaUsd7OTktn1JOauI+q+Jby2sVkvNUup5Figt2keVncnAVQSeSa6Hw58I/FfiW3N5DpMlhpK8yatqh+yWcQ7kyyYB+gyfavpf9kD4Y6MPE15rumv/AGzDpYMD65JEUimuGHMdqjYIRFOWkbDMWUAKM5APYPhv4WsP2bfgmgvfKN7FEbzUJN4US3LDJXd/dUALnsFzivK/2V/iNo3jT4teL7u8aB9fvoklgvroAT3Q3HzFjz9yNQIwsa87RlsnOOZ/bi+LZ1HXLbwLpsx+z2KibUmRuHlYZSL/AICMMfcgdq+U43eJ0eN2R1OVdDgqfUEd6APrD9sPwT448c/FzR7Sy0u4utHNrFb2EwO22WV3Ifc5O1WJ29eSAMZr2vwz4L8K/sofCi/1eWJLm+t7YSX1+QBNeTHAWJSeQpYgKv4nnJr4h+EnjBrD4ueDtS17UriewtNSieSS8naRYgTjf8xOACQc+1fSX7f3iWeDw94R0aKQrZXk815KQflcxqoQZ/7aE/lQB836fc678evjNpzahM1xqes6hGrkZKwRBskKOyogP5epr6q/bl8N6LqfhLQLy5mhstcW6aCzuZSFWRShZonbsDtBBPAbrgMTXOfsc/CZPBumXvxL8U7NLha3Mdg143liKA/fnYtjAbgD2ye4ryH9qP44xfGLxjBFpTN/wjmkhorRmBH2h2xvmwegOAAD2GeM4oA6L9kr4GN4w8dLr+rNbS6XoUiSm2jlWYy3HJjB2krgY3EZycDjBrv/ANuT4v8A2e3t/h9pk/7yZVudVZTyE6xwn6kByPQL613X7L09l4N/Zej1uzi+0zJFe6jcxxfM8kqM/wAuBznbGgx9K+KdUmuta1a88WeLt7zahK10tq5KS3rscgAdViHALccDC88gA+jv2N/2fNP1fTI/HniS0S8V5GTSrSdMxjacGdgeGO4ELngYJ64xxX7YPxum8deMJvCumXBXw7o0hjlEbfLdXK8Mx9VQ5Vffce4r6H+GXxNEv7KUviCxkjk1HSNIuEkjhAHkzxK2BtH3QPlYD+7ivjj4D/CHUPjR46t7HbJ/ZMLifVL7skeclc/336AdeSegNAH1x+zr8PbWx/Zeks/ENuZrHWobnULi3fgrE4+XGeh2IrA9iQa+NvCPwpv/AB/4ustE8O3tneR3rnyLmSdVZYwNxZ487wyqCSMdRwSOa+sv2rfj1pHgvwhc+BfDVxFJrN1B9jnFqwKWFtjaynHAcr8oXqASTjjPlP7BosB8V9W+0FBe/wBksLUNjJ/eJv2++APwzQB7N42k8O/sdfCAR+HLaKXxLqP+jQ3lwgM1xNjLSyf7CDkJ0yVHcmvnH9l3RNR+In7QOm6heSzX0luZtS1C5mO9nG0r85PXczquPQmvRP25tF8Q658RfD0Ntp11c6ZHppMUsaExLIZG80s/3VwojyWI4wa9c/Zm+G1j8GPhXda/qQP9pX8RvLy4CkkQqpKIgxkjBJA6sW+goAo/tgfFmP4cfD+Lwto7rbatrMRgVIvl+zWg+V2AHTPCD6tjpXwo+kLZ6Il7dSGGW5I+x24HMiA4aRvROMA/xHPZTXe/FPxi3jDx5qninxMomv53xZ6CJMi3iXiNZ2X7oA5KD5mJOdua861LU7nWL6W8vJTNPLjLYAAAGAoA4CgAAAcAACgD7F/4J8/8gzxv/wBdrT/0GavT/wBo+6/4SC68E+AUkAHiTV4/tkYblrSHEkoI9zt/KvMP+CfH/IM8b/8AXaz/APQZa77xs4l/bB+H0MihlTRbqSPPZyJsn8lFAGd4h8LzfGnxL8QJ/L3aL4c0+40HRLfogvjF++lUDjIyqA+nTpXGeHfiR4k8N6QnjXw7pd7reneIrG0j1GO0tfNktNUtQkMqMo5CSoh+brlge3Ptv7N9xDc/Dh3C7b3+1tQ+3cYzObmQsfyK15V8O5vF/hrV/H/ivwfYQ654ffxHeW114WT9zMvllf38J5w5ycpjnjAJxgAr/Ej4x+HtV1WPxH4I8TX3h3x5HGkE+hXemTk6kFYlIJYwhG8ZIDDs2MjqO80v4p/GDVra1u4/hLHFbsAJYrnVo4JmbHJCuAVHXggmtv4bfG7wb8TfFP2fT7Q6f4iW3Y3EOoQLDeRlSAYueW4JPBOAvIFbXj7x9PZa1pfhbw6Y7vxPfzozopDCytVZTLPL12jblVB+8WGM4oA+ePGlzoV1YeLrS1+EWt2Hii1tnvL3T0viLCEMPluGSOQLIMgnCpzt+te9/s5z6Y3wY8LW+k6pFq0NvaLHLNHwUl+86Mp5UqWIwfQetYUXiG1l/axm06G8hVk8KiKeAuAzy/aBIi47sEYnjoDmr+pfs96bZ61JrfgvVr3wNq8svmzHTTvtZ+eRJbsdhH0wPagCr8Z/gjd+LNSi8WeDNTfw746tFAS7jlKx3aAcRy4z2GAcYxwQRjHOWPx2+Juk2o0zWPhJqt/rsWYftdix+yTOOA+4KQqk8nBIr0/wdonjrTNWkbxH4n07W9O2FUjt9MNvKW4wxYOQO/GDWJ8Z/i0PB9rF4d0HbqPjnV/9H03TomBaNm486T+6q8nJ649AcAFT9m74h+I/iN4V1q78TrENRstXnswLeMCNVUKdqkcNtJIz7DrXrqjArivg78Pm+GHw80nw9Jci8ubcPJcXAXAkldy7n6ZbGT2FdqOlAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAfjsep+tHI74x3rpT8NPF+4/8AFK61/wCC+b/4mk/4Vn4v/wChV1r/AMF8v/xNAHQaX+0R8StFsUs7XxlqQt0UKiyuspUDoAzAn9awtb+KXjLxJOJtT8VaveOudvmXjhVz1woIA/Km/wDCtPF+D/xS2tf+C+X/AOJpD8NPF/8A0Kutf+C+X/4mgBtp8RfEliV8rVpmx089Em/9DU1uW3x48dWSAWmu/YiP+WlrZW8T/wDfSxg1ij4Z+L8/8irrX/gvm/8AiaX/AIVn4v8A+hV1v/wXy/8AxNAFHxH4x17xjOs2va1f6xIv3TfXLyhfoCcD8Kn0rx/4n0LTk0/TPEeq6fYozMtta3kkUYZup2qQMmpj8M/F5/5lXWv/AAXzf/E0v/Cs/F//AEKutf8Agvm/+JoA5+8u57+5lubqeS5uZWLyTTOXd27kseSairpD8M/F/wD0Kutf+C+X/wCJo/4Vn4v6f8IrrX/gvm/+JoA5rHHtXUwfE/xTDpdlprazNdWNiwe0t71EuVtyP+efmK236Dio/wDhWni//oVda/8ABfN/8TR/wrPxf/0Kutf+C+b/AOJoAi8U/ELxN43Kf2/r+oauqHKpdTsyL9E+6PwFc/2rpf8AhWfi/wD6FXWv/BfL/wDE0f8ACtPF/wD0Kutf+C+X/wCJoAXwr8TfFvge0ntfD/iLUNHtZ23yQ2sxVS3TdjsenI54rAv7+51S8lu724lu7qZt0k87l3c+pJ5Nb/8AwrPxeP8AmVda5/6h8v8A8TSf8Kz8YZ/5FXW//BfN/wDE0AVfC/jbX/Bc1xJoWrXWmfaU8udIX/dzLjo6HKsOT1B616R8Jl+J3xevW8JeHNfn0zSo0Mt39nYWltChOMuIgpYk8Ack49BxwP8AwrPxf/0Kutf+C+b/AOJr6X/YjbVPBXiXXdG1vQNU04aukT293cWMqRh49+UZiuFyHyM4Hykd6APJPi98JvB3wd1ZNEvvEuq654g8pZriOws444oNwyu5nckkjnHoQeK8q0nV73QNTg1DS7yfT723ffDc27lJEPqCOnFe8/tb/CnxLY/F3WNdg0u+1HSNSjS7S7toHlSIJGqyK5UHbt2557EGuN+EP7O/in4q6vbj7FcaRoOFkuNXuoSsaxnn93nHmMR0A47kgUAet/s36D4y/aB14ax4217UtX8IaPKrCzupT5F5cjBVCgwrKvDHI9B3NX/20/jqZ7geAdBvWUQsJNWnt3I+b+GDI9OrD1wPWtbx18ZJPA3hB/AXwb8N6pcrpytaXGrpYysLZsZfaNuWlJJJZgAM5APb47vNN1JQbu7troeeQ5nnRsyF8sG3HqW5Oe/WgCh0oroofhz4suIkki8MaxJG4yrLYSkMPUHbVaz8G6/qF7dWVroeo3F5aEC4t4rSRpIT23qBlfxoA+tv+CfH/IM8b/8AXa0/lNXof7QUc3hT4j/DHxzH5aWtnqJ0q9kbjEVwNoJ9gA/4muM/YS8N6v4d07xiuqaZe6YZZbUxi8t3i3gCXONwGcZH517x8Wvh5b/FHwFqnh6dxA9ygaCc5/dTKdyNx2yOfYmgDG8BxReDviH4r8LpC8Ntfyf8JDYkjKMsm1LhVPYrKA2PSUVmfDqY+C/i7438J3eFXWJ/+Ej02QgDzlkASdPqrqOPQ5rG+A3xi1HVNZuPAXjm2Fj450oOiuUCreQr/Ep7nAyccMOR3rc/aJt5NL8M6R4wsyItS8Nalb3SyqBuaB3EU0WT2ZX6d8CgDH/aH8HeHtaNu9lL/Y3xIa3nvNG1C0DxTSmBN8iNIgxgpkfMQeRiuB+D/wAQ/GF/4aiPgz4UR2t9q0pkk8RXt4z285HDSyyP88hDBuN3riux+OfjS18D/Frwrq2t3SwaTY6LqVxaIf8AlpeFVTZxySVYADpXdfs66PJoXwQ8H2ksbxSfYVmZHGCDIxk/9noA+X7u9l+Hmvano/xS8KTarPqd+94niJXFo63PA32918oKFQmFypQ5BFeieEfiVf6peW2k+G/iDe2M85KW1t4xtIb6O4kP8Md5C43H0ViSe1fTGo6ba6tbNbXtrDeW7ghop4w6MDxyCMV4T8TP2O/CXiuzmm8Ng+FNWxlWtsm2kI6b488fVcY680AaLfD/AONGqhbW++JOmWdnIxMlxp2lqLhV7BcgAfXOR711nwz+CXh74ZSz3tsLjVdduSTc6zqT+bcy56gNj5R7D8c14X8Ivj94j+GuoXvw68eaNq+r6zp67dO+wQ/aLmcAcJ1G9cfMr56cGu/1T9rfw/4a0O8m17Qda0LXIGQR6FqFuY7i4VjxIhPyleuSfTHegD3gdPWlqtp96mpWFtdxB1jniWVQ67WAYAjI7HnpVmgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAoopDQByfxC8SaDpnhPWl1fXIdJtXt5LeSdZgJYiyEfIB8xfnIA5zivEfhz8UpYPDuifDLx9pOvf2xqVusVld2akPPaN/q5ZGSTzInAHzcZGMnvXqPib9nfwB4t8QtrepaAsmqPJ5slxFcSxGRvU7GHPA568VyH7OWiaNB4n+JV3BpK2OsW2uSWBDHe0dsir5YDEkncdzMc/MfpQB8+/FYx+HPihqK3+r+elnHBDPM+pNJc3ai4AaKO4SJSkgjbDmTcwAI3HgVHpXhY6T4+06x0e90hdTDxpFfRalLA1lDHEyKpeWNlRrgSIynBIKgAKa+i/jP8I/D081/wCM/Esk99pOnwTXVxarhZUVU+SK3xtCZdmkZiSzMEGcU3w78EbeaLStSsb5tX0vU72W+vP7WZpJ7qwurVA0Ur5PmMHRGUnp2ORQB1PgwWfgRp01jx7cXdwLcNc6ZrOqQXLWj4DMRJsRyMeoxjnFcx+z7bp4t8Y+PviNFC9vp2uXaWmnBl2+bBAu0y4/2m/ka88/aQ+B2k2Nz4Dn0yAah4gvtQh0Z21ORit6nlkK0xXByoUDevOOvIFeifs06n4104a94P8AGmn3MMmjNGbC6dd6PbtuAQTdJAu0YPXBIPTFAHuQ6UtIvSloA+df2sPDM+iS+GvihpMTNqnhq8j+0iMH95bFs/N7BiQfaQ133xNsX+MfwSvovCs0F62rQQTWcjvtjbEsb8ntjaQR6jFeg6lp9tq9hc2N5AlzaXMbQzQuMq6MMEH2INfNsVzrv7JOqXEDWV1r/wAKLmYzRzx/PcaUzHlTzymfoDnrnIIBc/aU06Dxl8WfhD4YnhW6WW9kurqILnMKmMsM/wB0hHz9K+j0UIoUAADgAdK+e/BGu6T8SP2pda1uz1K21C00jQbeDTzDMG3+aA7so68byp6YJwea+hR0oAWiiigDwT496bqfh/4g+HvG1vZ3VxpMGmXmmaheWKbptNSRfluRj5iF3EnA4Cn1r5o0PVPDuo2ltfX3irb47tYZdSsNd1Cc3MJdGIFlPHMrAH5SyOOD5nPIxX394k0b/hItA1TSjcyWYvraS2M8QBaPepXcM8ZGa43wj8AvBHhTwrp+hnQLHVktPmNzqFrHLLLIeWdiR3PboBxQBV/Z8+LyfGP4fQapMI49Xtm+z38MYwqyDowHoww35jtXp4ORXN+EPh74d8Ax3qeHtJg0mO8lE0yW+QGbGM4J4+gwPaukFAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAIfSvGfHXwS1z/hMbvxh8P/Ev/CMa9eIq3ttPGJLO8wMBnXBw2O+D6jB5r2eigD5B/aQT4maf8KjdeNde0gabJdxwSaToULxm4yGK75XOcKVB2gYOOeldX4Lm+Knwd8H6HZ2WhR/EHw69jFJAkUot72ydkBMT5yHRSSAQCcdSOBXvPiXwho3jCG1h1vTrfU4bW4W6hjuU3Ksqg4bHfqfatkDAoA8E8F+CPG3xK+Ium+N/iJp9volpoyMdH0KCXeySN1klIJyQB6jkDgAc+9LnAyadRQAUUUUAFVdQsbbU7SW0vLeK8tZV2yQToHRx6FTwR9atUUAee+FfgT4K8D+MJ/Euh6MunalNE0REUj+UoY5YqhOFJwOlegL0p1FABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAf/9kA" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a>Czułam, jak