piątek, 14 kwietnia 2017

Niewzruszenie - Ewa Nowak


Nie wskażę, gdzie która ze stron świata leży –

Mądremu to na nic, głupi nie uwierzy.
Jacek Kaczmarski, Motywacja



    "Zaczęło kropić i gdyby Marianna była rozsądna, przyśpieszyłaby, żeby dojść do domu, zanim się na dobre rozpada. Ponieważ jednak nie była rozsądna, a może nawet była wręcz nierozsądna, najpierw zwolniła, a następnie usiadła na łańcuchu łączącym dwa z wielu słupków, które okalały lasek na skrzyżowaniu Odkrytej i Marcina z Wrocimowic. Łańcuch był niestabilny, wąski i wbijał się w pośladki, ale postanowiła zignorować tę niedogodność. Zadarła głowę, łapiąc do ust krople deszczu.
    Nie miała żadnych poważnych kłopotów, nikt jej nic złego nie zrobił, nikt nie dokuczył, nie złamał serca, nie skrzywdził, wszystko było w normie.
    No właśnie – w normie. Środek, przeciętność, tandeta i nicość. Zero adrenaliny i mocnych wrażeń, a jej się nagle zachciało jakiejś ostrej jazdy bez trzymanki. Od kilku dni ta normalność dziwnie jej ciążyła. Sama nie wiedziała, o co jej chodzi, ale naraz wszystko przestało jej się podobać.
    – Zmokniesz. – Lew właśnie wracał do domu.
    – Siadaj, kontempluj deszcz i mów, co u ciebie.
    – Nic. Jutro odbieram kota.
    – Bardzo dobrze.
    Zamilkli. Siedzieli na dwóch sąsiednich łańcuchach i bujali się lekko. W końcu byli tu po to, żeby moknąć, a nie gadać.
      Wreszcie odezwał się Lew.
    – W co ci najbardziej zimno?
   – W żyłę wrotną. A tobie?
   – W zastawkę mitralną. Śledziona też mi zmarzła. Idziemy. Jest w domu coś do jedzenia?
   – Resztki resztek, wczorajszy chleb i sos po zrazach. W najlepszym razie po pół zrazika, jeśli rano ojciec nie zjadł.
  – Mniej jesz, dłużej żyjesz – spokojnie powiedział Lew.
  – Tylko w centralnej Afryce raczej z tym hasłem nie wyskakuj, dobrze ci radzę.
  – Możemy już iść?
  – Możemy.
   – To dlaczego nie idziemy?
   – Nie wiem, nie jestem wróżką – powiedziała poważnie i nadal nie wstawała.
      Po chwili ruszyli jednak w stronę domu.
  – Dziś na matmie mieliśmy funkcje. Pasjonujące – skrzywił się Lew. – Rozmyślałem o Wall.em. Szekspir mógłby się uczyć od scenarzystów. Galeria psychologicznych archetypów…
    – „Galeria psychologicznych archetypów”? I ty się dziwisz, że nie masz kolegów, koleżanek ani nikogo w tym rodzaju, o dziewczynie nie wspominając? Chociaż nie, wspomnijmy: ty je odstraszasz, płoszysz! Jeśli będziesz używał sformułowań w rodzaju „karykaturalny system edukacyjny”, masz szanse tylko u intelektualistek. A jaki procent ludności w Polsce stanowią intelektualistki?
    – Wiesz co, Mańka? Nie mogę słuchać twoich rad w kwestiach sercowych. To jakby słuchać bezdomnego, jak zostać milionerem. A tak na marginesie, nie szukam dziewczyny. Życie singla bardzo mi odpowiada.
    – Na pewno – mruknęła Marianna.
    – Wiesz, ostatnio obejrzałem sobie po raz kolejny Śpiącą. To jest coś! Karykatury ojców, jeden gorszy od drugiego, i wszyscy to kupujemy, bo wszyscy rozumiemy, że jak gdzieś są rodzice, to zawsze porąbani. Tylko Cody z Bernarda i Bianki ma matkę w normie, ale może dlatego, że widzimy jedynie jej łydki? Jak myślisz, jest na świecie choć jedna osoba, która ma normalnych starych?
   – Wątpię. Owszem, bywają normalni ludzie, ale raczej nie zostają rodzicami. Nikt normalny nie zdecydowałby się na posiadanie dzieci. W każdym razie ja o takim przypadku nie słyszałam.
   – Z tym że my mamy najgorzej ze wszystkich.
   – Bluźnisz.
   – Wiem.
  – Jak ja nie lubię piątków. W piątek jakoś zawsze bardziej widać, że nie ma żadnych przyjaciół. Zobacz, kobieta z fioletowymi włosami.
  – Ten kolor to mahoń – beznamiętnie powiedział Lew. – Albo ojciec Arielki. Jak byłem młodszy, myślałem, że to furiat.
  – A teraz co myślisz? Że to spokojny sangwinik?
 – Że to straszny furiat. Niebezpieczny. Powinno mu się odebrać prawa rodzicielskie. Idziemy. Wątroba też mi zmarzła.
   Lew otworzył drzwi na pachnącą nowością klatkę schodową i przytrzymał je, żeby siostra weszła.

