środa, 28 września 2016

Poirot prowadzi śledztwo - Agatha Christie


Na początek odrobina historii:
„Tytuły zebrane w tomie „Poirot prowadzi śledztwo” (1924) pisane były na zamówienie magazynu „The Sketch”, który rozpoczął ich druk w marcu 1923 roku od „Wypadków na Balu Victory”. Do końca roku w gazecie ukazały się dwadzieścia cztery historyjki z małym Belgiem. Zbiór „Poirot prowadzi śledztwo” objął jedenaście z nich, natomiast pozostałe, w pięćdziesiąt lat po gazetowej premierze, opublikowano w pierwszym brytyjskim wydaniu „Wczesnych spraw Poirota”. W 1963 roku Christie uhonorowała wydawcę „The Sketch”, opatrując „Kieszeń pełną żyta” dedykacją: „Bruce’owi Ingramowi, który lubił i wydawał moje opowiadania”.[1]
Wszystkie historie opisane w tomie „Poirot prowadzi śledztwo” opowiada nam kapitan Hastings. To niejako tłumaczy pewne niedoskonałości przekazu narratora, który nie zawsze rozumie, co się naprawdę dzieje w prowadzonej sprawie. To zagubienie Hastingsa, połączone z jednoczesnym przekonaniem o własnych zdolnościach, a także z troską o nadmiernie rozdęte ego przyjaciela, zostało oddane przez autorkę po mistrzowsku. Pyszne są także sprzeczki pomiędzy Poirotem i Hastingsem, a fabuła pełna typowych dla gatunku sytuacji, takich jak przebieranki, inscenizacje, nawet sięganie do okultyzmu. Wiele z nich doskonale sprawdziłoby się, gdyby opowiadania odegrać jako sztukę na deskach teatru.

Tytułowa (z pierwszego opowiadania) „Gwiazda Zachodu” to olbrzymi brylant, bliźniak drugiego, o nazwie Gwiazda Wschodu. Kiedy właścicielka tak cennego klejnotu otrzymuje list z pogróżkami, nie pozostaje nic innego, jak poprosić o pomoc parę słynnych detektywów.
„Odciągnąłem Poirota na bok.
- Słuchaj no, drogi przyjacielu, nie lepiej wrócić do Londynu?
- Tak uważasz, Hastings? Dlaczego?
- No cóż – odchrząknąłem – sprawy nie potoczyły się najlepiej, prawda? Mam na myśli to, że mówisz lordowi Yardly, by zdał się na ciebie, a wszystko będzie dobrze – i sprzątają ci brylant sprzed nosa!
- To prawda – odparł Poirot bardzo zakłopotany. – Nie był to jeden z moich największych triumfów. (…)
- Nie sądzisz, że – przepraszam za wyrażenie – zaprzepaściwszy sprawę, byłoby taktowniej natychmiast wyjechać?
- A obiad, bez wątpienia wyśmienity obiad, który przygotował szef kuchni lorda Yardy?”[2]
Również godny polecenia jest ten cytat: „żadna kobieta nie zniszczy listu, jeśli nie jest bezwzględnie konieczne. Nawet wtedy, gdy rozsądniej byłoby to uczynić.”[3]

Opowiadanie „Tragedia w Marsdon Manor” to wyjaśnienie okoliczności zgonu pana Maltraversa, który krótko przed tym ubezpieczył się na wypadek śmierci na wysoką sumę.

„Perypetie z tanim mieszkaniem” opowiada historię kradzieży ważnych planów z Departamentu Marynarki Stanów Zjednoczonych i pewnej vendetty.

W „Tajemnicy Hunter’s Lodge”, obłożnie chory na grypę Poirot rozwiązuje zagadkę kryminalną kierując śledztwem z …łóżka. Na miejsce przestępstwa wysyła poczciwego Hastingsa i porozumiewa się z nim za pomocą depesz.

W opowiadaniu „Kradzież obligacji za milion dolarów”, Bank Londyński i Szkocki postanowił zdobyć możliwość udzielania kredytów również w Ameryce, dlatego wysłał tam obligacje warte milion dolarów. Obligacje przewoził liniowcem Olimpia Filip Ridgeway, siostrzeniec jednego z dyrektorów generalnych, ceniony pracownik banku. Oczywiście obligacje zostały skradzione, a do pary detektywów zgłosiła się po pomoc narzeczona Filipa Ridgewaya.