narasta we mnie ta dziwna mieszanina
rozczarowania i złości. Nawet nie wiem tak naprawdę, co to było za
uczucie, tylko że mnie przepełniało i że chciałam walnąć Augustusa,
a równocześnie wymienić moje płuca na takie, które potrafią być płucami.
Stałam w trampkach na samej krawędzi krawężnika z kulą na łańcuchu
w postaci zbiornika z tlenem i dokładnie w chwili, gdy mama podjechała,
poczułam, jak ktoś chwyta mnie za rękę.</div>
<div class="Body">
Wyrwałam dłoń, ale odwróciłam się do niego.</div>
<div class="Body">
~ Nie zabijają, dopóki ich nie zapalisz ~
powiedział, kiedy samochód zatrzymał się przy nas. ~ A ja nigdy żadnego
nie zapaliłem. Widzisz, to metafora: trzymasz w zębach czynnik niosący
śmierć, ale nie dajesz mu mocy, by zabijał.</div>
<div class="Body">
~ Metafora ~ powtórzyłam z powątpiewaniem. Mama czekała.</div>
<div class="Body">
~ Owszem, metafora ~ zapewnił.</div>
<div class="Body">
~ Czyli wybierasz swoje zachowania ze względu na ich metaforyczny wydźwięk… ~ podsumowałam.</div>
<div class="Body">
~ O, tak. ~ Uśmiechnął się. Szerokim, głupkowatym, prawdziwym uśmiechem. ~ Głęboko wierzę w metafory, Hazel Grace.</div>
<div class="Body">
Odwróciłam się do samochodu. Zastukałam w okno. Otworzyło się.</div>
<div class="Body">
~ Idę na film do Augustusa Watersa ~ powiedziałam. ~ Proszę, nagraj dla mnie kilka kolejnych odcinków maratonu <span class="Italic">ANTM</span>.</div>
<hr class="line" />
<div class="footnotes">
<div class="footnote">
<div class="Body-Footnote">
<span style="font-size: x-small;"><a class="footnote-anchor" href="http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/020816/020/ff/101/OEBPS/Text/Gwiazdnaszychwina-6.html#footnote-1138-1-backlink" id="footnote-1138-1">1</a> Nawiązanie do wiersza Emily Dickinson <span class="Italic">Bywa światła Pochylenie</span>.</span></div>
</div>
</div>
<br />
[Darmowy fragment pochodzi <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Gwiazd_naszych_wina__Wydanie_filmowe-ebook/p020816i020">STĄD.</a> Pod linkiem jest więcej darmowego tekstu, a cała książka jest w szkolnej bibliotece 😀]<br />
<br />
<br />
<br />Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-21548175506849525742017-04-14T06:00:00.000+02:002017-04-14T06:00:23.103+02:00Niewzruszenie - Ewa Nowak <div style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;">
<br /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Ew1GM9jYxes/VrpuPC5YCpI/AAAAAAAAWIY/lQ_dQHxmre4/s1600/niewzruszenie.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-Ew1GM9jYxes/VrpuPC5YCpI/AAAAAAAAWIY/lQ_dQHxmre4/s320/niewzruszenie.png" width="209" /></a></div>
<span style="font-size: small;"><b>Nie wskażę, gdzie która ze stron świata leży –<br /><br />Mądremu to na nic, głupi nie uwierzy.</b>Jacek Kaczmarski, Motywacja</span><br />
<br />
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-M6JI0Es0sLU/WMhPpe8223I/AAAAAAAAhag/XAf-8b3orOUoq5N-DMG4ZNkIhKX9O4YKgCLcB/s1600/img003.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="56" src="https://4.bp.blogspot.com/-M6JI0Es0sLU/WMhPpe8223I/AAAAAAAAhag/XAf-8b3orOUoq5N-DMG4ZNkIhKX9O4YKgCLcB/s200/img003.jpg" width="200" /></a><br />
"Zaczęło kropić i gdyby Marianna była rozsądna, przyśpieszyłaby,
żeby dojść do domu, zanim się na dobre rozpada. Ponieważ jednak nie była
rozsądna, a może nawet była wręcz nierozsądna, najpierw zwolniła, a
następnie usiadła na łańcuchu łączącym dwa z wielu słupków, które
okalały lasek na skrzyżowaniu Odkrytej i Marcina z Wrocimowic. Łańcuch
był niestabilny, wąski i wbijał się w pośladki, ale postanowiła
zignorować tę niedogodność. Zadarła głowę, łapiąc do ust krople deszczu.<br />
Nie miała żadnych poważnych kłopotów, nikt jej nic złego nie zrobił,
nikt nie dokuczył, nie złamał serca, nie skrzywdził, wszystko było w
normie.<br />
No właśnie – w normie. Środek, przeciętność, tandeta i
nicość. Zero adrenaliny i mocnych wrażeń, a jej się nagle zachciało
jakiejś ostrej jazdy bez trzymanki. Od kilku dni ta normalność dziwnie
jej ciążyła. Sama nie wiedziała, o co jej chodzi, ale naraz wszystko
przestało jej się podobać.<br />
– Zmokniesz. – Lew właśnie wracał do domu.<br />
– Siadaj, kontempluj deszcz i mów, co u ciebie.<br />
– Nic. Jutro odbieram kota.<br />
– Bardzo dobrze.<br />
Zamilkli. Siedzieli na dwóch sąsiednich łańcuchach i bujali się lekko. W końcu byli tu po to, żeby moknąć, a nie gadać.<br />
Wreszcie odezwał się Lew.<br />
– W co ci najbardziej zimno?<br />
– W żyłę wrotną. A tobie?<br />
– W zastawkę mitralną. Śledziona też mi zmarzła. Idziemy. Jest w domu coś do jedzenia?<br />
– Resztki resztek, wczorajszy chleb i sos po zrazach. W najlepszym razie po pół zrazika, jeśli rano ojciec nie zjadł.<br />
– Mniej jesz, dłużej żyjesz – spokojnie powiedział Lew.<br />
– Tylko w centralnej Afryce raczej z tym hasłem nie wyskakuj, dobrze ci radzę.<br />
– Możemy już iść?<br />
– Możemy.<br />
– To dlaczego nie idziemy?<br />
– Nie wiem, nie jestem wróżką – powiedziała poważnie i nadal nie wstawała.<br />
Po chwili ruszyli jednak w stronę domu.<br />
– Dziś na matmie mieliśmy funkcje. Pasjonujące – skrzywił się Lew. –
Rozmyślałem o Wall.em. Szekspir mógłby się uczyć od scenarzystów.