    – Lewku, dlaczego ty tak grzebiesz w tym talerzu?
    – Wyobraża sobie, że to gołąbki z mrożonki.
    – Nie miałam czasu, przepraszam.
    – Czy ja coś mówię? Czy ja narzekam?
    – Wpędzasz mnie w poczucie winy tym grzebaniem – powiedziała mama.
    – A to już jest twój problem. Ja bez żadnego podtekstu sobie grzebię, to ty sama robisz projekcję. – Lew poskrobał po talerzu, zamoczył wczorajszy chleb w resztkach barszczu. – Beznadziejny ten barszcz – mruknął cicho.
   – Nie smakuje ci? – zapytała z troską mama.
   – Bardzo mi smakuje. Jestem nieludzko głodny i zjadłbym nawet emaliowaną miednicę. Mówię tylko, że jest beznadziejny. – Pożuł przez chwilę, przełknął i zwrócił się do siostry: – A teraz z okazji piątku obejrzę sobie Pioruna.
    – A lekcji jakichś nie macie? – zainteresowała się mama.
   – Nie zając – rzuciła Marianna.
   – Też prawda. Mnie zawsze szkoda było piątku na lekcje. No, lecę do roboty. – Mama jednym haustem dopiła kawę i wstała od stołu. – Wstawcie naczynia do zmywarki.
   – Z góry mówię, na mnie nie liczcie. Nie mam serca ich ładować do zmywarki. Nie dość, że są brudne, to jeszcze zamykać je w ciemnicy? Niech sobie postoją na blacie i popatrzą na świat – całkiem serio powiedziała Marianna.

    Było piątkowe mokre popołudnie, pierwszy dzień prawdziwej jesieni. Zaczynał się weekend. Matki biegały na spotkania z koleżankami, a potem z poczuciem winy wracały do domów, gdzie gotowały, żeby chociaż w sobotę rodzina dostała jakąś normalną, mało przetworzoną żywność. Ojcowie zalegali przed telewizorem albo uciekali na ryby czy mecz lub oddawali się innym zajęciom, które miały usprawiedliwić ich brak zainteresowania rodziną.
    Z Henselami było inaczej – zaczynali najintensywniejszy czas w tygodniu. Piątek to najlepszy dzień dla wróżki Sylwany, a dla ojca ostateczny termin, żeby przygotować nagłośnienie, zadzwonić do Murzyna, spisać repertuar na jutrzejsze wesele i załatwić telefonicznie resztę spraw. Weekend w rodzinie Henselów to czas laby dla młodzieży, a dla rodziców czas zarabiania pieniędzy.

(...)

    Kiedy Lew dorósł na tyle, że zrozumiał, iż nie jest Tomkiem, Michałkiem, Krzysiem, Pawełkiem czy Dominikiem, gdy już zawsze i przez wszystkich był nazywany Zwierzakiem, gdy nawet koleżanki z klasy mówiły: „Zwierzaczku, podasz mi, co ci wyszło w czwartym zadaniu?”, postanowił przeprowadzić śledztwo i wykryć sprawcę tego stanu rzeczy. Zabrał się do pracy metodycznie. Do dziś istnieje kartka, na której sześcioletni Lew zapisał:

Mama
Tata
Marianna
Babcia
Dziadek
Wujek Murzyn

    Marianna została wykreślona, ponieważ w dniu narodzin brata była osobnikiem chodzącym raczej nieporadnie oraz niemówiącym, mimo wieku trzech lat, ani jednego słowa. Śledztwo zaczął więc od mamy. Zadał jej kilka podchwytliwych w jego pojęciu pytań w stylu: „Kto mnie tak nazwał?”. Mama wykręciła się, mówiąc, że gdy go urodziła, cierpiała na ostrą depresję poporodową. Kiedy jej przeszło, Lew miał sześć tygodni i był uroczym bobaskiem.
    Od ojca uzyskał mniej więcej to samo, czyli odpowiedź nie na temat. Jak za każdym razem, gdy miał ku temu okazję, ojciec z przyjemnością wyjaśnił, że syn był bezpośrednią przyczyną ich powtórnego małżeństwa, o czym Lew doskonale wiedział. Ojciec pamiętał, że po narodzinach syna Anna miała ostrą depresję poporodową. Płakała i żądała, by jak najszybciej dostarczyć jej truciznę. Najpierw wszyscy się tym bardzo przejęli, ale gdy położna powiedziała, że to zwyczajna depresja poporodowa, przestali brać sobie do serca te napady płaczu. Nie mogąc otrzymać trucizny, Anna przypomniała sobie, że migdały zawierają śladowe ilości cyjanków. Postanowiła więc zabić się za pomocą migdałów. Jadła je w ilościach hurtowych, karmiła Lwa piersią i czekała na śmierć. Nie była świadoma tego, że musiałaby ich zjeść bardzo dużo na jeden raz, ani tego, że jej syn przez całe życie będzie uzależniony od smaku migdałów. Ojciec pamiętał, że gdy rejestrował syna w urzędzie, miał na kartce zapisane drukowanymi literami imię „Lew”.
    Kto mu dał tę kartkę?
   – Za diabła sobie nie przypomnę.
     Babcia powiedziała, że nic o żadnej kartce nie wie. Marianna miała anginę i babcia nie odchodziła od jej łóżeczka. Dziadek natomiast objaśnił Lwu z całą powagą, że to on wymyślił to imię – sam poszedł i wnuka zarejestrował, co doskonale pamięta. To on wymyślił imię Andrzej po swoim pradziadku Eligiuszu.