„Tajemnica egipskiego grobowca” dotyczy klątwy faraona w rzeczy samej, którą okrzyknięto sprawczynią łańcucha tajemniczych zgonów, które miały miejsce po otwarciu grobowca pewnego faraona. Poirot i Hastings udają się do Egiptu.
„Egipt mnie zauroczył. Ale nie Poirota. Ubrany dokładnie tak samo jak w Londynie, stale nosił w kieszeni malutką szczoteczkę do ubrań i toczył nieustającą wojnę z kurzem, który gromadził się na jego odzieży. (…)
- Popatrz na Sfinksa – nalegałem. – Nawet ja odczuwam tę tajemnicę i urok, jakie roztacza.
Poirot przyjrzał mu się niezadowolony.
- Nie wygląda na szczęśliwego – oznajmił. – Jak mógłby być, skoro do połowy jest tak niechlujnie zasypany piaskiem!”[4]
W „Kradzieży w hotelu Grand Metropolitan”, kapitan Hastings, który może i nie miał głowy do prowadzenia śledztw, ale do interesów jak najbardziej, zafundował przyjacielowi weekend w Grand Metropolitan w ramach odpoczynku. Właśnie wzbogacił się dzięki jakiejś transakcji: „no cóż, teraz, jak to się mówi, mam pieniędzy jak lodu. Sądzę, że weekend w Grand Metropolitan sprawiłby nam obu dużą przyjemność.”[5] W hotelu zatrzymała się towarzyska śmietanka, a panie, jedna przez drugą prześcigały się w prezentowaniu posiadanych klejnotów.
„Widok tak wielu kosztowności sprawia, że zaczynam żałować, iż zajmuję się wykrywaniem przestępstw, a nie ich popełnianiem. Co za okazja dla wytrawnego złodzieja!”[6] 
Te słowa wyrzekł Poirot i okazały się, niestety, prorocze, a zamiast wypoczynku, detektywi mieli ręce pełne roboty.

W „Porwaniu premiera” Poirot i Hastings mają 24 godziny i 15 minut, aby odnaleźć uprowadzonego premiera Anglii, którego obecność na konferencji aliantów, zaplanowanej następnego dnia w Wersalu, jest konieczna.

„Zniknięcie pana Davenheima”  to historia, w której Hastings opowiada o sprawie, gdy nie tylko znikł pan Davenheim, ale i zawartość jego sejfu.  Dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Czy aby na pewno?
„Poirot urwał i wyciągnął rękę po kolejne gotowane jajko. Zmarszczył brwi. – To wręcz nie do zniesienia – wymamrotał – żeby każda kura znosiła jajka innej wielkości. Jakaż asymetria powstaje z tego przy stole! Żeby chociaż sortowali je w sklepie!
- Mniejsza o nie – odparł zniecierpliwiony Japp. – Mogą być nawet kwadratowe. Niech nam pan raczej powie, gdzie się gość udał, gdy opuścił Cedars, jeśli pan to wie!
- Eh bien, poszedł do swojej kryjówki. Och, ten pan Davenheim, być może jego szare komórki mają jakieś zniekształcenia, funkcjonują jednak pierwszorzędnie!
- Czy pan wie, gdzie jest jego kryjówka?
- Naturalnie. Jest bardzo pomysłowa. „[7]
Opowiadanie „Sprawa włoskiego arystokraty” to znów wyzwanie dla szarych komórek Poirota, który musi ustalić jaki był przebieg wypadków, aby rozszyfrować mordercę. Hastings tak podsumował tę sprawę: „Poirot miał rację. Jak zwykle, niech go diabli!”[8]

„Zaginiony testament” to ostatnie opowiadanie w zbiorze, w którym Violetta Marsh ma rok, aby sprostać wyzwaniu, przed którym postawił ją umierający wujek. Stawką jest jego majątek. Ekscentryczny senior nie pochwalał wyborów bratanicy, którą opiekował się po śmierci jej rodziców, a konkretnie chęci zdobywania przez dziewczynę wykształcenia. Poprzez obwarowania zapisane w testamencie stanął w szranki z intelektem bratanicy, sam nie posiadając - jak mawiał - wiedzy książkowej. Przygotował w tym celu istną sieć intelektualnych pułapek.
„Jeżeli bratanica przejrzy jego podstęp, usprawiedliwi tym swój wybór życiowy i udowodni, że w pełni zasługuje na jego pieniądze.
- Ale go nie przejrzała, prawda? – odparłem wolno. – Wydaje się to niesprawiedliwe. Tak naprawdę wygrał staruszek.
- Ależ nie, Hastings. Inteligencja cię zawodzi. Panna Marsh dowiodła bystrości umysłu i znaczenia wyższego wykształcenia kobiet, przekazując sprawę od razu w moje ręce. Zawsze zatrudniaj eksperta. Tym samym dowiodła swego prawa do tych pieniędzy.”[9]
Te urocze, niewielkie z racji swojego przeznaczenia historie, wydają się dzisiaj trochę przykrótkie. Chciałoby się, aby autorka je rozbudowała, dała nam czytelnikom, trochę więcej czasu na gdybanie i wymyślanie możliwych rozwiązań. Każde z nich, odpowiednio obudowane tłem obyczajowym mogłoby być większą nowelką.
Z drugiej strony ciekawa jestem, ilu współczesnych autorów, wymyśliłoby dwadzieścia cztery, odrębne i niepodobne do siebie historyjki, a do tego narzuciłoby sobie dyscyplinę ubrania ich w tak krótką formę. I nie zapominajmy, że oprócz opowiadań, Agatha napisała kilkadziesiąt powieści, w których tylko sporadycznie pojawiały się jakieś dalekie podobieństwa do wcześniejszych opowiadań. Znajomość nawet sporej liczby jej książek nie daje nam gwarancji, że w końcu przejrzymy sprytne, szare komórki autorki i nie damy się wywieść w pole.
Zachęcam do lektury!