Galeria psychologicznych archetypów…<br />
– „Galeria
psychologicznych archetypów”? I ty się dziwisz, że nie masz kolegów,
koleżanek ani nikogo w tym rodzaju, o dziewczynie nie wspominając?
Chociaż nie, wspomnijmy: ty je odstraszasz, płoszysz! Jeśli będziesz
używał sformułowań w rodzaju „karykaturalny system edukacyjny”, masz
szanse tylko u intelektualistek. A jaki procent ludności w Polsce
stanowią intelektualistki?<br />
– Wiesz co, Mańka? Nie mogę słuchać
twoich rad w kwestiach sercowych. To jakby słuchać bezdomnego, jak
zostać milionerem. A tak na marginesie, nie szukam dziewczyny. Życie
singla bardzo mi odpowiada.<br />
– Na pewno – mruknęła Marianna.<br />
– Wiesz, ostatnio obejrzałem sobie po raz kolejny Śpiącą. To jest
coś! Karykatury ojców, jeden gorszy od drugiego, i wszyscy to kupujemy,
bo wszyscy rozumiemy, że jak gdzieś są rodzice, to zawsze porąbani.
Tylko Cody z Bernarda i Bianki ma matkę w normie, ale może dlatego, że
widzimy jedynie jej łydki? Jak myślisz, jest na świecie choć jedna
osoba, która ma normalnych starych?<br />
– Wątpię. Owszem, bywają
normalni ludzie, ale raczej nie zostają rodzicami. Nikt normalny nie
zdecydowałby się na posiadanie dzieci. W każdym razie ja o takim
przypadku nie słyszałam.<br />
– Z tym że my mamy najgorzej ze wszystkich.<br />
– Bluźnisz.<br />
– Wiem.<br />
– Jak ja nie lubię piątków. W piątek jakoś zawsze bardziej widać, że
nie ma żadnych przyjaciół. Zobacz, kobieta z fioletowymi włosami.<br />
– Ten kolor to mahoń – beznamiętnie powiedział Lew. – Albo ojciec Arielki. Jak byłem młodszy, myślałem, że to furiat.<br />
– A teraz co myślisz? Że to spokojny sangwinik?<br />
– Że to straszny furiat. Niebezpieczny. Powinno mu się odebrać prawa rodzicielskie. Idziemy. Wątroba też mi zmarzła.<br />
Lew otworzył drzwi na pachnącą nowością klatkę schodową i przytrzymał je, żeby siostra weszła.<br />
<br />
– Lewku, dlaczego ty tak grzebiesz w tym talerzu?<br />
– Wyobraża sobie, że to gołąbki z mrożonki.<br />
– Nie miałam czasu, przepraszam.<br />
– Czy ja coś mówię? Czy ja narzekam?<br />
– Wpędzasz mnie w poczucie winy tym grzebaniem – powiedziała mama.<br />
– A to już jest twój problem. Ja bez żadnego podtekstu sobie grzebię,
to ty sama robisz projekcję. – Lew poskrobał po talerzu, zamoczył
wczorajszy chleb w resztkach barszczu. – Beznadziejny ten barszcz –
mruknął cicho.<br />
– Nie smakuje ci? – zapytała z troską mama.<br />
– Bardzo mi smakuje. Jestem nieludzko głodny i zjadłbym nawet
emaliowaną miednicę. Mówię tylko, że jest beznadziejny. – Pożuł przez
chwilę, przełknął i zwrócił się do siostry: – A teraz z okazji piątku
obejrzę sobie Pioruna.<br />
– A lekcji jakichś nie macie? – zainteresowała się mama.<br />
– Nie zając – rzuciła Marianna.<br />
– Też prawda. Mnie zawsze szkoda było piątku na lekcje. No, lecę do
roboty. – Mama jednym haustem dopiła kawę i wstała od stołu. – Wstawcie
naczynia do zmywarki.<br />
– Z góry mówię, na mnie nie liczcie. Nie
mam serca ich ładować do zmywarki. Nie dość, że są brudne, to jeszcze
zamykać je w ciemnicy? Niech sobie postoją na blacie i popatrzą na świat
– całkiem serio powiedziała Marianna.<br />
<br />
Było
piątkowe mokre popołudnie, pierwszy dzień prawdziwej jesieni. Zaczynał
się weekend. Matki biegały na spotkania z koleżankami, a potem z
poczuciem winy wracały do domów, gdzie gotowały, żeby chociaż w sobotę
rodzina dostała jakąś normalną, mało przetworzoną żywność. Ojcowie
zalegali przed telewizorem albo uciekali na ryby czy mecz lub oddawali
się innym zajęciom, które miały usprawiedliwić ich brak zainteresowania
rodziną.<br />
Z Henselami było inaczej – zaczynali
najintensywniejszy czas w tygodniu. Piątek to najlepszy dzień dla wróżki
Sylwany, a dla ojca ostateczny termin, żeby przygotować nagłośnienie,
zadzwonić do Murzyna, spisać repertuar na jutrzejsze wesele i załatwić
telefonicznie resztę spraw. Weekend w rodzinie Henselów to czas laby dla
młodzieży, a dla rodziców czas zarabiania pieniędzy.<br />
<br />
(...)<br />
<br />
Kiedy Lew dorósł na tyle, że zrozumiał, iż nie jest Tomkiem,
Michałkiem, Krzysiem, Pawełkiem czy Dominikiem, gdy już zawsze i przez
wszystkich był nazywany Zwierzakiem, gdy nawet koleżanki z klasy mówiły:
„Zwierzaczku, podasz mi, co ci wyszło w czwartym zadaniu?”, postanowił
przeprowadzić śledztwo i wykryć sprawcę tego stanu rzeczy. Zabrał się do
pracy metodycznie. Do dziś istnieje kartka, na której sześcioletni Lew
zapisał:<br />
<br />
Mama<br />
Tata<br />
Marianna<br />
Babcia<br />
Dziadek<br />
Wujek Murzyn<br />
<br />
Marianna została wykreślona, ponieważ w dniu narodzin brata była
osobnikiem chodzącym raczej nieporadnie oraz niemówiącym, mimo wieku
trzech lat, ani jednego słowa. Śledztwo zaczął więc od mamy. Zadał jej
kilka podchwytliwych w jego pojęciu pytań w stylu: „Kto mnie tak
nazwał?”. Mama wykręciła się, mówiąc, że gdy go urodziła, cierpiała na
ostrą depresję poporodową. Kiedy jej przeszło, Lew miał sześć tygodni i
był uroczym bobaskiem.<br />
Od ojca uzyskał mniej więcej to samo,
czyli odpowiedź nie na temat. Jak za każdym razem, gdy miał ku temu
okazję, ojciec z przyjemnością wyjaśnił, że syn był bezpośrednią
przyczyną ich powtórnego małżeństwa, o czym Lew doskonale wiedział.
Ojciec pamiętał, że po narodzinach syna Anna miała ostrą depresję
poporodową. Płakała i żądała, by jak najszybciej dostarczyć jej
truciznę. Najpierw wszyscy się tym bardzo przejęli, ale gdy położna
powiedziała, że to zwyczajna depresja poporodowa, przestali brać sobie
do serca te napady płaczu. Nie mogąc otrzymać trucizny, Anna
przypomniała sobie, że migdały zawierają śladowe ilości cyjanków.
Postanowiła więc zabić się za pomocą migdałów. Jadła je w ilościach
hurtowych, karmiła Lwa piersią i czekała na śmierć. Nie była świadoma
tego, że musiałaby ich zjeść bardzo dużo na jeden raz, ani tego, że jej
syn przez całe życie będzie uzależniony od smaku migdałów. Ojciec
pamiętał, że gdy rejestrował syna w urzędzie, miał na kartce zapisane
drukowanymi literami imię „Lew”.<br />
Kto mu dał tę kartkę?<br />
– Za diabła sobie nie przypomnę.<br />
Babcia powiedziała, że nic o żadnej kartce nie wie. Marianna miała
anginę i babcia nie odchodziła od jej łóżeczka. Dziadek natomiast
objaśnił Lwu z całą powagą, że to on wymyślił to imię – sam poszedł i
wnuka zarejestrował, co doskonale pamięta. To on wymyślił imię Andrzej
po swoim pradziadku Eligiuszu.<br />
<br />
Reszta podejrzanych,
czyli Murzyn i pozostali koledzy ojca z zespołu, wyparła się
jakiegokolwiek związku ze sprawą. Nikt nie poczuwał się do wymyślenia
tego imienia. Gdyby Lew lubił swoje imię, każdy chwaliłby się, że to on
jest pomysłodawcą. Wiadomo, sukces ma wielu ojców, a porażka zawsze jest
sierotą. Kto zatem sprawił, że Lew był Lwem? Nie dało się tego ustalić.