   Reszta podejrzanych, czyli Murzyn i pozostali koledzy ojca z zespołu, wyparła się jakiegokolwiek związku ze sprawą. Nikt nie poczuwał się do wymyślenia tego imienia. Gdyby Lew lubił swoje imię, każdy chwaliłby się, że to on jest pomysłodawcą. Wiadomo, sukces ma wielu ojców, a porażka zawsze jest sierotą. Kto zatem sprawił, że Lew był Lwem? Nie dało się tego ustalić. Wszyscy pamiętali maminą depresję, migdały, obustronną anginę Marianny, ale tego nie pamiętał nikt.
    Lew uznał, że nie dojdzie prawdy, ale podjudził Mariannę, żeby w sprawie swojego imienia przeprowadziła podobne śledztwo. Ponieważ Marianna uwielbiała swoje imię, dowiedziała się, co następuje:
   To mama wybrała jej imię, albowiem zawsze jej się podobało.
   To ojciec od zawsze chciał tak nazwać córkę, gdyż w szkole podstawowej kochał się w Mariannie Ochnio, swojej nauczycielce chemii.
   Babcia tak ją nazwała po swojej zmarłej szkolnej przyjaciółce.
   Imię wymyślił dziadek, bo zawsze interesował się buddyzmem.
   Murzyn zaproponował to imię; już nie pamięta dlaczego, ale pamięta, że na pewno on je wyszukał. Jako niepodważalny argument podawał, że był przecież świadkiem na obu ślubach rodziców, a to chyba o czymś świadczy.
   Przy okazji warto wspomnieć, że odpowiedzi dziadka zostały potraktowane jako żart. Wtedy bowiem nikt jeszcze nie wiedział, że to nie żarty, tylko coś zupełnie innego." [darmowy fragment - LINK]


Niewzruszenie
Ewa Nowak
Cykl: Miętowa (tom 11)
Wydawnictwo: Egmont Polska
data wydania 2014
ISBN 9788323770060
liczba stron 247


Książka znajduje się w szkolnej bibliotece.

Zapraszamy!






wtorek, 11 kwietnia 2017

Relacji ze spotkania z panią Katarzyną Ryrych ciąg dalszy


O książkach pani Katarzyny Ryrych napisaliśmy TUTAJ. Natomiast we wpisie z 31 marca przeczytacie recenzję książki "Król", która znajduje się w szkolnej bibliotece TUTAJ.Pierwsza część naszych wrażeń ze spotkania jest TUTAJ.

 ♥  ♥  ♥

Spotkanie z panią Katarzyną Ryrych było najciekawszym ze spotkań w Książnicy Karkonoskiej. Na pierwszy rzut oka autorka wydawała się starszą pisarką, taką jak wszystkie inne, lecz po paru pierwszych minutach poznaliśmy ją z innej strony. 
Okazało się, że jest absolwentką filologii angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie, oprócz pisania, zajmuje się nauczaniem języka angielskiego w polskiej armii. Poznaliśmy też skrawek jej prywatnego życia. 
Przedstawiła nam wszystkie swoje książki. Pani Ryrych wybrała ciekawy kierunek w literaturze, postanowiła opisywać w książkach sytuacje inspirowane prawdziwymi zdarzeniami, bez zbędnego koloryzowania ich. 
Po spotkaniu moje nastawienie do pani Ryrych zmieniło się diametralnie, ze starszej pani zmieniła się w uśmiechniętą, potrafiącą się dobrze bawić, kobietę. 
Tomek Kowalczyk, kl. 2D
 ♥  ♥  ♥



 ♥  ♥  ♥

Spotkanie z panią Ryrych było bardzo ciekawe. Opowiadała nam o sobie inaczej niż inni autorzy, ponieważ mówiła szczegółowo o swojej pracy zawodowej. Poza pisaniem, autorka zajmuje się również nauką języka angielskiego żołnierzy z jednostek specjalnych,takich jak GROM. 
Pani Ryrych jest ciekawą osobą już na pierwszy rzut oka, dlatego po tym spotkaniu autorskim myślę, że przeczytam jakąś książkę, którą napisała. Zachęciła mnie do tego swoją osobą  oraz sposobem przedstawienia siebie i swoich książek.
Mikołaj Pieczuro, kl. 2D
 ♥  ♥  ♥

Autorka jest laureatką nagrody im. Astrid Lindgren. Pisze bardzo ciekawe książki. Wczoraj kupiłam książkę autorki, zatytułowaną "Jasne dni, ciemne dni" i  bardzo ją polecam. Jeśli ktoś lubi czytać, to ta książka na pewno go wciągnie. 
Dowiedziałam się, że pani Katarzyna Ryrych uwielbia zwierzęta, gra na wiolonczeli, a także maluje. 
Julia Witczak, kl. 2D
 ♥  ♥  ♥



 ♥  ♥  ♥

Zaskoczył mnie fakt, że autorka uczy języka angielskiego w wojsku. Opowiadała nam również, że nawet gdy była już w liceum, wciąż nie wiedziała, co chce robić w przyszłości. Poszła na filologię angielską, gdyż było to coś, co lubi i co było dla niej łatwe. Ze mną jest bardzo podobnie - nie interesują mnie żadne konkretne zawody i prawdopodobnie także skończę na filologii angielskiej. 
Kiedy pani Ryrych została zapytana o swoich ulubionych autorów wymieniła między innymi Sapkowskiego i Pilipiuka, co mnie trochę zdziwiło, ponieważ ci autorzy tworzą fantastykę, a ona sama pisze o sprawach bardzo realnych. 
Martyna Ormianek, kl. 2D

 ♥  ♥  ♥

Pani Ryrych niesamowicie ciekawie i zabawnie opowiadała o swojej przygodzie z pisarstwem. Potrafiła zachęcić nas do doszukiwania się czegoś ciekawego w pozornie zwykłych wydarzeniach. Jestem pewna, że przekonała niejednego ucznia, by w przyszłości wypróbował swoich sił w pisaniu książki.
Ewelina Adamowicz, kl. 2B