Poirot prowadzi śledztwo [Agata Christie]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
---------------
[1] Curran John, „ABC zbrodni Agathy Christie: Sekrety z archiwum pisarki”, tłum. Długajczyk Beata, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012, s. 60
[2] Christie Agtaha, „Poirot prowadzi śledztwo”, tłum. Kaliszewicz Brygida, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, s. 19-20
[3] tamże, s. 26
[4] tamże, s. 82-83
[5] tamże, s. 93
[6] tamże, s. 94
[7] tamże, s. 140
[8] tamże, s. 154
[9] tamże, s. 163-164

Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!

piątek, 23 września 2016

Ze Śnieżką w tle. Opowieść o królewskiej wsi Mysłakowice - Romuald Witczak



 Rajskie ogrody u stóp Śnieżki

Jak to się stało, że Kotlina Jeleniogórska pod względem liczby zamków i pałaców może stawać w szranki z Doliną Loary? Gdzie możemy szukać genezy fenomenu, który odradza się jako Dolina Pałaców i Ogrodów?
Tym miejscem okazały się Mysłakowice (dawniej: Erdmannsdorf), a człowiekiem, który zmienił oblicze regionu był August Wilhelm von Gneisenau, wówczas jeszcze generał, później feldmarszałek.
W latach ’20 XIX wieku otrzymał dobra ziemskie oraz hrabiowski tytuł za zasługi wojskowe. Zabrał się do pracy z zapałem, przebudował istniejące zabudowania: pałac i folwark oraz na nowo urządził park. Bogaty i utytułowany właściciel miał podobnych jemu znajomych, którzy chętnie korzystali z gościny w Mysłakowicach. Wśród nich był król Fryderyk Wilhelm III. Po śmierci feldmarszałka król kupił Mysłakowice na swoją siedzibę. A tam, gdzie przebywał król, pojawiali się i dostojnicy dworscy, nabywając ziemię w pobliżu dóbr królewskich, budując pałace i zakładając ogrody. 

Pałac w Mysłakowicach (Erdmannsdorf) - grafika
Książka „Ze Śnieżką w tle. Opowieść o królewskiej wsi Mysłakowice” to wnikliwie zaprezentowana oraz poparta faktami historia wsi i jej okolic. Autor opisuje dzieje miejscowości od momentu, gdy zachwycił się nią feldmarszałek Gneisenau, przez okres świetności, gdy pałac należał do króla, aż do czasów współczesnych.
Dzieje Mysłakowic, które autor przedstawił, odniósł do ówczesnej historii Europy, zwłaszcza do czasów przemian politycznych, społecznych i gospodarczych. To one, w 1837 roku, wpłynęły na decyzję o osiedleniu 416 Tyrolczyków w okolicach Mysłakowic czy zbudowaniu Fabryki Lniarskiej, jako kontynuacji tradycji tkackich regionu.
Na kartach książki pojawia się kościółek Wang w pobliskim Karpaczu, willa „Lignitz”, Czerwony Dworek oraz wiele, wiele innych, okolicznych miejsc. Poznajemy także sąsiadów gospodarzy mysłakowickiego pałacu, m.in. właścicieli Bukowca, Ciszycy i Karpnik. 

August Wilhelm von Gneisenau
Odrębne rozdziały poświęcone są: parkowi w Mysłakowicach, kościołowi, szkołom, Tyrolczykom, fabrykom, gospodarce rolnej, turystyce oraz różnym instytucjom. Każdy rozdział jest bogato ilustrowany zdjęciami oraz kończy się kalendarium, które porządkuje przytoczone fakty. Czarno-białe fotografie zamieszczone w tekście oraz wkładka z kolorowymi zdjęciami, na ośmiu końcowych kartkach, są doskonałej jakości. Książka zawdzięcza to wysokiej klasy papierowi, na jakim ją wydrukowano. Dzięki temu, oprócz wartości historycznej, posiada ona walory albumu.

Na stronie Wydawnictwa Ad Rem, które zrealizowało wydanie książki możemy przeczytać, że :”Do książki dołączona jest płyta z fotografiami i filmami Emila Pyzika, Krzysztofa Sawickiego, Grzegorza Truchanowicza, Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze i Gminnego Ośrodka Kultury w Mysłakowicach.”*

Przędzarz lniany - pocztówka
Ilość materiału faktograficznego, zgromadzonego na płycie oraz zaprezentowanego w książce jest imponująca!
Płyta zawiera 24 foldery z mapami „dawnego” Erdmannsdorf i współczesnych Mysłakowic. Znajdziemy tam grafiki pokazujące pałac, park oraz kościół w Mysłakowicach oraz niemal 200 pocztówek - większość z nich jest przedwojenna, a najstarsza pochodzi z końca XIX wieku. Zdjęcia dotyczą Tyrolczyków, projektów i planów przebudowy pałacu (król Fryderyk Wilhelm III dokonał kolejnej przebudowy) oraz wizerunków już zmienionego obiektu, portretów mieszkańców oraz ich gości. Na płycie znajduję się około 80 fotografii uzyskanych od ostatnich, przedwojennych właścicieli pałacu. Przedstawiają one ludzi, zabudowania, wnętrza pałacu i okolicę. 