Wszyscy pamiętali maminą depresję, migdały, obustronną anginę Marianny,
ale tego nie pamiętał nikt.<br />
Lew uznał, że nie dojdzie prawdy,
ale podjudził Mariannę, żeby w sprawie swojego imienia przeprowadziła
podobne śledztwo. Ponieważ Marianna uwielbiała swoje imię, dowiedziała
się, co następuje:<br />
To mama wybrała jej imię, albowiem zawsze jej się podobało.<br />
To ojciec od zawsze chciał tak nazwać córkę, gdyż w szkole podstawowej
kochał się w Mariannie Ochnio, swojej nauczycielce chemii.<br />
Babcia tak ją nazwała po swojej zmarłej szkolnej przyjaciółce.<br />
Imię wymyślił dziadek, bo zawsze interesował się buddyzmem.<br />
Murzyn zaproponował to imię; już nie pamięta dlaczego, ale pamięta, że
na pewno on je wyszukał. Jako niepodważalny argument podawał, że był
przecież świadkiem na obu ślubach rodziców, a to chyba o czymś świadczy.<br />
Przy okazji warto wspomnieć, że odpowiedzi dziadka zostały potraktowane
jako żart. Wtedy bowiem nikt jeszcze nie wiedział, że to nie żarty,
tylko coś zupełnie innego." <b>[darmowy fragment - <a href="http://cyfroteka.pl/ebooki/Niewzruszenie-ebook/p86018i120033">LINK</a>]</b>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wAARCAC3An4DASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD9U6KKKACiiigAooooAKKKKACimk4/PFOoAKKKKACkyCcd+tLTT0OOooARuAT0HtXyLpPxI12+/Zh8Ya7Pr2otqh8R+VbXaXTrNGhng/doc5Rdpb5QeAT619dLuK/NjJ7DtXxnpttFP+z3NGgQJL4+VQ33VcG4QA9OBj+VAH2ZFgRoBnGBwTzTl4HXNAPFLQAUUUUAFFFFABRRTTQA6ivCfjT+0vH4B1O30Twxpg8Ua4bmO3uY0Y+TbO5wkTsBjzGIIC54xz6V6T8MPH1t8SfBGm+III/s32lSJrYtuMEqkq6E46hgew9aAOtopFORmloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAY/Py880+kZd2Occ5oIB6joc0ALTQeT7e1KKaRycHAPcdaAFJAYdAT696dUWNjKuGIOeeuKe3IJPIx0oADnPI+lfI+g6PG3wKvbaQrFDp3j5A4XOWUXsaY9j8/wClfW4UKqgDAHavkS/iNt8HPjfpVqzRtpHix71HA/h8+F+p9NhoA+vV6ClqGznFzaQTAgiRFcEd8jNTUAFc541+IHh74eaab/xDqkGmW5OE81svIfREGWY+wBrnPin8UpPCc1roGg26ar4y1IH7HZMx8uBB964nYfciXqScZxgd8eJ+HNCbWtT1LxeNVtpzaMx1T4g61EJIo3U4MWm2zfIEXhRIw5zhQTwQD0SL9qjRrrUfJtvCXi6e0VTI16mkt5YjAyXxnO3A64r0L4efE3w98U9DOq+Hb4XdujmOVHUpJE/911PI4/CvPPjv4s1tNG8G+E/C2oNDqvi24Fp/aLx4kS2CAyygYG1sMCeBjnGD06/4SfBfw78GdKmtNEimkuLoIbu8uJC0k7KDgkdAPmPAHegDvxXlnxh+MFh4Z8O+KdM0bUI5/GFnZI0VjGG8yNpnSKNs4xndKhAznp2r1Ee5r4k+MWgP4P8Ai/401CK9nttQmutO1S2snYFNVtTNF5kSZ6yJMqEAfwq1AG54JfRT4W+H2mxXK21t4ckk8VeK7i4wHjuYnZFjkJ5MjS7wFPO1QeeK9J/ZB8V6Nr3w4ntNOlkbUILya6v42hZVheaV2RQxGG+UDoe1eWJcrd6p8X/F13YGy8O6Tc3U+nRyR7Uu9TcGFJGJH7wqVJC8hGlJHJzX0h8EPCCeCPhT4Z0tbYWs62Uc1yu3axndQ0m71O4kfhQB3anIH9KWiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigApCMgj1opF6DBB9xQA6ik79OKWgBp545HvQrZXIHtgilpFwB2GPSgBpdScbhXy9qEKtrP7RfhdrZ4jc2A1a3ifgOfs5LODnu4Q19RhgxyCD6EV4T8SNCi0X9oHw1qkrOmm+LNMufDl7s/56bS0efr0/4DQB6v8PLn7b4A8M3HXzdMtpPziU1W+Jvji1+HHgnVvEN2PMW0izFCDzNKx2xoP95iB9M+lcN+zl4mS0+FEmlarcmG98Jyz6bqBnUp5SxMxUnP8Pl459jXNaB4lj+NHje08Va0PI8AaffrY+HbSVT/AMTG/OR9odcchQG254HXqDQBzXh3wnc67qa+D72eWTxh4iQ6j421QKRNaWnymOyjYjChsqvHGAx5GMei6XokHxF8d/2fBFHB4D8DzJaQ6ei5ivb9Y/4v9iAMoA5+fntXL+CvEsek+Hfi78Vrncbq5vri0smGWBhgAit1A75cgV6T4K02L4P/AAXikv2b7RY6e+oajKx+eW4ZTLMST1JckD8KAOK+Jbyr+1T8KwceV9kvdvPcxvn9MV72Ogr5/vZrjW/jt8HbiVWlu00K7vbozqPMQPCBlgAADuOOg5r6AHFAC14n+1r4b0/U/hRd6xMoi1fRpobjTbpAPMSYyooUH0bI49QD2r2yvmz9sTxlJDaaD4Wswftcsp1eV+o2QZ8pMDkl5SoH096AF+CPwvsfiHDf+LvEEt7fWD6/eXmm6NLKRYJ+8I87yehYvvPXHtX0iucc9a534deGx4Q8B6Bo23a9nZRRyA95NoLn8WLH8a6OgAooooAKKQ57Uiur52kHBxxQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAQ9KaCFwuMd+OlPooAaAfXP1petIWAYKSMnp70IuxcCgB1M+bHYHP6Zp2QDyevSmsMcgfMe4oAVsBgefpXm/x+8OTa78Ory+sdw1jQnTWbCSM4YSwfOQMc/Mu9ce9eju+zHQA9ye9IyhwQwByMEHpigD5E+LEs8l617ol2LXwx8WYLGCS9RS32O5VlBBA6h4yVPfO70r2jxrb2XgtPhf4fskjhtYdXijiQgArFDazFmwPYDJ968R8FqTrXjL4M61dNaQWuovdeG76dlQ2c6v5sPH91shlAznLjvWn4m+JN94okXxFrdn9gu/Aen3Ftd2pYIkus3P7iNEyfmQKDJn0agCT4bwSeOvDnwt8DrHvs7cP4m1v5v8Aln9oka2jb18x2DEdcKDXrnxcvv8AhKdX0T4d2qytLrDC71J4v+XfT4nBcse3mMBGPqa80+FGu6R8JfCx8P8Ahy1u/Hnj662fb/7OQvBFKFCrG9zjYkUY4GCeh9a9R8E+En+Hen674u8X6pFe+IryP7RqeoLlYbeGMErBED0jQZ9yeTQBz3w9uv8AhKP2kviNqRk86DRbO00a2wfljBBklUe+9TmvbBwK8X/ZjsLi88PeIvGN1bG0k8W6tPqcMR6pb5xFn/x4/Qg969mJPBoAjurmOzhluJ3WKCJDJJI5wqqBkkn0xn8q+RvCF+nx6+PI1aGIXGmi7F27Opzb2FqSLZD2Bmn/AHhX0Qdq6f8AaO+MsOrNceBdFW5vUeVbbVJLJSXnkJ4sISP+Wj4+c/wrnqeK9O+BPwv/AOFY+DhHdpCut6g4ub9rdcIjYwkSf7Ea4Ufie9AHpQ6UtIKRuc9qAGyOsaszEKoGWJ4AArzq/wD2ivhxpl7Naz+LLMywsVkMQeVEI45ZVK/rXmmvanrv7TPjXU/DWh6jNo3w40qT7PqmoQDEuoygndHG2D8vbrjHJByoqb4r+HdMs7vwV8I/CelQxafqV2l3rVnYny3NjEy7mkfOfmOck5J24oA7b4rfG/TPDPwyXX9B1G0u7nU0aPSpmy0LOOGkb/ZQBmOf7uO9eXfsvePNE0Hx1rfgm18R3niVdS2ahaXs0bIrXAjb7WCrYK5ZQRkcj9X/ALZPhK30HwD4WvdO05I9E0SWWAWVugWKFpFHlOR3UMhUjvv55rK/Zy+F9vqnxJ0/xlYXU9z9kjnutT1FYXit7m8uFx9lhVsEpEGYs3ckCgD66Xp/hS0i9OKWgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKTHNLTT16/pQAjA4OPlNGCCSAN30oOJOhPB7GkGV4xk9hnnFAChcnJHOBzmgLsQBRgDoBTutNb07+nSgAYAn3FeE/EP4i654/8X3XgjwTenRrTS2EniDxUWCpYouS0SZwC+Byc8YPYEj1X4i+Kk8EeBdc12Tf/oFo8w2JvO7Hy8dxkjPtXz98Lfh8fE3hHw54U1C+njj1OA+K/EqRnbJfGZ8QQs3ZDtyw77RjrQBzmp+Dvhv4maVPCfhXxJ4vu7aP9/4tXUGt4EdcsZTcTMEZlIzwMfLXM+JfG/g7XptG8Q6j4kbR/G+moIr2V9KOo2mr+WhSOdVyI2PLAMe+fQGvoX4kacfHfivRvhjpCLY+HbaNNQ1/7LhFW2DfurUAcDzGBJH91c1zXhHwTo/xd8R/FuU2Sx6BL9n8O2PlgKqfZk+Yx44Ch/LIGMcCgDjvB/7REt5ZWlp4m8bL4KVYUklsrTw0Udo2UEFJdzqocEEEJ34rf1jW739o6Cz0nSbi40f4WWEiDU9e1KcRz6nsA/dgNzjI5Zup5PIxWBongSw8c+E/CscdrBa6jqllPc6JvBCW11bsRc2bOuG+zyHc6rnMZ37TwK4+1+G9lq+hR6vo+hz6W87GS6g08pq9pbsjujedZSr56qHVxvUuPlyM0AfVOsfG/wCHngm1itG8R6cxhjWOKx06QXEvAAVFSPJzjAArx/4i/tCan4uc6LoltqXh+xum8iMRwZ1rUW/uW8Of3CdjK/TOVBIxXC+Cb2Kykz4k11NB8ONOIrbxF4IsbWC3Eh6rNKkXnQEjs4Xv25r6v+H3w38J+BNPU+G9Pt0Fwoka/DebNc553tKcls5znOOaAOH+CfwLj8FrBreuRwy6yYQtrYgB49LVjuZUY5Lykn55Tyx46V7OpJHNKOBS0AFeP/tQ/EyT4cfDG7WyJOsawTp1mqNh1LqQzj1Kjp7kV7BXgHxNtk8aftP/AA/8O3qiXTdJsJtb8tVyWm3ELvzkFQY0OPr60APvtcl+BHw48KeA/COmnVfGuoW+21syvAkPzTXE3ooYseT2xnCmsL4FaVrXw/8Ajl4r03xzPHfeI9cso7201fotzGh/eRx5xgKSvy4HEfTGK5Xx74g8UzaV4u+KvhzUbfTpjrCaHbM0QkmNjE4iAUsDs3Skucdc9RjFd7+1tpd1q3w+8LWCQx3Hiu71KK1tJ4GaPbI0TmUIc5AcLtxnuM9KAKvivWW/aY8e2vhPRGeTwFolytxrepxqPLvJUOUgjJ6jIOSPXPYZ9x8ZeMNI+Hnhu71vWbhbTTbVMsccseyqO7HsBXjFn8dfC3gf4feFtK8DaD9v13V7VXsPDtgPmicjDGcjkAMDknk7SenI1vDXwQu/EuuQ678UdYj8Ta2v7+30ONsafZA8fLEfv44G48ZHfrQBl/s7/GrxF408U6vpfi+3awm1GL+2NDikjCbrMsUKr6gYBBPJ+Y9K+gx0rwL9ouwufCni74eeP9LeKG4sNSTSbhXBAkt5zjGB2Hz/APfVe+r0oAWiimkc0AOory7xB8cLHTPjN4d8AWcK315fLI19Ir/8emIy0Y9yduSOwIPevT1ORQA6iiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAor8zD+1N8UwSB4uueD/AM8If/iKT/hqf4p/9Dfc/wDfiH/4igD9NKK/Mz/hqb4p/wDQ33X/AH4h/wDiKQ/tTfFM8f8ACX3PH/TCH/4igD9NKK/N/wAOfH741+MNRFhomt6pq14efJtLOOQgepwmAPc4FbGofGn4oeH5Gj1v4oWVjdLw9paCO9mT2byYygPsXzQB+hFFfnTD+0n4xklWI/ErWNzEKpTRIGBP035/IV7Dpnh3476raW95H8Rkit57d7lLW4sRDqDquMhbZ4xycjqwHIyeaAPrWivzg8T/ALSPxM0LWrjT4/FesxTWzGOePU7CC3mVweQYwG2/iTWUf2pvimD/AMjdc/hDD/8AEUAfppSEhcZ9a/Mz/hqb4pn/AJm+6/78Q/8AxFH/AA1N8U/+hvuf+/MP/wARQB+mlIAAT6mvzM/4an+Kf/Q33P8A35h/+Ipf+Gpvinj/AJG+5/78w/8AxFAH2V+1/qj6Z8BtfWNtrXTwWx47NKpP6A12HgPwfLoer6jqbSQyWl5Y6fbWigHzI0hiIKscdCWyMV+dniz47+O/HOiS6RrviGbUNOlZXeCSGMAlTkHIUHqK1o/2o/ijDEqL4suFRRgAQQgAD/gFAH154z1DWvAmoeJ00yKGfxv431RLTR4hLkx20cCoLh/7qx/vGPuRXoPg3wtpfwW+GcVgsyJaaXavcXV5Jx5smC8sjfU5P0wO1fH/AId8LftDeK9Ts/HNlHO99dWIit9RuprVGFu3zAKjn5AeudoJ/GvOPF3x5+Imv2eoaDrPiiS/snfyriJFiMcuxv7yqNy5Hrgj2oA+ufAehSaN8Pvg1/aGyO9S/n1J2dghWOSC5mcnPYB1yK5L4ba14c12z0yz1Ga78GeKb29vNV0LxFGVSK8WWd/kBztI6K0D9cDBy1fNWsfHvx9r8cSX/iOaZIYpYY18mNQiSJ5bgYUYyhK+wJxisvWvip4m8Q+F7Lw9qOoJdaPZIqWts9tEPICjA2MEDDgckHnvQB9g+IdDjuPEUkeoJZ+BviXtKRX+MaR4lTGDHID8rB+hRvnXPG7FWPhF8Q/+ED8Rjw1fq+laDcTLa/2bey5fQdQYFvs+4/etpcFonyR2r5Al+NPjO58Kr4butbkvtFVNi2t7DHOFHbDOpYY7EHI7Yqhe/E3xPqUbJeaxPdbrNLFnn2u7QpJ5iKWIySrDIbOR0BxQB+sIGBS1+Zg/am+KYAH/AAl9zgcf6iL/AOIpD+1N8Ux/zN9z/wB+Yf8A4igD9NK8G1BLjT/2trq6kmciXwezWqEYUlZuU/2sEFvxrD/Y0+J/if4lWHiuTxLq0mqvaS2ywGREXYGEm7G0DrtFdV+0F9q8Far4U+JNlbG6TQJ3ttTiRcs1jNhXb/gJAI92oA82mLt+xVoFy8YnRbyC4uQOBs/tAls/mAa9F+OmspafEDwCzsrW+jJqHiG7QnB8q3gwMe5ZsD8+1cp4Z8XaR4Z8C6v4G1+yGo+Gre9eGa+ibKxaVe7pbW72gEsu59hYfcIBNcb8eTrek+CobXUNra1olpcafbagSPK1rSpkCGVG/wCesYEZdM5xuYZGcAG38JPC174F8NWGo6ZZW7/Erx15l5FLMA0GlWRbeZSOyhXU7f4mZV7EV6V8PR9m1yRvDdmdaTzQmueNNZcg3hU/Mltj7wB6bcRLjjJrxjxt47bT5byzsLm2imv4NO00SXzssVrpUVlHPMxZTuCSPOoIX5mAIAyRTZdR0zxPLbrqXhb4heP4ljWOJYLdtO0skdFht0xsjxjqSfWgDrP2q/iRpvirR7bwx4cMmu32nXcerajNpoEsdjBCGJLOOA3PTPGOe1d1rv7Qc2r6l/Y3w58OXPjPVFx51yG8mwtsjOGmPBYZGQPcZzXCXHi6C8+BcvhzQ/Dtl4M17WtSuNAbTYCqrbpG2LiWR8fMEizuc9Cc5rvPDHxH0zRtNtfC/wANPCl74mt7BFh+2Wyra6cCOCzXD8OSQSSobJ7mgDHM37R9yYJFg8HWYlfLQsXYwr6McnI5/hJPFT6t8P8A4x+IdNli1z4l6X4fsype4fRrEq0ajkgSsVYAeuRXXRL450/UTr3izxTomg+HrMeZPp9hbb0ZQOd9xNgj6qornr/UtQ/aHZNP0lbrSvhyH/03VJFMU2rgH/UwKcMsR/icjnoO+QDzPQPBHhjRPEHwjvNBjuru6v8AXruU65ekfaNSjjiOZjnkRsQCq/3Tnq2T9cL0rwjV7O21/wDad8JaPYwr/Zvg/RpbqSKEbY7aSUeXEnHQ7QhA9K93HAoAWiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigD8dm+8frR1FDcsaM4oAOua9w+An7OD/ABHsZ/FPia7bQ/BFkGkkuSdr3QTl9hP3UGDl/wABzkjy3wB4XPjjxxoPh9X8oaleRW7SD+BS3zn8F3H8K+w/20tdTwF8I/D3g7RYxY2GoS/ZzHFwBbwKDs+hYpn6UAfPfxK+Mx8QK3hHwBYHwz4KV/KisrFSk+onOA87D5n3dlJPbOT08ltraW6uIra3ieaeVxHHDEuWdycBQO5J4xV/w0kkniXSFh5mN5CEx6+YuK+p/wBjT4Mwavr+ofEHUYA1lbXMsOkRsuQz7iGmx/sj5VPruPVRQB1Hws+DPh/9m3wBcfEDxtFHd+IoIPOEbYZbRjwkMQ6GUkgF/fA4BJ8G8C/FbxH4/wD2m/C3iS9unW8utTjtkgjY7ILZ2KmFB/d2sc+pyTzX0f8AEbU/Cfxz+ImueCtX1G6bTvCtqbpdNsJxHJqF5ht4U/xGJQFCj+KRuwryT9kn4SSJ4rf4heIbdtB8N6V5jWLao3l+ZKQVDEtj5UUn5sAFsY6HAB1/7e3gKxTS9C8YwxJDqJuRp1y6jBmQozoT7rsIB9Gx6V8aZr6j/ab+I+ofH3ULfQvAWk6l4i0HRZfMur7TrSSVJbhgQuMD7oXdgnGSTjgA189z/D/xNa+IrfQJvD+oxa5cANFpr2zCd1OcEJ1xwefagDA70n867bxZ8GfGXgTRF1bxForaPZPIIozdTxB5HPOFQMWPGScDjvXKaXpN9ruoQ2Om2c+oXsxxHbWsTSSOfZQM0AVKOgrv9W+BXjLw8NPXWLC00afUGCWtrqGo28M0xPGAjPkc4GTgZ4rk/EfhjVvCGrzaXrenXGl6hFgvb3KbWwehHqD2I4NAGZivUP2dPhNJ8XfiTZafNGzaNZ4u9RcdDEp4jz6uePpuPavMACThQWJ4AA5Jr9HP2evh1afAb4Py3+tslnqFzEdS1adxjyQFJWM/7i8Y/vFvWgDI/a8+Lq/DT4eL4f0uUQa1rUZtoliwDb2wGJHGOnHyD6kjpX58jjgcD0rs/i/8Srv4r+PtT8RXRaOGZ/LtIGP+ot1yEX645PuxqfQ/gj431/RZNZh0GWz0aOPzW1HUpEtINn94NKy5HuKAOFHaiuk1n4ea9omgW+uT2PnaFcOY49Us5Vnti4ONpdCQrZB4bBrmz70AH40Vb0jSL/X9QisdMsrjUb2U4S3tImkkb6KvNdBrnwt8VeGSY9U0eSzuBCZ2tHljNwkYGS5iDFwoHOSOmTQByhpe9dZYfCTxxqllFd2nhDW7i0ljEsc8dhLsdCMhg2MEEc59K5QjaSDkEHFAH0P+yX8Vrv4bR+I44vDk+vW900Ekxs7qJJoQu8DbE3MgO7t0r6Jh/aS0Lxbb3ejar4I8UhLmEpcWg077QPKdeS4jYsARkdPevDv2O/hV4V+KGh+MIPEukRaj5EtsIZdzJJFuWXO11IIzgcdOBxXrniX9k3wV4b0K7vLXxFq3hiwtQ11NcCWN/KUDkhynmLwOgbn0oA8r0/Vp/hxdQfbY73TNKtXksvDWt6xZNGJYJcs1jeW74d4Blv3ig7Dkg84FqOG68f8AhpvDNtBdaX4d1C/ZLbRtJddSe7miOJpLOSTatvZhiPnJbk4HGRWPZfCWTT/h14n+JF9r+o6JBLbunh5L2VHvLhSfkMjMuQZACAqbTg56dfcvhR4XEfinVY9HcWTeFfD8Hhy2iddwa5kRbmSViehDsoIxzg/SgDyn4UeCdJ8O+PvFfiPxm5m0vwFbwWNtHOqyyB2yY1fZlZJEBEYx324xtGPoux8YeJrSx1LxT4ot7Hw54VtLaS5jsHBe+KAZDTPu2IxA+4ATlsE5r5k+CXw88beIpvFHg67iXR7601u21TVtX1EfaD5iHdEixHiQs25yzHaRj2r0H41/Drx5Y2dnq+u63cfErwlp0nnX/h6OIWEsq5+8fJH7wKcHB6YPGMmgDyPwZ4s8BS6pL4p+Jmsya7d3c0tzaeG9OiaSC1EkhkPm4wmSxJ8vOOPmz0H0vD8QvH3i21hi8DeB7fSNLaNPI1bxHcLHEEI4228JLEAe+PauH0fVrzXvC1tN4P8AghoFppV1F50Gqapc2htkXBy8iqN3HcZzxXPeGvhx8UvANpqE6XN5caPqkyX8h8DTWu2POciKGRBgEEf6vjgcHFAHqNz8KrWNF8SfF3xcviFLUiSO1uSLXS7Z88FYgRvPAA3Zz6GpvFXx+Phjw7d6xHokkWnzILbQLS5RkvNUuT0KQ4ysIBU7jgn05GfO/AniKy8YeJb1vC/g/XvF+v6fiN9T8daigGnSHp+6ycYOThFDcYBFeteCPgt/Z3ip/GPivVD4n8XuMR3DRmO3slxjZBHk7R23Hnv1JyAR/s/fDrU/Bvh2+1fxK3n+L/EE/wBu1OQ8lCfuRf8AAQTwOhJHQCvVh0oHSloAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKAPx2Odx+tFDfeP1p0MMl1NHDEpklkcIiDqzE4AH4kUAb/wAPPFn/AAgnjrQfEIhNwNNvI7hohwXUHDAe5UmvuL40eGvC37UXw80288P+KtMt72yc3FrNcTAKu4YeOVc7k6DtkFRwa+RdR/Zu+J2kx+ZN4L1KRcZzbBJj+SMTXJx/D7xLNqqaaPDmqDUJDtFu9nIjH1JyBgDuTwKAPRvDfwmSx8bWPhjS9d0/xJ4vv3MCPo7NNZ6XGR+9uJJSBvdU3bVUYU8k5wK+tvjH8QtI/Zp+EFnpGiiOPUfswsdItDycgYaZh6L94nuxA714F8OvGvgn9lfw9e3Ml1a+LPiRfR+W9rp0oktrFOoiaYZXry23JJGOAMnwTx38QdZ+J3ie41vXLz7ZfTfKqJwkKZ+WNF7KP/rnJNAGDJcTTXDXEkrvcO5kaUsd7OTktn1JOauI+q+Jby2sVkvNUup5Figt2keVncnAVQSeSa6Hw58I/FfiW3N5DpMlhpK8yatqh+yWcQ7kyyYB+gyfavpf9kD4Y6MPE15rumv/AGzDpYMD65JEUimuGHMdqjYIRFOWkbDMWUAKM5APYPhv4WsP2bfgmgvfKN7FEbzUJN4US3LDJXd/dUALnsFzivK/2V/iNo3jT4teL7u8aB9fvoklgvroAT3Q3HzFjz9yNQIwsa87RlsnOOZ/bi+LZ1HXLbwLpsx+z2KibUmRuHlYZSL/AICMMfcgdq+U43eJ0eN2R1OVdDgqfUEd6APrD9sPwT448c/FzR7Sy0u4utHNrFb2EwO22WV3Ifc5O1WJ29eSAMZr2vwz4L8K/sofCi/1eWJLm+t7YSX1+QBNeTHAWJSeQpYgKv4nnJr4h+EnjBrD4ueDtS17UriewtNSieSS8naRYgTjf8xOACQc+1fSX7f3iWeDw94R0aKQrZXk815KQflcxqoQZ/7aE/lQB836fc678evjNpzahM1xqes6hGrkZKwRBskKOyogP5epr6q/bl8N6LqfhLQLy5mhstcW6aCzuZSFWRShZonbsDtBBPAbrgMTXOfsc/CZPBumXvxL8U7NLha3Mdg143liKA/fnYtjAbgD2ye4ryH9qP44xfGLxjBFpTN/wjmkhorRmBH2h2xvmwegOAAD2GeM4oA6L9kr4GN4w8dLr+rNbS6XoUiSm2jlWYy3HJjB2krgY3EZycDjBrv/ANuT4v8A2e3t/h9pk/7yZVudVZTyE6xwn6kByPQL613X7L09l4N/Zej1uzi+0zJFe6jcxxfM8kqM/wAuBznbGgx9K+KdUmuta1a88WeLt7zahK10tq5KS3rscgAdViHALccDC88gA+jv2N/2fNP1fTI/HniS0S8V5GTSrSdMxjacGdgeGO4ELngYJ64xxX7YPxum8deMJvCumXBXw7o0hjlEbfLdXK8Mx9VQ5Vffce4r6H+GXxNEv7KUviCxkjk1HSNIuEkjhAHkzxK2BtH3QPlYD+7ivjj4D/CHUPjR46t7HbJ/ZMLifVL7skeclc/336AdeSegNAH1x+zr8PbWx/Zeks/ENuZrHWobnULi3fgrE4+XGeh2IrA9iQa+NvCPwpv/AB/4ustE8O3tneR3rnyLmSdVZYwNxZ487wyqCSMdRwSOa+sv2rfj1pHgvwhc+BfDVxFJrN1B9jnFqwKWFtjaynHAcr8oXqASTjjPlP7BosB8V9W+0FBe/wBksLUNjJ/eJv2++APwzQB7N42k8O/sdfCAR+HLaKXxLqP+jQ3lwgM1xNjLSyf7CDkJ0yVHcmvnH9l3RNR+In7QOm6heSzX0luZtS1C5mO9nG0r85PXczquPQmvRP25tF8Q658RfD0Ntp11c6ZHppMUsaExLIZG80s/3VwojyWI4wa9c/Zm+G1j8GPhXda/qQP9pX8RvLy4CkkQqpKIgxkjBJA6sW+goAo/tgfFmP4cfD+Lwto7rbatrMRgVIvl+zWg+V2AHTPCD6tjpXwo+kLZ6Il7dSGGW5I+x24HMiA4aRvROMA/xHPZTXe/FPxi3jDx5qninxMomv53xZ6CJMi3iXiNZ2X7oA5KD5mJOdua861LU7nWL6W8vJTNPLjLYAAAGAoA4CgAAAcAACgD7F/4J8/8gzxv/wBdrT/0GavT/wBo+6/4SC68E+AUkAHiTV4/tkYblrSHEkoI9zt/KvMP+CfH/IM8b/8AXaz/APQZa77xs4l/bB+H0MihlTRbqSPPZyJsn8lFAGd4h8LzfGnxL8QJ/L3aL4c0+40HRLfogvjF++lUDjIyqA+nTpXGeHfiR4k8N6QnjXw7pd7reneIrG0j1GO0tfNktNUtQkMqMo5CSoh+brlge3Ptv7N9xDc/Dh3C7b3+1tQ+3cYzObmQsfyK15V8O5vF/hrV/H/ivwfYQ654ffxHeW114WT9zMvllf38J5w5ycpjnjAJxgAr/Ej4x+HtV1WPxH4I8TX3h3x5HGkE+hXemTk6kFYlIJYwhG8ZIDDs2MjqO80v4p/GDVra1u4/hLHFbsAJYrnVo4JmbHJCuAVHXggmtv4bfG7wb8TfFP2fT7Q6f4iW3Y3EOoQLDeRlSAYueW4JPBOAvIFbXj7x9PZa1pfhbw6Y7vxPfzozopDCytVZTLPL12jblVB+8WGM4oA+ePGlzoV1YeLrS1+EWt2Hii1tnvL3T0viLCEMPluGSOQLIMgnCpzt+te9/s5z6Y3wY8LW+k6pFq0NvaLHLNHwUl+86Mp5UqWIwfQetYUXiG1l/axm06G8hVk8KiKeAuAzy/aBIi47sEYnjoDmr+pfs96bZ61JrfgvVr3wNq8svmzHTTvtZ+eRJbsdhH0wPagCr8Z/gjd+LNSi8WeDNTfw746tFAS7jlKx3aAcRy4z2GAcYxwQRjHOWPx2+Juk2o0zWPhJqt/rsWYftdix+yTOOA+4KQqk8nBIr0/wdonjrTNWkbxH4n07W9O2FUjt9MNvKW4wxYOQO/GDWJ8Z/i0PB9rF4d0HbqPjnV/9H03TomBaNm486T+6q8nJ649AcAFT9m74h+I/iN4V1q78TrENRstXnswLeMCNVUKdqkcNtJIz7DrXrqjArivg78Pm+GHw80nw9Jci8ubcPJcXAXAkldy7n6ZbGT2FdqOlAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAfjsep+tHI74x3rpT8NPF+4/8AFK61/wCC+b/4mk/4Vn4v/wChV1r/AMF8v/xNAHQaX+0R8StFsUs7XxlqQt0UKiyuspUDoAzAn9awtb+KXjLxJOJtT8VaveOudvmXjhVz1woIA/Km/wDCtPF+D/xS2tf+C+X/AOJpD8NPF/8A0Kutf+C+X/4mgBtp8RfEliV8rVpmx089Em/9DU1uW3x48dWSAWmu/YiP+WlrZW8T/wDfSxg1ij4Z+L8/8irrX/gvm/8AiaX/AIVn4v8A+hV1v/wXy/8AxNAFHxH4x17xjOs2va1f6xIv3TfXLyhfoCcD8Kn0rx/4n0LTk0/TPEeq6fYozMtta3kkUYZup2qQMmpj8M/F5/5lXWv/AAXzf/E0v/Cs/F//AEKutf8Agvm/+JoA5+8u57+5lubqeS5uZWLyTTOXd27kseSairpD8M/F/wD0Kutf+C+X/wCJo/4Vn4v6f8IrrX/gvm/+JoA5rHHtXUwfE/xTDpdlprazNdWNiwe0t71EuVtyP+efmK236Dio/wDhWni//oVda/8ABfN/8TR/wrPxf/0Kutf+C+b/AOJoAi8U/ELxN43Kf2/r+oauqHKpdTsyL9E+6PwFc/2rpf8AhWfi/wD6FXWv/BfL/wDE0f8ACtPF/wD0Kutf+C+X/wCJoAXwr8TfFvge0ntfD/iLUNHtZ23yQ2sxVS3TdjsenI54rAv7+51S8lu724lu7qZt0k87l3c+pJ5Nb/8AwrPxeP8AmVda5/6h8v8A8TSf8Kz8YZ/5FXW//BfN/wDE0AVfC/jbX/Bc1xJoWrXWmfaU8udIX/dzLjo6HKsOT1B616R8Jl+J3xevW8JeHNfn0zSo0Mt39nYWltChOMuIgpYk8Ack49BxwP8AwrPxf/0Kutf+C+b/AOJr6X/YjbVPBXiXXdG1vQNU04aukT293cWMqRh49+UZiuFyHyM4Hykd6APJPi98JvB3wd1ZNEvvEuq654g8pZriOws444oNwyu5nckkjnHoQeK8q0nV73QNTg1DS7yfT723ffDc27lJEPqCOnFe8/tb/CnxLY/F3WNdg0u+1HSNSjS7S7toHlSIJGqyK5UHbt2557EGuN+EP7O/in4q6vbj7FcaRoOFkuNXuoSsaxnn93nHmMR0A47kgUAet/s36D4y/aB14ax4217UtX8IaPKrCzupT5F5cjBVCgwrKvDHI9B3NX/20/jqZ7geAdBvWUQsJNWnt3I+b+GDI9OrD1wPWtbx18ZJPA3hB/AXwb8N6pcrpytaXGrpYysLZsZfaNuWlJJJZgAM5APb47vNN1JQbu7troeeQ5nnRsyF8sG3HqW5Oe/WgCh0oroofhz4suIkki8MaxJG4yrLYSkMPUHbVaz8G6/qF7dWVroeo3F5aEC4t4rSRpIT23qBlfxoA+tv+CfH/IM8b/8AXa0/lNXof7QUc3hT4j/DHxzH5aWtnqJ0q9kbjEVwNoJ9gA/4muM/YS8N6v4d07xiuqaZe6YZZbUxi8t3i3gCXONwGcZH517x8Wvh5b/FHwFqnh6dxA9ygaCc5/dTKdyNx2yOfYmgDG8BxReDviH4r8LpC8Ntfyf8JDYkjKMsm1LhVPYrKA2PSUVmfDqY+C/i7438J3eFXWJ/+Ej02QgDzlkASdPqrqOPQ5rG+A3xi1HVNZuPAXjm2Fj450oOiuUCreQr/Ep7nAyccMOR3rc/aJt5NL8M6R4wsyItS8Nalb3SyqBuaB3EU0WT2ZX6d8CgDH/aH8HeHtaNu9lL/Y3xIa3nvNG1C0DxTSmBN8iNIgxgpkfMQeRiuB+D/wAQ/GF/4aiPgz4UR2t9q0pkk8RXt4z285HDSyyP88hDBuN3riux+OfjS18D/Frwrq2t3SwaTY6LqVxaIf8AlpeFVTZxySVYADpXdfs66PJoXwQ8H2ksbxSfYVmZHGCDIxk/9noA+X7u9l+Hmvano/xS8KTarPqd+94niJXFo63PA32918oKFQmFypQ5BFeieEfiVf6peW2k+G/iDe2M85KW1t4xtIb6O4kP8Md5C43H0ViSe1fTGo6ba6tbNbXtrDeW7ghop4w6MDxyCMV4T8TP2O/CXiuzmm8Ng+FNWxlWtsm2kI6b488fVcY680AaLfD/AONGqhbW++JOmWdnIxMlxp2lqLhV7BcgAfXOR711nwz+CXh74ZSz3tsLjVdduSTc6zqT+bcy56gNj5R7D8c14X8Ivj94j+GuoXvw68eaNq+r6zp67dO+wQ/aLmcAcJ1G9cfMr56cGu/1T9rfw/4a0O8m17Qda0LXIGQR6FqFuY7i4VjxIhPyleuSfTHegD3gdPWlqtp96mpWFtdxB1jniWVQ67WAYAjI7HnpVmgAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAoopDQByfxC8SaDpnhPWl1fXIdJtXt5LeSdZgJYiyEfIB8xfnIA5zivEfhz8UpYPDuifDLx9pOvf2xqVusVld2akPPaN/q5ZGSTzInAHzcZGMnvXqPib9nfwB4t8QtrepaAsmqPJ5slxFcSxGRvU7GHPA568VyH7OWiaNB4n+JV3BpK2OsW2uSWBDHe0dsir5YDEkncdzMc/MfpQB8+/FYx+HPihqK3+r+elnHBDPM+pNJc3ai4AaKO4SJSkgjbDmTcwAI3HgVHpXhY6T4+06x0e90hdTDxpFfRalLA1lDHEyKpeWNlRrgSIynBIKgAKa+i/jP8I/D081/wCM/Esk99pOnwTXVxarhZUVU+SK3xtCZdmkZiSzMEGcU3w78EbeaLStSsb5tX0vU72W+vP7WZpJ7qwurVA0Ur5PmMHRGUnp2ORQB1PgwWfgRp01jx7cXdwLcNc6ZrOqQXLWj4DMRJsRyMeoxjnFcx+z7bp4t8Y+PviNFC9vp2uXaWmnBl2+bBAu0y4/2m/ka88/aQ+B2k2Nz4Dn0yAah4gvtQh0Z21ORit6nlkK0xXByoUDevOOvIFeifs06n4104a94P8AGmn3MMmjNGbC6dd6PbtuAQTdJAu0YPXBIPTFAHuQ6UtIvSloA+df2sPDM+iS+GvihpMTNqnhq8j+0iMH95bFs/N7BiQfaQ133xNsX+MfwSvovCs0F62rQQTWcjvtjbEsb8ntjaQR6jFeg6lp9tq9hc2N5AlzaXMbQzQuMq6MMEH2INfNsVzrv7JOqXEDWV1r/wAKLmYzRzx/PcaUzHlTzymfoDnrnIIBc/aU06Dxl8WfhD4YnhW6WW9kurqILnMKmMsM/wB0hHz9K+j0UIoUAADgAdK+e/BGu6T8SP2pda1uz1K21C00jQbeDTzDMG3+aA7so68byp6YJwea+hR0oAWiiigDwT496bqfh/4g+HvG1vZ3VxpMGmXmmaheWKbptNSRfluRj5iF3EnA4Cn1r5o0PVPDuo2ltfX3irb47tYZdSsNd1Cc3MJdGIFlPHMrAH5SyOOD5nPIxX394k0b/hItA1TSjcyWYvraS2M8QBaPepXcM8ZGa43wj8AvBHhTwrp+hnQLHVktPmNzqFrHLLLIeWdiR3PboBxQBV/Z8+LyfGP4fQapMI49Xtm+z38MYwqyDowHoww35jtXp4ORXN+EPh74d8Ax3qeHtJg0mO8lE0yW+QGbGM4J4+gwPaukFAC0UUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAIfSvGfHXwS1z/hMbvxh8P/Ev/CMa9eIq3ttPGJLO8wMBnXBw2O+D6jB5r2eigD5B/aQT4maf8KjdeNde0gabJdxwSaToULxm4yGK75XOcKVB2gYOOeldX4Lm+Knwd8H6HZ2WhR/EHw69jFJAkUot72ydkBMT5yHRSSAQCcdSOBXvPiXwho3jCG1h1vTrfU4bW4W6hjuU3Ksqg4bHfqfatkDAoA8E8F+CPG3xK+Ium+N/iJp9volpoyMdH0KCXeySN1klIJyQB6jkDgAc+9LnAyadRQAUUUUAFVdQsbbU7SW0vLeK8tZV2yQToHRx6FTwR9atUUAee+FfgT4K8D+MJ/Euh6MunalNE0REUj+UoY5YqhOFJwOlegL0p1FABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAf/9kA" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-zLiCmCQOEMk/WMhPYdj0dXI/AAAAAAAAhac/VACM4bc45-EOuxVXep40hWX9RJPrMuWogCLcB/s1600/img002.