 ♥  ♥  ♥

Spotkanie bardzo mi si podobało. Dowiedziałam się między innymi, jak powstały konkretne książki tej pisarki. Podziwiam ją za to, że pomimo bardzo napiętego grafiku, zawsze znajduje czas, na napisanie kawałka powieści. 
To spotkanie na długo zostanie w mojej pamięci i mam nadzieję, że będę miała okazję spotkać jeszcze panią Ryrych, albo przeczytać jej książki.
Karolina Kowalska, 2B

 ♥  ♥  ♥

W poprzednim wpisie (tutaj) obiecaliśmy, że zdradzimy Wam historię środkowego palca, którą opowiedziała nam pani Katarzyna Ryrych. W tym celu, coby nie pokręcić czegoś, skorzystaliśmy z wiedzy w sieci. Otóż sprawa wyglądała następująco:
"Legenda głosi, że f... narodził się we Francji. A ściślej mówiąc w okolicy niewielkiej miejscowości Azzincourt, leżącej na terenie dzisiejszego regionu Nord Pas de Calais. To właśnie tam w roku 1415 doszło do jednej z największych bitew wojny stuletniej, jaką przez ponad 100 lat (wbrew nazwie) toczyli ze sobą królowie Anglii i Francji. Bitwa zakończyła się druzgoczącą klęską francuskiego rycerstwa, które zostało bezlitośnie wystrzelane przez walczących pod angielską flagą walijskich łuczników.
Nie była to zresztą pierwszy raz, gdy Wyspiarze sprawili przeciwnikom tak srogie lanie. Wcześniej rozbili ich pod Crecy (rok 1346) i Poitiers (rok 1356). Scenariusz za każdym razem był taki, zaś w roli głównej występowali uzbrojeni w olbrzymie łuki (miały od 1,7 do 2 metrów długości) Walijczycy. Pod gradem ich strzał załamywały się szarże zakutych w stal Francuzów. Trudno zresztą się dziwić – wystrzeliwane z tej morderczej broni strzały potrafiły przebić zbroję z odległości 50 metrów, zaś niechronionego przed jej uderzeniem człowieka potrafiła zabić ze 150 metrów.(...)
W akcie zemsty za doznane klęski, ale i swego rodzaju „prewencji” Francuzi mieli zatem zwyczaj obcinania wziętym do niewoli Walijczykom dwóch palców (środkowego oraz wskazującego) koniecznych do napinania łuku. Tak okaleczony łucznik krzywdy już zrobić nie mógł. Stąd też przed bitwą Walijczycy zwykli pokazywać przeciwnikom owe dwa palce, dając im czytelny komunikat: nam ich jeszcze nie obcięliście, jesteśmy gotowi do walki, zaraz was weźmiemy na cel. I takie właśnie wyprostowane palce mieli ujrzeć Francuzi pod Azzincourt, w ów feralny dla nich dzień 25 października 1415 roku."[ Autor tekstu: Krzysztof Kruk  link]


 ♥  ♥  ♥

Skąd się wzięło 007? Znowu wyjaśnienie "ściągnęliśmy" z internetu, żeby czegoś nie pomylić ;)

"Zapewne słyszeliście, że Fleming miał doświadczenie w wywiadzie. Zresztą na sobie po części oparł postać, którą stworzył. Jednak nie wiem czy wiecie, że największą inspiracją dla pochodzenia trzech cyfr, które oznaczały licencję na zabijanie i oznaczenie konkretnego agenta, który tę licencję ma, pochodziły z XVI wieku. Wtedy to po ziemi chodził John Dee. Kim był Dee? Najkrócej napisać, że Dee był kawałem niezłego ziółka. Okultysta, nadworny astrolog Elżbiety I, alchemik, kabalista i badacz wiedzy tajemnej. To on jest jednym z tych, których podejrzewa się o napisanie Manuskryptu Voynicha. To on jest też pierwszym, który użył nazwy Imperium Brytyjskie. No dobrze, ale skąd 007? Ano stąd, że gdy pisał do Elżbiety I, to korespondencję oznaczał właśnie za pomocą “007”, co miało oznaczać – uwaga – Tylko dla Twoich oczu." [Marcin z Lektury Obowiązkowej link]

 ♥  ♥  ♥

piątek, 7 kwietnia 2017

Wrażenia ze spotkania z panią Katarzyną Ryrych


   

O książkach pani Katarzyny Ryrych napisaliśmy TUTAJ. Natomiast we wpisie z 31 marca przeczytacie recenzję książki "Król", która znajduje się w szkolnej bibliotece TUTAJ.