Wieś Mysłakowice (Erdmannsdorf) - grafika
Równie bogato udokumentowana jest powojenna historia Mysłakowic m. in. pałacu, szkoły, kościoła, Zakładów Lniarskich „Orzeł”, Fabryki Porcelany „Polam”, Gminnego Ośrodka Kultury i Klubu „Radar”. 

Tyrolczycy i dom tyrolski - grafika
W osobnym folderze znajdziemy dokumenty dotyczące parafii ewangelickiej Erdmannsdorf – Zillerthal, sporządzone na podstawie ksiąg parafialnych, wykaz właścicieli wsi Mysłakowice od roku 1385 oraz dwa filmy. 
Pierwszy, to 20 minutowy, archiwalny film z 1937 roku, przedstawiający ślub i wesele w pałacu w Mysłakowicach ówczesnych jego mieszkańców: Dorothei i Kurta Rudolphów.

Pan Emil Pyzik w studio TV "Odra"
Drugi, to wyemitowany przez Telewizję „Odra” w lipcu 2007 roku program z serii „Temat dnia”, w którym gościem redaktora Tadeusza Siwka był pan Emil Pyzik. Mamy okazję poznać człowieka, który obecnie jest emerytowanym nauczycielem fizyki oraz byłym dyrektorem szkoły w Mysłakowicach, ale przede wszystkim pasjonatem historii miejsca, w którym przyszło mu żyć. To właśnie pan Emil Pyzik od wielu, wielu lat gromadzi informacje, zdjęcia, pocztówki oraz przedmioty codziennego użytku, związane z historią wsi. Dzięki zgromadzonym przez niego dokumentom mogła powstać ta książka.
Zgodnie z chińskim przysłowiem - jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów - trzeba przyznać, że album „Ze Śnieżką w tle. Opowieść o królewskiej wsi Mysłakowice” wraz z dołączoną płytą, prezentuje nam bardzo bogaty materiał historyczny dotyczący nie tylko samej miejscowości, ale też jej szerokich okolic.

Tyrolczycy i dom tyrolski - pocztówka
Książka jest bardzo wartościową pozycją dla wszystkich, którzy chcą poznać historię Kotliny Jeleniogórskiej niezależnie od tego czy tutaj mieszkają, czy przyjeżdżają z wizytą lub na leczenie. Szczególnie cenna jest dla przewodników i osób, które lubią samodzielnie odkrywać nowe miejsca. Jest też fascynującym świadectwem przeszłości, którą udało się ocalić od zapomnienia.
Polecam!
-------



Ze Śnieżką w tle. Opowieść o królewskiej wsi Mysłakowice
Romuald Witczak
Wydawnictwo: Związek Gmin Karkonoskich
data wydania 2016 (data przybliżona)
ISBN 9788394343804
liczba stron 208
Zdjęcia pochodzą z materiałów znajdujących się na płycie dołączonej do książki. Niektóre z nich zawierają "znak wodny" - logo Związku Gmin Karkonoskich.

Magdalena Woźniak

niedziela, 18 września 2016

Drugi t. 5- Ewa Nowak

W piątym tomie serii Miętowej Ewy Nowak poznajemy pokancerowaną, niepełną rodzinę Szybalskich i Chabrosów. Jednym z dwóch, głównych bohaterów, jest Arek Szybalski, uczeń liceum, który ma dorosłego brata Emila i ojca Adama, zajmującego się tłumaczeniami. Mama Bożena zmarła tragicznie cztery lata wcześniej. Adam nie szuka nowej partnerki, bo nadal bardzo kocha żonę. Trzech facetów radzi sobie jak umie, a w prowadzeniu domu pomaga im, a przynajmniej tak twierdzi, siostra Bożeny - Ilona Chabros. Ta z kolei samotnie wychowuje dwóch synów, licealistę Hadriana - drugiego z bohaterów książki i małego Alanka. Chłopcy mają różnych ojców,  ale tatusiowie w ogóle nie pojawiają się na kartach opowieści. Dla Ilony Chabros, przedsiębiorczej bizneswoman, mężczyźni potrzebni są tylko po to, żeby na świecie pojawiły się dzieci, nie zamierza natomiast budować żadnego związku z mężczyzną. Podobny charakter i brak umiejętności utrzymywania więzi z ludźmi cechuje jej ojca, Zbigniewa Chabrosa, który po odejściu od niego żony (babci Hadriana, Alana, Emila i Arka) rozpoczął karierę polityczną. Podobny do córki i z jej pomocą, prze po przysłowiowych trupach do celu. Ilonie nie wystarcza do szczęścia sukces jej firmy, pomimo wielu zawodowych obowiązków usiłuje mieć pod całkowitą kontrolą wychowanie synów, a raczej ich rozwój i karierę. Zarządza ich życiem poprzez telefon komórkowy, traktując to jak kolejny projekt.