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://4.bp.blogspot.com/-zLiCmCQOEMk/WMhPYdj0dXI/AAAAAAAAhac/VACM4bc45-EOuxVXep40hWX9RJPrMuWogCLcB/s400/img002.jpg" width="400" /></a><span style="font-size: large;"><b>Niewzruszenie </b></span><br />
<a href="http://lubimyczytac.pl/autor/5021/ewa-nowak">Ewa Nowak</a><br />
Cykl: <a href="http://lubimyczytac.pl/cykl/2857/mietowa">Miętowa</a> (tom 11) <br />
Wydawnictwo: <a href="http://lubimyczytac.pl/wydawnictwo/2584/egmont-polska/ksiazki">Egmont Polska</a> <br />
data wydania 2014 <br />
ISBN 9788323770060 <br />
liczba stron 247<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Książka znajduje się w szkolnej bibliotece. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Zapraszamy!</span></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2854239234840380348.post-76792337182610796392017-04-11T20:18:00.001+02:002017-04-11T20:18:53.002+02:00Relacji ze spotkania z panią Katarzyną Ryrych ciąg dalszy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-UmlZ2IYyGqg/WOjbaU8xQcI/AAAAAAAAhs4/3jEryiY9DDsrlu2qIiCvIQ0-agJcXhwFgCLcB/s1600/grupa01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://4.bp.blogspot.com/-UmlZ2IYyGqg/WOjbaU8xQcI/AAAAAAAAhs4/3jEryiY9DDsrlu2qIiCvIQ0-agJcXhwFgCLcB/s400/grupa01.jpeg" width="400" /></a></div>
<br />
O książkach pani Katarzyny Ryrych napisaliśmy <a href="http://jedynka-czyta.blogspot.com/2017/03/katarzyny-ryrych-ksiazki-dla-modziezy.html">TUTAJ</a>. Natomiast we wpisie z 31 marca przeczytacie recenzję książki "Król", która znajduje się w szkolnej bibliotece <a href="http://jedynka-czyta.blogspot.com/2017/03/krol-katarzyna-ryrych.html">TUTAJ</a>.Pierwsza część naszych wrażeń ze spotkania jest <a href="http://jedynka-czyta.blogspot.com/2017/04/wrazenia-ze-spotkania-z-pania-katarzyna.html">TUTAJ</a>.<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Spotkanie z panią Katarzyną Ryrych było najciekawszym ze spotkań w Książnicy Karkonoskiej. Na pierwszy rzut oka autorka wydawała się starszą pisarką, taką jak wszystkie inne, lecz po paru pierwszych minutach poznaliśmy ją z innej strony. </div>
<div style="text-align: justify;">
Okazało się, że jest absolwentką filologii angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie, oprócz pisania, zajmuje się nauczaniem języka angielskiego w polskiej armii. Poznaliśmy też skrawek jej prywatnego życia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przedstawiła nam wszystkie swoje książki. Pani Ryrych wybrała ciekawy kierunek w literaturze, postanowiła opisywać w książkach sytuacje inspirowane prawdziwymi zdarzeniami, bez zbędnego koloryzowania ich. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po spotkaniu moje nastawienie do pani Ryrych zmieniło się diametralnie, ze starszej pani zmieniła się w uśmiechniętą, potrafiącą się dobrze bawić, kobietę. </div>
<i>Tomek Kowalczyk, kl. 2D</i><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-N-4ppaQGw-8/WOjbnhkC-2I/AAAAAAAAhs8/1r-BuxYgvLYC7tThoWfXjcrMIPGEBP3swCLcB/s1600/og%25C3%25B3lny02.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-N-4ppaQGw-8/WOjbnhkC-2I/AAAAAAAAhs8/1r-BuxYgvLYC7tThoWfXjcrMIPGEBP3swCLcB/s400/og%25C3%25B3lny02.jpeg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Spotkanie z panią Ryrych było bardzo ciekawe. Opowiadała nam o sobie inaczej niż inni autorzy, ponieważ mówiła szczegółowo o swojej pracy zawodowej. Poza pisaniem, autorka zajmuje się również nauką języka angielskiego żołnierzy z jednostek specjalnych,takich jak GROM. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Pani Ryrych jest ciekawą osobą już na pierwszy rzut oka, dlatego po tym spotkaniu autorskim myślę, że przeczytam jakąś książkę, którą napisała. Zachęciła mnie do tego swoją osobą oraz sposobem przedstawienia siebie i swoich książek.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: small;">Mikołaj Pieczuro, kl. 2D</span></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Autorka jest laureatką nagrody im. Astrid Lindgren. Pisze bardzo ciekawe książki. Wczoraj kupiłam książkę autorki, zatytułowaną "Jasne dni, ciemne dni" i bardzo ją polecam. Jeśli ktoś lubi czytać, to ta książka na pewno go wciągnie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Dowiedziałam się, że pani Katarzyna Ryrych uwielbia zwierzęta, gra na wiolonczeli, a także maluje. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><i><span style="font-size: small;">Julia Witczak, kl. 2D</span></i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/--A0LRvA_YaI/WOjcb62GBbI/AAAAAAAAhtE/nK2SaFFPUVIUOSzvMz3ufcnqsYQohPfgwCLcB/s1600/Ksi%25C4%2585%25C5%25BCki%2BK.%2BRyrych.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="341" src="https://3.bp.blogspot.com/--A0LRvA_YaI/WOjcb62GBbI/AAAAAAAAhtE/nK2SaFFPUVIUOSzvMz3ufcnqsYQohPfgwCLcB/s400/Ksi%25C4%2585%25C5%25BCki%2BK.%2BRyrych.