  Bardzo podobała mi się ta lekcja, chciałabym więcej takich lekcji polskiego. Pani Katarzyna Ryrych była bardzo otwarta i ciekawiło mnie to, co opowiadała o swojej karierze czy różnych przygodach, które jej się przytrafiły.
Julia Bartków, 2b
♥  ♥  ♥

     Spotkanie z panią Ryrych było bardzo ciekawym przeżyciem. Uważam, że takie lekcje polskiego są bardzo potrzebne młodzieży. Jestem pod wrażeniem, ile pani miała nam do powiedzenia. Chciałabym częściej słuchać takich ciekawych wypowiedzi.
Vittoria Marconi 2b
 ♥  ♥  ♥

     Spotkanie z pisarką – Katarzyną Ryrych było wyjątkowe. Mogliśmy dowiedzieć się sporo o jej życiu. Pisarka opowiadała ciekawe historie i odpowiadała na nasze pytania. Pani Katarzyna zainspirowała nas do czytania jej książek. Postaram się przeczytać chociaż jedną jej książkę.
Michał Sadecki 2b
 ♥  ♥  ♥

     Myślę, że pani Katarzyna Ryrych jest miłą i sympatyczną pisarką i nauczycielką. Spotkanie z tą osobą było ciekawe. W większości autorka opowiadała o swoim życiu i o tym, jak zaczęła pisać książki. Przy okazji można się było dowiedzieć o historii środkowego palca* czy numerach Jamesa Bonda „007”. Podobało mi się.
Kuba Rostkowski 2b
 ♥  ♥  ♥

     To spotkanie autorskie było dla mnie miłym i interesującym urozmaiceniem czasu. To, że pisarka gra na kilku instrumentach, maluje i uczy języka angielskiego w wojsku, bardzo mnie zaskoczyło. Szczerze mówiąc, na początku nie bardzo byłam przekonana co do atrakcyjności tego spotkania, bo jestem sportowcem i szkoda mi było lekcji w – fu, lecz po wyjściu z Książnicy załowałam, że każdy w-f tak nie wygląda…
Julia Kolendo 2b
 ♥  ♥  ♥


     Spotkanie z panią Ryrych podobało mi się. Pisarka jest bardzo otwartą osobą i dużo nam o sobie opowiedziała. Jest pozytywna i odpowiada na wszystkie pytania. Zdziwiłem się, gdy powiedziała nam, że kupiła sobie słownik rapu. Cieszę się, że mogłem posłuchać tak kreatywnej pisarki.
Damian Ciemniejewski 2d
 ♥  ♥  ♥

     Pisarka opowiadała o swoim zawodzie i zainteresowaniach w sposób interesujący i zachęcający do poznania lepiej swiata jej książek. Szczególnie zainteresowały mnie ksiązki „Pepa w raju” i „Denim blue”. Niedługo znajdą się one na mojej półce z przeczytanymi ksiązkami.
Julia Liwacz 2d
 ♥  ♥  ♥

    Spotkanie z panią Katarzyną Ryrych miało tylko jeden minus – było za krótkie.
Julia Szalińska 2d
 ♥  ♥  ♥

Pani Katarzyna Ryrych  ma trzy koty, psa i niedawno uratowanego konia. Historia, którą zapamiętałam najlepiej, to ta o jej przyjacielu Teodorze. Pani Katarzyna jest bardzo miła, inna od poznanych przeze mnie wcześniej pisarek.
Wiktoria Drapiej 2d

♥  ♥  ♥

* o historii środkowego palca przeczytacie w naszym kolejnym wpisie 
 

piątek, 31 marca 2017

KRÓL - Katarzyna Ryrych


Ludzie dzielą się na mądrych i głupich, biednych i bogatych, szczęśliwych i nie, oraz na wiele innych sposobów. W jednym kraju, a nawet w jednym mieście, mieszkają osoby tak różne, jakby pochodziły z całkiem innej planety. Jednakże każdy chciałby z osoby biednej i nieszczęśliwej stać się bogatą i mającą powodzenie, natomiast odwrotnie – nikt.
Niezależnie od tego, czego sobie życzymy, życie szykuje różne scenariusze. Oto siedmioletni Patryk, wychuchany jedynak z bogatej dzielnicy, na skutek plajty firmy prowadzonej przez jego ojca, trafia wraz z rodziną do najgorszego miejsca jakie mógłby sobie wyobrazić - do lokalu zastępczego podobnego do slumsów i zwanego Brooklynem. Jego piękna mama podejmuje pracę sprzątaczki, żeby związać koniec z końcem, a ojciec …. pije i bije. Niżej upaść się już nie da.
„… nie należymy już do tamtego świata. Do świata przyjęć ogródkowych, zakupów w Almie, rodzinnego grillowania i kina familijnego.”[1] – stwierdził w pewnym momencie Patryk, gdy rozmyślał nad losem swoim i mamy. „Pewnie tęskniła do tamtego czasu, ale ja odnalazłem się w Brooklynie nad wyraz szybko”[2]
Minął rok, nadeszły wakacje, a ojciec Patryka na dłuższy czas utkwił w szpitalu. Puszczony samopas chłopak przeszedł przyspieszony kurs dojrzewania, poznał nową okolicę, nauczył się radzić sobie w nowych warunkach i … odkrył potęgę wyobraźni. Wszystko to, co się nam przydarza to nie tylko fakty, ale przede wszystkim sposób, w jaki na nie patrzymy i co o nich myślimy, a sposób myślenia Patryka zmienił się całkowicie. Tego lata, podczas wakacji w Brooklynie, zjawił się w życiu Patryka Celestyn – mężczyzna o białych włosach jak Geralt z Rivii, w papierowej koronie oraz z wytatuowanymi skrzydłami na plecach. Jak łabędź, albo anioł.
„Tego lata Celestyn był dla mnie wszystkim. Bogiem, przyjacielem, królem w papierowej koronie. Siedząc na ławce, chłonąłem każde jego słowo. Życie zamieniło się w opowieść, o jakiej nawet nie śniłem. Było w niej dwóch bohaterów – Celestyn i ja. Brooklyn zamienił się w krainę, w której codziennie zdarzały się cuda.”[3]
Kim był Celestyn? To bardzo interesująca postać. Wyobraźcie sobie, że w poszukiwaniach dotarłam nawet TUTAJ. Ale to, kim Celestyn był, a kim nie, wydaje mi się mniej ważne od tego, że miał dla Patryka to, czego nie mieli jego rodzice – czas. Mnóstwo czasu, który spędzali razem, wspaniałe chwile, które dostarczyły chłopcu takich wrażeń, jakich jego ojciec, kiedy był jeszcze bogaty, nie byłby w stanie mu kupić.