Hadrian Chabros, który o swoim ojcu nie wie nic, jest już w wieku nastoletnim gwiazdą telewizyjnych reklam. Przystojny, o miłym sposobie bycia staje się obiektem uwielbienia całych rzesz dziewcząt. Jego kuzyn Arek, jest dla odmiany zakompleksionym chłopakiem, ponieważ się jąka. Widzi siebie jako nieporadnego kalekę, „Pierdzigębę”, jak o sobie mówi.
Chociaż Hadrian potrafi swobodnie podpisać wielbicielce zdjęcie ze swoją podobizną, okraszając je zgrabną formułką, a po Walentynkach wychodzi ze szkoły z reklamówką pełną otrzymanych kartek, nie ma dziewczyny, nie potrafi zaangażować się, poczuć, że mu na kimś zależy. Kontrolowany na każdym kroku przez matkę usiłuje zdobyć odrobinę przestrzeni dla siebie, zrobić cokolwiek, co sam lubi, a nie wyłącznie to, co dla jego dobra zaplanowała mu matka. W końcu zaczyna prowadzić podwójne życie.

Natomiast Arek zakochał się nieszczęśliwie w Idze. Nieszczęśliwie, bo Iga ma chłopaka. Dodatkowo z powodu kłopotów z nauką matematyki zmieniła szkołę i teraz chodzi do tego samego liceum, co i Arek, który jest matematykiem doskonałym. Arek z daleka obserwuje Igę i coraz bardziej martwi się, bo widzi, że dziewczyna ma jakieś kłopoty. Chciałby jej pomóc, ale nieśmiałość i kompleksy paraliżują go, uniemożliwiają działanie.

Lekkim piórem Ewa Nowak kreśli interesujących bohaterów i stawia ich w sytuacjach, w jakich znajduje się wielu współczesnych nastolatków – wychowywani przez samotne, nadopiekuńcze matki, dostający pieniądze zamiast miłości.
Autorka nie cofa się nawet przed wątkiem romansu nauczycielki i ucznia liceum, a także wprowadza mnóstwo humoru postawą profesora „Całka”, który chłopaka swojej córki, a także swojego ucznia, nazywa „zięciem”.

Bez nudnego dydaktyzmu autorka pokazuje mechanizmy, które funkcjonują we współczesnych rodzinach i niekiedy wręcz szkodliwe dla młodych ludzi przekonania dorosłych. Może chociaż jedna Ilona Chabros, jak jej książkowa odpowiedniczka, obudzi się i przejrzy na oczy, aby dostrzec to, co w wychowaniu dziecka jest najważniejsze, czyli serce i czas na wysłuchanie tego, co dziecko ma do powiedzenia.
Polecam tę świetną, dającą do myślenia książkę młodym i dorosłym czytelnikom.


Drugi. Seria Miętowa [Ewa Nowak]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE


Drugi
Cykl: Miętowa (tom 5)
Wydawnictwo: Egmont Polska
data wydania 21 stycznia 2013
ISBN 9788323779827
liczba stron 296

Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!

wtorek, 13 września 2016

Projekt Breslau - Magdalena Zarębska

Klucz do Breslau

Magdalena Zarębska zabiera nas w magiczną podróż do Breslau. Do miasta, które jako takie już nie istnieje, ale pozostałe po nim budynki i przedmioty nadal stanowią część Wrocławia. Skoro zaś są rzeczy i miejsca, jest także ich historia, pamięć o losach ludzi, którzy zamieszkiwali to miasto setki lat temu. Podróż do Breslau stanowi więc wyprawę do Wrocławia sprzed lat.

Jak nowa architektura łączy się ze starą, jak przenikają się ludzkie losy, tak historia miasta wnika w życie gimnazjalistów, którzy są bohaterami „Projektu Breslau”.

W tej książce znajdziemy po pierwsze, ciekawą warstwę współczesną, w której grupa uczniów Gimnazjum nr 13 we Wrocławiu zmaga się ze szkolną rzeczywistością, pojawiają się przyjaźnie, a nawet pierwsze zauroczenia. To klasyczna powieść młodzieżowa, w której telefony komórkowe i maile stanowią codzienny sposób komunikowania się.

Po drugie, tajemnicę, zagadkę w postaci zapomnianego pomieszczenia, zgromadzonych w nim niemieckich podręczników i map, niezwykłego kufra o magicznych właściwościach oraz notatnika zawierającego zapiski z września 1945 roku, sporządzone przez nastoletniego wówczas Hugona Harnischa. Powieść zawiera więc wątek przygodowy.

