wtorek, 11 kwietnia 2017

Relacji ze spotkania z panią Katarzyną Ryrych ciąg dalszy


O książkach pani Katarzyny Ryrych napisaliśmy TUTAJ. Natomiast we wpisie z 31 marca przeczytacie recenzję książki "Król", która znajduje się w szkolnej bibliotece TUTAJ.Pierwsza część naszych wrażeń ze spotkania jest TUTAJ.

 ♥  ♥  ♥

Spotkanie z panią Katarzyną Ryrych było najciekawszym ze spotkań w Książnicy Karkonoskiej. Na pierwszy rzut oka autorka wydawała się starszą pisarką, taką jak wszystkie inne, lecz po paru pierwszych minutach poznaliśmy ją z innej strony. 
Okazało się, że jest absolwentką filologii angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie, oprócz pisania, zajmuje się nauczaniem języka angielskiego w polskiej armii. Poznaliśmy też skrawek jej prywatnego życia. 
Przedstawiła nam wszystkie swoje książki. Pani Ryrych wybrała ciekawy kierunek w literaturze, postanowiła opisywać w książkach sytuacje inspirowane prawdziwymi zdarzeniami, bez zbędnego koloryzowania ich. 
Po spotkaniu moje nastawienie do pani Ryrych zmieniło się diametralnie, ze starszej pani zmieniła się w uśmiechniętą, potrafiącą się dobrze bawić, kobietę. 
Tomek Kowalczyk, kl. 2D
 ♥  ♥  ♥



 ♥  ♥  ♥

Spotkanie z panią Ryrych było bardzo ciekawe. Opowiadała nam o sobie inaczej niż inni autorzy, ponieważ mówiła szczegółowo o swojej pracy zawodowej. Poza pisaniem, autorka zajmuje się również nauką języka angielskiego żołnierzy z jednostek specjalnych,takich jak GROM. 
Pani Ryrych jest ciekawą osobą już na pierwszy rzut oka, dlatego po tym spotkaniu autorskim myślę, że przeczytam jakąś książkę, którą napisała. Zachęciła mnie do tego swoją osobą  oraz sposobem przedstawienia siebie i swoich książek.
Mikołaj Pieczuro, kl. 2D
 ♥  ♥  ♥

Autorka jest laureatką nagrody im. Astrid Lindgren. Pisze bardzo ciekawe książki. Wczoraj kupiłam książkę autorki, zatytułowaną "Jasne dni, ciemne dni" i  bardzo ją polecam. Jeśli ktoś lubi czytać, to ta książka na pewno go wciągnie. 
Dowiedziałam się, że pani Katarzyna Ryrych uwielbia zwierzęta, gra na wiolonczeli, a także maluje. 
Julia Witczak, kl. 2D
 ♥  ♥  ♥



 ♥  ♥  ♥

Zaskoczył mnie fakt, że autorka uczy języka angielskiego w wojsku. Opowiadała nam również, że nawet gdy była już w liceum, wciąż nie wiedziała, co chce robić w przyszłości. Poszła na filologię angielską, gdyż było to coś, co lubi i co było dla niej łatwe. Ze mną jest bardzo podobnie - nie interesują mnie żadne konkretne zawody i prawdopodobnie także skończę na filologii angielskiej. 
Kiedy pani Ryrych została zapytana o swoich ulubionych autorów wymieniła między innymi Sapkowskiego i Pilipiuka, co mnie trochę zdziwiło, ponieważ ci autorzy tworzą fantastykę, a ona sama pisze o sprawach bardzo realnych. 
Martyna Ormianek, kl. 2D

 ♥  ♥  ♥

Pani Ryrych niesamowicie ciekawie i zabawnie opowiadała o swojej przygodzie z pisarstwem. Potrafiła zachęcić nas do doszukiwania się czegoś ciekawego w pozornie zwykłych wydarzeniach. Jestem pewna, że przekonała niejednego ucznia, by w przyszłości wypróbował swoich sił w pisaniu książki.
Ewelina Adamowicz, kl. 2B