Wszystko to, co się wydarzyło, opowiada nam Patryk. Jednak my, pomiędzy wierszami jego opowieści, pośród zachwytów nad wyprawami z Celestynem zauważamy, że nie wszystko jest takie, jak się Patrykowi wydaje. Nasz bohater oraz jego tajemniczy przyjaciel wiodą żywot biedaków. Ale czy na pewno? Katarzyna Ryrych potrafi przewrotnie zmusić nas do zastanowienia się nad tym, czym w rzeczywistości jest bogactwo i czy na pewno są to pieniądze.

Książkę można odczytywać na wielu płaszczyznach, a także powrócić do niej po latach, by odkryć mnóstwo nowych, porządnie ukrytych wątków i znaczeń. To rodzaj książki, w której czytelnik w każdym wieku znajdzie coś dla siebie.
Ciekawi bohaterowie oraz żywe, błyskotliwe dialogi sprawiają, że trudno się od niej oderwać.

Serdecznie polacam!

------------------
[1] „Król”, Ryrych Katarzyna, Wydawnictwo Literatura, s. 88
[2] tamże
[3] tamże, s. 28
[4] tamże, s. 7

Książka była nominowana do Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy, została wyróżniona przez polską sekcję IBBY jako Książka Roku 2015 oraz wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej.

Książka czeka już na Was w szkolnej bibliotece!


 MW

Książki z serii Plus Minus 16




czwartek, 30 marca 2017

Katarzyny Ryrych książki dla młodzieży

Książki z serii Plus Minus 16


2 kwietnia bieżącego roku część z Was weźmie udział w spotkaniu autorskim z panią Katarzyną Ryrych.  Prezentujemy kilka książek autorki, które napisała dla młodzieży (pani Katarzyna pisze także książki dla dzieci i dla dorosłych).

*  *  *
Jako pierwszą prezentujemy książkę "Król", której recenzja ukaże się na naszym blogu już jutro.

Król

Katarzyna Ryrych
Seria: Plus Minus 16
Wydawnictwo: Literatura
data wydania 21 października 2015
ISBN 9788376724058
liczba stron 152
 
"Patryk po bankructwie firmy ojca i utracie domu ląduje z dnia na dzień w lokalu zastępczym w odrapanym dwupiętrowym bloku. W przeciwieństwie do matki szybko przystosowuje się do życia w „Brooklynie”, jak nazywają blok osiedlowe dzieciaki. Zapomina o dawnym życiu – o jego dobrych stronach, luksusach i znajomych, którzy wraz z tym wszystkim zniknęli.
Podczas wakacji na szarym, betonowym podwórku Patryk poznaje Celestyna – bezdomnego mężczyznę, który staje się jego mentorem, od którego uczy się, jak przetrwać w nowym środowisku.
Ciepła i wzruszająca powieść o sile przyjaźni, o tym, że nie można oceniać ludzi po pozorach i nie wszystko jest takie, jak się zdaje w pierwszej chwili" [nota wydawcy]


 
  *  *  *

Za wszelką cenę
Katarzyna Ryrych
Seria: Plus Minus 16
Wydawnictwo: Literatura
data wydania 13 maja 2014
ISBN 9788376723006
liczba stron 224

"Babcia Julii miała swoje tajemnice, o których nie wiedziała nawet jej najbliższa rodzina. Odeszła od męża, wyjechała za granicę. Po śmierci zostawiła wnuczce dom we Włoszech. Teraz Julia, błądząc po rzymskich uliczkach i wypatrując czarnego, magicznego kota, stara się dowiedzieć, kim tak naprawdę była Caterina. Pomaga jej w tym pracująca w pizzerii Bentornata, z którą ciężko się zaprzyjaźnić, i przewodnik po Wiecznym Mieście – Marco.Próbując zrozumieć wybory życiowe babci, Julia zaczyna dostrzegać jej cząstkę w sobie samej.

Powieść, dzięki której przeniesiesz się do pachnącej pesto, cytryną i oliwkami, nagrzanej południowym słońcem, skąpanej w słonej, morskiej wodzie Italii. To będzie udana wakacyjna podróż."[nota wydawcy]

Ciekawą opinię znaleźliśmy TUTAJ.

 *  *  *

Młodość Waszych rodziców, dziadków w PRLu? Proszę bardzo! Oto "DENIM BLUE" Katarzyny Ryrych!

Denim blue
Katarzyna Ryrych
Seria: Plus Minus 16
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literatura
data wydania 30 stycznia 2015
ISBN 9788376723440
liczba stron 168

"Dorastanie w czasach PRL-u nie jest łatwe. Trzeba uważać na to, co się robi i mówi, bo ściany mają uszy, a pytań przecież nie ubywa. Dlaczego nie można trzymać na balkonie koguta? Dlaczego sekretarz jest traktowany lepiej od zwykłego obywatela? I dlaczego tak trudno zdobyć zachodnie dżinsy?