Chcąc poznać treść zapisków Hugona, Natalia, która jest główną narratorką, a także Leon, Olga, bliźniacy Ada i Adam oraz Maks muszą przetłumaczyć tekst z języka niemieckiego. Natalia postanawia dorobić klucze dla przyjaciół, żeby każdy mógł wchodzić do sekretnego miejsca w dogodnym dla siebie czasie. W tym celu udaje się do ślusarza, a ten natychmiast rozpoznaje, że ma do czynienia ze starym poniemieckim kluczem, wykonanym z materiału, jakiego od dawna się już nie używa.

„– Ciekaw jestem, dokąd prowadzą drzwi, które otwiera ten klucz?
– Do Breslau – odpowiedziałam najzupełniej poważnie”*.

Okazuje się też, że magiczny kufer… ale o tym lepiej przeczytajcie sami.

Przyjaciele często spotykają się w odkrytym przez siebie pomieszczeniu. Tam dzielą się nowinami oraz relacjonują przygody – i swoje, i Hugona, o których dowiadują się z przetłumaczonych fragmentów notatnika. Wraz z nimi poznajemy ważne dla Wrocławia wydarzenia, takie jak wizyta cesarza Wilhelma II, oblężenie miasta przez Hieronima Bonapartego, „noc kryształowa”, bombardowania podczas nalotów i wiele, wiele innych. Trzecia, historyczna warstwa powieści pokazana jest ciekawie i na pewno nikogo nie znuży.

Młodzi bohaterowie uświadamiają sobie, że niezależnie od narodowości, ludzie mają takie same potrzeby, lęki i marzenia. Doskonale wiedząc, kto jest odpowiedzialny za wybuch II wojny światowej, współczują jednak ukrywającym się w bombardowanym mieście, głodującym i zmuszonym do opuszczenia go po wojnie cywilom. To kolejna bardzo ważna warstwa tej powieści.

Tytuł odnosi się do tak zwanego Projektu Gimnazjalnego, grupowej pracy wykonywanej przez uczniów. Bohaterowie postanawiają tematem swojego projektu uczynić historię rodzinnego miasta.

Powieść Magdaleny Zarębskiej oparta jest na podobnym założeniu, jak dotyczące Jeleniej Góry „Skarby drzewa” Małgorzaty Lutowskiej. W obu przypadkach można z książką w dłoni zwiedzać miasto i poznawać interesujące historycznie miejsca. Obie publikacje stały się podstawą „Gier miejskich” oraz projektów regionalnych, takich jak np. „Moja Mała Ojczyzna”.

Polecam gorąco każdemu tę ciekawie napisaną, wciągającą powieść. Dla wrocławian – obowiązkową! Oby powstawało więcej tego typu pozycji!

---
* Magdalena Zarębska, „Projekt Breslau”, wyd. Bis, 2016, s. 61.

Projekt Breslau [Magdalena Zarębska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Projekt Breslau
Magdalena Zarębska
Wydawnictwo: BIS
data wydania 11 kwietnia 2016
ISBN 9788375514704
liczba stron 316

czwartek, 8 września 2016

Wędrówki okołoliterackie - Puszczykowo i Kórnik

Portret Arkadego Fiedlera
Każde pokolenie ma swoich ulubionych pisarzy. Moją młodzieńczą wyobraźnię oraz marzenia o podróżach pobudzały między innymi książki Arkadego Fiedlera. 
Kiedy więc zawitałam do Puszczykowa pod Poznaniem, nie mogłam oprzeć się pokusie i czym prędzej pognałam do "Fiedlerówki", domu - muzeum pisarza. 
Arkady Fiedler w swoim bardzo długim i bogatym życiu (91 lat):
"odbył 30 wypraw i podróży. Napisał 32 książki, które ukazały się w 23 językach w przeszło 10-milionowym nakładzie." [link]
Arkady Fiedler studiował filozofię oraz nauki przyrodnicze. Studia przerwała mu I wojna światowa. W latach 1918-1919 brał udział w powstaniu wielkopolskim. Było to powstanie polskich mieszkańców Prowincji Poznańskiej przeciwko Rzeszy Niemieckiej. Polacy domagali się powrotu ziem zaboru pruskiego do Rzeczypospolitej umacniającej swoją niepodległość.[link]



Różne wydania książek Arkadego Fiedlera, regał w muzeum
"II wojna światowa zastała Fiedlera na Tahiti. Porzucił tę wyspę, by wybrać żołnierski los. W lutym 1940 przez Francję dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie poznał polskich lotników bohatersko walczących w Bitwie o Anglię. Napisał o nich głośną książkę Dywizjon 303 – jej przedruki krążyły w okupowanej Polsce, krzepiąc ducha." [link]

Okładka reprintu wydania podziemnego oraz strona tytułowa z pieczątką muzeum

Tytuł, Wydawnictwo Oficyny Polskiej, Warszawa 1943

Oczywiście kupiłam reprint wydania podziemnego (reprint to dosłowne lub tylko nieznacznie zmienione, ponowne opublikowanie utworu), takiej gratki nie mogłam przegapić.  Poprosiłam też o okolicznościową pieczątkę.