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Zaskoczył mnie fakt, że autorka uczy języka angielskiego w wojsku. Opowiadała nam również, że nawet gdy była już w liceum, wciąż nie wiedziała, co chce robić w przyszłości. Poszła na filologię angielską, gdyż było to coś, co lubi i co było dla niej łatwe. Ze mną jest bardzo podobnie - nie interesują mnie żadne konkretne zawody i prawdopodobnie także skończę na filologii angielskiej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Kiedy pani Ryrych została zapytana o swoich ulubionych autorów wymieniła między innymi Sapkowskiego i Pilipiuka, co mnie trochę zdziwiło, ponieważ ci autorzy tworzą fantastykę, a ona sama pisze o sprawach bardzo realnych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i><span style="font-size: small;">Martyna Ormianek, kl. 2D</span></i></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Pani Ryrych niesamowicie ciekawie i zabawnie opowiadała o swojej przygodzie z pisarstwem. Potrafiła zachęcić nas do doszukiwania się czegoś ciekawego w pozornie zwykłych wydarzeniach. Jestem pewna, że przekonała niejednego ucznia, by w przyszłości wypróbował swoich sił w pisaniu książki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i><span style="font-size: small;">Ewelina Adamowicz, kl. 2B </span></i></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Spotkanie bardzo mi si podobało. Dowiedziałam się między innymi, jak powstały konkretne książki tej pisarki. Podziwiam ją za to, że pomimo bardzo napiętego grafiku, zawsze znajduje czas, na napisanie kawałka powieści. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">To spotkanie na długo zostanie w mojej pamięci i mam nadzieję, że będę miała okazję spotkać jeszcze panią Ryrych, albo przeczytać jej książki.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: small;">Karolina Kowalska, 2B</span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
W poprzednim wpisie (<a href="http://jedynka-czyta.blogspot.com/2017/04/wrazenia-ze-spotkania-z-pania-katarzyna.html">tutaj</a>) obiecaliśmy, że zdradzimy Wam <b>historię środkowego palca</b>, którą opowiedziała nam pani Katarzyna Ryrych. W tym celu, coby nie pokręcić czegoś, skorzystaliśmy z wiedzy w sieci. Otóż sprawa wyglądała następująco:</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"<span style="font-size: small;">Legenda głosi, że f... narodził się we
Francji. A ściślej mówiąc w okolicy niewielkiej miejscowości Azzincourt,
leżącej na terenie dzisiejszego regionu Nord Pas de Calais. To właśnie
tam w roku 1415 doszło do jednej z największych bitew wojny stuletniej,
jaką przez ponad 100 lat (wbrew nazwie) toczyli ze sobą królowie Anglii i
Francji. Bitwa zakończyła się druzgoczącą klęską francuskiego
rycerstwa, które zostało bezlitośnie wystrzelane przez walczących pod
angielską flagą walijskich łuczników. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: small;">Nie była to zresztą pierwszy raz, gdy
Wyspiarze sprawili przeciwnikom tak srogie lanie. Wcześniej rozbili ich
pod Crecy (rok 1346) i Poitiers (rok 1356). Scenariusz za każdym razem
był taki, zaś w roli głównej występowali uzbrojeni w olbrzymie łuki
(miały od 1,7 do 2 metrów długości) Walijczycy. Pod gradem ich strzał
załamywały się szarże zakutych w stal Francuzów. Trudno zresztą się
dziwić – wystrzeliwane z tej morderczej broni strzały potrafiły przebić
zbroję z odległości 50 metrów, zaś niechronionego przed jej uderzeniem
człowieka potrafiła zabić ze 150 metrów.(...)</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;">W akcie zemsty za doznane klęski, ale i
swego rodzaju „prewencji” Francuzi mieli zatem zwyczaj obcinania
wziętym do niewoli Walijczykom dwóch palców (środkowego oraz
wskazującego) koniecznych do napinania łuku. Tak okaleczony łucznik
krzywdy już zrobić nie mógł. Stąd też przed bitwą Walijczycy zwykli
pokazywać przeciwnikom owe dwa palce, dając im czytelny komunikat: nam
ich jeszcze nie obcięliście, jesteśmy gotowi do walki, zaraz was
weźmiemy na cel. I takie właśnie wyprostowane palce mieli ujrzeć
Francuzi pod Azzincourt, w ów feralny dla nich dzień 25 października
1415 roku."[ </span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;">Autor tekstu: Krzysztof Kruk <a href="http://magazynsquare.pl/z-f-ckiem-przez-wieki-czyli-slow-kilka-o-historii-srodkowego-palca/">link</a>]</span></span></i></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-bFdwOZtZ2xY/WOjbnzSA9zI/AAAAAAAAhtA/12Qp89tG6HIil3bU6UmGByoRk3jNUJr0wCLcB/s1600/prezent.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-bFdwOZtZ2xY/WOjbnzSA9zI/AAAAAAAAhtA/12Qp89tG6HIil3bU6UmGByoRk3jNUJr0wCLcB/s400/prezent.jpeg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br />
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
<h3>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: small;"><b>Skąd się wzięło 007?</b> Znowu wyjaśnienie "ściągnęliśmy" z internetu, żeby czegoś nie pomylić ;)</span></span></h3>
<h3 style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">"Zapewne słyszeliście, że Fleming miał doświadczenie w wywiadzie. Zresztą
na sobie po części oparł postać, którą stworzył. Jednak nie wiem czy
wiecie, że największą inspiracją dla pochodzenia trzech cyfr, które
oznaczały licencję na zabijanie i oznaczenie konkretnego agenta, który
tę licencję ma, pochodziły z XVI wieku. Wtedy to po ziemi chodził John
Dee. Kim był Dee? Najkrócej napisać, że Dee był kawałem niezłego
ziółka. Okultysta, nadworny astrolog Elżbiety I, alchemik, kabalista i
badacz wiedzy tajemnej. To on jest jednym z tych, których <a href="http://lekturaobowiazkowa.pl/ksiazki/manuskrypt-voynicha-ksiazka-i-wielka-zagadka/" target="_blank">podejrzewa się o napisanie Manuskryptu Voynicha</a>.
To on jest też pierwszym, który użył nazwy Imperium Brytyjskie. No
dobrze, ale skąd 007? Ano stąd, że gdy pisał do Elżbiety I, to
korespondencję oznaczał właśnie za pomocą “007”, co miało oznaczać –
uwaga – Tylko dla Twoich oczu." [Marcin z Lektury Obowiązkowej <a href="http://lekturaobowiazkowa.pl/na-ekranie/james-bond-ciekawostki/">link</a>]</span></span></span></i></h3>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i> </i><span style="font-size: large;">♥ ♥ ♥</span></div>
Czytam Więc Jestemhttp://www.blogger.com/profile/02401905140539614349noreply@blogger.com