Choć Zyga stara się, jak może, los ciągle płata mu figle. Jak nie apel, na którym dyrektor po raz kolejny ruga Zygę, to koleżanka roztrzaskująca jego ukochaną gitarę o bruk z zazdrości. Oby ta karma, o której mówił hipis, naprawdę istniała…"[nota wydawcy]

Ciekawe opinie w sieci o tej książce znaleźliśmy: TUTAJ  oraz  TUTAJ.

 *  *  *

O niepełnosprawnym rodzeństwie opowiada "Wyspa mojej siostry". Polecamy opinie TUTAJTUTAJ, a także TUTAJ.


Wyspa mojej siostry
Katarzyna Ryrych
Książka jest przypisana do serii/cyklu "Kora".
Wydawnictwo: Stentor
data wydania 2011
 ISBN 9788361245674
liczba stron 120

"Ta piękna, wzruszająca książka jest próbą wniknięcia w świat osoby z zespołem Downa – świat dla nas niedostępny i niezrozumiały, choć istniejący tuż obok, na wyciągnięcie ręki. To opowieść o trudnej miłości, bezgranicznej akceptacji i więzi opartej na obustronnym poświęceniu. Taka szczególna wieź łączy nastoletnią Marysię z jej starszą, upośledzoną siostrą, która przez całe dzieciństwo dzielnie zastępowała jej matkę, dawała niezawodne oparcie i poczucie bezpieczeństwa. W miarę jak Marysia dorasta, ich role powoli się odwracają. Niepełnosprawna Pippi nie potrafi jednak zrozumieć, że jej mała ukochana siostrzyczka jest już samodzielna i zaczyna żyć własnym życiem. Gdy omal nie dochodzi do tragedii, rodzina staje przed trudną decyzją… Snując swoją opowieść, Marysia z niezwykłą czułością tworzy barwny, wyrazisty, choć miejscami utkany zaledwie z mglistych wspomnień portret siostry – silnej, odważnej, energicznej dziewczyny z genialną pamięcią i wrażliwością dziecka. Tym samym wprowadza nas w jej wyjątkowy, fascynujący, pełen tajemnic świat, choć wie, że pewnie nigdy nikomu nie uda się dotrzeć na jej wyspę.

I miejsce w kategorii książek dla młodzieży w wieku 10–14 lat w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren zorganizowanym przez Fundację ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom."[nota wydawcy]

*  *  *

Siedem sowich piór. Pamiętnik mojej choroby
Katarzyna Ryrych
Wydawnictwo: Cartalia Press
data wydania 2008
ISBN 9788360787113
liczba stron 74

"Przepiękne, wzruszające opowiadanie o chorobie i śmierci, w niebanalny sposób łączące magię z rzeczywistością." [od wydawcy] 

 
Uwagi i dodatkowe informacje:
Opowiadanie otrzymało nagrodę główną w konkursie literackim Bajki Dzieci Europy, zorganizowanym w lipcu 2007 roku przez Centrum Zdrowia Dziecka i wydawnictwo Cartalia Press.

 *  *  *

Katarzyna Ryrych
Katarzyna Ryrych ur. 26 lutego 1959 roku w Krakowie. Polska pisarka, poetka, nauczycielka i malarka. Córka krakowskiej poetki Alicji Pochylczuk i dziennikarza Sylwestra Dzikiego. Ukończyła anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Zadebiutowała w 1981 roku tomikiem poezji "Zapiski pewnej hipiski". Od tamtej pory wydała wiele książek dla starszych i młodszych, m.in. Pamiętnik Babuni, Niebajki, Wiersze z pazurkiem, Philo, kot w drodze oraz Siedem sowich piór – mądre, wzruszające opowiadanie, nominowane do tytułu „Książka Roku 2009” polskiej sekcji IBBY. 
W II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, w którym Wyspa mojej siostry przyniosła jej pierwszą nagrodę, otrzymała także wyróżnienie za książkę Łopianowe pole
Mieszka w Wieliczce, gdzie pracuje jako nauczycielka, a wolne chwile spędza w swojej krakowskiej pracowni. Maluje, gra na wiolonczeli i fortepianie. Ma dwóch synów. Kocha zwierzęta, podróże i dobrą książkę.

poniedziałek, 27 marca 2017

Nastolatek też człowiek

Wczoraj zaprezentowałam Wam książkę, TUTAJ, której autorem jest urodzony w 2001 roku Jakub Łaszkiewicz. 
Zanim napiszę o książce kilka słów ponawiam propozycję:  

Czekam na Wasze pytania do Jakuba Łaszkiewicza (poprzez formularz kontaktowy u dołu strony) do niedzieli 2 kwietnia, godz. 23:59 😉
 
Pytania przekażę Autorowi, a On obiecał, że na nie odpowie!  

O co chcielibyście zapytać rówieśnika, który wydał książkę?


O czym napisał Nastoletni Autor w swojej książce? 

O życiu. Autor stworzył bohatera, Maćka, ucznia trzeciej klasy gimnazjum, swojego rówieśnika. Maciek w trzeciej klasie poszedł do nowej szkoły, ponieważ razem z mamą przeprowadzili się do innego miasta. Sytuacja rodzinna Maćka jest skromna, ojciec odszedł od nich bardzo dawno i nie utrzymuje kontaktów. Maciek nie ma rodzeństwa. Czy w szkole, w której ludzie od dwóch lat już się znają i mają między sobą różne układy, łatwo będzie się Maćkowi odnaleźć?  