Obecnie trwają zdjęcia do filmu "Dywizjon 303", którego fabuła oparta jest na powieści Arkadego Fiedlera. [więcej informacji]

Film powinien pojawić się w kinach w 2017 roku [Filmweb]








Niektóre trofea pisarza, zgromadzone w muzeum:






 

Śmiejący się demon - Indonezja




Pamiątki:

Rękopis pierwszych rozdziałów o Meksyku

Maszyna do pisania, która towarzyszyła autorowi w podróżach na Madagaskar i Tahiti. Arkady Fiedler miał ją także przy sobie, gdy podczas wojny, pracował w Anglii na książką "Dywizjon 303".


Kopie płaskorzeźb azteckich oraz budowli, które odwiedził Arkady Fiedler:




Kopia w skali 1:1 statku Santa Maria, na którym w roku 1492 Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę:

Makieta statku została zbudowana z drewna i postawiona w ogrodzie przy domu, w którym obecnie znajduje się muzeum poświęcone pisarzowi.


Moja osoba pozwala ocenić jak... mały był ten statek.


Tablice z informacjami na temat statku podają, że płynęło nim 39 osób. Stałam na pokładzie i usiłowałam sobie wyobrazić tak wiele osób, na tak niewielkiej przestrzeni. Próbowałam także wyobrazić sobie tę niewielką łupinkę na bezkresnym, aż po horyzont, oceanie lub targaną przez sztorm. Podziwiam ludzi, którym wystarczyło odwagi i hartu ducha, żeby zamustrować się na pokład Santa Marii i wyruszyć w nieznane.


Tablice, które stoją przed modelem statku

 Literacki spacer w Kórniku:

W pobliżu Puszczykowa znajduje się Kórnik wraz z pięknym pałacem oraz promenadą im. Wisławy Szymborskiej.  Znajduje się tam pierwszy na świecie pomnik poetki.  

"Pomnik noblistki to ławeczka, na której siedzi kot, ze słynnego wiersza poetki „Kot w pustym mieszkaniu”. Wisława Szymborska stoi uśmiechnięta z boku ławeczki, w płaszczu i kapeluszu. W prawej ręce poetka trzyma z tyłu kartę z tytułem wiersza, a fragmenty wiersza są na kartach, na których siedzi kot.  
„Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot w pustym mieszkaniu..’’.
Pomnik stoi przy promenadzie im. Wisławy Szymborskiej nad jeziorem Kórnickim, niedaleko domu, w którym się urodziła." [link]




Czekamy na Wasze relacje z wakacyjnych lektur lub podróży związanych z literaturą :) 

Magdalena Woźniak 

czwartek, 1 września 2016

Witamy po wakacjach i zapraszamy do "Mazura"

Witamy Was serdecznie po wakacjach 
na stronie naszej szkolnej biblioteki! 

Mamy nadzieję, że przeczytaliście coś ciekawego i podzielicie się z nami swoimi wrażeniami :)
Piszcie do nas, a my opublikujemy Wasze opinie!
Prosimy podawać imię, nazwisko i klasę - tylko do naszej wiadomości. 
Jeśli zastrzeżecie, Waszą recenzję podpiszemy wybranym przez was nickiem. 

A teraz, w dniu 77 rocznicy wybuchu Drugiej Wojny Światowej, zapraszamy do przeczytania naszych wrażeń z lektury książki  
"Mazur" Jerzego Woźniaka. 

Książkę możecie wypożyczyć w naszej bibliotece!


Fascynujący świat pogranicza
mazowiecko-pruskiego

Akcja „Mazura” Jerzego Woźniaka rozpoczyna się niemal na rok przed wybuchem II wojny światowej i toczy się głównie na terenie Prus Wschodnich. Ten, jak określa go Wikipedia, „region geograficzno-kulturowy”[1], skutecznie spychany na margines szkolnej nauki historii, przeciętnemu Polakowi kojarzy się z jeziorami, nad którymi miło spędzić wakacje, oraz Piknikiem Country w Mrągowie. Zdecydowanie mniej osób, poza miejscowymi, zna historię tego obszaru i zamieszkujących go ludzi.

Wikipedia podaje:
„Mazurzy byli to Prusacy wyznania protestanckiego mówiący po polsku lub mazursku. Przed 1945 rokiem byli germanizowani. W okresie powojennym byli polonizowani oraz wyjeżdżali do Niemiec Zachodnich”[2].
Ta odrobina historii jest niezbędna, żeby zrozumieć problem, który przewija się w powieści Jerzego Woźniaka. Problem, który może budzić sprzeczne uczucia. Głównym bohaterem jest bowiem Georg Podborski, Mazur mieszkający w przedwojennym Szczytnie, wówczas nazywającym się Ortelsburg.

