Na początek odrobina historii:
„Tytuły zebrane w tomie „Poirot prowadzi śledztwo” (1924) pisane były na zamówienie magazynu „The Sketch”, który rozpoczął ich druk w marcu 1923 roku od „Wypadków na Balu Victory”. Do końca roku w gazecie ukazały się dwadzieścia cztery historyjki z małym Belgiem. Zbiór „Poirot prowadzi śledztwo” objął jedenaście z nich, natomiast pozostałe, w pięćdziesiąt lat po gazetowej premierze, opublikowano w pierwszym brytyjskim wydaniu „Wczesnych spraw Poirota”. W 1963 roku Christie uhonorowała wydawcę „The Sketch”, opatrując „Kieszeń pełną żyta” dedykacją: „Bruce’owi Ingramowi, który lubił i wydawał moje opowiadania”.[1]
Wszystkie historie opisane w
tomie „Poirot prowadzi śledztwo” opowiada nam kapitan Hastings. To niejako
tłumaczy pewne niedoskonałości przekazu narratora, który nie zawsze rozumie, co
się naprawdę dzieje w prowadzonej sprawie. To zagubienie Hastingsa, połączone z
jednoczesnym przekonaniem o własnych zdolnościach, a także z troską o
nadmiernie rozdęte ego przyjaciela, zostało oddane przez autorkę po mistrzowsku.
Pyszne są także sprzeczki pomiędzy Poirotem i Hastingsem, a fabuła pełna
typowych dla gatunku sytuacji, takich jak przebieranki, inscenizacje, nawet
sięganie do okultyzmu. Wiele z nich doskonale sprawdziłoby się, gdyby
opowiadania odegrać jako sztukę na deskach teatru.
Tytułowa (z pierwszego
opowiadania) „Gwiazda Zachodu” to olbrzymi brylant, bliźniak drugiego, o nazwie
Gwiazda Wschodu. Kiedy właścicielka tak cennego klejnotu otrzymuje list z
pogróżkami, nie pozostaje nic innego, jak poprosić o pomoc parę słynnych
detektywów.
„Odciągnąłem Poirota na bok.- Słuchaj no, drogi przyjacielu, nie lepiej wrócić do Londynu?- Tak uważasz, Hastings? Dlaczego?- No cóż – odchrząknąłem – sprawy nie potoczyły się najlepiej, prawda? Mam na myśli to, że mówisz lordowi Yardly, by zdał się na ciebie, a wszystko będzie dobrze – i sprzątają ci brylant sprzed nosa!- To prawda – odparł Poirot bardzo zakłopotany. – Nie był to jeden z moich największych triumfów. (…)- Nie sądzisz, że – przepraszam za wyrażenie – zaprzepaściwszy sprawę, byłoby taktowniej natychmiast wyjechać?- A obiad, bez wątpienia wyśmienity obiad, który przygotował szef kuchni lorda Yardy?”[2]
Również godny polecenia jest ten
cytat: „żadna kobieta nie zniszczy listu, jeśli nie jest bezwzględnie
konieczne. Nawet wtedy, gdy rozsądniej byłoby to uczynić.”[3]
Opowiadanie „Tragedia w Marsdon
Manor” to wyjaśnienie okoliczności zgonu pana Maltraversa, który krótko przed
tym ubezpieczył się na wypadek śmierci na wysoką sumę.
„Perypetie z tanim mieszkaniem” opowiada
historię kradzieży ważnych planów z Departamentu Marynarki Stanów Zjednoczonych
i pewnej vendetty.
W „Tajemnicy Hunter’s Lodge”,
obłożnie chory na grypę Poirot rozwiązuje zagadkę kryminalną kierując śledztwem
z …łóżka. Na miejsce przestępstwa wysyła poczciwego Hastingsa i porozumiewa się
z nim za pomocą depesz.
W opowiadaniu „Kradzież obligacji
za milion dolarów”, Bank Londyński i Szkocki postanowił zdobyć możliwość
udzielania kredytów również w Ameryce, dlatego wysłał tam obligacje warte
milion dolarów. Obligacje przewoził liniowcem Olimpia Filip Ridgeway, siostrzeniec
jednego z dyrektorów generalnych, ceniony pracownik banku. Oczywiście obligacje
zostały skradzione, a do pary detektywów zgłosiła się po pomoc narzeczona
Filipa Ridgewaya.
„Tajemnica egipskiego grobowca”
dotyczy klątwy faraona w rzeczy samej, którą okrzyknięto sprawczynią łańcucha
tajemniczych zgonów, które miały miejsce po otwarciu grobowca pewnego faraona.
Poirot i Hastings udają się do Egiptu.
„Egipt mnie zauroczył. Ale nie Poirota. Ubrany dokładnie tak samo jak w Londynie, stale nosił w kieszeni malutką szczoteczkę do ubrań i toczył nieustającą wojnę z kurzem, który gromadził się na jego odzieży. (…)- Popatrz na Sfinksa – nalegałem. – Nawet ja odczuwam tę tajemnicę i urok, jakie roztacza.Poirot przyjrzał mu się niezadowolony.- Nie wygląda na szczęśliwego – oznajmił. – Jak mógłby być, skoro do połowy jest tak niechlujnie zasypany piaskiem!”[4]
W „Kradzieży w hotelu Grand
Metropolitan”, kapitan Hastings, który może i nie miał głowy do prowadzenia
śledztw, ale do interesów jak najbardziej, zafundował przyjacielowi weekend w
Grand Metropolitan w ramach odpoczynku. Właśnie wzbogacił się dzięki jakiejś
transakcji: „no cóż, teraz, jak to się mówi, mam pieniędzy jak lodu. Sądzę, że
weekend w Grand Metropolitan sprawiłby nam obu dużą przyjemność.”[5] W hotelu
zatrzymała się towarzyska śmietanka, a panie, jedna przez drugą prześcigały się
w prezentowaniu posiadanych klejnotów.