Książka ma formę bloga, który prowadzi Maciek. Blog wystartował  w połowie sierpnia, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, obejmuje cztery i pół miesiąca z życia Maćka. Przez ten czas Maciek zadomowił się w nowej klasie, poznał nowych ludzi, popadł w tarapaty, wydeptał własne ścieżki, zakochał się i .... tego nie zdradzę :)

Od pewnego momentu, opowieść blogowa Maćka  przeplata się z fragmentami życia Patryka, kolegi z klasy. Historia Patryka stanowi drugi wątek, ale rzecz jasna, związany jest on z Maćkiem. Obaj chłopcy uwielbiają taką samą muzykę, Maciek gra na gitarze elektrycznej. Patryk należy do zespołu muzycznego "Kalesony Sokratesa". Z zespołu właśnie odszedł gitarzysta i solista. Wpisy Maćka często nawiązują do motywów ze znanych utworów, ale ponieważ są to ciężkie brzmienia, wybaczcie, lecz ich Wam nie opiszę, bo nie znam się na "metalu".

Jest też klasowa wycieczka, na którą ktoś przemycił alkohol, są pierwsze pocałunki, tajne palarnie uczniów oraz fochy dziewczyn, a przyjaźń Maćka i Patryka zostaje wystawiona na próbę przez... Laurę.  Samo życie. 

Polubiłam Maćka i jestem ciekawa, co Wy o nim myślicie. 

Polecam Wam bardzo tę książkę, jest dobrze napisana i, oczywiście, znajduje się w naszej szkolnej bibliotece!
Zapraszam!

Magdalena Woźniak

niedziela, 26 marca 2017

"Kalesony Sokratesa" - książka, którą napisał Wasz rówieśnik!

Dzisiaj prezentuję Wam niezwykłego autora książki - Jakuba Łaszkiewicza 
(profil Jakuba na FB jest TUTAJ)

Co jest w tym niezwykłego? 
Jakub ma 15 lat i jest uczniem gimnazjum. 
Waszym rówieśnikiem!

"Książka opowiada o życiu gimnazjalistów. Maciek założył blog, na którym dzieli się przeżyciami z nowego miejsca zamieszkania. Od trzeciej klasy gimnazjum musiał bowiem pójść do nowej szkoły. Jako mało przebojowy chłopak nieco obawiał się zmian. Z jego wpisów dowiadujemy się o poznanych osobach, nauczycielach, o jego relacjach z matką i wiecznie zapracowanym ojcem. Drugim bohaterem jest Patryk, nowy kolega Maćka. Ich losy skrzyżują się za sprawą zamiłowania do muzyki, ale nie tylko..."[źródło]

OPINIA O KSIĄŻCE UKAŻE SIĘ NA BLOGU JUTRO, A KSIĄŻKA JUŻ CZEKA NA WAS W SZKOLNEJ BIBLIOTECE ! 

ZAGLĄDAJCIE!

Jakub Łaszkiewicz [źródło zdjęcia "Fakt"]
Jakub Łaszkiewicz, autor książki "Kalesony Sokratesa" ma 15 lat i mieszka w Sławnie w woj. zachodniopomorskim. Jest uczniem gimnazjum.
"– Mama bardzo się martwiła, że całe wakacje przesiedziałem przed komputerem. A ja pisałem – mówi młody pisarz Jakub Łaszkiewicz (15 l.) [źródło]"

Jak pisze książkę gimnazjalista?

"– Po prostu rano wstałem z łóżka i zacząłem pisać książkę. Najtrudniej było, gdy po napisaniu ponad 100 stron zacząłem gubić wątek powieści. Na szczęście udało mi się z tego wybrnąć i dalej akcja książki potoczyła się już wartko – opowiada Kuba. [źródło]"

 A OTO,  CO WYTROPIŁAM DLA WAS O JAKUBIE NA PORTALU 
"Z KAMERĄ WŚRÓD KSIĄŻEK" 😁




Kuba Łaszkiewicz (kierownik d/s rekrutacji, recenzent, felietonista)
Najmłodszy recenzent na portalu, który zajął się dziennikarstwem już w pierwszej klasie gimnazjum i chce wiązać z nim przyszłość. Zapalony czytelnik szeroko pojętej fantastyki, a także biografii i literatury faktu. Słucha wszystkiego, co nie jest współczesnym disco, a najwięcej miejsca na jego playlistach zajmuje Kult, Lao Che, Pablopavo, Pidżama Porno oraz Pink Floyd. Jego najukochańszy album to “Wish You Were Here”. Kolekcjoner wszystkiego, co choć trochę przypomina płyty, gry i książki. Najbardziej w całym swoim życiu wstydzi się opchnięcia na allegro serii o Mikołajku.[tekst i zdjęcie STĄD]


 PREZENTACJA  KSIĄŻKI



 Portal 'Z kamerą wśród książek", którego Jakub jest felietonistą znajdziecie TUTAJ

 
 Recenzja książki "Kalesony Sokratesa" w portalu "Z kamerą wśród książek" TUTAJ



  



Kalesony Sokratesa
Jakub Łaszkiewicz
Wydawnictwo: Novae Res
data wydania 14 lutego 2017
ISBN 9788380834521
liczba stron 220









Wszyscy gimnazjaliści, którzy piszecie książki (a piszecie, wiem o tym 😀) - niech wstąpi w Was nadzieja! 
Tak, gimnazjalista może napisać oraz wydać własną książkę!

Czekam na Wasze pytania do Jakuba Łaszkiewicza (poprzez formularz kontaktowy u dołu strony) do niedzieli 2 kwietnia, godz. 23:59 😉
Pytania przekażę Autorowi, a On obiecał, że na nie odpowie! 

Recenzja jutro!

Magdalena Woźniak