Poznajemy go, gdy pracuje w muzeum jako konserwator. Po pracy nielegalnie zajmuje się przemytem wódki przez polską granicę. I właśnie ta granica, w obliczu zbliżającej się wojny, staje się miejscem wymagającym szczególnej uwagi Polaków i Niemców.
Mazury bowiem należą do III Rzeszy i graniczą z Mazowszem. W rejonie pogranicza organizowane są siatki szpiegowskie zarówno po stronie polskiej, jak i niemieckiej. Bywa, że ktoś zostaje zmuszony do roli podwójnego agenta. Miejscowi, którzy doskonale znają język polski, niemiecki oraz miejscową gwarę, a także teren, są idealnymi ludźmi do roli szpiegów. Jednym z nich staje się Podborski. Dla Georga, który rozpoczyna działalność pod pseudonimem „Mazur”, a także dla nas, zaczyna się sensacyjny wątek powieści.

Mimo iż główny bohater jest postacią fikcyjną, autor dał mu możliwość nawiązywania relacji z prawdziwymi, znanymi z historii osobami, które pełniły podczas wojny istotne funkcje. Zaangażowany w wykonywanie przydzielonych mu zadań, Georg nadal nie zauważa, że dla Niemców jest tylko Mazurem, człowiekiem gorszego sortu, a nie prawdziwym Niemcem. To w czasie jego pobytu w Berlinie padną słowa, które wypowie do bohatera przełożony:
 „Pan jest z Mazur, a tam chyba jest więcej wozów chłopskich niż cywilizacji. Zna pan to: »Gdzie kończy się kultura…«”[3].
W październiku 1939 roku starszy sierżant (Oberfeldwebel) Podborski wraca do Szczytna z powodu niezdolności do dalszego wykonywania służby wojskowej. Zostaje zatrudniony w biurze pośrednictwa pracy (Arbeitsamt). Na teren Mazur przywożeni są przymusowi pracownicy z Kresów i z Warszawy. Dla polskich robotników Georg jest Niemcem, wrogiem, uosobieniem zła. Los jednak sprawia, że zakochuje się w polskiej „niewolnicy”, jak sama o sobie mówi, Jadwidze.
Ta miłość nie miała prawa się zdarzyć, trwa wojna, on i ona stoją po dwóch stronach barykady, Niemcowi ponadto nie wolno kalać czystości rasy. Ale czy Jerzy (Georg) Podborski jest rzeczywiście Niemcem?  

Świat, który wykreował Jerzy Woźniak, nie jest jednoznacznie czarno-biały. Autor jednak nie miał zamiaru wybielać Niemców ani ich usprawiedliwiać. Jak napisał we wstępie:
„Jest oczywiste, że okres panowania hitlerowskiej dyktatury jest i będzie na zawsze częścią dziedzictwa Niemiec”[4].
Motto „Mazura” pochodzi z libretta „Wilhelma Tella” Rossiniego. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w czasach, w których toczy się akcja książki, zakazano grania tej opery. Powodem było jej polityczne przesłanie – bunt przeciw politycznemu porządkowi i zabicie tyrana, by sprawiedliwości stało się zadość. Echa kilku wątków opery znajdziemy w fabule powieści. Znamienne są wybrane przez autora słowa:
„Mówicie o ojczyźnie, lecz my jej nie mamy”[5],
odnoszące się do wcielenia Mazur do Prus, a potem Rzeszy, oraz fragment aktu III nawiązujący do wątku miłosnego. Pisarz nie ukrywa, że ów wątek nosi cechy autobiograficzne.
Jako powieść historyczna „Mazur” ma ogromną wartość. Wiedza Jerzego Woźniaka, zgromadzone przez niego fakty, dbałość o szczegóły i realia są wręcz imponujące. Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że wydarzenia relacjonuje naoczny świadek zdarzeń z lat 1938-1942. Nie ma takiej gazety czy drobiazgu, których tytułu, marki lub nazwy producenta autor by nie znał. Hierarchię wojskową ówczesnej niemieckiej armii ma w małym palcu, jak i wiele mało znanych a prawdziwych wydarzeń. Po topografii Mazur porusza się jak po własnym podwórku. Prości ludzie mówią mazurską gwarą, która nie stanowi dla niego bariery. Pod tym względem odbyłam wspaniałą lekcję historii Mazur w czasie II wojny światowej, lekcję, której nie ma w żadnych podręcznikach. Moja wiedza o Mazurach uległa ogromnemu poszerzeniu. Pomogły mi w tym również liczne stare fotografie odnoszące się do opisywanych wydarzeń, podpisane cytatami z książki.

Polecam książkę miłośnikom tematyki związanej z II wojną światową oraz miłośnikom powieści szpiegowsko-sensacyjnych!
---
[1] Wikipedia, hasło: Mazury.
[2] Tamże.
[3]  Jerzy Woźniak, „Mazur”, Agencja Wydawnicza i Reklamowa Akces, 2015, s. 128.
[4]  Tamże, s. 8.
[5]  Fragment II aktu opery Rossiniego „Wilhelm Tell”, cyt. za: Jerzy Woźniak, dz. cyt., s. 5.
Powieść "Mazur" Jerzego Woźniaka była w roku 2016 nominowana do nagrody literackiej Warmii i Mazur - WAWRZYN!

Magdalena Woźniak