 ♥  ♥  ♥

Spotkanie bardzo mi si podobało. Dowiedziałam się między innymi, jak powstały konkretne książki tej pisarki. Podziwiam ją za to, że pomimo bardzo napiętego grafiku, zawsze znajduje czas, na napisanie kawałka powieści. 
To spotkanie na długo zostanie w mojej pamięci i mam nadzieję, że będę miała okazję spotkać jeszcze panią Ryrych, albo przeczytać jej książki.
Karolina Kowalska, 2B

 ♥  ♥  ♥

W poprzednim wpisie (tutaj) obiecaliśmy, że zdradzimy Wam historię środkowego palca, którą opowiedziała nam pani Katarzyna Ryrych. W tym celu, coby nie pokręcić czegoś, skorzystaliśmy z wiedzy w sieci. Otóż sprawa wyglądała następująco:
"Legenda głosi, że f... narodził się we Francji. A ściślej mówiąc w okolicy niewielkiej miejscowości Azzincourt, leżącej na terenie dzisiejszego regionu Nord Pas de Calais. To właśnie tam w roku 1415 doszło do jednej z największych bitew wojny stuletniej, jaką przez ponad 100 lat (wbrew nazwie) toczyli ze sobą królowie Anglii i Francji. Bitwa zakończyła się druzgoczącą klęską francuskiego rycerstwa, które zostało bezlitośnie wystrzelane przez walczących pod angielską flagą walijskich łuczników.
Nie była to zresztą pierwszy raz, gdy Wyspiarze sprawili przeciwnikom tak srogie lanie. Wcześniej rozbili ich pod Crecy (rok 1346) i Poitiers (rok 1356). Scenariusz za każdym razem był taki, zaś w roli głównej występowali uzbrojeni w olbrzymie łuki (miały od 1,7 do 2 metrów długości) Walijczycy. Pod gradem ich strzał załamywały się szarże zakutych w stal Francuzów. Trudno zresztą się dziwić – wystrzeliwane z tej morderczej broni strzały potrafiły przebić zbroję z odległości 50 metrów, zaś niechronionego przed jej uderzeniem człowieka potrafiła zabić ze 150 metrów.(...)
W akcie zemsty za doznane klęski, ale i swego rodzaju „prewencji” Francuzi mieli zatem zwyczaj obcinania wziętym do niewoli Walijczykom dwóch palców (środkowego oraz wskazującego) koniecznych do napinania łuku. Tak okaleczony łucznik krzywdy już zrobić nie mógł. Stąd też przed bitwą Walijczycy zwykli pokazywać przeciwnikom owe dwa palce, dając im czytelny komunikat: nam ich jeszcze nie obcięliście, jesteśmy gotowi do walki, zaraz was weźmiemy na cel. I takie właśnie wyprostowane palce mieli ujrzeć Francuzi pod Azzincourt, w ów feralny dla nich dzień 25 października 1415 roku."[ Autor tekstu: Krzysztof Kruk  link]


 ♥  ♥  ♥

Skąd się wzięło 007? Znowu wyjaśnienie "ściągnęliśmy" z internetu, żeby czegoś nie pomylić ;)

"Zapewne słyszeliście, że Fleming miał doświadczenie w wywiadzie. Zresztą na sobie po części oparł postać, którą stworzył. Jednak nie wiem czy wiecie, że największą inspiracją dla pochodzenia trzech cyfr, które oznaczały licencję na zabijanie i oznaczenie konkretnego agenta, który tę licencję ma, pochodziły z XVI wieku. Wtedy to po ziemi chodził John Dee. Kim był Dee? Najkrócej napisać, że Dee był kawałem niezłego ziółka. Okultysta, nadworny astrolog Elżbiety I, alchemik, kabalista i badacz wiedzy tajemnej. To on jest jednym z tych, których podejrzewa się o napisanie Manuskryptu Voynicha. To on jest też pierwszym, który użył nazwy Imperium Brytyjskie. No dobrze, ale skąd 007? Ano stąd, że gdy pisał do Elżbiety I, to korespondencję oznaczał właśnie za pomocą “007”, co miało oznaczać – uwaga – Tylko dla Twoich oczu." [Marcin z Lektury Obowiązkowej link]

 ♥  ♥  ♥