„Widok tak wielu kosztowności sprawia, że zaczynam żałować, iż zajmuję się wykrywaniem przestępstw, a nie ich popełnianiem. Co za okazja dla wytrawnego złodzieja!”[6]Te słowa wyrzekł Poirot i okazały się, niestety, prorocze, a zamiast wypoczynku, detektywi mieli ręce pełne roboty.
W „Porwaniu premiera” Poirot i
Hastings mają 24 godziny i 15 minut, aby odnaleźć uprowadzonego premiera
Anglii, którego obecność na konferencji aliantów, zaplanowanej następnego dnia
w Wersalu, jest konieczna.
„Zniknięcie pana Davenheima” to historia, w której Hastings opowiada o
sprawie, gdy nie tylko znikł pan Davenheim, ale i zawartość jego sejfu. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Czy aby
na pewno?
„Poirot urwał i wyciągnął rękę po kolejne gotowane jajko. Zmarszczył brwi. – To wręcz nie do zniesienia – wymamrotał – żeby każda kura znosiła jajka innej wielkości. Jakaż asymetria powstaje z tego przy stole! Żeby chociaż sortowali je w sklepie!- Mniejsza o nie – odparł zniecierpliwiony Japp. – Mogą być nawet kwadratowe. Niech nam pan raczej powie, gdzie się gość udał, gdy opuścił Cedars, jeśli pan to wie!- Eh bien, poszedł do swojej kryjówki. Och, ten pan Davenheim, być może jego szare komórki mają jakieś zniekształcenia, funkcjonują jednak pierwszorzędnie!- Czy pan wie, gdzie jest jego kryjówka?- Naturalnie. Jest bardzo pomysłowa. „[7]
Opowiadanie „Sprawa włoskiego
arystokraty” to znów wyzwanie dla szarych komórek Poirota, który musi ustalić
jaki był przebieg wypadków, aby rozszyfrować mordercę. Hastings tak podsumował
tę sprawę: „Poirot miał rację. Jak zwykle, niech go diabli!”[8]
„Zaginiony testament” to ostatnie
opowiadanie w zbiorze, w którym Violetta Marsh ma rok, aby sprostać wyzwaniu,
przed którym postawił ją umierający wujek. Stawką jest jego majątek.
Ekscentryczny senior nie pochwalał wyborów bratanicy, którą opiekował się po
śmierci jej rodziców, a konkretnie chęci zdobywania przez dziewczynę wykształcenia.
Poprzez obwarowania zapisane w testamencie stanął w szranki z intelektem
bratanicy, sam nie posiadając - jak mawiał - wiedzy książkowej. Przygotował w
tym celu istną sieć intelektualnych pułapek.
„Jeżeli bratanica przejrzy jego podstęp, usprawiedliwi tym swój wybór życiowy i udowodni, że w pełni zasługuje na jego pieniądze.
- Ale go nie przejrzała, prawda? – odparłem wolno. – Wydaje się to niesprawiedliwe. Tak naprawdę wygrał staruszek.- Ależ nie, Hastings. Inteligencja cię zawodzi. Panna Marsh dowiodła bystrości umysłu i znaczenia wyższego wykształcenia kobiet, przekazując sprawę od razu w moje ręce. Zawsze zatrudniaj eksperta. Tym samym dowiodła swego prawa do tych pieniędzy.”[9]
Te urocze, niewielkie z racji
swojego przeznaczenia historie, wydają się dzisiaj trochę przykrótkie.
Chciałoby się, aby autorka je rozbudowała, dała nam czytelnikom, trochę więcej
czasu na gdybanie i wymyślanie możliwych rozwiązań. Każde z nich, odpowiednio
obudowane tłem obyczajowym mogłoby być większą nowelką.
Z drugiej strony ciekawa jestem,
ilu współczesnych autorów, wymyśliłoby dwadzieścia cztery, odrębne i niepodobne
do siebie historyjki, a do tego narzuciłoby sobie dyscyplinę ubrania ich w tak
krótką formę. I nie zapominajmy, że oprócz opowiadań, Agatha napisała
kilkadziesiąt powieści, w których tylko sporadycznie pojawiały się jakieś
dalekie podobieństwa do wcześniejszych opowiadań. Znajomość nawet sporej liczby
jej książek nie daje nam gwarancji, że w końcu przejrzymy sprytne, szare
komórki autorki i nie damy się wywieść w pole.
Zachęcam do lektury!
Zachęcam do lektury!
---------------
[1] Curran John, „ABC
zbrodni Agathy Christie: Sekrety z archiwum pisarki”, tłum. Długajczyk Beata, Wydawnictwo
Dolnośląskie, 2012, s. 60
[2] Christie Agtaha, „Poirot
prowadzi śledztwo”, tłum. Kaliszewicz Brygida, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015,
s. 19-20
[3] tamże, s. 26
[4] tamże, s. 82-83
[5] tamże, s. 93
[6] tamże, s. 94
[7] tamże, s. 140
[8] tamże, s. 154
[9] tamże, s. 163-164
Książka znajduje się w szkolnej bibliotece!